Zatęskniliście już za recenzjami Zottera na moim blogu? Bo ja tak! Po powrocie z Armenii poczułam tęsknotę za testowaniem kolejnych czekolad mojego ulubionego na tą chwilę producenta. W końcu tyle jest jeszcze do odkrycia w jego asortymencie! Naprawdę mam nadzieję, że też brakowało Wam tutaj Zottera - jego czekolady pojawiać się będą teraz praktycznie co drugi wpis.
Jellied Strawberries to przedostatnia posiadana przeze mnie tabliczka z serii Spring Specials, a ostatnia taka w kolekcji wiosennych Handscooped. Po ostatniej recenzji truskawkowej Studentskiej przez chwilę zrobi się na moim blogu turbotruskawkowo. Pewnie niektórych z Was z tego powodu przejdą dreszcze. O ile Studentska u osób nietolerujących truskawkowych słodyczy może wzbudzić wstręt, to obrzydzenie przy Jellied Strawberries mogłabym uznać jako objaw choroby... Bo jak można nie lubić świeżych truskawek???!!!
Truskawkowe słodycze częstokroć kojarzą się z przebarwionymi i przearomatyzowanymi ulepkami. W zasadzie patrząc na truskawkowe propozycje od najpopularniejszych producentów to rzeczywiście tak jest. Wiedziałam, że Zotter nie zaserwuje nam czegoś takiego, wszak to zupełnie inny level. Po doświadczeniu z niesamowicie seksualną Strawberry + Pineapple & Pepper zacierałam rączki na myśl, w jakiej odsłonie tym razem ukaże się nam truskawka. Owoc, którym w sezonie zajadam się na tony.
W tym wypadku Zotter zaklął truskawkę w formę galaretki oraz ganaszu. Galaretki to motyw przewijający się często w tegorocznej Spring Specials. Spotkaliśmy ją w Miracolous Chokeberry oraz w Elderflowers. Nie lubicie truskawek w słodyczach, ale jeszcze bardziej nie cierpicie galaretek? Zapomnijcie o swoich uprzedzeniach i czytajcie dalej.
Po rozpakowaniu czekolady dociera do nas urzekający zapach. Oto przed nami mleczna czekolada na bazie górskiego mleka, o 40% zawartości masy kakaowej. Dobrze wiem, że mleczny Zotter to gwarancja rozkoszy podniebienia. I tak w istocie jest - czekolada jest słodziutka, a przy tym bogata w kwiatowe i palone nuty. W Jellied Strawberries trudno opisywać samą czekoladę bez zespojenia jej z nadzieniem, bowiem aromaty wnętrza dogłębnie spenetrowały czekoladową kuwerturę, tworząc z nią jednolitą i zgraną kompozycję.
Serce Jellied Strawberries stanowi cienka ciemnobordowa galaretka, okolona jeszcze cieńszą warstwą białej czekolady. Ten chwyt jest już sprawdzony u Zottera i pozwala na oddzielenie galaretki od różniącego się konsystencją ganaszu. Dominującym elementem nadzienia są właśnie dwa grube płaty truskawkowego ganaszu, ułożone tuż pod czekoladową kuwerturą. Barwa ganaszu jest zaskakująco naturalna i przypomina chwilę odstaną w garnku zaraz po smażeniu domową konfiturę. Doskonale pamiętam, że podobnie wyglądała truskawkowa warstwa w boskiej Strawberry + Pineapple & Pepper, toteż moje kubki smakowe zaczęły szaleć z pożądania w związku z tym skojarzeniem. Jeść!
W Jellied Strawberries truskawki stanowią aż 21% składu. To musiało znaleźć swoje odzwierciedlenie w smaku! Świeże truskawki 12%, koncentrat truskawkowy 4%, suszone truskawki 4%, skoncentrowana pulpa truskawkowa 1%... Truskawkowa inwazja! Tak, naprawdę, przegryzając się przez wszystkie warstwy doznajemy truskawkowego uderzenia. Ganasz stanowi jego esencję. To prawdziwe, soczyste truskawki, bez zbędnego podrasowywania natury. Na dodatek sama czekolada podkręca wręcz wrażenie jedzenia domowego słodziutkiego dżemu, odrobinę przypalonego. A może to truskawki podkręcają czekoladę? Paloność i owocowość to nuty płynące również z samej czekolady, a truskawki spajając się z nią sprawiają, że doznania intensyfikują się. Chwilami odczuwałam, że to czekolada przepada pod naporem truskawki, ale teraz wiem, że to był po prostu zgrany i mocny duet.
Płatki waniliowej i subtelnej białej czekolady pozwalają płynnie przejść nam do galaretki, która okazuje się być nad wyraz delikatna. Tak, jest ona o wiele delikatniejsza od wspominanych powyżej Zotterów z galaretkami. Jak widać na zdjęciach poniżej, również posiada bardzo naturalną barwę, niczym lekko przypalona konfitura. Absolutnie nie można jej porównać z cukierkowymi truskawkowymi galaretkami. To było coś diametralnie innego zarówno w smaku, jak i w konsystencji.
