Jazz + Blues to jedna z kilku zotterowskich czekolad Mitzi Blue, jakie zakupiłam w wyniku mojego pierwszego (i jak dotąd jedynego, ale na pewno nie ostatniego) zamówienia w Galerii Słodyczy. Wraz (obok High-End) była tą tabliczką, po której spodziewałam się totalnej masakry dla kubków smakowych i do której degustacji z tego powodu przymierzałam się z nieukrywaną ekscytacją. Bo jakże nie spodziewać się mocnych doznań po produkcie, który składa się z 80% i 90% kręgów czekolady, posypanych kruszonym ziarnem kakao z dodatkiem chili? Drżałam na samą myśl, a bicie mojego serca jeszcze bardziej przyspieszało gdy myślałam o Jazz + Blues w momencie, gdy byłam już po degustacji High-End. Jeśli jeszcze nie czytaliście mojej recenzji High-End, koniecznie to nadróbcie. To był czekoladowy hardkor. A co zafundował nam Jazz + Blues?
Troszkę zawiódł mnie fakt, iż na opakowaniu nie zamieszczono informacji, skąd pochodzi kakao użyte do stworzenia tej czekolady (czy właściwie dwóch czekolad połączonych w jednym wyrobie). Powierzchnia Mitzi Blue pokryta była lekkim białawym nalotem, który w połączeniu z dość mocno proszkowym zapachem - sprawiał wrażenie, że Jazz + Blues będzie czekoladą pylistą i suchą. Tak, zapach przywołuje na myśl po prostu kakao w proszku i nie ma tu wyjątkowego bogactwa aromatu. Spodziewałam się czegoś innego. No ale cóż, może miałam przytkany nos.
Smakowanie rozpoczęłam od dominującej w kompozycji czekolady z 80% zawartością kakao. Okazała się być znacznie sucha i rzeczywiście sprawiała wrażenie proszkowatości, a także ziarnistej ziemistości. Pozostawia po sobie uczucie ściągania w buzi. Ku mojemu zdziwieniu, nie cechowała się jakąś wyjątkową głębią. Ani gorycz, ani kwasek, ani słodycz - nic nas tu jakoś wyjątkowo nie atakuje. Gdyby występowała solo, okazałaby się nawet dość nudna. Hmm. Całe szczęście, że to właśnie tą czekoladę pokryto kruszonym ziarnem kakao, które nieco urozmaica sprawę.
Kakaowe nibsy mają specyficzny, surowy smak. Intensywnie kwaskowaty, trochę jak niedojrzały włoski orzech. Podczas degustacji powiedziałam, że ten smak kojarzy mi się z "uwodnionym drewnem" - cokolwiek by to nie znaczyło :D. Mój Luby ma czasem niezły ubaw z moich skojarzeń.
Nie ukrywam, że Jazz + Blues kupiłam głównie ze względu na dodatek chili. Nie doczytałam, że chili zawarte jest jedynie w kakaowych nibsach. Szkoda, spodziewałam się sproszkowanego chili spójnie wtopionego w tabliczkę. Niestety, ale nadal nie znalazłam idealnej czekolady z chili. Może z dwa razy udało mi się dość wyraźnie poczuć tu ostrość chili i to tylko i wyłącznie po przegryzieniu nibsa. Pikantność była tutaj na naprawdę niewielkim poziomie. Istnieje prawdopodobieństwo, że gdyby ktoś niespecjalnie skupiał się na nibsach, w ogóle nie poczułby udziału chili. Szkoda! Zotter nie poszedł na całość, a ja byłam żądna hardkoru!
Pozytywnym zaskoczeniem w Jazz + Blues okazał się mały dysk z czekolady o 90% zawartości kakao. Ta czekolada była o wiele głębsza w smaku, o dziwo wcale nie bardziej gorzka od 80% towarzyszki. Zaskoczył mnie fakt, że była od niej gładsza, mniej sucha, po prostu smukła. Miała w sobie wiele przyjemnej lekkiej słodyczy suszonych moreli i śliwek. Trudna do przegryzienia, poddana powolnemu rozpuszczaniu pozostawała syropową kleistość w ustach. O dziwo, była naprawdę bardziej przystępna od swojej 80% koleżanki.
