Zotter ostatnimi czasy wypuścił sporo czekolad z peruwiańskiego kakao, będąc wyraźnie zafascynowanym tym krajem. Do przetestowania kolekcji Labooko z Peru w nazwie brakowało mi jedynie Peru Chuncho 72%, stworzonej z pierwotnej i lokalnej odmiany kakao o nazwie Chuncho, rosnącej w regionie Cusco, w prowincji La Convencion. Tam właśnie, na wysokości od 400 do 1400 m n.p.m. kakaowce rodzące Chuncho dorastają do niebotycznej wysokości 10-12 metrów. Ziarna Chuncho są białe w środku, zupełnie jak Criollo. Według Zottera charakteryzują się nutami cytrusów, bananów, róż i mango. Peru Chuncho 72% kupiłam oczywiście poprzez biokredens.pl.
My sięgnęliśmy po Peru Chuncho 19 lipca najpierw w Labskiej Boudzie, nienasyceni przez pyszną, lecz maleńką Manoa. Tam zjedliśmy pierwszą z 35-gramowych tabliczek, zaś drugiej smakowaliśmy zbliżając się już stopniowo z powrotem do Szpindlerowego Młyna.
My sięgnęliśmy po Peru Chuncho 19 lipca najpierw w Labskiej Boudzie, nienasyceni przez pyszną, lecz maleńką Manoa. Tam zjedliśmy pierwszą z 35-gramowych tabliczek, zaś drugiej smakowaliśmy zbliżając się już stopniowo z powrotem do Szpindlerowego Młyna.
Jak na czekoladę o ponad 70% zawartości kakao, tabliczka była dość ciemna. Pachniała swego rodzaju suchością, lecz z drugiej strony w dotyku zapowiadała delikatność i gładkość. Suchość ta zdawała się być kwiatowo-kawowa, specyficzna.
W ustach od razu ukazała swą gładkość i miękkość, jak to często z Labooko bywa. Najpierw skojarzyła się z śmietankowymi lodami z grudkami wonnych owoców, co potem przeszło w esencjonalne ciasto czekoladowo-kawowe przesiąknięte aromatycznymi olejkami. Bardzo osobliwe ciasto, z olejkiem różanym, a także pomarańczowym. No i jeszcze z soczystymi jabłkami...
Dziwadło. Mieszanka wyrazistych smaków, przychodzących jeden po drugim - jednocześnie harmonijnych i bez nieczystych czy przeszkadzających nut. Róże, choć chwilami zdawały się wkraczać na pułap kontrowersyjności, ostatecznie płynnie przechodziły w pomarańcze i jabłka, zlewały się z aksamitnym filmem imitującym dobrej jakości lody. Na szczęście ciemne Labooko rzadko kiedy zawodzą...
W ustach od razu ukazała swą gładkość i miękkość, jak to często z Labooko bywa. Najpierw skojarzyła się z śmietankowymi lodami z grudkami wonnych owoców, co potem przeszło w esencjonalne ciasto czekoladowo-kawowe przesiąknięte aromatycznymi olejkami. Bardzo osobliwe ciasto, z olejkiem różanym, a także pomarańczowym. No i jeszcze z soczystymi jabłkami...
Dziwadło. Mieszanka wyrazistych smaków, przychodzących jeden po drugim - jednocześnie harmonijnych i bez nieczystych czy przeszkadzających nut. Róże, choć chwilami zdawały się wkraczać na pułap kontrowersyjności, ostatecznie płynnie przechodziły w pomarańcze i jabłka, zlewały się z aksamitnym filmem imitującym dobrej jakości lody. Na szczęście ciemne Labooko rzadko kiedy zawodzą...
20 lipca wyruszyliśmy ze Bucharową Cestą ze Szpindlerowego Młyna w stronę Kozich Grzbietów, początkowo mijając malownicze pensjonaty.
A potem już coraz to wyżej i wyżej, zatapialiśmy się w zieleni.
Przepiękne Kozie Wierchy... Bezapelacyjnie moje ulubione szczyty po czeskiej stronie Karkonoszy! Przepiękna grań, no i ten widok...
A tu już zbliżaliśmy się do Lucni Boudy... Śnieżka spektakularnie prezentowała się od tej strony.
Wczesna godzina nie przeszkadzała nam w skosztowaniu piw z browaru Parohac, funkcjonującego na terenie schroniska Lucni Bouda.
Z Lucni Bouda pomaszerowaliśmy malowniczą doliną w stronę schroniska U Bileho Labe.
Następnie przez Holmankę doszliśmy do dobrze znanej nam Przełęczy Karkonoskiej, skąd ruszyliśmy głównym grzbietem do odbudowywanej Petrovej Boudy, a dalej na Ptaci Kamen - oferujący wspaniałe widoki.
Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy.
Masa kakaowa min. 72%.
Masa netto: 70 g (2x 35 g).
Wartość energetyczna w 100 g: 584 kcal.
BTW: 8,8/43/34
Bardzo mi smakowała, choć z tego co pamiętam, to moim pierwszym wrażeniem był orzech włoski. Czułem go przez chwilę przy pierwszym spróbowaniu, potem zniknął i nie wrócił.
OdpowiedzUsuńA co czułeś później? ;)
UsuńA później to już nie pamiętam, bo niestety szybko zapominam smaki. Ale to nie szkodzi, bo mogę wracać do czekolad i jest tak, jakbym je jadł pierwszy raz :) Poza tym, ja wyczuwam nuty smakowe (choć nie tak dużo jak Ty czy Kinga), ale zwykle nie potrafię ich skojarzyć czy nazwać. Dlatego nie piszę recenzji, tylko robię zdjęcia :)
Usuń