Odkrywając kolejny mały element świata czekolad Zottera, pozostajemy przy serii Handscooped i nadal obracamy się w klimatach korzennych - dziś opisywana czekolada jest tak jak ostatnio wypróbowana H2O Superfood bogata w imbir, kardamon i chili.
W oryginalnym opisie Namaste India została nazwana czekoladą "białą karmelową wypełnioną kremem kakaowym i indyjskimi przyprawami". Wybierając akurat ten produkt poleciałam głównie na przyprawy indyjskie, na "białą karmelową" o dziwo nawet nie zwróciłam uwagi. Muszę przyznać, że ten oryginalny opis mocno mnie zmylił i nieźle się zdziwiłam, gdy przeczytałam skład. Na szczęście było to zdziwienie pozytywne. A stało się ono jeszcze większe, gdy przekroiłam tabliczkę i zobaczyłam, co znajduje się w środku... Opis Namaste India zawarty w tytule blogu stworzyłam więc sama, próbując jak najlepiej oddać to, że rzeczywiście pojawiło się w tej czekoladzie (choć na stronie Zottera zdjęcie jej przekroju pokazuje, że kremu kakaowego jest więcej niż w moim egzemplarzu - nie ubolewam nad tym :D).
W oryginalnym opisie Namaste India została nazwana czekoladą "białą karmelową wypełnioną kremem kakaowym i indyjskimi przyprawami". Wybierając akurat ten produkt poleciałam głównie na przyprawy indyjskie, na "białą karmelową" o dziwo nawet nie zwróciłam uwagi. Muszę przyznać, że ten oryginalny opis mocno mnie zmylił i nieźle się zdziwiłam, gdy przeczytałam skład. Na szczęście było to zdziwienie pozytywne. A stało się ono jeszcze większe, gdy przekroiłam tabliczkę i zobaczyłam, co znajduje się w środku... Opis Namaste India zawarty w tytule blogu stworzyłam więc sama, próbując jak najlepiej oddać to, że rzeczywiście pojawiło się w tej czekoladzie (choć na stronie Zottera zdjęcie jej przekroju pokazuje, że kremu kakaowego jest więcej niż w moim egzemplarzu - nie ubolewam nad tym :D).
Oglądając tabliczkę od spodu możemy odnieść wrażenie, że wnętrze rzeczywiście składa się jedynie z kakaowego kremu. Ciemny brąz prześwituje przez cieniutką spodnią warstwę czekolady o ciepłej, jasnokarmelowej barwie.
Oglądając tabliczkę z wierzchu możemy napawać się widokiem naprawdę pięknej, grubej polewy z białej karmelowej czekolady. Spójrzcie na zdjęcie powyżej, czy nie pociekła Wam ślinka? Gdy do tego jeszcze dodamy obłędny zapach ciepłego i świeżego mleka wymieszany z intensywną palonością karmelu - ręce aż same się rwą po pierwszy kęs. Spod tej rozkosznej czekoladowej pierzyny przedostają się do nas wyraziste nuty korzenne, podkręcone odrobiną alkoholu. Spośród bogactwa aromatów wynurza się również kokos.
Przekrojenie tabliczki na pół wzbudza ogromny entuzjazm - to wygląda przepysznie! Zauważamy cieniutką warstwę kakaowego kremu, nad którym objętościowo znacznie dominuje jakieś białe mazidło. Ten biały twór okazał się być nugatem kokosowym. Ów nugat przykryty został grubą warstwą białej karmelowej czekolady, której kawałek czym prędzej oddzieliłam od reszty nożem, aby przekonać się, jak smakuje solo - zanim zagłębię się w każdą kolejną warstwę jakże urozmaiconej Namaste India - naraz i osobno.
Jeśli zasmakowała Wam Karmellove od Wedla klik i klik (a z tego co widzę, zasmakowała praktycznie każdemu - mniej lub więcej), to wyobraźcie sobie taką samą czekoladę, ale o kilka poziomów jakościowych wyżej. Jestem przekonana, że dla białej karmelowej od Zottera przepadlibyście z kretesem, pokochalibyście ją całym sercem.