Zotter Jazz & Blues nie spełniła moich oczekiwań. Była by dla mnie o wiele bardziej atrakcyjna, gdyby składała się jedynie z 90% czekolady, która okazała się być smaczniejsza i ciekawsza. Zabrakło mi porządnego kopa w postaci większego udziału chili. Spodziewałam się, że Zotter wykona bardziej odważny ruch z rozdysponowaniem tej przyprawy. Eh, chili było o wiele mocniej wyczuwalne we wspaniałej Ribisel Chili Rock. Trudno, pozostaje mi dalej szukać prawdziwego, pierwotnego szaleństwa fuzji kakao i chili.
Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, kruszone kakao 2%, sól, chili bird's eye.
Masa kakaowa min. 90% i min. 80%.
Masa netto: 65 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 616 kcal.
BTW: 12/50/27
Eh szkoda,że chilli nie było tak wyczuwalne. Mogłoby stworzyć super kompozycję z tak wysoką zawartością kakaa..No cóż, nie zawsze wszystko jest idealne ;)
OdpowiedzUsuńZachęcam po raz kolejny do Karmello z chili.;) Jest ona do kupienia na wagę, więc możesz wziąść trochę na próbę, jeśli masz mieszane uczucia ;)
Po tą Karmello na pewno kiedyś sięgnę, jak tylko zajadę do centrum handlowego, gdzie mają swój sklep :)
UsuńTo tej tabliczki (albo raczej dysku :P ) jakoś mnie nie ciągnęło, sama nie wiem dlaczego. Może nie wydała mi się niczym szczególnym? Po Twojej recenzji cieszę się, że jednak się na nią nie zdecydowałam, gdyż w jej miejsce mogłam wybrać coś ciekawszego. Oby tylko okazało się również smaczniejsze.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak bardzo nie mogę się doczekać Twoich recenzji Zotterów :D.
UsuńJedną mam już napisaną, jednak pojawi się dopiero za kilka dni, bo chcę wcześniej udostępnić kilka innych postów, więc czekaj cierpliwie. :D
UsuńA zdradzisz chociaż którą? :>
UsuńPodpowiem, że może zostać przez niektórych uznana za ekstremalną. :P
UsuńZacieram rączki! :D
UsuńNic dziwnego, ze się lekko zawiodłaś. Też bym się spodziewała pewnej pikantności. Jak już dodają do czekolady chili to mogliby się postarać żeby dało się je wyczuć.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony, na froncie opakowania nie ma nawet mowy o chili. Dunkle 80% & Dunkle 90%, i tyle. Nie powinnam mieć do nikogo pretensji :).
Usuńtez szukam bezkompromisowego połączenia mocnej czekolady z naprawdę pikantnym chili. Szkoda że jazz i blues nie sprostał wyzwaniu smakowym , dobrze że chociaz muzycznie nadal sie broni skutecznie
OdpowiedzUsuńCóż, ta czekolada to nie był najwyższych lotów koncert ;).
UsuńJuż ostatnio, przy okazji Zottera, miałam Ci to wysłać, ale czekolada-dysk to też dobra okazja: https://youtu.be/pzPyQyOVB-s?t=232
OdpowiedzUsuńUwielbiam ją i te filmiki, ale przysięgam, że oglądając tę drugą część, widząc pośpiech i rzucanie ogólników, poczułam smutek i miałam silne wrażenie bycia świadkiem profanacji. A wszystko przez Ciebie! ;)
Widzę, że nie tylko ja oglądam Emmy :) Jedna z niewielu osób na YT, która opisuje produkty szukając jakichś porównań. Masa, maaaasa, jest innych oceniających je jako "nom, czekoladowe, mocno, dobre". Totalna wariatka... może przez to właśnie ją lubię ;)
UsuńCo do samego Zottera, najlepsze jest to, że kanały poświęcone np. jedzeniu na czas, kiedy dostają jakieś "paczki od widzów", zawierające właśnie w/w firmę... bledną. Awsome, Amazing, Awsome... i tak ciągle. Coś w nich musi być wyjątkowego.