Całość okazała się być wyważona, mimo wszystko spokojna, spójna - gdzieś na granicy pomiędzy słodkością a wytrawnością. Prosta słodycz mieszała się z kwiatowością, owocowością, mlecznością i przede wszystkim - z palonością. Magiczna przeplatanka cech płynących z czekolady oraz z ganaszu zauroczyła mnie swoją smakowitością i przystępnością. Ahh... Uwielbiam zotterowskie eksperymenty!
Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, truskawki 12%, pełne mleko w proszku, syrop glukozowo-fruktozowy, koncentrat truskawkowy 4%, suszone truskawki 4%, miazga kakaowa, odtłuszczone mleko w proszku, cytryna, koncentrat truskawkowy pulpa 1%, pektyna jabłkowa, lecytyna sojowa, proszek cytrynowy, sól, wanilia, suszone jagody, cynamon.
Masa kakaowa min. 40%.
Masa netto: 70 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 454 kcal.
BTW: 4,1/27/49
Nie wiem jak nie można lubić truskawek?! Przecież to takie wdzięczne owoce :> Już za nimi tęsknię.
OdpowiedzUsuńW czekoladach wiadomo jak truskawki wychodzą.Wtedy takich plastikowych wytworów nie ma co lubić.
O Zotterze co innego mogę powiedzieć niż fakt,że na jej widok mam ślinotok :v Nic nowego też nie wniosę,że przekrój obłędny etc. Wprowadziłaś trochę lata w tą jesienną pogodę ;)
Jeszcze mam w Magicznej Szulfadzie Neverending Strawberry, więc za jakiś czas znowu zawieje latem, a wtedy to już będzie pełnia jesieni...
UsuńTeż tęsknię już za świeżymi truskawkami. Dobrze, że trochę zamroziłam. No i takie czekolady też pomagają ukoić tęsknotę.
jak już pisałam, akceptuje jedynie świeże truskawki, najwyżej jeszcze ze śmietaną lub w formie musu przyrządzanego przez matkę. Ale z czekoladą? Nie, sorry. Wierzę, że Zotter nie odstawił byle czego, ale truskawki i czekolada to połączenie, które wzbudza u mnie dreszcz. I to nie przyjemności.
OdpowiedzUsuńAle jestem ciekawa innych smaków Zottera :D
E tam, musiałabyś tego spróbować i koniec!
UsuńKocham truskawki, ale tylko świeże... czytając o tej czekoladzie, mam wrażenie, że zawiera ona właśnie świeże truskawki i... o dziwo, mam na nią lekką ochotę, ja, wielka przeciwniczka truskawkowych dodatków w czekoladzie. :D Raz się żyje, chyba w końcu ją kupię!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że za rok będą te same warianty! ...Albo zdecyduję się na jakąkolwiek inną truskawkową.
Usuń...bo to właśnie ta czekolada, którą miałaś sprawdzić swoją miłość do Zottera. Dla mnie bomba, zjadłabym, ale Twojej opinii jestem ciekawa. Czoko też by mogła wsunąć. No i delikatne płatki, jak to pięknie brzmi :)
UsuńRewelacja, że truskawki tam w ogóle SĄ, a nie występują jako jakiś marny aromat z perfum starej kokoty.
Ano właśnie Kimiko - nie wiem, jak z jej dostępnością, wszak wiosna już dawno za nami... Koniecznie musisz spróbować takiej truskawkowej wariacji.
UsuńOlga -> są, i na dodatek jest ich mnóstwo! Turbotruskawka w pysznej czekoladzie.
Jeszcze jest jedna sztuka dostępna na jednej stronie, ale raczej się nie załapię, bo nie widzi mi się przepłacanie za jedną tabliczkę. :(
UsuńAż do takich aktów desperacji Cię nie namawiam, zwłaszcza, że chyba niedawno coś zamawiałaś?
Usuń,,Nie lubicie truskawek w słodyczach, ale jeszcze bardziej nie cierpicie galaretek?" Dokładnie tak, dobrze, że jednak przeczytałam do końca, bo chyba faktycznie jest tak jak mówisz - po tej recenzji pokocham truskawki w czekoladach! :D To nawet nie tak, że ich nie lubię... zazwyczaj jednak te nadzienia są takie przesłodzone i wszystkie tak naprawdę na jedno kopyto. Poza tym truskawki wydają mi się takie... banalne. Są chyba najstarszym dodatkiem w czekoladach od kiedy zaczęto tylko je produkować i każdy z producentów MUSI mieć ten wariant w swojej palecie tabliczek. No nie ma opcji, by nie było zwykłej mlecznej truskawkowej. :D
OdpowiedzUsuńTutaj jednak oczywiście, jestem pewna, że mój sceptycyzm zniknąłby tak szybko jak się pojawił i tabliczkę bym pokochała. Jakże jej nie kochać? Pyszna czekolada u Zottera jak zwykle na wysokim poziomie, dużo dobrego nadzienia przypominającego dżem i to jeszcze przypalony. To nawet brzmi cudownie, a jak smakuje? Odpowiedź jest oczywista. ;-)
No! Zotter nie ma zwykłej mlecznej truskawkowej :>. Wiem co masz na myśli, chodzi Ci o popularne sklepowe marki i... rzeczywiście tak jest, wszędzie truskawka. Niedorobiona i podrobiona. Paskudna, przesłodzona, sztuczna, siódma woda po kisielu. Jellied Strawberries to totalnie inna bajka.
