czwartek, 29 kwietnia 2021

Marou Ben Tre ciemna 78% Wietnam

Prowincja Ben Tre to bodaj najpopularniejsza część Wietnamu jeśli chodzi o pochodzenie kakao w czekoladach single-origin. Dziś przenosimy się tam za sprawą Marou. Moja ekscytacja tą wietnamską marką z degustacji na degustację uspokajała się, choć jednocześnie każda kolejna czekolada pokazywała mi coś nowego, rozwijała paletę smaków oferowanych przez ziarna z Wietnamu. Asortyment czekolad Marou nabyłam w sklepie Sekretów Czekolady.

 Barwa tej przepięknej tabliczki (jak to u Marou bywa...) wydaje się być soczysta i przypudrowana zarazem. Pachnie duszno - kojarzy się z wiklinowym koszem, z upalnym lasem przed burzą. Spodziewałam się, że zaznam tu wiele przyprawowych akcentów, lecz w sferze aromatu jeszcze nie potrafiłam ich jasno zidentyfikować.

Z pierwszym kęsem wpadam w głębię i próbuję zorientować się we wszystkim, co się tutaj dzieje. Przede wszystkim uderza soczysta pomarańcza - sok, skórka, miąższ - wszystko na raz. Z czasem uspokaja ona się do nut papajowych, przełamanych delikatną śmietanką niczym w koktajlu. Znalazło się tu niespodziewanie również nieco czereśni. Następnie, spod owoców z coraz większą mocą wychodzą przyprawy: kardamon i gałka muszkatołowa. Akcenty wikliny i drewna mieszają się ze złudzeniem naftaliny, z czymś niebywale orientalnym przy okazji, perfumowanym, wręcz kadzidlanym.

 Intensywna owocowość i przyprawowość tej czekolady intrygowała i wciągała po czubek głowy. Przystępna soczystość mieściła w sobie całe mnóstwo orientalnych klimatów, które bez takiej sympatycznej bazy mogły stać się wręcz obciążające. Znów Marou oferuje coś dziwacznego - przyznam, że miesza mi tym w odbiorze i nadal trudno mi się jednoznacznie ustosunkować do twórczości manufaktury.

Skład: ziarna kakao i tłuszcz kakaowy 78%, cukier trzcinowy 22%.
Masa kakaowa min. 78%.
Masa netto: 80 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 596 kcal.
BTW: 8,6/41,9/46,1.

wtorek, 27 kwietnia 2021

Soklet Black Garlic ciemna 70% Indie z czarnym czosnkiem

Moje dotychczasowe doświadczenia z czekoladami, w których głównym dodatkiem był czosnek, okazały się mało przyjemne - mowa o wyrobach spod skrzydeł Nczekolady oraz Chocolate Hill. Z uwielbienia do indyjskiej marki Soklet, zdecydowałam się jednak zamówić w sklepie Sekretów Czekolady ich tabliczkę z dodatkiem tworu zwanego czarnym czosnkiem. Cóż to takiego? To neutraceutyk, powstały w wyniku fermentacji świeżego czosnku, zmieniający jego walory smakowe oraz podbijający właściwości prozdrowotne. Można się było spodziewać, że taki czosnek połączony z czekoladą zaoferuje nam zupełnie inne doznania, niż w przypadku fuzji ze zwykłym czosnkiem - tym bardziej, iż indyjskie kakao od Soklet jest wyjątkowe, o czym już nieraz się przekonałam. Nie mniej jednak, i tak podchodziłam do tej degustacji jak pies do jeża. 

Skojarzenia zapachowe to: czipsy paprykowe, stodoła oraz panierowane mięso wieprzowe - cóż, wiedziałam, że będzie zabawnie! Pierwszy kęs miał okazać się chwilą prawdy...

I... Soklet spisał się na medal. Czarny czosnek to rzeczywiście totalnie inna bajka niż jego niefermentowana wersja. Czekolada sięgała do różnych zakamarków wyobraźni. Czuliśmy zmokniętny karton polany sokiem cytrynowym z czosnkiem, podsmażane ziemniaki z dużą ilością prażonej cebulki, podane z gzikiem sowicie doprawionym koperkiem oraz pieprzem. W mej głowie nieustannie krążył kiszony czosnek, który bardzo lubię - i to w zasadzie było całkiem trafne skojarzenie, bo przecież jest on, podobnie jak czarny czosnek - poddany fermentacji (choć innego rodzaju). Specyficzne kakao używane przez Soklet idealnie zgrało się z walorami czarnego czosnku, tworząc kompleksowo przyprawową czekoladę, której degustacja przebiega o wiele łagodniej, niż można się było tego spodziewać.

 Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, czarny czosnek.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 511,81 kcal.
BTW: 10,81/26,21/57,99.

niedziela, 25 kwietnia 2021

Goodnow Farms Chocolate Las Palomas Coffee ciemna 77% Gwatemala Cobán z kawą Gwatemala Huehuetenango

 Kolejne wielkie zamówienie czekolad do mojej kolekcji zrealizowane przez sklep Sekretów Czekolady pozwoli zaznajomić mi się z wieloma nieeksplorowanymi jeszcze przeze mnie markami. Jedną z nich jest amerykańska, rodzinna manufaktura Goodnow Farms Chocolate, produkująca na starej farmie Sudbury w Massachusetts. Wartym zaznaczenia jest fakt, iż Goodnow produkuje w oparciu o single origin i świeżo wytłaczane u siebie na miejscu masło kakaowego, co w zasadzie jest rzadkością w czekoladowym świecie (niestety!). Jeśli już bowiem dana manufaktura używa masła kakaowego, rzadko mamy pełną wiedzę o jego pochodzeniu.

Początek mojej przygody z Goodnow Farms to ciemna czekolada o 77% zawartości gwatemalskiego kakao uprawianego w okolicach miasta Cobán, leżącego w środkowej części kraju nad rzeką Cahabón. Stworzono ją w kooperacji z palarniami kawy George Howell, toteż nasza tabliczka wzbogacona została o kawę Las Palomas, również gwatemalską - z rejonu Huehuetenango (którą znamy już solo z Beskid Caffe Latte).

Opakowania czekolad Goodnow Farms obfitują w informacje zarówno o marce, jak i samym produkcie - co zawsze się chwali. Cienka, niepodzielona na kostki tafla została ozdobiona dużym logo firmy. Pachniała intrygująco papierem biurowym posypanym pikantnymi przyprawami, słodem piwnym oraz soczystą nektarynką przewrotnie doprawioną solą i pieprzem. Skrajne i dziwne skojarzenia, ale tak właśnie było.

W pierwszym kontakcie z podniebieniem czekolada pokazuje taką delikatność, że najpierw wydaje się być mleczna. Prędko jednak okazuje się, iż to jedynie złudzenie, wynikające z niebywale aksamitnej konsystencji. Szybko i miękko rozpuszcza się w ustach, a przy tym jest obezwładniająco gęsta - po prostu doskonała. Raczy nas dynamicznie rozwijającymi się, smakowitymi nutami: zielonym jabłkiem ze szczególnym uwzględnieniem części tuż przy pestkach, umiarkowanie dojrzałym mango i idealnie dojrzałymi nektarynkami. Kolejna wielce istotna seria akcentów to żyto oraz słód jęczmienny. Zdaje się, że są to akcenty przyniesione przede wszystkim przez kawę. Znamienne jest bowiem dla tej czekolady, iż kawa zlewa się spójnie z kakao. W ciemno mogłabym nazwać tę czekoladę kawową, ale równie swobodnie owe nuty przypisałabym samemu bogactwu kakaowych ziaren.

 Podczas degustacji nieustannie czułam, iż obcuję z wysokiej klasy czekoladą - boska konsystencja, szlachetne sugestie smakowe, głębia i nieskończona przyjemność. Ta tabliczka to niesamowicie udane połączenie kakao i kawy, w którym to od początku do końca jest wyśmienicie czekoladowo - przede wszystkim czekoladowo. Po doskonałym debiucie, z niecierpliwością czekam na więcej...

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, kawa.
Masa kakaowa min. 77%.
Masa netto: 55 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 600 kcal.
BTW: 11/42/44.

piątek, 23 kwietnia 2021

Ajala Pistacie A Malina ciemna 63% Dominikana i Nikaragua z pistacjami i malinami

 
Po kolejną propozycję od czeskiej manufaktury Ajala sięgnęłam potrzebując czekolady mało skomplikowanej, aczkolwiek w miarę wytrawnej. Umiarkowana, bo 63-procentowa zawartość blendu kakao z Dominikany i Nikaragui, wzbogacona o maliny i pistacje, zdawała się być świetną odpowiedzią na moją zachciankę. Kupiona w sklepie Sekretów Czekolady tabliczka, jak to u Ajali bywa, urzekła mnie zdobieniami charakterystycznymi dla marki. Od spodu tafla czekolady obficie została posypana dość grubo kruszonymi kawałkami pistacji. Po malinach nie było śladu - po zliofilizowaniu zmielono je na pył i wmieszano w jednolitą masę z czekoladą.

