Chocolate Chips - for ambitious only. Because ambitious people aren't satisfied with simple things. They want more out of life - and more than just a simple chocolate. Treat yourself to chocolate chips - definitely more than chocolate! Napis na opakowaniu kolejnej czekolady Moevenpick, której przyszło nam spróbować sugerował, że możemy spodziewać się czegoś naprawdę dobrego. Muszę przyznać, że po przyjemnej konsumpcji Cacao 72% ten chwyt marketingowy odrobinkę mnie przekonywał. Tym bardziej, że Chocolate Chips to mleczna czekolada z podwyższoną zawartością masy kakaowej (38%). Dotychczasowe doświadczenia z tego typu produktami były bardzo satysfakcjonujące. Czy Szwajcarzy tym razem zaspokoją nasze apetyty na coś dobrego?
Chocolate Chips prócz wysokiej jak na mleczną czekoladę zawartości kakao cechuje się również prostym, nieprzekombinowanym składem. Dodatek w postaci kawałków ziaren kakao nie został zbędnie "podrasowany" cukrem, jak miało to miejsce w przypadku np. białego Wedla. Wszystko to przemawia na korzyść Moevenpick, ale nadal tylko na papierze...
Realia tym razem okazują się bardziej okrutne. Zapach tabliczki nie zapowiada rewelacji - aromat kakao wyczuwalny na takim samym poziomie, jak w zwyczajnych mlecznych czekoladach. No nic, może smak zaoferuje nam więcej?
Niestety nie. Byłam w szoku. Przecież nieraz nawet 35% kakao czyniło wyraźnie wyczuwalną różnicę. Tym razem absolutnie nie czułam, że kakao jest więcej niż standardowych 30%. To najzwyklejsza w świecie mleczna czekolada. Odrobinę za słodka jak na mój gust (na szczęście nie była to słodycz na poziomie Milki). Delikatnych śmietankowo-waniliowych akcentów przełamujących kakao trudno było tu szukać, a zawsze jestem na nie łasa... Tu prym wiódł cukier i zwyczajność, pospolitość do kwadratu. Tak naprawdę, to już Cacao 72% była słodkością bardziej wysublimowaną, przyjemniej rozpuszczającą się w ustach. Przyznał to nawet mój Ukochany, który to w pełni przekonał się już do gorzkich czekolad. Moevenpick zaprezentował nam bardzo przeciętną mleczną czekoladę. Zjadliwą, ale taką "zjeść i zapomnieć".
Wiórki ziaren kakao są wyczuwalne jako twardsze, odrobinę chrupkie elementy. Nadają kompozycji szczypty kakaowej goryczki, ale to jest zdecydowanie za mało, aby nazwać cały produkt smakowitym i udanym. Nawiązując do opisu na odwrocie opakowania - owszem, fajnie jest mieć więcej niż najprostszą czekoladę. Mimo wszystko, najpierw należy wykonać to, co najprostsze naprawdę dobrze. Dopiero potem żonglowanie dodatkami ma sens.
Chocolate Chips prócz wysokiej jak na mleczną czekoladę zawartości kakao cechuje się również prostym, nieprzekombinowanym składem. Dodatek w postaci kawałków ziaren kakao nie został zbędnie "podrasowany" cukrem, jak miało to miejsce w przypadku np. białego Wedla. Wszystko to przemawia na korzyść Moevenpick, ale nadal tylko na papierze...
Realia tym razem okazują się bardziej okrutne. Zapach tabliczki nie zapowiada rewelacji - aromat kakao wyczuwalny na takim samym poziomie, jak w zwyczajnych mlecznych czekoladach. No nic, może smak zaoferuje nam więcej?
Niestety nie. Byłam w szoku. Przecież nieraz nawet 35% kakao czyniło wyraźnie wyczuwalną różnicę. Tym razem absolutnie nie czułam, że kakao jest więcej niż standardowych 30%. To najzwyklejsza w świecie mleczna czekolada. Odrobinę za słodka jak na mój gust (na szczęście nie była to słodycz na poziomie Milki). Delikatnych śmietankowo-waniliowych akcentów przełamujących kakao trudno było tu szukać, a zawsze jestem na nie łasa... Tu prym wiódł cukier i zwyczajność, pospolitość do kwadratu. Tak naprawdę, to już Cacao 72% była słodkością bardziej wysublimowaną, przyjemniej rozpuszczającą się w ustach. Przyznał to nawet mój Ukochany, który to w pełni przekonał się już do gorzkich czekolad. Moevenpick zaprezentował nam bardzo przeciętną mleczną czekoladę. Zjadliwą, ale taką "zjeść i zapomnieć".
Wiórki ziaren kakao są wyczuwalne jako twardsze, odrobinę chrupkie elementy. Nadają kompozycji szczypty kakaowej goryczki, ale to jest zdecydowanie za mało, aby nazwać cały produkt smakowitym i udanym. Nawiązując do opisu na odwrocie opakowania - owszem, fajnie jest mieć więcej niż najprostszą czekoladę. Mimo wszystko, najpierw należy wykonać to, co najprostsze naprawdę dobrze. Dopiero potem żonglowanie dodatkami ma sens.
Skład: cukier, miazga kakaowa, pełne mleko w proszku, tłuszcz kakaowy, kawałki kakao 9%, laska wanilii, lecytyna słonecznikowa.
Masa kakaowa min. 38%.
Masa netto: 100 g.
BTW: 8/35/48
Czyli jednak dobrze zrobiłam nie kupując tej czekolady, brzmi dość przeciętnie a od Movenpick oczekiwałabym czegoś więcej.
OdpowiedzUsuńDokładnie, nic Cię nie ominęło.
UsuńSzkoda, że tych wiórek nie dali więcej - może by lepiej wyszło.
OdpowiedzUsuńCiekawe w takim razie, jak smakuje ich biała czekolada...
Swoją drogą, dodatek wiórek kakaowych jakoś w żadnej czekoladzie jeszcze mnie nie zaciekawił na tyle, by kupić.
Biała czekolada z ich oferty mnie zawsze kusiła, szkoda, że nie pojawiła się wtedy w Lidlu.
Usuń