Nie oczekuję od kolejnych tabliczek marki Antidote, iż urzekną mnie czymś szczególnym. Wszak to zawsze wariacje na temat tego samego kakao - wspaniałego wprawdzie, ale tego samego - ekwadorskiego Arriba Nacional. Dobrze jest jednak sięgnąć po Antidote zawsze wtedy, gdy mam ochotę na coś znanego, a jednocześnie z dozą nowości, co wynika z różnorodnych dodatków serwowanych przez czekoladniczkę Red R. Thalhammer mającą pieczę nad manufakturą. Quinoa Crunch opartą na czekoladzie o 70% zawartości kakao kupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.
Uroczo upstrzona sporą ilością prażonej komosy ryżowej tabliczka pachniała miętową herbatą i chrupiącym chlebem. Komosowe chrupki okazały się bardzo delikatne, raczej rozpływające się w ustach niż chrupiące. W smaku leciuteńko ryżowe, a także chlebowe i orzechowe. Sama czekolada, jak na Antidote, okazała się wyjątkowo miękka. Kryła w sobie nuty kwaskowato-kwiatowe, co dla tej manufaktury typowe. Tym razem, naszą uwagę zwróciła też bananowość, co w połączeniu z iluzją ciemnego chleba dało fajny efekt.
To była przyjemna i niewymagająca degustacja.
Skład: ziarna kakao, pełny cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, prażona komosa ryżowa, lecytyna słonecznikowa.
Masa kakaowa 70%.
Wartość energetyczna w 100 g: 584 kcal.
BTW: 9/40/48.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz