Z dziś opisywaną czekoladą wiąże się kawał historii. Miałam mieć ją w posiadaniu już dawno, jednakże ileś miesięcy wstecz przy kompletowaniu paczki z Sekretów Czekolady nastąpiła pomyłka i w moje ręce trafiła Pacari Raw 70% bez dodatków. Zaklepałam sobie wersję ze spiruliną i czekała na mnie aż do kolejnego zamówienia. Z perspektywy czasu wiem, że dobrze się stało, iż najpierw miałam okazję wypróbować czystą ekwadorską surową czekoladę od Pacari. Dzięki temu doświadczeniu mogłam bardziej racjonalnie podejść do wariantu z kontrowersyjnym dodatkiem. No właśnie, z bardzo kontrowersyjnym dodatkiem, bo... co Wy wiecie o prozdrowotnej czekoladzie?
Pacari Raw 70% Espirulina. Raz, że jest to czekolada surowa, a więc ziarna kakao wykorzystane do jej wykonania zostały prażone w temperaturze nie wyższej niż 42 stopnie Celsjusza. Dzięki temu, nie naruszono termostabilności wielu aktywnych biologicznie związków obecnych w kakao. Dwa, jako słodzika użyto tutaj cukru z palmy kokosowej o bardzo niskim indeksie glikemicznym (stosowany m.in. przez Surovital). Co ciekawe, wersja bez dodatków była słodzona pełnym cukrem trzcinowym, a w oficjalnym sklepie internetowym Pacari w składzie opcji ze spiruliną występuje także pełny cukier trzcinowy. Skład na opakowaniu mojego egzemplarza nie pozostawia jednak wątpliwości - próbowana przeze mnie tabliczka zawiera cukier z palmy kokosowej.
Po trzecie, i bodaj najważniejsze, w surową czekoladę został wkomponowany 1% spiruliny. 1% i odwieczne pytanie - to dużo czy mało? W przypadku spiruliny zdaje się to być w pełni wystarczająca ilość. Czym jest spirulina? To handlowa nazwa ciemnych niebieskozielonych sinic Arthrospira platensis, które prócz obrzydliwego smaku posiadają same zalety. Bardzo dobrze przyswajalne wartościowe białko, działanie detoksykacyjne i antynowotworowe, wzmacnianie układu odpornościowego, regulacja ciśnienia krwi, źródło licznych witamin i minerałów. To jeden z hitów superżywności, szczególnie wśród sportowców i wegan. Dodając spirulinę do surowej czekolady słodzonej cukrem kokosowym Pacari stworzyło prozdrowotny produkt do potęgi entej. Niech no jeszcze raz usłyszę od kogoś, że czekolada to śmieciowe żarcie!
Pomimo wielu przeciwnych argumentów, od lat w świecie funkcjonuje porzekadło, że jedzenie zdrowe jest niesmaczne. Choć sama tak nie uważam, to spirulina potrafi rozłożyć smakiem na łopatki nawet najbardziej zagorzałych hardkorów dietetycznych. W sieci roi się od przepisów, jak wkomponować wartościową spirulinę w posiłki, aby za nadto nie uprzykrzała życia swoim smakiem. Na dowód istoty problemu, pozwolę sobie zacytować tekst, jaki towarzyszy Pacari Raw 70% Espirulina, gdy ta dostępna jest do zakupu w sklepie Sekretów Czekolady.
<<Czekolada, która na naszych łódzkich spotkaniach degustacyjnych wywołała największe poruszenie i na długo pozostanie nam w pamięci. Niekoniecznie będziemy wspominać ją z czułością, widać nie było wśród nas raczej fanów spiruliny. Z kronikarskiego obowiązku wymieniamy opinie pojawiające się podczas degustacji (lub, jak kto woli, "seansie spirulistycznym"):
- zapach: szpitalny, techniczny, chemiczny. coś pod salmiak, środki dezynfekcyjne, bukiet nawozów,
- "smak: gorzkie, do wyplucia, fleczer, ropa naftowa, bilardowa kreda"
- "Fukuszima?"
