Gdy w sklepie Sekretów Czekolady pojawiły się nowe propozycje od włoskiego Domori, bez wahania je zakupiłam, nie przyglądając się nawet, co sobą przedstawiają. Po prostu traktuję degustację nowości do Domori niemalże jako swój obowiązek - musiałam ich spróbować. Choć jak to z Domori bywa, terminy przydatności nie goniły mocno, pewnego sobotniego poranka miałam z Mężem ochotę na coś drobnego i szlachetnego. 25-gramowe maleństwo od Domori pasowało takiej zachcianki idealnie, choć ziarna z Wybrzeża Kości Słoniowej skłaniały do refleksji. Z drugiej strony - trudno, by Domori sięgnęło po niearomatyczne kakao. Z zaciekawieniem rozpakowaliśmy tabliczkę o 70% zawartości ziaren pochodzących z upraw pomiędzy wioskami Oulaidon i Lilebe (gdzież to jest w ogóle, Google Maps nic nie pokazuje! ;)).
Śliczna, głęboko ciemna, wpadająca w odcienie bordo i fioletu cieniutka czekolada pachniała... pikantną pizzą z anchois, gorącym i chrupkim ciastem z sosem pomidorowym, pieprzem i papryką. Przez chwilę nie mogłam wyjść z podziwu zaciągając się tym obrazowym zapachem. Następnie aromat poszedł bardziej w akcenty śmietankowe, z roślinną nutą - pomyślałam więc o mleku kokosowym.
Śliczna, głęboko ciemna, wpadająca w odcienie bordo i fioletu cieniutka czekolada pachniała... pikantną pizzą z anchois, gorącym i chrupkim ciastem z sosem pomidorowym, pieprzem i papryką. Przez chwilę nie mogłam wyjść z podziwu zaciągając się tym obrazowym zapachem. Następnie aromat poszedł bardziej w akcenty śmietankowe, z roślinną nutą - pomyślałam więc o mleku kokosowym.
Już zapomniałam, jak Domori potrafi być cudownie gęsta i esencjonalna... Costa D'Avorio pozwoliła nam się zatopić właśnie w tej wspaniałej, syropowej, inwazyjnie czekoladowej konsystencji, którą dać potrafi bodaj jedynie Domori. Czekolada okazała się wyraziście kwaśna, uderzając od początku w stronę surowego ziarna kakao i bukietu ziół. Wraz z słodyczą wyłaniającą się w tle pojawił się przecier w niedojrzałych papierówek oraz świeżo zerwany z ogrodu rabarbar. Bogactwo urokliwych kwaśności pozwoliło nam odnaleźć także zakwas chlebowy oraz miękkie jeszcze orzechy laskowe.
Tak jak w zapachu, w smaku czekolada również z czasem stawała się coraz łagodniejsza - pokazując nam śmietankowy nugat oraz jogurt z konfiturą jabłkową. Pod koniec dla kolejnego kontrastu, wróciła ziołowość surowego ziarna kakao, podążając także w kawowe strony.
Tak jak w zapachu, w smaku czekolada również z czasem stawała się coraz łagodniejsza - pokazując nam śmietankowy nugat oraz jogurt z konfiturą jabłkową. Pod koniec dla kolejnego kontrastu, wróciła ziołowość surowego ziarna kakao, podążając także w kawowe strony.
Costa D'Avorio okazała się dla mnie sporym zaskoczeniem. Bardzo kompleksowa i charakterystyczna, mieszcząca w sobie feerię smaków - bez wątpienia mogę ją nazwać jedną z najciekawszych czekolad single-origin bazującą na kakao z Wybrzeża Kości Słoniowej. Domori to jest jednak prawdziwa klasa...
Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 25 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 563,5 kcal.
BTW: 9/38,5/41,5
Domori nawet z kakao z regionu o kiepskiej reputacji potrafi zrobić cuda :)
OdpowiedzUsuńO cholera, wiedziałam, że skądś znam ten zapach. Przecież to pizza jak nic, rzeczywiście!
OdpowiedzUsuńCo do kawy zgoda, ale mi wydawała się bardziej maślana niż śmietankowa. I nie taka ziołowa.
Mnie wręcz zszokowała, ale niestety niezbyt pozytywnie. Nie to, że mi nie smakowała, ale...