Aby umilić sobie jesienny czas, jedną z dodatkowych tabliczek Zottera zamawianych wraz z nowościami została turboporzeczkowa Blackcurrants In & Out. Jeśli chodzi o świeże owoce, zdecydowanie bardziej wolę czerwone porzeczki, jednakże czarne nie mają sobie równych w kwestii przetworów. Uwielbiam ciasta przekładane konfiturą z czarnej porzeczki, a lambik z prawdziwym sokiem z tego owocu również jest urzekający. Dobroczynnych właściwości czarnej porzeczki nie trzeba nikomu przedstawiać, a że fotografia porzeczkowej Zotter Handscooped umieszczona na stronie producenta jest ślinotokogenna - nie miałam wątpliwości, iż muszę ją mieć. Zwłaszcza, że we władaniu czerwoną porzeczką Zotter osiągnął mistrzostwo, co miałam okazję sprawdzić próbując doskonałej Ribisel Chili Rock.
Zastanawia mnie tylko fakt, dlaczego w opisie Blackcurrants In & Out stoi "red currant jelly" - zwłaszcza, że galaretka posiada wręcz czarną barwę... W składzie nie wyróżniono, czy nastąpił ewentualny rozdział mocy pomiędzy czarną a czerwoną porzeczkę, więc ciężko jest mi to interpretować.
Tabliczka okazuje się mieć przepiękny fioletowy kolor, który w połączeniu z tradycyjnym "pofalowaniem" tafli czekolad przynależnych do serii Handscooped tworzy rewelacyjnie smakowity widok. Fioletowa kuwertura jest tym, co możemy spotkać w pełnych czekoladach Labooko Fruit, a więc białą czekoladą, w której część mleka w proszku zastąpiono sproszkowanymi owocami.
Odkrojona warstwa samej czekolady smakuje bardzo orzeźwiająco, kwaskowo w sposób typowo porzeczkowy. Nie jest przy tym pozbawiona cech typowych dla białej czekolady: specyficznej tłustości, miksu doznań śmietankowo-waniliowych, odrobinkę tylko mdłych i mydlanych. Niestety obawiam się, że porzeczkowa tabliczka jedzona solo zafundowałaby mi podobne doznania co Blueberry, choć prawdopodobnie byłaby o parę tonów bardziej wyrazista.
Wąchanie całej tabliczki prowadzi nas do dość dobrze znanych miejsc. Wiele Zotter Handscooped ma w sobie tą specyficzną zapachową nutę - kojarzącą się z dobrym, nieprzesłodzonym ciastem, wykonanym z naturalnych składników. Tutaj lekko odznacza nam się pewna mydlaność, która jednak szybko ucieka pod naporem mocnego, typowo porzeczkowego aromatu. Delikatnie przebrzmiewa przyjemna migdałowość.
Wgryzienie się we wszystkie warstwy równa się z orzeźwiającym kopem. Pomimo wyraźnej kwaśności porzeczek, całość wydaje się bardzo słodka. W zasadzie to lepiej pasowałoby tu określenie "słodziutka", bowiem jest to słodycz beztroska, nieprzesadzona, w sam raz do takiej fuzji smaków. Jest tutaj niezwykle intensywnie porzeczkowo, jakbyśmy zajadali porzeczkowy krem wymieszany z dobrą porzeczkową konfiturą. Dzieła zwieńcza sama konsystencja produktu - wszystkie warstwy w ustach tworzą mięciutki, lepko-płynny delikatny film.
Przyjrzyjmy się teraz poszczególnym częściom nadzienia. Zarówno z góry jak i z dołu, w bezpośrednim sąsiedztwie białej porzeczkowej czekolady, znajduje się porzeczkowy ganasz. Jest on jasnej, pudrowo-pastelowej barwy. Jego konsystencja jest miękka i lekka. Bazę stanowią mleko i migdały, które po wymieszaniu z porzeczkami stworzyły delikatny, rześki koktajl.
Wiem, że wielu z Was nie przepada za galaretkami, ale po raz kolejny muszę przyznać, że Zotter robi je doskonale! Galaretka umieszczona po środku czekolady jest idealnie miękka, potwornie porzeczkowa. Zero w niej gumowatości, przesadnej jędrności kojarzonej z zimnymi nóżkami - o nie, tego tu nie ma! Powiedziałabym, że jest to raczej bardzo skupiona porzeczkowa konfitura. Smakuje wybornie, tworząc epicentrum rześkości w tej czekoladzie.
