Czekolada pachniała dość bogato: prażonymi orzechami, ogniskiem, sauną, miętą, dusznością i... śmietankowym tchnieniem. W ustach najpierw sprawiała wrażenie grudkowatości, by następnie jednolicie zalepić - na pewno była to specyficzna konsystencja. Od samego początku identyfikowałam dziwną owocowość, którą z czasem umiałam nazwać niestety zbyt banalnie, jak na jej rodzaj - po prostu miękkie jabłko, podpieczone w słodkiej śmietance. Tak, jakaś przewrotna zawarła się w niej słodycz, bo jednocześnie czuć było moc aż 90% kakao, a akcentami suchego popiołu i palonego drewna. Dzięki tym nieoczywistościom nie była zbyt przytłaczająca. Lepko-gęsta i owocowo-wodnista zarazem - wydawało się, jakby dwie rzeki o odmiennych wodach zlewały się ze sobą. Na koniec wyraźniej pojawiają się prażone orzechy laskowe i nerkowce - zwróciłam szczególną uwagę na łagodność tych ostatnich.
Degustację zakończyłam ze znakiem zapytania - cóż takiego przyniesie ze sobą inaczej konszowana siostra?
Masa kakaowa min. 90%.
Masa netto: 60 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 598 kcal.
BTW: 11/49/20.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz