Po zakończeniu relacji z mojego wyjazdu do Meksyku, nadal pozostańmy w sferze intensywnych doznań. Po powrocie do Polski, pierwszą jedzoną tu czekoladą miała być Menakao 100%. To dawny prezent od Sekretów Czekolady, którego degustację przeciągałam, pragnąc najpierw zapoznać się z pozostałym asortymentem madagaskarskiej manufaktury. Przeciągałam tak długo, aż Menakao wprowadziło do oferty nowe tabliczki, zmieniając tym samym szatę graficzną opakowań wszystkich swoich czekolad. Moja stóweczka była egzemplarzem opakowanym jeszcze w stary sposób, który mi osobiście o wiele bardziej się podobał.
Na szczęście, na nowych opakowaniach nadal występują reprezentanci madagaskarskich ludów - to się nie zmieniło. Na froncie stuprocentowej Bold & Punchy dostrzegamy mężczyznę z ludu Betsimisaraka, z którego kobietę podziwiać możemy na opakowaniu Bright & Citrusy (po charakterystykę tego ludu odsyłam więc do recenzji powyższej czekolady). W moich oczach, producent wybrał Betsimisaraka na ozdobę swoich najbardziej ekstremalnych czekolad.
Na szczęście, na nowych opakowaniach nadal występują reprezentanci madagaskarskich ludów - to się nie zmieniło. Na froncie stuprocentowej Bold & Punchy dostrzegamy mężczyznę z ludu Betsimisaraka, z którego kobietę podziwiać możemy na opakowaniu Bright & Citrusy (po charakterystykę tego ludu odsyłam więc do recenzji powyższej czekolady). W moich oczach, producent wybrał Betsimisaraka na ozdobę swoich najbardziej ekstremalnych czekolad.
Do Bold & Punchy zrobiliśmy dwa podejścia. Z pierwszego musieliśmy zrezygnować już po małym kawałku, bowiem mój Mąż miał tego dnia niesamowitą ochotę na słodkie. Co jak co - stówka takiej chcicy nie zaspokaja. Powróciliśmy do niej następnego dnia wiedząc już, że jest to jedna z najprzystępniejszych czekolad 100%, jakich dotąd było nam dane próbować.
Czekolada zdaje się być wyjątkowo jasna jak na stówkę. Posiada czerwonawe zabarwienie charakterystyczne dla Menakao. Po głośnym przełamaniu i obserwacji jej przekroju zdaje się mieć dość miękką strukturę. Naprawdę nie wygląda groźnie.
Czekolada zdaje się być wyjątkowo jasna jak na stówkę. Posiada czerwonawe zabarwienie charakterystyczne dla Menakao. Po głośnym przełamaniu i obserwacji jej przekroju zdaje się mieć dość miękką strukturę. Naprawdę nie wygląda groźnie.
Pachnie
zaskakująco delikatnie, niosąc ze sobą nuty dobrze mi znane z
pozostałych czekolad Menakao. Od razu można poznać, że to wyrób tej
marki. W zintensyfikowany sposób odznaczają się dzikie czerwone owoce i
rozgrzana ziemia, mimo wszystko mając w sobie wiele wyważonej subtelności.
Pierwszy kęs niesie ze sobą mocny kwasek w stylu Menakao - autentycznie owocowo-kefirowy. Najpierw uderzają pomarańcze z grejpfrutami, potem cała seria czerwonych owoców, a na koniec zalewa nas błoga kefirowość. W konsystencji na początku czekolada zdaje się być proszkowo-sypka, niczym drobnoziarnisty piasek. To uczucie jest wzmagane przez narastający z każdą chwilą posmak gęstego kefiru. Posmak? Posmak to złe sformułowanie, tu po prostu czuć prawdziwy kefir!
Pierwszy kęs niesie ze sobą mocny kwasek w stylu Menakao - autentycznie owocowo-kefirowy. Najpierw uderzają pomarańcze z grejpfrutami, potem cała seria czerwonych owoców, a na koniec zalewa nas błoga kefirowość. W konsystencji na początku czekolada zdaje się być proszkowo-sypka, niczym drobnoziarnisty piasek. To uczucie jest wzmagane przez narastający z każdą chwilą posmak gęstego kefiru. Posmak? Posmak to złe sformułowanie, tu po prostu czuć prawdziwy kefir!
Im
dalej, tym proszkowość czekolady przechodzi w coraz równiejszą
strukturę - tak, jakby kefir rozlewał się w ustach całą swoją zbitą
gęstością, tylko raz po raz przypominając konsystencją zawilgoconą mąkę.