UsuńOj nie, owocowe słodycze nigdy do mnie nie trafiały, a truskawkowe słodycze, które nie są sztuczne i obrzydliwe jak dla mnie chyba nie istnieją. Ja nigdy na takie nie trafiłam.
OdpowiedzUsuńIstnieją! Właśnie taka jest Jellied Straberries :).
UsuńInnym się podoba, innym nie, ale ja wiem, że chce JĄ!!! <3
OdpowiedzUsuńBo jakże można nie chcieć truskawek? :)
UsuńPrawdziwa moc truskawek!!! :D Ale nam teraz narobiłaś apetytu na pełną michę truskawek polanych pyszną czekoladą :P Czyli ten Zotter jest kolejną idealną tabliczką dla każdego :)
OdpowiedzUsuńSama bym sobie zjadła teraz takie truskaweczki... :(
UsuńTruskawki to coś co kocham, ale... nie w słodyczach. Aczkolwiek ufam Zotterowi (pomimo iż go nigdy nie jadłam :P) i jestem na TAK :)
OdpowiedzUsuńDzięki tej czekoladzie odkryłabyś truskawki w słodkościach na nowo :).
UsuńA idzcie z tymi Zotterami! Katujecie tą czekoladą :D Jest spełnieniem moich marzeń o czekoladzie, może nie ten smak, ale w ogóle ^^
OdpowiedzUsuńA na ten smak jak się zapatrujesz?
Usuńwidziałam u mnie w Lewiatanie po ok. nie całe 7 złoty i stwierdziłam, że szkoda mi troszke pieniędzy :)
Usuńo matko myślałam że chodzi o stydencką xDD Tą jakbym zobaczyła w sklepie to bym się nawet nie zastanawiała... a smak jaki by się znalazł to bym kupiła :D
UsuńI jeszcze za niecałe siedem złotych, masakra!!! To by była dopiero okazja na Zottery :).
UsuńPytam, jak się zapatrujesz na ten konkretny smak tj. Jellied Strawberries.
cięzko mi powiedzieć bo nie jadłam ani jednego smaku, ale motyw galaretki już przewijał się w paru recenzjach :) Czekoladę truskawkową lubie, galaretki w czekoladzie nawet, nawet, dżemy domowej roboty- no ba :D Nie miałąbym oporów by wbić swoje kły w tą sprośnie wyglądającą i grubą czekoladę :D Ale szczerze, najbardziej marzy mi się chyba ta z krwawnikiem :) Ale tą w życiu bym nie wzgardziła :D
UsuńKiedyś zbiorę się w sobie i coś Ci wyślę. Naprawdę. Musisz spróbować Zottera - Twoje pojmowanie świata się zmieni :D. Póki co zażycz sobie taki prezent od najbliższych na jakąś okazję :)
Usuńnie chcę żadnych paczek! Nie nie nie! Mam wrażenie, że wszyscy chcą się nade mną litować, ale nie trzeba kochani naprawdę, to mega stresujące i zobowiązujące :) A jak zostanę w końcu milionerką i wygram w totka, zamówię jej wszystkie smaki! Zobaczysz :* :)
UsuńJa po prostu chcę zarażać ludzi Zotterem :D.
Usuńnie bo się tak rozpaskudze, że milke przestane jeść :D O nieee.. ^^
UsuńOoo tak! :D
UsuńNie lubię galaretek w słodyczach, ale to chyba jest zupełnie co innego i po tym co piszesz myślę, że mogłabym polubić, choć skład nie wskazuje, że to będą moje smaki :p Jak zobaczyłam zdjęcia to myślałam, że to jakiś wafelek :p
OdpowiedzUsuńA co Ci nie pasuje w składzie? Wafelek nie, to białe to właśnie płatek białej czekolady ;).
UsuńCytryna, koncentrat truskawkowy (lubię tylko liofilizowane truskawki w czekoladach), proszek cytrynowy i sól (tym bardziej, że wcale nie jest na końcu składu). Wiem, że dziwaczę i ten Zotter nie zasłużył na krytyke :p
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńSól i cytryna są w wielu czekoladach Zottera i prawie nigdzie ich nie czuć. Koncentrat truskawkowy to tylko mały element w zestawieniu z pozostałymi formami truskawek zastosowanymi w Jellied Strawberries :).
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJakoś nie jestem fanką słodyczy z truskawkami,ale czytając o tej czekoladzie uśliniłam się prawie:)
OdpowiedzUsuńJest naprawdę warta grzechu!
Usuń