Warstwa białej czekolady jest bardzo słodka, ale jest to słodycz kunsztowna, rozlewająca się niebiańską rozkoszą na podniebieniu. Sprawiająca, że aż nogi robią się miękkie jak z waty. Jej smak jest jeszcze bardziej obezwładniający niż zapach. Przyjemnie tłusta, lecz nie mazista - rozpływa się w ustach. Zawiera w sobie łagodną moc świeżego mleka idealnie wyważoną z charakternym, dość mocno palonym karmelem na bazie cukru trzcinowego. Biała karmelowa od Zottera to kompozycja tak anielsko słodziutka, tak pyszna - że na samo wspomnienie przebieram nóżkami z ekscytacji. Wprost nie umiem ubrać w słowa, jak bardzo smakowała mi ta błoga mleczno-palona słodycz.
W zasadzie to mogłabym poprzestać na jedzeniu samej warstwy tej białej czekolady - w końcu już zostałam uniesiona do nieba. Ale przecież to był dopiero początek! Namaste India to coś o wiele więcej, niż TYLKO boska biała karmelowa czekolada. Wgryzając się we wszystkie warstwy na raz, ta pyszna czekoladowa polewa staje się jedynie arcysmacznym czynnikiem łagodzącym wszystko inne, co dzieje się wewnątrz. A dzieje się bardzo dużo... i jest to naprawdę szalone!
Kęs Namaste India zapakowany do buzi to gwarantowany szok. Przez mleczną, karmelową i kokosową słodycz z wielkim impetem przedzierają się imbir, kardamon i chili. Potężne w swej mocy, bardzo pikantne i rozgrzewające, rozpalające ogień. Połączenie przypraw, które świetnie sprawdziło się w H2O Superfood, tutaj nabiera zupełnie nowego wymiaru - prawdopodobnie jeszcze smaczniejszego. To piecze i pali, ale w połączeniu z łagodnymi częściami tej kompozycji jest to pikantność wybitnie oryginalna i smakowita. Na dodatek, została ona podkreślona alkoholową nutą, która pojawia się dzięki udziałowi brandy z cukru trzcinowego w kakaowej warstwie nadzienia.
Nie byłabym sobą, gdybym nie rozebrała tej tabliczki na części pierwsze. Po oddzieleniu warstwy boskiej białej karmelowej czekolady, z łatwością docieramy do kokosowego nugatu. Właściwie, to przypomina on konsystencją gęsty krem na bazie mleka, z dużą zawartością głównego bohatera - czyli kokosa. Ów krem jest na tyle mięciutki, że można by go wyjadać łyżeczką. Bardzo mleczny, barrrrdzo naturalnie kokosowy w smaku, przyjemnie słodki z lekkim owocowym zacięciem. Zawiera on dość znaczną ilość miękkich i delikatnych wiórków kokosowych - nie są to jakieś wysuszone opiłki. Jednak nie tylko wiórki stanowią o kokosowości tej warstwy - w składzie jak byk stoi również sam kokos, jakąkolwiek częścią i formą by on nie był. Przypuszczam, że jest to po prosty bardzo drobno zmielony świeży miąższ kokosa, ewentualnie kokosowy proszek, być może podlane to zostało kokosowym mleczkiem. Ten kokosowo-mleczny krem byłby sam w sobie czymś niezwykle delikatnym, przerozkosznym dla każdego kokosowego maniaka - ale nie jest tak prosto. To właśnie kokosowy nugat jest warstwą, do której dosypano solidną garść przypraw.
Kompozycja imbiru, kardamonu i chili, dobrze znana mi z H2O Superfood - została tutaj wzbogacona o kolendrę, wanilię i cynamon. Tak czy siak, to te trzy pierwsze przyprawy grają tutaj główną rolę i są naprawdę potwornie wyraziste - pozostałe składniki podkręcają odrobinę wrażenia. Piecze, ale w połączeniu z genialną słodyczą kolejnych części tej czekolady, owa pikantność jest czymś intrygującym i przyjemnym, wcale nie w masochistyczny sposób.
Dolną i najcieńszą warstwę Namaste India stanowi kakaowy krem. Jest on lekko cierpki i goryczkowy (poprzez kakao), ale również nie brakuje w nim słodyczy. Bardzo ciekawym elementem jest zawarta w tym kremie brandy z cukru trzcinowego - swym rozgrzewającym alkoholowym posmakiem (wcale nie ordynarnym!) jeszcze bardziej podbija poziom pikantności kompozycji. Smakiem przypomina mi on o nadzieniu w Zotter Caipirinha. Cieszę się, że w mojej tabliczce ten kakaowo-alkoholowy krem stanowił najcieńszą warstwę - był ważnym elementem dopełniającym całości, ale w większej ilości by się tutaj nie sprawdził. Za bardzo zdominowałby pozostałe, przepyszne części tej tabliczki.