- "DNA Szatana"
- "dla żądnych wrażeń"
- "zaskakująca, nie da się jej zapomnieć"
- "prezent dla teściowej"
- "jakbym jadł dywan"
- "całkiem niezła"
- "pobudza kreatywność, zwłaszcza w obszarze łaciny podwórkowej"
- "Hiroszima o poranku"
- "czekolada na koniec świata"
- "dla emo"
- "wstrząsająca"
- "piwniczanka"
- "gwarancja, że podzielisz się ze znajomymi"
- "szpitalna/szkolne toalety"
- "numer na raz"
- "domestosowate"
- "dla śmiertelnego wroga"
- "do wykonywania kary śmierci"
- "umarłego stawia na nogi">>
Czy jeszcze ktoś ma wątpliwości, że właśnie chcę Wam zaprezentować niezwykle ekstremalną czekoladę? Przygotujcie się na jazdę bez trzymanki!
Wyglądem tabliczka mocno przypomina zwykłą surową Pacari 70%. W zasadzie zapach również nie wróży niczego niepokojącego. Prócz nut znanych z wersji bez dodatków pojawia się odrobina aromatu mchu, ale jest on całkiem przyjemny. Oprócz tego odznacza się ziemistość kakao oraz słodycz mocnej kawy z miodem. Dzielona na kostki tabliczka trzaska, aż miło.
Z pewnym przerażeniem mój Mąż i ja umieszczamy po pół kostki w swoich ustach. Czekamy, aż rozpuści się odkrywając karty. Skupiamy się, patrzymy po sobie i... ryba. Ryba w czekoladzie. Totalnie dziwaczne odczucie. Było tu coś tranu, albo z wodnistego fileta rybnego podsmażonego na dużej ilości niezbyt świeżego oleju. Po pierwszym rybnym skojarzeniu pomyślałam także o czymś chemicznym i plastikowym. Spod tych niezbyt miłych doznań wyłania się owocowość - miąższ jabłka i soczystej pomarańczy. Dziwna słodkawość połączona z rybim posmakiem przywodzą na myśl karmę dla rybek.
W buzi zostaje kwaśno-lekowy posmak, z bardzo charakterystycznym finiszem. Przełykany kęs jest zarówno w smaku jak i konsystencji niczym lepka tabletka, trudna do połknięcia, która pozostawia nieprzyjemny film na podniebieniu. Mój Mąż wspomniał również o płynie Lugola, który musiał wypić w dzieciństwie. Dziwny posmak wypełnia całą buzię, kojarząc się też z... wymiocinami. Ja upieram się również na wyraźną pleśniową nutę, choć mój Mąż niezbyt zgadza się z tym porównaniem. To właśnie ową pleśń szczególnie mocno czułam w finiszu i jej posmak pozostał ze mną na długo po degustacji.
Ah, jak dobrze, że próbowałam wcześniej czystą surową Pacari (choć wkurza mnie fakt, że tu zastosowane inne słodzidło, bo i tak to czyni różnicę nieco zaburzając porównanie) - wiadomo było, co konkretnie wnosi tu spirulina. Miodowość i szorstkość ekwadorskiego kakao miesza się z posmakiem i mięsistością tłustej ryby. Lekowe posmaki sprawiają, że czujemy, jakbyśmy jedli rybę w czekoladzie podaną w szpitalu. Albo jeszcze gorzej - w szpitalnej toalecie. Gdyby nie mimo wszystko mocno odznaczająca się sama czekolada, obrzydliwość spiruliny byłaby nie do zniesienia. Jej 1% udział w składzie w zupełności wystarczył. Pyszna sama w sobie czekolada równoważy i maskuje to, co najgorsze.
Im dalej w las, tym do naszych głów przychodziły coraz to dziwniejsze skojarzenia. Pojawiał się roślinny posmak, jakbym zjadła miąższystą łodygę niejadalnej rośliny. Pomyślałam o woni pawilonu dla gadów w ogrodzie zoologicznym oraz o osikanym starym dywanie pełnym roztocza. Ta czekolada to absolutne dziwactwo, lecz po kilku kostkach człowiek na to dziwactwo przystaje i w pewien sposób się przyzwyczaja. Może fakt, iż dość często czyściłam kubki smakowe doprowadził do tego, że nie czułam się nazbyt przytłoczona. Z zaciekawieniem brnęłam w to dalej, choć tą czekoladą w żaden sposób nie można było się delektować. Mimo wszystko, chyba lepiej nie dało by się wykonać czekolady z tak ekstremalnym dodatkiem.
