wtorek, 30 maja 2017

Zotter Pepper-Mint ciemna 70% z olejkiem miętowym z ciemnym dyskiem 60% z dzikim pieprzem


Miętowe Zottery nie zawodzą. Są dla mnie esencją rześkości, autentycznego miętowego naparu - w przeróżnych, smakowitych wydaniach. Jedynie w Eco Rosa mięta nie spełniła swojej roli, ale tam po prostu zaburzyła dynamiczną owocowość kompozycji. No, jeszcze w Liquorice De Luxe mięta mi przeszkadzała - tu dla odmiany maskując intensywność samej lukrecji. Pozostałe miętowe propozycje Zottera: Mint 40% & Mint 70%, Chocolate Mint, Arabian Dates with Mint oraz Minty Goat urzekły mnie na tyle, że kolejną miętową nowość zamówiłam w biokredens.pl bez zastanowienia.


Pepper-Mint to prosta, lecz zarazem bardzo osobliwa Mitzi Blue. Duży dysk to ciemna czekolada o 70% zawartości kakao, wzbogacona o olejek miętowy. Mały dysk jest odrobinę jaśniejszy - zawiera 60% kakao. Tu jako dodatek zastosowano dziki pieprz z indyjskiego Parku Narodowego Periyar w Kerali - znany nam z doskonałej Brazil Nut Nougat with Jungle Pepper. Gdy w piękną wiosenną pogodę, otworzyliśmy Pepper-Mint pod samiutkim szczytem bieszczadzkiego Jasła, owiał nas podwójny rześki wiatr - górski oraz ziołowo-czekoladowy.

 Obie czekolady wspaniale rozpuszczają się w ustach, pieszcząc intensywnie kakaowym smakiem, o wyważonej słodyczy cytrusowych i czerwonych owoców, z odrobiną kawy - słowem, klasyczne i dobre czekoladowe nuty. Mięta w dużym dysku jest intrygująca, ostrawa, sprawiająca wrażenie idealnie świeżej - a przecież to tylko olejek! Świetnie połączyła się z czekoladą.


Mały dysk sam w sobie nieco delikatniejszy w smaku, zawiera dodatek, który z miętą zgrywa się aż za dobrze. Sama gramaturowa dominacja dużego dysku przyćmiewa nas miętą (podkreślę - to ciągle jest naturalny, nieprzesadzony smak - po prostu autentycznie ziołowy), na tyle, że egzotyka dzikiego pieprzu daje radę tylko nieśmiało się wychylić. Czuć różnicę w smaku, tę "niebywałą tajemniczość" o której pisałam w recenzji Brazil Nut Nougat with Jungle Pepper. Nie pogradziłabym jednak, gdyby mały dysk zajmował choć połowę całej kompozycji. Eh, po raz kolejny dochodzimy do zasadności kształtu Mitzi Blue.

Jeśli przekonaliście się już tak jak ja, że Zotter potrafi mistrzowsko łączyć miętę z czekoladą, koniecznie sięgnijcie po Pepper-Mint. Osoby nadal mające obiekcje i tak namawiam do spróbowania - ziołowa rześkość i intrygująca pieprzność położone na dobrą jakościową czekoladę gwarantują oryginalnie przyjemne doznania.




3 maja ponownie postawiliśmy na eksplorowanie mniej popularnych bieszczadzkich rejonów - wszystko po to, by ustrzec się przed tłumami. Ponownie podjechaliśmy do Cisnej, lecz tym razem ruszyliśmy czerwonym szlakiem w przeciwną stronę niż dnia poprzedniego. Przez szczyty Rożki i Worwosoka weszliśmy na malownicze Małe Jasło, gdzie rozkoszując się wspaniałymi widokami i idealną pogodą zjedliśmy drugie śniadanie.







Następnie przez Szczawnik weszliśmy na Jasło, gdzie znów z pięknym widokiem zasiedliśmy wśród traw do degustacji dziś opisywanej czekolady. Na Jasło można wejść krótszą drogą z Przełęczy Przysłup, gdzie znajduje się początkowa stacja Bieszczadzkiej Kolejki Wąskotorowej. My niestety podczas naszego majowego wypadu nie mieliśmy czasu by się nią przejechać, co mamy zamiar kiedyś nadrobić.