 
Wąchając tabliczkę raczymy się miksem malin i orzechów położonym na subtelnie kakaowej bazie. Sama czekolada smakuje przede wszystkim jak delikatna pianka malinowa. Wraz z kakao, tworzy to iluzję czegoś jogurtowego, przyjemnie kwaskowatego, roślinnego i deserowego zarazem. Było soczyście, a jednocześnie spokojnie. Ciekawe wrażenie - z jednej strony czekoladę można nazwać wręcz malinową, z drugiej strony nadal mamy poczucie tych 63% kakao. Owoce i kakao równoważą się.

Pistacje okazały się zaskakująco miękkie, jakby zostały uprzednio namoczone. Nawet nie można ich w żaden sposób nazwać chrupiącymi, choć na szczęście nie sprawiają też wrażenia starości bądź niedojrzałości. Jak wszystko w tej kompozycji, również one są nienachalne w smaku, choć niosą ze sobą specyficzne, pistacjowe zwieńczenie. W połączeniu z tą całą malinowo-jogurtową miękką pierzynką, wypadają przyjemnie.

Niby nic wielkiego, ale to charakterystyczne połączenie trzech subtelności mocno zapadło mi w pamięć.


Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, liofilizowane maliny, pistacje.
Masa kakaowa min. 63%.
Masa netto: 45 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 583 kcal.
BTW: 9/40,1/46,5.

środa, 21 kwietnia 2021

Chocolat Madagascar Organic Single Origin ciemna 70% Madagaskar

 Po przeciętnym debiucie od Chocolat Madagascar pod postacią nerkowcowej tabliczki o 40% zawartości kakao uznałam, że w następnej kolejności należy sięgnąć po klasyka. A czy może być coś bardziej klasycznego od ciemnej siedemdziesiątki? Tylko madagaskarskie kakao i tylko madagaskarski cukier trzcinowy. Stworzona oczywiście na Madagaskarze, a kupiona w sklepie Sekretów Czekolady.

Głęboko ciemna i soczysta w swej barwie, pachniała drewnem oraz słodkim ciastem drożdżowym z jagodami, na maślance. W ustach okazała się bardzo miękka, swą konsystencją kojarząc się z dojrzałymi borówkami amerykańskimi.

 Od samego początku zdawała się być mocno chlebowa. Najpierw pomyślałam o chlebie na zakwasie, a po chwili również o chlebie na maślance. Intensywnie palono-kwaskowate chlebowe nuty połączone z jej niebywałą miąższystością i wrażeniem wilgoci dawały ciekawy, wciągający efekt.

 Dalej czekolada ewoluowała w stronę dżemu z borówek amerykańskich i jeżyn, w dużej ilości doprawionego wanilią - takie rozwinięcie mokro-chlebowych nut naprawdę przyjemnie kręciło w głowie. Całość zwieńczona była świeżym i przyjemnym maślanym posmakiem.

 W końcu poczułam, co ma do zaoferowania kakao używane przez Chocolat Madagascar. Prosto aczkolwiek niebanalnie. Madagaskarsko, ale w swoim specyficznym stylu. Nie mogę się doczekać zintensyfikowania tych doznań w tabliczce o 85% zawartości ziaren!

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 85 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 580 kcal.
BTW: 8/45/37.

poniedziałek, 19 kwietnia 2021

Fjåk Milk & Mushroom mleczna 50% Haiti z pieprznikiem trąbkowym

Haitańskie kakao od kooperatywy PISA znam już z kilku tabliczek norweskiej manufaktury Fjåk. Tym razem jednak, zostało ono połączone z dodatkiem, który wzbudzał moje wątpliwości. Grzyby i czekolada to połączenie kontrowersyjne, które dotychczas wzbudzało we mnie bardzo skrajne odczucia - począwszy od paskudnej Zotter Kandierte Preiselbeeren, przez dziwaczną Naive Porcini, aż po przepyszną Georgia Ramon Pfifferlinge. Moje doświadczenia pozwalają przypuszczać, że pieprzniki wypadają lepiej w fuzji z czekoladą niż borowiki, nie mniej jednak do degustacji Fjåk Milk & Mushroom podchodziłam z rezerwą. Tabliczka ta należy do serii nordyckiej, zaś zastosowane w niej grzyby to właśnie pieprzniki - wprawdzie nie sprawdzone jadalne (kurki), ale trąbkowe, typowe dla Skandynawii i dziko tam rosnące.

Moje czekolady marki Fjåk kupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.

Czekolada okazała się miękka, przytulna i sprawiająca wrażenie ciepła. Tak, kojarzyła się z potrawami na ciepło, co w połączeniu z tym, iż mimo wszystko pozostawała to błoga mleczna czekolada pełną gębą - stanowiło wręcz smakowitą perwersję. Taka ciekawa fuzja wytrawności i słodyczy nie jest wszak codziennością. Najpierw pomyśleliśmy o jajecznicy z dobrze przesmażonymi pieczarkami i kurkami, potem także o grzance z jajkiem, serem i pieczarkami, a dalej: o zapiekance z grzybami pod beszamelem, sosie śmietanowo-grzybowym podanym z makaronem. Czuliśmy to wszystko w spójności ze słodyczą mlecznej czekolady i... to do siebie pasowało. Jedynie broniłam się przed ponownym wąchaniem tabliczki, gdyż ten zapach naprawdę odstręczał i zdawał się nie przystawać do intrygująco pysznej kompleksowości smaku.

Nie było się czego bać - ta czekolada okazała się świetną przygodą.

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, mleko w proszku, tłuszcz kakaowy, pieprzniki trąbkowe.
Masa kakaowa min. 50%.
Masa netto: 53 g.

sobota, 17 kwietnia 2021

Qantu Gran Blanco Piura Peru ciemna 70%

Qantu to montrealska manufaktura czekolady bazująca na ziarnach kakao pochodzących z Ameryki Łacińskiej. Za sprawą sklepu Sekretów Czekolady trafiła do mnie pojedyncza czekolada tej marki, toteż traktowałam ją jako szczególnie cenny nośnik nowych doświadczeń. Na przejrzystej stronie internetowej poznacie historię założycieli Qantu - Elfi i Maxime, oraz oczywiście ciekawy asortyment ich produktów.

Moja Qantu została stworzona z ziaren Gran Blanco uprawianych w peruwiańskim regionie Piura. Tą klasyczną, 70% ciemną czekoladę nagrodzono złotem Akademii Czekolady w 2018 roku. Według producenta, ma charakteryzować się nutami cytrusów i miodu. Prosto, lecz pięknie i elegancko opakowana tabliczka przybrała formę zabawnego domku. Okazała się jasna jak na siedemdziesiątkę, o intrygującym czerwonym odcieniu. Pachniała pomarańczami i cytrynami oraz... przypaloną panierką.

Miękko i gładko układająca się w ustach, najpierw uraczyła nas raczej niedojrzałymi cytrusami oraz owocami leśnymi (ze szczególnym naciskiem na jeżyny). Po chwili rozwinęła się w coś zaskakująco budyniowego - spiralnie przeplatany waniliowo-czekoladowy budyń okalał owoce, by w efekcie wydobyły się one spod niego z eksplozją soczystości. Tak, Gran Blanco w końcu uderza niebywałą soczystością, jakby z biegiem degustacji nuty owocowe zdołały w niej dojrzeć. Pojawił się pełen owoców jogurt brzoskwiniowo-marakujowy, a może raczej koktajl. Pomarańcze wręcz tryskały sokiem, a wszystkie cytrusowe goryczki zostały załagodzone błogą, nieco miodową słodyczą.

 
Transformacja tej czekolady była prosta i spektakularna zarazem, niebywale dużo niosąc ze sobą słońca... Bardzo miło będę wspominać tę degustację i na pewno rozbudziła moje zainteresowanie manufakturą. Dobry start!


Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 50 g.

czwartek, 15 kwietnia 2021

Zotter Walnuss G.Nuss sojowa 40% z praliną z orzechów włoskich i orzechami włoskimi

Po następna tabliczkę z nowej wersji zotterowskiej serii G.Nuss sięgnęłam z wielkim apetytem - wszak zawierała w sobie aż 32% orzechów włoskich, do których pałam wyjątkową sympatią i sentymentem (to orzechy mojego dzieciństwa). Ta kupiona na foodieshop24.pl czekolada różniła się jednak od dotąd próbowanych nowych G.Nuss obecnością soi zamiast mleka oraz dość daleką pozycją miazgi kakaowej w składzie. Niespecjalnie się tym przejmowałam podziwiając piękny wygląd tabliczki oraz ekscytując się orzechami włoskimi. Pachniała wprawdzie piwnicznymi kartonami, ale spod tej woni wynurzało się też spektrum orzechowe, co nadal nakręcało mój apetyt.