Na wierzch wychodzi wilgoć kwaśnej gleby, o tak, ta czekolada jest
zdecydowanie wilgotna - choć nie tworzy w buzi zalepiającego mułu.
Mieszający się z iluzją gleby nieustannie powracający kefir sprawiał, że
ciągle zapominałam o licznych owocach, jakie również się tutaj
pojawiały. Nie wychwytywałam ich zbyt wyraźne zapewne przez to, że brak
jakiegokolwiek dodatku cukru pozbawił je naturalnej słodyczy. Mieliśmy
więc grejpfruta tylko i wyłącznie kwaśnego, tylko kwaśne porzeczki itd. Z
tego powodu muszę stwierdzić, że moją faworytką jest jednak osiemdziesiątka od Menakao, gdzie odrobina cukru świetnie dopełnia całości.
Mimo wszystko, jest to jedna ze smaczniejszych stówek, ale próbując ją w ciemno nie dałaby sobie ręki uciąć, czy nie jest to czasem 90%. Niesamowicie ekscytowałam się przed rozpoczęciem tej degustacji, lecz w gruncie rzeczy nie zachwyciła mnie ona. Nie działo się w niej nieskończenie dużo. Po rozpracowaniu innych tabliczek Menakao, Bold & Punchy była dla mnie w pewien sposób przewidywalna, bardzo typowa. Na pewno jest to podróż przez bogaty świat kwaśności - naturalny, mleczno-warzywno-owocowy. Tak, również tu powrócił do mnie intrygujący posmak kapusty z grzybami znany z Robust & Bold. Nie jest to kwaśność siarkowa i chamska, lecz w 100% kojarząca się z jej naturalnymi źródłami spożywanymi na co dzień.
Bold & Punchy z każdym kęsem smakuje coraz bardziej i na pewno zaspokoi chęć na kakao i na coś specyficznego. Nie polecałabym jednak rozpoczynania przygody z Menakao od tej czekolady. Wydaje mi się, że obrana przeze mnie droga w degustowaniu wyrobów tej marki jest godna naśladowania - od wersji mlecznej, przez czystą 72%, dalej asortyment tabliczek z dodatkami, potem boska 80% i na końcu stówka. Ta czekolada jest podsumowaniem tego, co ma do zaoferowania madagaskarskie kakao w interpretacji Menakao. Mając jednak wybierać wariant do ponownego próbowania, cofnęłabym się o krok do Robust & Bold, która chyba stała się moim menakaowym ulubieńcem.
PS Co ciekawe, niedawno miałam okazję spróbować ponownie Fudgy & Light, ale w nowej odsłonie - prócz zmienionej szaty graficznej dodano do jej składu... 1% masy kakaowej. Fugdy & Light była pierwszą próbowaną przeze mnie Menakao, która niegdyś zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Nowa wersja wydawała mi się nadal bardzo smakowita, lecz... dziwnie uładzona, nie tak bardzo dzika, z wyraźnie uwypuklonym akcentem kefiru. Być może to kwestia mijającego czasu i zmieniającej się percepcji, a może rzeczywiście zmiana wykonania... Jak się okazało, nie pozostaję jedyną osobą z tymi odczuciami, ale szkoda, że nie porównam już ze sobą obu wersji.
PS 2 Poza tym, to właśnie jestem sobie w górach! Relacje ze szlaków oczywiście będą, ale dopiero w połowie kwietnia - najpierw muszę opublikować recenzje czekolad jedzonych po powrocie z Meksyku.
PS 2 Poza tym, to właśnie jestem sobie w górach! Relacje ze szlaków oczywiście będą, ale dopiero w połowie kwietnia - najpierw muszę opublikować recenzje czekolad jedzonych po powrocie z Meksyku.
Skład: ziarna kakao z Madagaskaru, tłuszcz kakaowy.
Masa kakaowa 100%.
Masa netto: 75 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 635.74 kcal
BTW: 13,6/51,02/30,54
Oj,zawsze balam sie czekolad 100 po tym,jak zjadlam Lindta 99%,ale przy cztaniu o tej coraz bardziej milama.na nia ochote.Ale jak piszesz,ze lepiej zaczac od tych najlzejszych,to jeszcze dluuuga droga przede mna
OdpowiedzUsuńI znowu w górach?! :d Tobie to dobrze :P Wiec..Udanego urlopu :))
UsuńPosmak kefir+owoce jak najbardziej dla mnie.Zauroczyła mnie kefirowość w czekoladach Surovital, a w przypadku Menakao na pewno byłabym w niebie ;)
Zuza, Lindt 99% to oszustwo, nie ma co go porównywać do stówek.