Kolejnym szczytem po Jaśle był Okrąglik, do którego zbocza doszliśmy podczas wędrówki dwa dni wcześniej, wówczas nie zdobywając szczytu. Teraz z Okrąglika maszerowaliśmy w stronę Przełęczy Ruskiej. Podczas tej drogi szczególnie urzekła nas jedna z polan, z genialnym widokiem na słowacką stronę. Na powalonych konarach drzew, kontemplując krajobraz - mogłabym trwać w nieskończoność...






Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, olejek miętowy 0,1%, dziki pieprz 0,1%.
Masa kakaowa w dużym dysku min. 70%.
Masa kakaowa w małym dysku min. 60%.
Masa netto: 65 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 580 kcal.
BTW: 8,1/42/37

niedziela, 28 maja 2017

Surovital biała 36% z wiśnami


 Kupując masło orzechowe w ekologicznym sklepie, w którym uprzednio nabyłam białą Surovital z pistacjami i solą, ku mojemu zdziwieniu zastałam jeszcze jedną nową tabliczkę tego polskiego producenta surowych czekolad. Biała z wiśniami to kolejna innowacyjna propozycja na rynku czekolad. Zadziwił mnie fakt, że Surovital ostatnimi czasy tak mocno poszedł w stronę eksperymentów z czekoladami o niższej zawartości kakao (tudzież z udziałem samego tłuszczu kakaowego). Ponieważ poprzednie nowości przypadły mi do gustu, bez wahania wrzuciłam wiśniową panienkę do koszyka.

Co ciekawe, ta biała czekolada różni się od wersji z pistacjami obecnością mleka kokosowego (na opakowaniu wiśniowej nie zaznaczono także, iż masło kakaowe w niej zawarte pochodzi z tłoczenia na zimno, co poddaje w pewną wątpliwość jej surowość... A może to tylko przeoczenie producenta?). Wegańska biała tabliczka słodzona cukrem z kwiatu palmy kokosowej, w której mleko zastąpione zostało nie tylko migdałami, ale i kokosem - to brzmiało ciekawie i na dodatek budziło skojarzenia z boską kokosową 45-tką. Z podekscytowaniem otwierałam wiśniową Surovital na szczycie Łopiennika i gdy tylko zaciągnęłam się zapachem wiedziałam, że bolesne będzie podzielenie 50-gramowego maleństwa między trzy osoby.


 Czekolada pachniała cudownie - dobrą białą czekoladą przyprawioną wanilią oraz mieszaniną kokosa, migdałów i rześkich wiśni. Idealnie, po prostu idealnie gładko rozpuszczała się w ustach, pozostawiając w nich uroczo słodki kokosowo-migdałowy posmak, oryginalny i wciągający. W tej czekoladzie w połowie drogi spotkają się biała z pistacjami i solą oraz kokosowa 45%. Wprawdzie brak tu udziału ziaren kakao jak w tej drugiej, jednak kokos niesamowicie wzbogaca surową białą czekoladę. Wiśniowa tabliczka miała coś, czego zabrakło w pistacjowej - tu smak nie uciekał w siną dal po aksamitnym rozpuszczeniu się, lecz nadal pieścił podniebienie. Nie obraziłabym, gdyby Surovital zmodyfikował swą pistacjową tabliczkę dodając do niej mleko kokosowe.

Suszone wiśnie przełamywały rozkoszną słodycz i gładkość. Były cudnie cierpko-kwaśne, z naturalną dozą słodyczy. Kocham wiśnie, a w tej kompozycji odnalazły się doskonale. Huh, muszę sprawić sobie jeszcze jedną wiśniową Surovital i pozostać z nią tym razem sam na sam... Takie niekonwencjonalne białe czekolady to ja rozumiem!


 2 maja główną atrakcją naszego zejścia z Jawornego do wsi Jabłonki była obserwacja pracy najprawdziwszej wypalarni węgla drzewnego. Zastanie tak klimatycznego miejsca pośrodku pustkowia nie lada nas zaskoczyło, aż nie pomyśleliśmy o zrobieniu zdjęć...