Najpierw podczas degustacji chłonęłam ukochany smak orzechów włoskich. Z czasem jednak, wszystko pozostałe, co składało się na tę kompozycję, zaczęło mnie przytłaczać. Dziwne skojarzenie, które zaczęły się pojawiać to: lizanie drewnianego stołu, mokry karton z masłem i cukrem, słodzone przeciętnym w smaku miodem sojowe mleko. Wszystko też zdawało się zbyt słodkie, wręcz mdlące, a dodatek przypraw nie był w stanie nic z tym zrobić. Nie wiem, czy to nie najsłabsza z dotąd próbowanych G.Nuss, co jest dla mnie szczególnie przykre, że tak kiepskie połączenie z soją przy małym udziale miazgi kakaowej spotkało akurat orzechy włoskie.

   
Skład: orzechy włoskie 32%, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, proszek sojowy 12% (soja, maltodekstryna, syrop kukurydziany), miazga kakaowa, lecytyna sojowa, sól, wanilia, anyż, cynamon.
Masa kakaowa min. 40%.
Masa netto: 70 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 617 kcal.
BTW: 9,3/48/34.

wtorek, 13 kwietnia 2021

Dick Taylor Black Fig Madagascar ciemna 72% z figami black mission

Black Fig od Dick Taylor nie wiedzieć czemu kojarzyła mi się z takim sztandarowym produktem od tej kalifornijskiej manufaktury. 72% madagaskarskiego kakao połączono z suszonymi figami odmiany black mission, pochodzącymi z upraw położonych na terenie Kalifornii. Wszystkie moje tabliczki Dick Taylor nabyłam w sklepie Sekretów Czekolady.

Jak zwykle czekolada tej marki zachwyciła swą prezencją - przepiękne opakowanie, oryginalne zdobienie czekoladowej tafli, zaś same kawałeczki fig wyglądały jak zaprojektowane co do szczegółu. Kompozycja wyglądała bardzo apetycznie, a pachniała maślanką, spaloną słońcem ziemią oraz oczywiście - figami.

 Czekolada od pierwszego kęsa wydaje się bardzo intensywnie kakaowa, w taki klasycznie wytrawny sposób, nawet trochę proszkowy (choć lepszym określeniem byłaby sadza bądź popiół, bardzo gęste). Zaskakująco jak na madagaskarskie kakao, bardzo dużo tu mrocznych nut - przypalonego ciemnego pieczywa, powideł śliwkowych, bardzo wytrawnego czerwonego wina - z jedynie delikatną maślankową sugestią. O wiele więcej tu surowej ziemistości. Czasem wydawało mi się, że tylko suszone figi nadawały słodyczy tej czekoladzie. A były one przepyszne, naturalne w swym smaku, o nienachalnej strukturze, budząc skojarzenia z wysokiej jakości tropikalnym kompotem z suszu. Mimo wszystko trzeba je dobrze pogryźć, co w połączeniu ze smolistą konsystencją czekolady dawało ciekawy efekt.

 Dick Taylor zwykle mnie czymś zaskakuje. To przytrafiło się również tym razem. Takiego wydania Madagaskaru jeszcze nie doświadczyłam, na dodatek okraszonego tak ciekawym owocem.

 Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, figi black mission.
Masa kakaowa min. 72%.
Masa netto: 57 g.

niedziela, 11 kwietnia 2021

Marou Ba Ria ciemna 76% Wietnam

Można powiedzieć, iż moja ostatnia degustacja Marou była w pewien sposób przełomowa - w końcu ta wietnamska manufaktura zaczęła mnie zaskakiwać. Ciekawa byłam, czy owe intrygujące wrażenia znajdą swoją kontynuację. Sięgnęłam po tabliczkę wykonaną z kakao z niewielkiej prowincji Ba Ria, położonej w Regionie Południowo-Wschodnim Wietnamu nad Morzem Południowochińskim. Kupiłam ją oczywiście dzięki sklepowi Sekretów Czekolady.

Zdjęcia nie oddają tego, jak miękko i soczyście zarazem prezentowała się czekolada. Pachniała niczym masło, w które wtłoczono płatki kwiatów oraz cząstki pomarańczy, a na dodatek posypano odrobiną korzennych przypraw.

W smaku od razu bardzo mocno do boju wkroczyły czerwona pomarańcza z czerwonym grejpfrutem. Prezentowały się na tyle wyraziście, iż po łyku kawy, jaka towarzyszyła naszej degustacji, poczułam się tak, jakbym zapiła nią świeżo wyciskany sok. Wyłapałam nawet goryczkę białych skórek znajdujących się pomiędzy cytrusowym miąższem, która aż lekko drażniła podniebienie. Sprawiała też wrażenie subtelnego nagazowania. 

Z czasem stawała się coraz bardziej maślana, skupiając sobie wszystko to, co wyczułam w sferze zapachu. Przyprawy korzenne przybrały tu przytłumioną, jakby zwietrzałą formę, zaś najmocniej odznaczał się z nich cynamon. Cała czekolada nie była wielce dynamiczna, ale dziwaczna jak na Marou - przede wszystkim zaskakująco miękka w całkowitym odbiorze - zarówno jeśli chodzi o konsystencję, jak i nuty smakowe.

Skład: ziarna kakao i tłuszcz kakaowy (76%), cukier trzcinowy (24%).
Masa kakaowa min. 76%.
Masa netto: 80 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 599 kcal.
BTW: 8,38/42,6/45,6.

piątek, 9 kwietnia 2021

Madecasse Beyond Good ciemna 73% Uganda z solonym karmelem

 Od moich ostatnich doświadczeń z marką Madecasse właściwie przemianowała się ona na Beyond Good, rozszerzając tym samym swoją działalność z Madagaskaru także na Ugandę. To dobra wiadomość - ugandyjskie kakao jest wszak o wiele mniej popularne od madagaskarskiego - dotychczas zapoznałam się z nim jedynie dzięki manufakturze Raaka. Teraz, poprzez sklep Sekretów Czekolady, dostąpiłam możliwości skosztowania smaku ziaren z Ugandy w interpretacji Beyond Good. Jest to organiczna mieszanka forastero i trinitario, mająca charakteryzować się nutami karmelu, moreli oraz kwiatowej esencji. Plantacje, z których plonów korzysta Beyond Good, położone są w okolicach miasteczka Bundibugyo, zlokalizowanego we wschodniej części kraju nieopodal Gór Księżycowych.

 
Znów, podobnie jak w przypadku Raaka, nie mogę raczyć się czystym kakao z Ugandy - mamy do czynienia z ciemną czekoladą 73% wzbogaconą o karmel i sól, które perlą się wewnątrz głęboko ciemnej tabliczki, podzielonej na dość banalnie wyglądające kostki. Nad naszym smakołykiem unosi się świeża woń bryzy oraz zapowiedź kakaowej soczystej głębi z narzucającą się sugestią karmelu i soli.

Sama czekolada ma w sobie sporo zaskakujących akcentów pomarańczowych, jak i wspomnianych przez producenta morelowych - to przede wszystkim one stanowią o poczuciu świeżości płynącym z kompozycji. Mamy również tchnienie kwiatowe, które w połączeniu z subtelną i dość klasyczną kawowo-kakaową prażonością kojarzy się z kawą posłodzoną miodem.
 

 Bardzo dużą rolę w całości odgrywa solony karmel, który odczuwamy jako oddzielnie skrzypiące iskierki cukru i soli, tworzące miękkie, sypkie i intrygująco soczyste pasmo rozspostarte wewnątrz czekolady niczym konstelacja gwiazd. Intensywność tej Drogi Mlecznej naprawdę wciągała, czyniła mnie łasuchem... Trochę wpadłam w pułapkę tej czekolady i jakichś prostych instynktów żerowania, jakie uruchomiła. Zwykły cukier i zwykła sól, umieszczone w dobrej czekoladzie, potrafią mieć zaskakującą moc.

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, karmel, tłuszcz kakaowy, sól morska, ekstrakt z wanilii.
Masa kakaowa min. 73%.
Masa netto: 75 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 600 kcal.
BTW: 8/40/48.

środa, 7 kwietnia 2021

Antidote Quinoa Crunch ciemna 70% Ekwador z komosą ryżową

 Nie oczekuję od kolejnych tabliczek marki Antidote, iż urzekną mnie czymś szczególnym. Wszak to zawsze wariacje na temat tego samego kakao - wspaniałego wprawdzie, ale tego samego - ekwadorskiego Arriba Nacional. Dobrze jest jednak sięgnąć po Antidote zawsze wtedy, gdy mam ochotę na coś znanego, a jednocześnie z dozą nowości, co wynika z różnorodnych dodatków serwowanych przez czekoladniczkę Red R. Thalhammer mającą pieczę nad manufakturą. Quinoa Crunch opartą na czekoladzie o 70% zawartości kakao kupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.

Uroczo upstrzona sporą ilością prażonej komosy ryżowej tabliczka pachniała miętową herbatą i chrupiącym chlebem. Komosowe chrupki okazały się bardzo delikatne, raczej rozpływające się w ustach niż chrupiące. W smaku leciuteńko ryżowe, a także chlebowe i orzechowe. Sama czekolada, jak na Antidote, okazała się wyjątkowo miękka. Kryła w sobie nuty kwaskowato-kwiatowe, co dla tej manufaktury typowe. Tym razem, naszą uwagę zwróciła też bananowość, co w połączeniu z iluzją ciemnego chleba dało fajny efekt.

To była przyjemna i niewymagająca degustacja.

Skład: ziarna kakao, pełny cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, prażona komosa ryżowa, lecytyna słonecznikowa.
Masa kakaowa 70%.
Wartość energetyczna w 100 g: 584 kcal.
BTW: 9/40/48.

poniedziałek, 5 kwietnia 2021

Manoa Flavours of Hawaii Mai'a Banana ciemna 70% z bananem

 Po wspaniałej Liliko'i Passion Fruit z serii Flavours of Hawaii od Manoa, przyszedł czas na wersję bananową, tym razem stworzoną na bazie ciemnej czekolady o 70% zawartości hawajskiego kakao. Manoa, jako manufaktura z siedzibą w Kailua, miejscowości położonej na hawajskiej wyspie Oahu - przez sam ten fakt jest już wyjątkowa, zaś oryginalne tabliczki dodatkowo rozogniają moją ciekawość wobec niej. Banany są dość rzadkim składnikiem w czekoladach, a przepiękne opakowanie oraz tabliczka wyglądająca niczym małe dzieło sztuki - wszystko to sprawiało, że degustacja Mai'a Banana była wielopłaszczyznową przyjemnością.

 Mocno ciemna, ślicznie zdobiona tafla pachniała przypalonymi bananami, czy raczej przypaloną kakaową owsianką z bananami i przyprawami - ta woń była o wiele bardziej nęcąca i złożona, niż po prostu bananowa.

Lepiąca się, kleista, lecz jednocześnie dobrze rozpuszczająca się w ustach i gęsta, obezwładniła bardzo specyficzną gamą smaków. Tak, banany tu dominowały, w niesamowitej fuzji z kakao. Powrócił temat kakaowej owsianki z bananami, która nieco zbyt długo postała na ogniu i po prostu się przypaliła, a może jeszcze dodatkowo została podlana mocno paloną czarną kawą.

Banany wniosły do całej kompozycji dużo przytulnej słodyczy. Z jednej strony dość blisko było im do wręcz przerysowanych żelkowych cukierków, by już za chwilę kojarzyć się z zupełnie autentycznym bananem na gorącej grzance, albo z całą paletą przeróżnych platanów podawanych na milion sposobów chociażby w Kolumbii. Zostałam urzeczona i wciągnięta po czubek głowy - tak smakowicie i naturalnie banan stał się tu jednością z ciemną czekoladą. Doskonała oprawa dopełniała dzieła.

Skład: ziarna kakao, cukier, tłuszcz kakaowy, liofilizowane banany w proszku.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 60 g.

sobota, 3 kwietnia 2021

Standout Chocolate Cap-Haïtien Haiti ciemna 70%

Moje czwarte podejście do szwedzkiej manufaktury Standout Chocolate potraktowałam już jako jakościowy pewnik - wiedziałam, że to będzie pełna pozytywnych wrażeń degustacja. Tym razem, ze sprawą sklepu Sekretów Czekolady przenosimy się na Haiti, na plantacje zrzeszenia PISA, położone w okolicach portowego miasta Cap-Haïtien. To tam zebrano w 2017 roku ziarna użyte do wykonania naszej czekolady, która otrzymała brązowy medal Academy of Chocolate w 2019 roku. Kakao fermentowało przez od 6 do 7 dni w drewnianych skrzyniach, a następnie suszone było w cieniu i na słońcu przez od 5 do 7 dni. W efekcie otrzymujemy tabliczkę, która ma charakteryzować się nutami kwiatów, prażonych orzechów oraz czarnych oliwek; być przede wszystkim słodka, typowo czekoladowa i roślinna.

