Litewska marka La Naya pojawiła się dotychczas na moim blogu tylko ze swym asortymentem czekolad z dodatkami. To te tabliczki, które tak doskonale nadają się na prezent - bowiem w pełnym zestawie opakowania pięciu czekolad ułożone obok siebie tworzą jeden obrazek. Już niemalże rok temu w sklepie Sekretów Czekolady zakupiłam także pozostały dostępny asortyment od La Naya, a mianowicie czekolady single-origin. Podczas ostatniego weekendowego wypadu w góry postanowiliśmy sięgnąć po jedyny mleczny wariant spośród nich - czekoladę o 50% zawartości wietnamskiego kakao z prowincji Ben Tre. Ben Tre znam już z boskich czekolad Erithaj, a mleczną wersję tej marki szczególnie dobrze wspominam. Litewskiej interpretacji tego kakao byłam więc niesamowicie ciekawa.
Nasza degustacja miała miejsce w leśnej głuszy, w czeskich Zaworach. Rozsiedliśmy się na powalonym drzewie i pośród ciszy delektowaliśmy się wyjątkową czekoladą.
Nasza degustacja miała miejsce w leśnej głuszy, w czeskich Zaworach. Rozsiedliśmy się na powalonym drzewie i pośród ciszy delektowaliśmy się wyjątkową czekoladą.
Aż podziw bierze, jak La Naya cudownie potrafiła opisać swoją czekoladę. Zdania umieszczone na wkładce wewnątrz opakowania rozanielają tak jak sama czekolada. Według producenta mleczna Ben Tre inspirowana jest uczuciem określanym jako "liberosis". Jest to pożądanie martwienia się w mniejszym stopniu troskami życia codziennego, wzniesienie się ponad to. Jakże przyjemnie czyta się, że ziarna z plantacji Ben Tre w magicznej fabryce La Naya zostały przemienione w miód, karmel i beztroską wolność. La Naya swoje bean-to-bar określa jako bean-to-emotion. Mleczna La Naya ma zamienić nas w dzieci huśtające się na huśtawce, w zabawową piłkę plażową i w beztroskiego delfina na środku oceanu. La Naya wypunktowuje emocjonalną strukturę Vietnam Ben Tre 50%: owoce, ciasteczka mamy, dzień na plaży, miód, palmy, emancypacja, kwiaty, borowiki.
W ustach rozpuszczała się powoli i w dość zwarty sposób. Nie była więc typowo dziecięcą czekoladą, ale jednak bardziej poważną, powściągliwą. W pierwszym kontakcie z kubkami smakowymi skojarzyła się mi ze zmrożoną krówką, a dalej już z orzechowymi ciastkami z miodem. Następnie pojawiły się zaskakujące nuty, dla nas wcale nie grzybowe jak podpowiada producent. Pewne akcenty w tej czekolady kojarzyły nam się z... soczystą szynką pokrojoną w cienkie plasterki, ewentualnie z boczkiem (z przewagą mięsa nad tłuszczem). Ewentualna kwaśność w tej czekoladzie oscylowała gdzieś w okolicach serwatki (czyli generalnie niski poziom, ale skojarzenia serwatkowe się pojawiły). Podczas spokojnego, gładkiego rozpuszczania się naszej La Naya powracał miód w nabiałowym kontekście (tłuste gorące mleko z miodem), no i dziwne myśli mięsne, jak boczek oblany miodowym karmelem. Po jakimś czasie olśniło mnie - smak ten był zbliżony do nadzienia w Zotter Bacon Bits!
Wietnamska mleczna La Naya różniła się od tej z Erithaj. Obie bardzo mi smakowały, obie niosły ze sobą kontrowersyjne nuty, ale... to La Naya była spokojniejsza, a swym wyważeniem urzekała na tyle, iż można by było zjeść jej naprawdę dużo. Nie za słodka, nie za gorzka, nie za kwaśna - choć jej smaki były wyraźne i ciekawe, paradoksalnie odczuwało się ją jako coś klasycznego. Ciekawe, co zaprezentuje nam wersja ciemna...
W niedzielę 26 listopada po zakończeniu naszego szlaku w Łącznej wsiedliśmy do samochodu i podjechaliśmy do rezerwatu przyrody Głazy Krasnoludków. Mało popularne Zawory obfitują w ciekawe formy skalne - inną ciekawostką jest chociażby Diabelska Maczuga. Wszak Zawory są już częścią Gór Stołowych, a to zobowiązuje... Przyznam się, że nim pojawiłam się w Zaworach, nawet nie wiedziałam, że istnieje taki region. Malowniczy, spokojny... Idealne miejsce na degustację dziś opisywanej czekolady!
Skład: ziarna kakao, cukier, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, masło, lecytyna sojowa.
Masa kakaowa min. 50%.
Masa netto: 60 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 568 kcal.
BTW: 9/40/41
Bardzo piękne czekolady a skojarzenia z boczkiem ciekawe, czekam na bezmleczną wersję.
OdpowiedzUsuńJak w ciemnej też będzie taki boczuś, to przepadnę <3. Choć może mleko nadawało tej nucie dodatkowego uroku...
UsuńChyba najlepsza mleczna czekolada jaką kiedykolwiek jadłam (no może na równi z 70% bez cukru Zottera). I faktycznie można było wyczuć nuty opisane przez producenta. Na początku karmel, potem świeżo upieczone maślane ciasteczka, następnie suszone grzyby, a na koniec orzeźwiające owoce. Chyba muszę zrobić zapas.
OdpowiedzUsuńHoho! Aż tak? Mi w sumie ciężko powiedzieć, która jest naj (choć na pewno nie Zotter 70% bez cukru; ja ją rozpatruję bardziej w kategorii wynalazku), lecz ta La Naya była rzeczywiście wyjątkowa. Widzisz, ja zamiast grzybów czułam mięcho :D
Usuń