Wraz z Mężem umieramy z ciekawości, jaka byłaby nasza reakcja, gdyby ktoś poczęstował nas Pacari Raw 70% Espirulina w ciemno. W jaką stronę poszłyby nasze skojarzenia, gdybyśmy nie wiedzieli, z czym jest ta czekolada? Chyba zupełnie bym zgłupiała. Ponadto, zamarzyłam o wypróbowaniu równie hardkorowej czekolady z lukrecją i mam nadzieję, że kiedyś na takową natrafię. Na pewno dziś opisywana tabliczka jest obowiązkową pozycją dla wszystkim freaków, którzy są żądni czekoladowych eksperymentów. To jedna z tych czekolad, którą pamięta się do końca życia.
Skład: surowe ziarna kakao, cukier z kwiatów kokosa, tłuszcz kakaowy, spirulina 1%, lecytyna słonecznikowa.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 600 kcal.
BTW: 10/40/50
Oh, fuj! Nawet teraz nie chce wyobrazac sobie tego smaku-ryba, karma, lodyga.... Podziwiam, ze to zjedliscie ;D
OdpowiedzUsuńTrzeba być twardym a nie "miętkim" :D Ta czekolada zaciekawiła mnie od pierwszego spojrzenia, musiałam jej spróbować!
UsuńCzytałam tą recenzję z dreszczem emocji, ale suma sumarum chętna bym była spróbować tego ekstremum :P Ciekawość jest bardzo silna! ;)
UsuńPs : Wróciłaś już ? ;)
Warta sprobowania - czekolada jedyna w swoim rodzaju!
UsuńWróciłam, ale trochę niepełna, bo część mojego bagażu jeszcze gdzieś się wala po świecie :/
A co się stało?
UsuńZaginął w trakcie transferu.
UsuńWłaśnie do mnie jedzie! <3
UsuńNo, to jak dojedzie, będzie można napisać, że szczęśliwe zakończenia też istnieją. :P
UsuńOczywiście, że istnieją :). Wszystko udało się odzyskać.
UsuńCiekawie wygląda, na właśnie taką surową, suchą ale ogniście kakaową i solidną tablicę. Spiruliny próbowałam i zdecydowanie nie jestem jej fanką, nawet nie potrafię porównać do czegokolwiek tego smaku. Tą oczywiście spróbowałabym z ciekawości, ale myślę, że to dla mnie ,,za dużo" :D Komentarze na temat tej czekolady ze strony rozbawiły mnie niesamowicie. :D ,,gwarancja że podzielisz się ze znajomymi" <3
OdpowiedzUsuńMi do głowy przychodzi wiele porównań, haha :D
UsuńChyba wiem, kto zgarnął mi sprzed nosa jedyną sztukę, jaka w Sekretach swego czasu była. :>
OdpowiedzUsuńBrzmi paskudnie, obrzydliwie wręcz... Ja ją chcę. Jeszcze bardziej niż wcześniej.
Nie wiem czy to na pewno ja, już dawno dawno ją miałam zaklepaną.
UsuńWiedziałam, że Cię skuszę :D.
Wiesz co... czuję się, jakbyśmy jadły zupełnie inne czekolady. Czyli jak w przypadku borowikowego Zottera i batona Petarda. ;P
UsuńAle smakowało czy nie?
UsuńChce dla zdrowia zacząć spożywać spirulinę, ale w postaci tabletek. Sproszkowana wydaje się ponad moje siły. Już wielorotnie słyszałam o smaku tej algi, więc tego, podziękowałabym za tą czekoladę i zwiała jak najszybciej. Ryba w czekoladzie spożywana w szpitalnej toalecie raczej nie trafia w mój gust ;D A te opisy z degustacji cą świetne! DNA Szatana brzmi jak coś co ja bym napisała xD
OdpowiedzUsuńJadłam ostatnio Petardę ze Zmiany Zmiany (dostałam) i ze względu na spirulinę bardzo mnie od tego batona odrzucało. Już wolę spirulinę w interpretacji Pacari :D
UsuńSpirulina, która prócz obrzydliwego smaku posiada same zalety... Super, zachęciłaś nas tymi zaletami xD A tak serio to próbowałyśmy się do niej przekonać i się nie udało i jak widać 1% w czekoladzie to też jest już ekstremum :D A podsumowanie ludzi podczas degustacji mówi samo za siebie :P
OdpowiedzUsuńW tym wypadku 1% wydaje się być naprawdę bardzo dużym udziałem.