Obawiam się, tzn wiem, że w tej chwili to czekolady nie dla mnie. Jeśli wyczułbym dodatek np. płatków (patrz archiwa) to nie potrafiłbym rzetelnie docenić samego kunsztu kakao. Te tabliczki są już dla zaawansowanych koneserów. Takie trochę otwieranie "okna na świat" czytelnikowi ;)
Olga, przez Ciebie zaśliniłam się i zatęskniłam za zotterowskimi nadziewańcami. Właśnie rozpakowuję paczkę Morinów, ale od zamówienia kolejnej dostawy Zottera na pewno się nie obędzie w najbliższym czasie.
UsuńMarcin, w Zotterze wszystko jest wyjątkowe. Bogactwo oferty, odwaga w łączeniu składników, eksperymentowanie, jakość... To czekolady dla wszystkich, którzy chcą czegoś więcej od życia. Po prostu.
widziałam w Galerii Słodyczy czekoladę 100 % kakao - bałabym się jej spróbować, że się zalepię na amen
OdpowiedzUsuńZotter 100% Peru mam jeszcze w Magicznej Szufladzie i za jakiś czas pojawi się na blogu :).
Usuńz chęcią bym nazamawiała tych czekolad, ale cena lekko mnie odstrasza :)
Usuńps, a czy pokażesz kiedyś zdjęcia z zawartością Magicznej Szuflady?
Są warte swojej ceny, naprawdę.
UsuńNie pokażę :D.
Kształt mi się podoba, sama w sobie jakoś mnie nie zachwyca :) Ale ja to ja :D
OdpowiedzUsuńW zasadzie to mnie też nie zachwyciła.
UsuńZawsze podobały nam się te okrągłe kształty tabliczek :) Też byłybyśmy rozczarowane ilością chilli :/ Chociaż nie... Angela by się cieszyła bo ona jest zbyt wrażliwa na ostre przyprawy, więc tylko jej dodatek mógłby jej smakować ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nawet gdyby nieco bardziej byłoby czuć chili, ta zawartość nie zaszkodziłaby Angeli. Do ostrości tej czekoladzie daleko.
UsuńTaka zawartość kakao przerasta moje kubki smakowe :D
OdpowiedzUsuńPo skosztowaniu już paru czekolad z tak wysoką zawartością kakao stwierdzam, że chyba nigdy nie przestaną mnie one zaskakiwać. Każda była zupełnie inna, a przecież można by się po nich spodziewać jedynie totalnego kwachu i popiołu. Nic bardziej mylnego!
UsuńSzkoda że okazała się mało powalająca, bo zawartość kakao bardzo fajna :)
OdpowiedzUsuńDałabym się pokroić za więcej tej 90-tki :).
UsuńMmmm chili, ble :P Nawet najmniejsza ilość tej przyprawy sprawia, że czekolada jest dla mnie niejadalna. Podoba mi się kształt tego Zottera ;)
OdpowiedzUsuńIstnieje szansa, że pomijając kakaowe nibsy nie wyczułabyś tu ani krzty chili ;).
UsuńFajny czekoladowy blog, muszę tu któregoś dnia zagościć na dłużej, żeby poznać trochę tych pyszności :)
OdpowiedzUsuńZapraszam! :D Jest co odkrywać :).
UsuńCzekolada z chili, heh...
OdpowiedzUsuńDobrze, czy źle? ;)
UsuńChilli w czekoladach nie lubię, więc dla mnie to plus, że jest słabo wyczuwalne :) Ale jak tak piszesz o tej czekoladzie, to czuję, że nie smakuje tak jak wygląda (jak dla mnie wygląda smacznie, a do tego podoba mi się opakowanie :P). Suchość i brak głębokiego aromatu w takiej czekoladzie powinien być niedopuszczalny :P
OdpowiedzUsuńZadziwiła mnie ta różnica pomiędzy 80% a 90% czekoladą. 80% mogłaby być zdecydowanie lepiej dopieszczona. Opakowanie też mnie ujęło, jak większość opakowań Zottera.
Usuń