Z Kolumbii przenosimy się do Wenezueli! Sięgnięcie po kolejną tabliczkę szwajcarskiej marki Idilio Origins, zakupionej w sklepie Sekretów Czekolady, było dla mnie ogromną przyjemnością. Wcześniejsze trzy degustacje wystarczyły, by manufaktura korzystająca wyłącznie z wenezuelskiego kakao totalnie zawładnęła moim sercem, przenosząc mnie w niezwykłe miejsca.
12imo Finca Torres to następna czekolada Idilio Origins zawierająca 72% kakao, poddana konszowaniu trwającemu 40 godzin. Tym razem kakao pochodzi z wioski Choroni leżącej w stanie Aragua, na wybrzeżu Morza Karabiskiego. Tam, wśród bujnych lasów deszczowych, Idilio Origins posiada swoją plantację Hacienda Torres, nad którą pieczę trzyma pasjonat Vincente Fuentes. Tabliczka z ziaren z tej plantacji została nagrodzona srebrem Academy of Chocolate w 2011 roku.
Nasza tabliczka okazuje się być dość jasna, o ciepłej barwie z bordowymi przebłyskami, a przy tym matowa i aksamitna w dotyku. Łamie się z głośnym, dźwięcznym trzaskiem. Aromat czekolady jest delikatny, lecz głęboki i na swój sposób rozgrzewający. Od pierwszej chwili skojarzył mi się z lekkim sernikiem pełnym owoców podanym w towarzystwie doskonałej kawy. W woni tej mnóstwo było przestrzeni i świeżości.
Czekolada aksamitnie rozpuszcza się w ustach, pozostawiając jednak subtelny pyłek, przywołujący na myśl drobną warstewkę cukru pudru. Od samego początku uwodzi nas kawową goryczką. To ona wychodzi na pierwszy plan i zostaje z nami już do końca. W zasadzie im dalej w las, tym staje się bardziej intensywna, aż do przejścia w esencjonalne espresso z grubą warstwą uwodzicielskiej kawowej pianki. Kawa gra w Finca Torres pierwsze skrzypce, lecz sernik z owocami znany ze sfery zapachu również pojawi się w bukiecie smaków. Teraz już wiem, że to on został podany do towarzystwa dla kawy, a nie odwrotnie.
Aksamitny, lekki sernik pokryty został maślaną, delikatną kruszonką oraz przyprószony cukrem pudrem. W jego wnętrzu mieści się mnóstwo owoców. Odnajdziemy jędrne i soczyste rodzynki. Pojawią się również miąższyste, aromatyczne brzoskwinie. Zwróciłam szczególną uwagę także na śliwki - te jednak zdają się funkcjonować solo, aż wyobraziłam sobie miąższ przekrojonej na pół dorodnej fioletowej śliwki, jeszcze nieprzejrzałej. Generalnie sugestie producenta co do nut smakowych w przypadku Finca Torras mocno zbiegają się z moimi opiniami.
W porównaniu do innych Idilio Origins, Finca Torras zdaje się być dość poważna i stateczna, spokojna. Nie wiąże się to wcale z jej nudnością, o nie! To po prostu relaks w eleganckiej, starej kawiarni, w której wszystko dopięte jest na ostatni guzik. Nie jest to jednak europejska kawiarnia, pełna tłoku, wciśnięta gdzieś pomiędzy bank a supermarket. To kawiarnia w wenezuelskiej wiosce. Zadbana, prowadzona z sercem. Siedzę przy stoliku wystawionym na jej froncie i wpatruję się w dziką przyrodę okalającą spokojną wioskę, tak daleką od zamieszek odbywających się obecnie w większych miastach kraju. Na dworze nie jest ani za zimno, ani za ciepło - jest idealnie. Wykwintna goryczka, a dalej kwaśność kawy pieści każdą moją komórkę, zaś mleczna i owocowa słodycz ciasta wprowadza nowe, barwniejsze nuty. Dziękuję Idilio Origins za kolejną niesamowitą podróż, tak prostą i wyjątkową zarazem.
Skład: masa kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy.
Masa kakaowa min. 72%.
Masa netto: 80 g.
Mimo że Wenezuela przeżywa wielkie kłopoty to jak widać w kwestii czekolady jest stabilnie i wyśmienicie
OdpowiedzUsuńKakao jak rosło, tak rośnie...
UsuńOpakowanie i wygląd tabliczek nie zachwycają, ale sam firma bardzo ciekawa, będę musiał spróbować, ale to chyba najwcześniej jesienią, bo na razie ma trochę czekoladowych zapasów :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie spróbuj! Pozycja obowiązkowa, na pewno się zakochasz!
UsuńKawa i brzoskwinie... Jejku, normalnie już to czuję. I wciąż nie mogę się pogodzić z tym, że jakimś cudem jej nie kupiłam. JAK?!
OdpowiedzUsuńOby jeszcze były okazje :)
UsuńJa czułam o wiele, wiele więcej orzechów niż kawy, ale i tak... mniam!
UsuńPS Idilio jest obecnie chyba jedną z moich naj-naj marek.