UsuńDzięki za ostrzeżenie, na szczęście Pacari ma kilka innych fajnych smaków :)
OdpowiedzUsuńAle ten również jest bardzo fajny!
UsuńDla mnie "borowikowy" Zotter był już dość trudny, od ryby w szpitalnym kiblu na razie będę trzymał się z daleka :)
UsuńCzyżby śmierdział? :D
UsuńNie, akurat zapach był w porządku i tabliczka smakowała nawet nieźle, ale ten dziwny posmak, który się tam nagle pojawiał, dominował całą tabliczkę i pozostawał długo w ustach jakoś mi zupełnie nie pasował. Na pewno nie jest tak paskudny jak spirulina i pewnie znajdą się osoby, które go polubią, ale w moje gusta nie trafił :)
UsuńNarobiłeś mi stracha przed wypróbowaniem.
UsuńNie wiem, co ze mną nie tak, ale ryba jedzona w szpitalnej toalecie, rzygi, żarcie dla rybek, osikany dywan i pawilon dla gadów mnie zachęciły do spróbowania tej czekolady XD Ja za to dzisiaj jadłam najcudowniejszą ciemną czekoladę na świecie <3 Tak w ogóle, gdzie byłaś na wakacjach? :D
OdpowiedzUsuńJaka to czekolada?
UsuńW Meksyku byłam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :D
Smoky Joe <3333333 Zakochałam się w niej. Nigdy nie sądziłam, że ciemna czekolada będzie mi tak smakować.
Usuńhttp://czekoladoholizm.blogspot.com/ nawet recenzje napisałam xD
OMG, CZEKAM NA ZDJECIA I OPISY, DAWAJ SZYBKO :D Będą meksykańskie czekolady? :D
Ooo tak, Smoky Joe jest wyborna! Piwo również należy do moich ulubionych polskich. Jadłam tą czekoladę w towarzystwie piwa i to dopiero było doznanie!
UsuńMeksykańskie czekolady będą, ale później - czekają na degustacje. Najpierw czas na opisy czekolad jedzonych podczas wyprawy (+ oczywiście sprawozdanie).
Nie ma co ukrywać, że czekolada jest intrygująca.
OdpowiedzUsuńja tam ostatnio oszalałam na punkcie Vivani 92% i już nawet nie musiałabym sięgać po inne. No chyba, że 99 lub 100% :)
Dla mnie odkrywanie coraz to nowych smaków jest najbardziej fascynujące :)
UsuńCzytając recenzję zastanawiałam się, czego w niej nie ma - chyba wszystkie możliwe nuty można odnaleźć w tej tabliczce :D Ryba w czekoladzie może nie brzmi zachęcająco, ale sugerując się składem chętnie bym ją spróbowała :)
OdpowiedzUsuńTo ekstremalnie prozdrowotna czekolada :)
UsuńMoże niewiele wiem o pozdrowotnej czekoladzie, ale jednak wiem co nieco o spirulinie.
OdpowiedzUsuńSzczerze? Nie wiedziałam, że jest taki cukier. Intrygująca tabliczka. Przypomina mi te ,,Cocoa".
To raczej SuroVital inspirował się Pacari, ale prawda - idea podobna.
UsuńNie, fuj, jezu, ble :D Dobrze, że moja Petarda ograniczyła się tylko do kwaśnego majonezu.
OdpowiedzUsuńPetarda waliła mi spiruliną z kilometra, ble.
UsuńKurczę, nie wiem, z jednej strony chciałabym się przekonać, jak smakuje, ale kupować całą czekoladę ze względu na jeden/dwa kawałki, której nikt oprócz mnie nie ruszy - to nie widzę sensu. :> Lubię jakieś takie dziwności.
OdpowiedzUsuńCo do czekolady z lukrecją…. ough! Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać, chociaż moi rodzice byliby pewnie zachwyceni.
Zawsze możesz dawkować po pół kostki jako produkt prozdrowotny :)
UsuńJa teraz daję pokarm moim rybką ze spirulina :) sama bym tego nie chciała jeść nawet z czekoladą. Czytając co piszesz to mną wstrząsnęło z obrzydzenia.
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy rybki pogardziły by tą czekoladą :D
UsuńBasiu pewnie by nie miały nic przeciwko:)
UsuńPytanie jakby zareagowały na kakao ;)
Usuń