Po wielkim zawodzie, jaki sprawiła mi mleczna Akesson's Brazil Fazenda Sempre Firme, chciałam szybko dać szansę Akesson's na zrekompensowanie się. Rzuciłam się od razu na głęboką wodę - ostatnio często degustowałam setki, toteż sięgnęłam po Madagascar Bejofo Estate 100% Criollo. To stóweczka wykonana z madagaskarskiego Criollo wyhodowanego w regionie Bejofo. Zastanawiam się, jaką tak naprawdę posiadałam czekoladę, bowiem na stronie internetowej Akesson's spotykam tabliczkę o nazwie Madagascar Ambolikapiky Plantation Criollo 100%, taką też recenzowała Kimiko. Jest ona także obecnie dostępna w sklepie Sekretów Czekolady, gdzie swego czasu kupiłam swoją Bejofo. Informacje na opakowaniu na temat nagród zdobytych przez Bejofo są odmienne od tych na Ambolikapiky, więc nadal pozostaję zdezorientowana - to te same czekolady, czy zupełnie inne?
Przejdźmy jednak do esencji, czyli recenzji samej czekolady. Tabliczka o harmonijnie głębokiej barwie, wcale nie aż tak ciemnej jak można to było sobie wyobrazić - pachniała sugerując tłustość. Pomyślałam najpierw o mocno tłustym kefirze, ale woń tej czekolady była zdecydowanie bardziej złożona. Pomyślałam o mokrym drewnie i grzybach, o wilgoci lasu tropikalnego.
W ustach Bejofo zachowywała się niezwykle jak na setkę. Ani nie zalepiała mocno, ani nie ściągała od pierwszej chwili. Po prostu gładko rozpuszczała się w buzi, ale nie w sposób sugerujący przeholowanie z tłuszczem kakaowym. Rozpuszczała się jak dobra czekolada o wyższej zawartości kakao, ale nie jak setka. Dzięki tak przyjemnej konsystencji wyłapywanie nut smakowych przebiegało inaczej, niż w przypadku pozostałych czekolad 100%. Skoro struktura nie przytłaczała, można było w pełni cieszyć się bogactwem kakao. A było z czego się cieszyć...
W ustach Bejofo zachowywała się niezwykle jak na setkę. Ani nie zalepiała mocno, ani nie ściągała od pierwszej chwili. Po prostu gładko rozpuszczała się w buzi, ale nie w sposób sugerujący przeholowanie z tłuszczem kakaowym. Rozpuszczała się jak dobra czekolada o wyższej zawartości kakao, ale nie jak setka. Dzięki tak przyjemnej konsystencji wyłapywanie nut smakowych przebiegało inaczej, niż w przypadku pozostałych czekolad 100%. Skoro struktura nie przytłaczała, można było w pełni cieszyć się bogactwem kakao. A było z czego się cieszyć...
Mój Ukochany zwrócił uwagę na inne główne nuty niż ja. On postawił na mocną paloność przeplatającą się z kwaskiem, tytoniem, pieprzem i innymi przyprawami. Ja kontynuowałam grzybowe skojarzenia, które to stały się dla mnie na tyle obrazowe, bym mogła opisać je jako masywne i miąższyste podgrzybki z maślakami podane w kwaśnej śmietanie. Nuty sosu grzybowego pojawiały się do samego końca degustacji. Coś, czego nigdy nie wyczuwałam w madagaskarskim kakao, ta grzybowość, która była jakby maksymalnie podkręconymi akcentami mokrego drewna i mokrej ziemi.
Poza tym kawowa goryczka i kwaśność kefiru były nutami przeplatającymi się ze sobą, co jest dla Madagaskaru typowe. Jednakże zarówno gorycz jak i kwas nie wchodziły na poziom typowy dla setek. Były bardziej rozmyte, ułożone. Pojawiała się także soczysta pomarańcza, no i... coś, czego nigdy wcześniej nie spotkałam w takim wymiarze w setce. SŁODYCZ. Pełnowymiarowa słodycz.
Poza tym kawowa goryczka i kwaśność kefiru były nutami przeplatającymi się ze sobą, co jest dla Madagaskaru typowe. Jednakże zarówno gorycz jak i kwas nie wchodziły na poziom typowy dla setek. Były bardziej rozmyte, ułożone. Pojawiała się także soczysta pomarańcza, no i... coś, czego nigdy wcześniej nie spotkałam w takim wymiarze w setce. SŁODYCZ. Pełnowymiarowa słodycz.
Słodycz wychodzi spod wszystkich tych nut, wychyla się zza mgiełki tytoniu, szczypty przypraw, grzybowo-nabiałowej wilgoci. Uderza i pieści. Jest w pełni namacalna, jednak nie jest to słodycz typowo cukrowa (wiadomo - cukru tu nie ma), ani nie nawet miodowa. Po zastanowieniu się uznałam, że przypomina ona podkręconą naturalną słodycz orzechów nerkowca. Jeść setkę z tak wyraźnie zaznaczoną słodyczą było doświadczeniem niebywałym, niezapomnianym. Wraz z Mężem uznaliśmy, że to najciekawsza stówka, jakiej dotychczas próbowaliśmy.
W gruncie rzeczy, bardzo przydałaby mi się wiedza, co się stało z Bejofo 100%. Okazała się bowiem wyjątkową stówką, niezwykle oryginalną, wciągającą, arcysmakowitą. Jej degustacja była doświadczeniem, do którego chce się wracać. To czekolada, którą chciałabym móc polecić, jako spektakularną czekoladę o 100% zawartości kakao. Tylko, że... pozostaję w stanie dezorientacji.
W gruncie rzeczy, bardzo przydałaby mi się wiedza, co się stało z Bejofo 100%. Okazała się bowiem wyjątkową stówką, niezwykle oryginalną, wciągającą, arcysmakowitą. Jej degustacja była doświadczeniem, do którego chce się wracać. To czekolada, którą chciałabym móc polecić, jako spektakularną czekoladę o 100% zawartości kakao. Tylko, że... pozostaję w stanie dezorientacji.
Skład: ziarna kakao, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa.
Masa kakaowa 100%.
Masa netto: 60 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 609,7 kcal.
BTW: 9,72/55,57/17,97
Ciekawe, moja setka była z Ambolikapiky, a 75-tka z Bejofo. Nie wiem czy to ta sama plantacja, ale to ten sam rejon (dolina Sambirano).
OdpowiedzUsuńDyskutowałam z Piotrem z Sekretów Czekolady i on sam ma wątpliwości o co chodzi. Do czego doszedł na pewno - Bejofo jest szerszym regionem niż Ambolikapiky. Może więc nazwą Bejofo sygnowane są tabliczki zrobione z kakao z większego zbioru plantacji? A nie konkretnie z Ambolikapiky.
UsuńNa stronie Akesson's jest napisane, że Bejofo to jest cały obszar około 2000 h, który jest podzielony na mniejsze plantacje, takie jak Ambolikapiky. Czyli rzeczywiście Bejofo jest określeniem bardziej ogólnym i może są tu ziarna z kilku plantacji z tego rejonu.
UsuńTrzeba by było porównać obie tabliczki podczas jednej degustacji...
Usuń