 Dalsza droga przez Woronikówkę, Berdo i Durną na Łopiennik była mocno zalesiona i rozkosznie pusta, niestety w kontemplowaniu ciszy lasu przeszkodził nam deszcz, przez co z tego dnia nie mamy wielu zdjęć. Rozpogodziło się dopiero przy zejściu z Łopennika do Dołżycy. W Dołżycy znajduje się pijalnia regionalnych nalewek i absyntu. My musieliśmy po kolacji w Szynku na Zamościu w Cisnej wsiąść do samochodu, lecz kiedyś na pewno zawitamy w nietypowej pijalni na dłużej...

  
Skład: cukier z kwiatu palmy kokosowej, tłuszcz kakaowy, migdały, wiśnie 7%, sproszkowane mleczko kokosowe, wanilia burbońska.
Masa kakaowa min. 36%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 624 kcal.
BTW: 6/48/41

piątek, 26 maja 2017

Zotter Cheeky Fruits With Fruit Flakes biała owocowo-ryżowa z dyskiem porzeczkowym, chrupkami orkiszowymi i pszennymi


Gdy jesienią 2016 Zotter wypuścił szereg nowych czekolad, wśród Mitzi Blue szczególnie wpadła mi w oko dziś opisywana delikwentka - Cheeky Fruits With Fruit Flakes. Nie stało się to tylko dzięki szalonej pani widocznej na opakowaniu. Zapragnęłam tej Mitzi, ponieważ duży dysk miał przedstawiać się tak samo, jak urzekająca Labooko Cheeky Fruits. Swego czasu z całego serca pokochałam tą rześką, owocowo-ryżową czekoladę. Cheeky Fruits With Fruit Flakes wzbogacona została o mały dysk porzeczkowy oraz cytrynowo-marakujowe i malinowe chrupki wykonane na bazie pszenicy i orkiszu. Nasza Mitzi w porównaniu do Labooko nie jest wegańska - zawiera odtłuszczone mleko w proszku oraz jogurt w proszku z odtłuszczonego mleka. Nie wskazano jednak, gdzie tak naprawdę znajdują się owe składniki: w dużym czy małym dysku, a może w chrupkach? Owocowego szaleństwa mogłam zasmakować dzięki niezawodnemu biokredens.pl.


Cheeky Fruits with Fruit Flakes przede wszystkim urzeka różnorodnością. Wydaje mi się, że to jednak w dużym dysku zastosowano elementy mleczne (no może w małym dysku odrobinę jogurtu - podkręcającego autentyczny, idealny smak miksu czarnej i czerwonej porzeczki). Duży dysk dzięki elementom mlecznym nabrał większej gładkości niż w Labooko Cheeky Fruits, łatwiej rozpuszczał się w buzi, ale... moim zdaniem, Cheeky Fruits jest to zupełnie niepotrzebne. W Labooko była tak niewyobrażalna doza świeżości i owocowego kopa, iż nie tęskniłam tam za żadną mlecznością. Nie mniej jednak, w dużym dysku nadal zachwyca mnogość owocowych iskierek, wybuchających w buzi.

Cudownie porzeczkowy mały dysk dopełnia dzieła. Cieszę się, że niedawno zamówiłam Labooko Currant - mam nadzieję, że będę z niej równie zadowolona, jak z tej małej porzeczkowej perełki. Chrupki były delikatne w smaku, traktowałam je bardziej jako chrupiące urozmaicenie, niż jako istotny czynnik dla samej kompozycji smakowej. Owoce z czekolady pełnią przewodnią rolę, cały czas.

Miło, że wariacja na temat wyjątkowej Cheeky Fruits okazała się udana, to drugi raz chętniej powróciłabym do samej Cheeky Fruits. Mam do niej bowiem szczególny sentyment.


2 maja uciekając przed tłumami na najpopularniejszych bieszczadzkich trasach, podjechaliśmy do Cisnej, skąd po rozciągnięciu się przy schronisku pod Honem ruszyliśmy czerwonym szlakiem w stronę Komańczy. Pierwotnie planowaliśmy dojść właśnie do Komańczy, jednakże jeszcze w domu zdecydowaliśmy się po zdobyciu szczytów Wołosań i Jaworne zejść do wsi Jabłonki, by dalej zdobywając zalesione Woronikówkę, Berdo i Durną wejść na Łopiennik górujący nad Cisną.


Dziś opisywaną czekoladę jedliśmy na polanie pod Jawornem, rozkoszując się widokiem na naszą dalszą trasę...




Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, napój ryżowy w proszku 18% (ryż, olej słonecznikowy, sól), maliny w proszku 2%, suszone porzeczki 2%, suszone mango 2%, proszek pomarańczowy 2% (koncentrat soku pomarańczowego, mąka ryżowa), odtłuszczone mleko w proszku, proszek cytrynowy (koncentrat soku cytrynowego, skrobia kukurydziana, cukier), płatki orkiszowe (orkisz, sól), płatki pszenne (mąka pszenna pełnoziarnista, cukier, sól), suszone maliny, suszona marakuja, jogurt w proszku z odtłuszczonego mleka, lecytyna słonecznikowa, lecytyna sojowa, cukier puder, sól, wanilia.
Masa netto: 65 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 560 kcal.
BTW: 1,3/60/35

środa, 24 maja 2017

Ritter Sport Johannisbeer Streusel mleczna z nadzieniem jogurtowym z kruszonką i czerwonymi porzeczkami


Choć dopiero co na Krzemieńcu zjedliśmy Starry Sky, po podejściu na Wielką Rawkę znów poczuliśmy deficyt cukru. Tego dnia mieliśmy już sporo kilometrów w nogach, ponadto widoki rozciągające się na ukraińską stronę wprowadzały w zachwyt i uderzały do głowy - wyrzut endorfin był nieprawdopodobny. Na Wielkiej Rawce zastaliśmy sporo ludzi, ale na szczęście nie odczuwało sie zgiełku. Poza tym, panowała tam bezwietrzna cisza, która jeszcze mocniej wtapiała nas w zieloną, bieszczadzką przestrzeń.

Tak zapatrzyliśmy się w panoramę z Wielkiej Rawki, iż krocząc dalej przed sobie w wielkim zachwycie, kolejną czekoladę otworzyliśmy dopiero na Małej Rawce - również prześlicznej widokowo. Choć piękno tego miejsca zasługiwałoby na najwykwintniejszą czekoladę, my wyciągnęliśmy prawdziwego cukrowego dopalacza. Już dawno nie kupowałam Ritter Sportów, ale dwa egzemplarze z wiosennej kolekcji przykuły mój wzrok w Netto i postanowiłam je zakupić ze specjalną myślą o górach.


Ritter Sport Johannisbeer Streusel to mleczna czekolada z nadzieniem inspirowanym jogurtowym ciastem z kruszonką i czerwonymi porzeczkami. Choć od pełnej tłuszczu palmowego, arcysłodkiej tabliczki Ritter Sport wolałabym zjeść autentyczne ciasto tego typu (moje smaki!), to w górskich warunkach nie pogardziłam tym słodzidłem. Sama czekolada była wybitnie słodka w sposób typowo cukrowo-mleczny, z dalekim echem kakao. Nadzienie było dla mnie odrobinę zbyt kwaśne - specyficzna kwaśność nie za bardzo pasowała tu do wysokiego poziomu słodyczy. Już wystarczyło, że czerwone porzeczki są kwaśne - spory udział jogurtu w proszku za mocno ową kwaśność nakręcał. Miłym, chrupkim elementem były oczywiście kawałki kruszonki, ale i tak moim zdaniem lepszym rozwiązaniem byłoby zatopienie ich w nadzieniu sernikowym... O tak! Liczę na takie połączenie u Zottera!

 A teraz podziwiajcie... Nasza trasa Krzemieniec - Wielka Rawka - Mała Rawka - Przełęcz Wyżniańska.





















Skład: cukier, tłuszcz palmowy, tłuszcz kakaowy, dekstroza, miazga kakaowa, pełne mleko w proszku, laktoza, jogurt w proszku z odtłuszczonego mleka 2,5%, śmietanka w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, maltodekstryna, mąka pszenna, tłuszcz mleczny, koncentrat soku z czerwonych porzeczek 2%, puree z czerwonych porzeczek 0,6%, lecytyna sojowa, sól, ekstrakt wanilii burbońskiej.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 563 kcal.
BTW: 5,5/36/53