UsuńJaki tam znowu urlop ;). Jeden dzień urlopu wybrałam, reszta to po prostu wolne na święta - okazja na wyjazd w pełni wykorzystana :). Nie mniej jednak - dziękuję :D.
I nie znowu, tylko dopiero - usychałam już z tęsknoty za górami.
UsuńCzyli moim faworytem 100% do spróbowania pozostaje Manufaktura c: Nie pamiętam dokładnie jej recenzji, ale to dobrze, kiedy będzie okazja podejdę do niej z czystym umysłem :D
OdpowiedzUsuńZnowu w górach?! Nie za dobrze ci? :D
Masz już 100% Ghanę u siebie?
UsuńZnowu?! Dopiero! To mój narkotyk. Zresztą, dziś ledwo co wróciłam, a już mi tak potwornie żal... Chyba powinnam się przeprowadzić...
Jeszcze nie, ale kiedy porwę się na takie ekstremum jak 100% kakao, ta będzie miała priorytet :)
UsuńWiem że to naiwne, ale trzymam kciuki żeby ci się kiedyś udało - przytulna chatka u podnóża gór, dogodny dojazd do pracy i ukochana osoba na wyprawy na szlak: oł yeah!
Dobry wybór!
UsuńZ tą wyprowadzką będzie ciężko, ale dziękuję za trzymanie kciuków :D.
80-tkę uważam obecnie za jedną z moich ulubionych czekolad w ogóle, a co do tej czekolady... No śledzisz mnie, śledzisz! Tylko co, wczoraj skończyłam pisać i poprawiać wygląd wpisu na bloga o tej czekoladzie. :>
OdpowiedzUsuńTylko kwaśny grejpfrut? Tylko kwaśne porzeczki? Nie zgadzam się! W pewnym momencie mnie poraził... przebłysk słodyczy. Bardzo leciutki, ale zupełnie nieoczekiwany. Więcej nie piszę, bo Ci tu drugą recenzję jeszcze w komentarzu machnę. ;)
Miłego pobytu w górach.
Mój wyjazd w tym tygodniu znowu nie wypalił (sprawy rodzinno-zdrowotne). :(
Z wielką przyjemnością przeczytałam recenzję 80-tki u Ciebie - teraz czekam na setunię!
UsuńZgodzę się co do tej słodyczy, lecz dla mnie była ona przede wszystkim nabiałowa, a nie typowo owocowa. Pewne kremowe zwieńczenie.
Uhh, szkoda :(. Trzymam kciuki, żebyś mogła wkrótce znaleźć się w górach!
Mi się w pewnym momencie skojarzyła z owocowym sernikiem bez cukru. :P Że mi to do głowy przyszło?
UsuńTrzymaj mocno, bo już nieśmiałe plany robię i aż się boję cokolwiek myśleć, że znowu nie wypali!
O kurde. Na to bym nie wpadła. Odważne stwierdzenie i... ej no, pewnie, że trafne!
UsuńMocno, mocno, mocno! To może razem gdzieś? ;)
Te nieśmiałe plany to akurat już z pewną małą grupką, jednak jak z Wami się gdzieś w końcu nie wybiorę, to chyba sczeznę. :P Tylko na razie wszystkie moje plany mogą się nagle zawalić (a ja jestem typem, który dosłownie wszystko planuje! stres, stres... i tylko krążę wokół szuflady z czekoladami. :>)
UsuńU nas najbliższe wyjazdy na majówkę i Boże Ciało, zapraszamy :D. Ja jeszcze dwa razy wiosną będę w górach sama służbowo :>.
UsuńTeż sobie wszystko planowałam, dopóki nie zaczęłam mojej obecnej pracy. Teraz cały plan dnia muszę nieraz przekształcać w minutę.
A co to za praca? Jeśli mogę spytać. :P
UsuńMożesz, ale w zamian Ty też opowiesz czym się zajmujesz :>
UsuńOjj, wolę pozostać we mgle tajemnicy. :P
UsuńNo to ja też :>
UsuńTej czekolady trochę się boję. Chyba na moje pierwsze spotkanie ze 100 wybiorę Manufakturę.
OdpowiedzUsuńMiłego pobytu w górach :)
Manufaktura to bardzo dobry wybór!
UsuńDziękuję! Było jak zawsze wspaniale :)
Na nią się chyba nie skuszę, po setce Domori Criollo mógłbym się rozczarować. Poza tym madagaskarskie kakao jakoś lepiej mi smakowało w czekoladach Cluizela i Pralusa niż od Menakao. Z mocnych czekolad na razie przede mną 99 od Cluizela, czeka sobie w pudle z czekoladami :)
OdpowiedzUsuńKtóre czekolady Menakao próbowałeś?
UsuńTotalnie nie zgadzamy się co do setki Domori :D. Dla mnie to istny raj.
Przecież to napisałem - inna setka po Domori może rozczarować, taka była dobra :)
UsuńZ Menakao jadłem Fudgy & Smooth (mleczna z orzechami laskowymi 44%), Deep & Fruity (ciemna 72%, ta własnie nie była jakaś super, ale była prawie przeterminowana i to mogło mieć wpływ) i Fudgy & Light (mleczna z wanilia 45%).
UsuńAaa, czyli jednak? A nie pisałeś gdzieś wcześniej czasem, że setka od Domori była dla Ciebie za mocna? Że to nie to? Hmm...
UsuńJa Deep & Fruity uwielbiam, ale 80-tka jest moim faworytem i tak! Fudgy & Light była dziksza w wersji 44%, dziwne, ale prawdziwe :P. Orzech laskowy jeszcze przede mną, chyba w góry wezmę :D.
Bo była za mocna, ale to nie znaczy, że nie doceniam. Z setek i 99 też nie zrezygnuję, ale jestem ostrożny i staram się wybierać te mające opinię łagodniejszych lub najlepszych.
UsuńZa mocna, ale w takim razie czym najbardziej urzekła, że ją doceniłeś?
UsuńJa setki kupuję jak leci, czym wkurzam mojego Męża, bo podchodzi do nich nieco mniej entuzjastycznie niż ja ;).
Między innymi tym, że nawet w tak mocnej czekoladzie udało mi się wyczuć różne ciekawe smaki, które się zmieniały w czasie degustacji. Choć przyznam, że jej smak najbardziej kojarzył mi się po prostu z dobrymi ziarnami prażonego kakao, które kiedyś jadłem :)
UsuńPoza tym, żeby rozwijać czekoladową pasję, trzeba próbowac nowych smaków, a najczystszy smak kakao można znaleźć właśnie w czekoladach o wysokiej zawartości miazgi.
Każda próbowana przeze mnie setka rozwijała się w inny sposób, w końcu to zawsze zupełnie inne ziarna.
UsuńJa przez chęć odkrywania nowych smaków bardzo rzadko wracam do próbowanych już wcześniej czekolad...
Otworzyłem tego Cluizela 99% Noir Infini - rewelacja, nie przypuszczałem, że może być tak łagodna. Coś jak dobra 70-80, tyle, że bez cukru.
UsuńZ jakich ona jest ziaren?
UsuńNie wiem, nie udało mi się znaleźć tej informacji :(
UsuńTeż bym musiała głębiej poszukać, bo dotąd jej nie zamawiałam właśnie dlatego, że brakowało mi tej informacji.
UsuńZdecydowanie chcicę na słodkie taka tabliczka nie zaspokoi ale smaka na niespotykane smaki (przynajmniej u nas) jak najbardziej tak :)
OdpowiedzUsuńNo tak, Ty nie próżnujesz :D Udanego wyjazdu i pięknych widoków życzymy :D
Oj tak, ta tabliczka zaspokaja apetyt na coś wyszukanego!
UsuńDziękuję!
,,100" to straszna liczba dla mnie, dla mnie 80 to już max, a co dopiero ten szatan! :D
OdpowiedzUsuńA może jednak anioł? ;)
UsuńZjadłabym ;)
OdpowiedzUsuńZachęcam do zakupu!
UsuńOho, jest kolejna na listę stówek, oczywiście po pewnych dwóch. Trzeba skolekcjonować wrażenia, jeśli są tak zgoła odmienne.
OdpowiedzUsuńA to właśnie tej stówki nie byłam w stanie Ci zostawić ani paseczka, przepraszam :( :>
UsuńCzuję się zaintrygowana i zachęcona ;D
OdpowiedzUsuńNo to trzeba zamawiać i przekonać się na własnym podniebieniu, co to znaczy moc kakao! :D
Usuń