 

Wygląd czekolady zdawał się dobrze zgrywać z szatą graficzną opakowania - ciemna barwa tabliczki wysycona była fioletowymi przebłyskami. Pachniała niczym budyń czekoladowy postanowiony w gorącej miseczce pośród rozlicznych doniczkowych kwiatów: fuzja kakao, ziemi oraz kwiatów właśnie.

Od pierwszego kęsa spójnie łączy w sobie delikatność i moc. Rzeczywiście, jest bardzo klasycznie czekoladowa, co rzuca się nam od razu. Wrażenie potęgowane jest przez jej aksamit i gęstość. Cały czas przewijają się nuty kwiatowe: pyłek kwiatowy oraz coś na kształt dżem z płatków kwiatów. Myślę również o bardzo drobno zmielonych (wręcz gładkich!) fusach od kawy, mulistej i zmąconej wodzie po kwiatach oraz o wspominanych przez producentach czarnych oliwkach (najlepiej z zalewy; bardzo trafne). Jeśli zaś chodzi o orzechy, moje skojarzenia wiązały się szczególnie z cieniutkimi skórkami oblekającymi powierzchnię orzecha (najbliżej w smaku było czekoladzie do miksu włoskich oraz laskowych).

 Na koniec degustacji spotęgowało się wrażenie, które zgodnie z Mężem nazwałam kisielowym. Tak, pomyśleliśmy o takim standardowym kisielu z czerwonych owoców, może z jakąś filuterną domieszką dzikiej róży, z małą kapką śmietanki. To było doprawdy oryginalne zwieńczenie. Zgodnie z moimi przypuszczeniami, Standout po raz kolejny pokazuje klasę!

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 585 kcal.
BTW: 9/41/45.

czwartek, 1 kwietnia 2021

Maraná Cusco Peru mleczna 50%

Moja pierwsza mleczna czekolada od peruwiańskiej manufaktury Maraná została wykonana z kakao znanego mi już z 80% tabliczki Cusco - uprawianego w okolicy miasta Quillabamba właśnie w regionie Cusco. Wszystkie czekolady Maraná są przepięknie opakowane, lecz grafika umieszczona na mlecznej Cusco Peru 50% wyjątkowo podbiła moje serce. Sama czekolada zdobyła także uznanie jury International Chocolate Awards w 2017 roku, zdobywając złoto. 

Tabliczki od Maraná nabyłam w sklepie Sekretów Czekolady.

Od pierwszego kęsa czekolada gęsto rozlała się orzechowym cafe latte, popijanym w towarzystwie aromatycznego cygara. Poczułam się, jakby rozpostarto przede mną wybór wykwintnych nugatów, spowitych dymem właśnie z niespiesznie tlącego się cygara. Cóż za rozkosz! Z tej wykwintnej powagi czekolada stopniowo schodziła w stronę bardziej beztroskich nut: karmelowego mleczka z tubki oraz delikatnego twarożku z miodem i siekanymi orzechami. Gdzieś, jako tytoniowe wtrącenie, pojawiała się aluzja wędzonego sera.

Później czekolada stawała się coraz bardziej soczysta. Pomyślałam o świeżo wyciśniętym soku pomarańczowym, z dużą ilością smakowitego miąższu. Pojawił się także waniliowy budyń z prawdziwą wanilią, a także absolutnie zachwycające lucuma i guanabana, które odebrałam jako idealne zwieńczenie kompozycji. Wspaniałe egzotyczne owoce - lucuma ze swą orzechowością i karmelowością, guanabana ze swym niezapomnianym smakiem tak świetnie łączącym się z mlecznymi koktajlami - cóż za pyszności!

Dodatek mleka niebywale zmodyfikował bukiet kakao z Quillabamba, z wersji 80% pozostawiając w zasadzie tylko orzechowość - silnie reprezentowana w osiemdziesiątce ziołowość tutaj rozmyła się do intrygujących tytoniowych posmaków. W swych zapasach mam jeszcze ciemną siedemdziesiątkę i jestem przeogromnie ciekawa tego wypośrodkowania.

 Skład: miazga kakaowa, cukier, odtłuszczone mleko, tłuszcz kakaowy.
Masa kakaowa min. 50%.
Masa netto: 70 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 562 kcal.
BTW: 10,89/35,62/22,19.