Super porzeczkowo, super orzeźwiająco... Ok, ale bez jednego jedynego elementu, zrobiłoby się tu niemal zupełnie nieczekoladowo. To byłby tylko szalony deser, bowiem nawet szlachetny tłuszcz kakaowy zawarty w białej porzeczkowej czekoladzie gdzieś umyka w obliczu inwazji czarnych porzeczek. Zotter pokusił się o doskonały chwyt - o ile w niektórych swoich czekoladach z galaretką umieszczał pod jej warstwą płat białej czekolady (Jellied Strawberries, Elderflowers, Miraculous Chokeberry), tak tutaj znalazła się warstwa ciemnej (lub ciemnej mlecznej, ciężko jest mi to stwierdzić). Kakaowy kop wyraziście przebijający się przez całą furę porzeczek stanowi kropkę nad i, idealne dopełnienie kompozycji. Bez tego posunięcia, Blackcurrants In & Out mogłaby być dla mnie zanadto przytłaczająca porzeczkami powielonymi do potęgi entej.
Blackcurrants In & Out to kompozycja dopracowana co do szczegółu. Jej nazwa zobowiązuje, a przy tym sam produkt świetnie się z tego zobowiązania wywiązuje. To beztroska delikatność, rozkoszna przeplatanka naturalnej słodyczy i kwaśności. Kakaowy płat umieszczony pod soczystą galaretką przypomina nam o tym, że nadal mamy do czynienia z czekoladą - cudownie komponuje się z czarną porzeczką, niczym w najlepszym cieście. Jeśli macie ochotę na tchnienie lata zimną porą - koniecznie sięgnijcie po tą tabliczkę.
Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, syrop glukozowo-fruktozowy, koncentrat z czarnych porzeczek 7%, pełne mleko w proszku, mleko, suszone czarne porzeczki 3%, odtłuszczone mleko w proszku, serwatka w proszku, migdały, masło, koncentrat cytrynowy, pełny cukier trzcinowy, lecytyna sojowa, pektyna jabłkowa, sól, wanilia, cynamon, płatki róż, proszek cytrynowy (cytryny, skrobia kukurydziana).
Masa netto: 70 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 449 kcal.
BTW: 4,9/27/46
Uwielbiam porzeczki zarówno czerwone i czarne, jednak te drugie w moim przypadku minimalnie wygrywają :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam rześkość tych owoców.Zotter wykonał tu świetną robotę( zresztą, jak w przypadku 99% czekolad :P) Z chęcią bym wgryzła się w ten "letni klimat" ;)
Rześkość porzeczek w tej czekoladzie jest zaskakująca, szczególnie za sprawą świetnej galaretki. Letni klimat na 100%!
UsuńMoja babcia robi najlepszy dżem z czarnej porzeczki na świecie! Czytając Twoją recenzję, już wyobraziłam sobie ten niesamowity smak <3 I myślę, że ta czekolada mogłaby mnie przekonać do galaretki w czekoladach ;)
OdpowiedzUsuńGalaretka u Zottera jest zupełnie czymś innym niż to, co spotykamy w popularnych słodyczach. Jestem skłonna stwierdzić, że jedząc tą czekoladę galaretka bardzo by Ci się kojarzyła z babcinym dżemem :).
UsuńJa nie cierpię galaretek, ale te z czekolad Zottera to dla mnie inna bajka. One są takie... w pełni naturalne, a nie glutowate i cukrowe.
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta sama owocowa czekolada w wersji Labooko by mnie nie zachwyciła (pierwszy zachwyt nad tym, jakie to ciekawe już minął), ale w tym połączeniu wydaje się nieziemskim rozwiązaniem. Niby porzeczki, ale o monotonności, jak widzę, nie ma tu mowy. Dobrze, że to nie limitka (a przynajmniej mam taką nadzieję).
Galaretki u Zottera są boskie! Jestem bardzo ciekawa, jak wypadnie miętowa galaretka w Chocolate Mint, którą otworzę już w sobotę. Mięta jest kontrowersyjna, a galaretka miętowa już w ogóle - ale wierzę, że Zotter może mnie tym pozytywnie zaskoczyć.
UsuńMonotonii tu nie było ani trochę, ale myślę, że to duża zasługa tej warstwy czekolady pod galaretką. Super przełamywała smak.
Powiem Ci tak.. Chocolate Mint jest zajeb**ta ! sama próbowałam na własnych "kubkach smakowych" :P Powinnaś być na 200% zadowolona ;)
UsuńWłaśnie też jestem ciekawa tej miętowej, z tym, że... u mnie poczeka jeszcze dłużej. :P
UsuńSzlag, w takim razie tym bardziej nie mogę doczekać się soboty! :D
UsuńNie ma na co czekać :D Cudownie orzeźwiająca mięta! Nigdy nie jadłam tak pysznej miętowej tabliczki.Sądziłam że Linndt http://ezakupy.tesco.pl/pl-PL/ProductDetail/ProductDetail/2003120076096
Usuńbył świetny, ale w tym przypadku może się schować :P
Sobota już pojutrze :> Ale recenzja będzie dopiero w grudniu.