Rozkoszna słodycz i uwodząca pikantność - tak najprościej można by opisać Namaste India. Szokujące i zróżnicowane, lecz bardzo przyjemne doznania - skryte pod polewą z najpyszniejszej białej karmelowej czekolady. Mój Mężczyzna żałował, że kupiłam tylko jeden egzemplarz tej tabliczki... Namaste India dostarczyła nam takich emocji, że chciałoby się, aby nie kończyła się tak szybko...
Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, mleko, syrop glukozowo-fruktozowy, wiórki kokosowe, kokos, odtłuszczone mleko w proszku, migdały, koncentrat z ananasa, imbir, koncentrat cytrynowy, brandy z cukru trzcinowego, lecytyna sojowa, słodka serwatka w proszku, sól, kardamon 0,1%, kolendra 0,1%, wanilia, cynamon, chili Bird's Eye, proszek cytrynowy, płatki róż.
Masa netto: 70 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 473 kcal.
BTW: 5,7/32/41
Ta tabliczka wygląda obłędnie! I ten zapach ciepłego,świeżego mleka.. Rozmarzyłam się :P
OdpowiedzUsuńTwój Mężczyzna ma rację, trzeba zakupić powtórnie zakupić tą tabliczkę ;)
Co do Vivani chilli.. Polecam jak najbardziej. Otwierając sreberko od razu wyłania się zapach wysokiej jakości gorzkiej czekolady z nutką ostrości. Kostka przyjemnie rozpuszcza się w ustach fundując po chwili eksplozję smaku z chilli która przyjemnie (jak dla mnie :P) szczypie w język nawet po dłuższej chwili :)
Jestem teraz pewna,że przygoda z Vivani na tej tabliczce sienie skończy ;)
Pewnie i tak nie kupimy jej powtórnie - jest jeszcze tyyyyle innych Zotterów do wypróbowania!
UsuńSuper, że Vivani przypadła Ci do gustu - znając Twoją opinię szykuję się na coś dobrego. Mam nadzieję, że nie doznam zawodu ;)
Sądzę,że też powinna Ci zasmakować ;) ale różnie to bywa :)
UsuńDziś zakupiłam specjalnie przeszłam się po kolejne czeko tej firmy, jednakże wyszłam tylko z jedną tabliczką.Inne smaki które chciałam zakupić zostały wykupione.. :( Zakupiłam z migdałami. Zapowiada się smacznie bo jest ich 20% i są w "całości" ;) Masa kakaowa 55%. Zastawiałam się nad zakupem miętowej, która ma 68% ale jakoś zrezygnowałam, nie wiem czemu :>
Ja pozostałym Vivani przyjrzę się dopiero po teście z chili :). Mam tez tabliczkę z chili z Manufaktury Czekolady, więc będę miała porównanie.
Usuńale cudeńko :) coraz bardziej mam ochotę zrobić wielkie Zotterowe zamówienie :)
OdpowiedzUsuńJa już nie mogę się doczekać kolejnego mojego zamówienia :D
UsuńKurczę, przekrój tej tabliczki to magia!
OdpowiedzUsuńCała ta tabliczka to magia :D
UsuńChciałam coś napisać, ale siedzę tylko z otwartą gębą i chodzi mi po głowie zdanie: "MUSZĘ MIEĆ TĘ CZEKOLADĘ". Kocham chili w czekoladach, przyprawy wymienione to chyba moje "przyprawowe top 5", a kokos uwielbiam w każdym wydaniu... Czy Zotter czyta mi w myślach i specjalnie dla mnie robi niektóre smaki? :P
OdpowiedzUsuńCzęsto też odnoszę takie wrażenie, że Zotter niektóre połączenia stworzył właśnie dla mnie :D. W najbliższym czasie co druga recenzja u mnie to będzie Zotter, cieszysz się? :D
UsuńPociekła mi ślinka, i to bardzo. Pragnę tej czekolady! Nawet opakowanie bardzo mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńNam nieco nie pasował ten fioletowy kolor na opakowaniu, ale to szczególik. Cała reszta obłędna.