UsuńAż się obśliniłam. Czarne porzeczki kocham bardziej od czerwonych, więc dla mnie to ideał.
OdpowiedzUsuńKolejny Zotter do wypróbowania? ;)
UsuńTa tabliczka ma coś w sobie, co sprawia, że zachęca do konsumpcji, chociaż jak już tu nie raz pisałam nie lubię galaretek, zwłaszcza w połączeniu z czekoladą...
OdpowiedzUsuńMusisz spróbować galaretki w czekoladach Zottera, to zupełnie coś innego - bardziej jak dobry dżemik ;)
UsuńO my też uwielbiamy czerwone porzeczki jedzone w formie świeżych owoców albo ewentualnie jako dodatek do ciasta, ale za to jeżeli chodzi o dżemy czy soki to czarna porzeczka jest najlepsza a szczególnie jeżeli dżem połączy się z masłem orzechowym <3 :D
OdpowiedzUsuńJesteśmy zawsze bardzo ciekawe warstwy galaretkowej, bo samą galaretkę uwielbiamy ale nigdy nie jadłyśmy jej w połączeniu z czekoladą :)
Ooo tak, dżem z czarnej porzeczki plus masło orzechowe - to jest to!
UsuńGalaretka w wykonaniu Zottera jest właśnie bardziej taka dżemowata, więc musicie wypróbować - na pewno Wam zasmakuje!
Przekrój wygląda pysznie, za galaretkami nie przepadam, ale ta kojarzy mi się z z takim galaretkowym dżemem którym często przekładam ciasteczka, musi być pycha :)
OdpowiedzUsuńOoo, tutaj jest właśnie bardziej taki dżemor :) <3
UsuńSamych porzeczek nie lubię, ale konfitury, dżemy czy dodatki z ich smakiem jak jogurty czy właśnie czekolady już tak więc jestem pewna, że ta by mi smakowała zwłaszcza, że właśnie takie ,,dżemory" w tabliczkach mi pasują. :-)
OdpowiedzUsuńPorzeczka mistrzyni przetworów! :) W ogólnodostępnych czekoladach dżemy mi przeszkadzają. Zazwyczaj są sztuczne, przesłodzone i lejące. Tutaj to zupełnie inny level.
Usuńa ja lubię galaretki... A za ciastkami może z czarną porzeczką nie miałam do czynienia, ale wszelkie ciasta z powidłami kocham <3 Więc jak najbardziej ta czekolada do mnie mówi xDD
OdpowiedzUsuńŚlinka cieknie, co? ;)
Usuńjaka ślinka... ślinotok! :D
UsuńU mnie też, na samo wspomnienie :)
UsuńKooocham świeżutkie porzeczki, ale nie mogę sobie wyobrazić /nawet po recenzji/ ich smaku w czekoladzie. :D
OdpowiedzUsuńW takim razie musisz przekonać się na własnym podniebieniu :)
UsuńAż się wzdrygnęłam, czarne porzeczki to jeden z tych owoców, które akceptuję jedynie w formie świeżej, w ciastach czy w jakikolwiek inny sposób przetworzone wcale mi nie smakują. Co ciekawe, nie mam tego problemu z czerwonymi porzeczkami, te z kolei uwielbiam w muffinach i drożdżówkach.
OdpowiedzUsuńZ czarną porzeczką masz w takim razie odwrotnie niż ja :). A czerwone kocham w każdej formie. Zgodzę się, drożdżówki z czerwoną porzeczką są boskie!
UsuńDżem z czarnych porzeczek to moja trauma, zwłaszcza po paru razach kiedy zaserwowano mi go jako jagodowy.
UsuńSzok... w restauracji gdzieś, czy jak?
UsuńObie dziś dodałyśmy recenzję porzeczek, tylko w różnej postaci. Z tych dwóch wolałabym... Twoją :(
OdpowiedzUsuńDoskonały wybór! :D
UsuńChyba zaraz zaleję się śliną :< Czemu ja tu weszłam o tej godzinie?! :D Muszę ją mieć!
OdpowiedzUsuńZamawiaj :D
UsuńZotter stanął na wysokości zadania:) kocham galaretkę z czarnej porzeczki w tym roku zrobiłam kilka słoiczków .sama zebrałam owoce,i zrobiłam całą robotę przy nich:)
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym spróbowała takiej domowej galaretki!
UsuńI dlaczego ja dopiero po nią sięgnęłam?! Zakochałam się!
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że się zakochałaś :D
Usuń