UsuńJa bardzo lubię fioletowy kolor :D
UsuńZawsze tak opisujesz, tak czarujesz.. Że ja siedzę z otwartą buzią, z oczami jak piątaki.. I nie wiem, gubię się :)
OdpowiedzUsuńKolejna czekolada Zottera, która po prostu mnie uwodzi. Gdybym miała wybrać jedną z tych wszystkich które opisujesz.. Załamałabym ręce, popłakałabym się. Nie wiedziałabym co wziąć! To wszystko musi być tak cudowne..
Opisuję to co czuję :).
UsuńWybrać jednego jedynego Zottera to rzeczywiście sztuka granicząca z cudem :P
W konsystencji zacna, bo kremowa, ale znów za dużo się dzieje, jak w przytoczonym h2O. Poza tym imbir, chilli... i... wwww...iadomo co ;)
OdpowiedzUsuńAle jakże pięknie się tu działo! ;) Szkoda, że nie Twoje smaki.
UsuńA mogłam tę czekoladę kupić podczas pierwszych zakupów Zotterowskich. Teraz żałuje, bo połączenie lepszej wersji Karmellove z przyprawami korzennymi, chili i kokosem brzmi jak śpiew aniołów.
OdpowiedzUsuńTylko czekałam ma wiórki XD
Jeszcze nie wszystko stracone :>. Niezapomniane doznania gwarantowane!
UsuńPrzecież te czekolady wyglądają tak, że naprawdę człowiek ma ochotę wydać wszystkie pieniądze by tylko ich posmakować... Jak przeczytałam biała, karmelowa to już serce zabiło mi mocniej. Zapał jednak został ostudzony przez to kakaowe nadzienie z brandy bo nie lubię alkoholu w słodyczach. :< Szkoda wielka ale wiem, że czekolada jest wybitna w końcu nie każda może poszczycić się taką wielością smaków i chętnie bym ją chociażby z tego względu spróbowała. Możliwe też, że zmieniłabym zdanie. :-)
OdpowiedzUsuńTen alkohol tutaj to jest mały pikuś - cała reszta jest na tyle wyrazista, że brandy stanowi jedynie maleńki dodatek. Przypuszczam, że mogłabyś zmienić zdanie :D.
UsuńProsimy powiedz nam teraz jakie czekolady mamy kupić?! Przecież każda tabliczka to takie cudo, że nigdy w życiu nie wybierzemy tylko kilku :'( Z jednej strony będziemy się cieszyć z nowych nabytków a z drugiej będziemy płakać za tymi, których nie zamówiłyśmy :/
OdpowiedzUsuńNa Waszym miejscu w pierwszej kolejności uderzałabym w tabliczki najbliższe tematyce bloga: bezlaktozowe, wegańskie itd. A że wszystkie Zottery są eko i fairtrade, no to cóż :D.
UsuńJeśli jest w klimatach karmelowej, ale wyższej jakości to już jej chcę spróbować. Boję się tylko tej intensywności przypraw.
OdpowiedzUsuńTak czy siak kosmos totalny.
Przyprawy były bardzo intensywne i mogą niektórych przerazić, ale sama warstwa białej karmelowej to bezsprzeczna, czysta rozkosz.
Usuńooo ja... toż to czysta pornografia dla moich oczu ta czekolada... jeszcze te zdjęcia z rozwarstwieniem *___* ... ślinotok i krwotok na miejscu... i nugat... nieee... ja nie mogę na to patrzeć, bo od samego oglądania mam odjazd xDD szkoda tylko, że ma 70g. bo i kg by nie wystarczył ( z tego co piszesz ;) a mąż ma obry gust :D)
OdpowiedzUsuńHaha, fakt, z kilogram by się nam przydał tej czekolady - najlepiej na głowę :D.
UsuńTo nie dla mnie.Gdy wyczuję nawet minimum alkoholu to od razu wypluwam, fuj :P
OdpowiedzUsuńHmm, no jestem ciekawa, czy bezapelacyjnie zidentyfikowałabyś tą nutę smakową jako alkohol :)
UsuńWygląd tabliczki mi się bardzo podoba, ale dodatek przypraw i alkoholowa nuta już zdecydowanie mniej ;p Alkohol w czekoladzie to coś, czego wybitnie nie lubię :p
OdpowiedzUsuńA ja naprawdę jestem ciekawa, jak odebrałabyś tutaj tą alkoholową nutkę. To zupełnie coś innego, niż alkoholowe nadzienie w tańszych pralinkach. A przyprawy rzeczywiście trzeba lubić, zwłaszcza, gdy są tak wyraziste.
Usuń