Te chwile, gdy z przepastnych czeluści plecaka wygrzebujesz starannie schronioną przed warunkami atmosferycznymi czekoladę... Wszystko po to, by zaspokoić potrzebę Męża. "Czekoladyyyy!!!" - błagającym głosem zakrzyknął mój Ukochany, po wielu godzinach marszu, który zdawał się nie kończyć. Cóż mogło sprawić większą ulgę, niż porzeczkowa Labooko od Zottera? Zamówiłam ją na biokredens.pl ze specjalną myślą o naszym wyjeździe do Kazachstanu, wiedząc, że owocowe orzeźwienie wyjątkowej białej czekolady będzie nam wyjątkowo przydatne.
Mimo wszystko nie do końca wiedziałam, czego spodziewać się po tej tabliczce. Porzeczki w czekoladach Zottera , zarówno czarne i czerwone, dotąd zawsze wprawiały mnie w zachwyt. Działo się tak zarówno przy czekoladach z serii Handscooped (boskie Ribisel Chili Rock i Blackcurrant In & Out), jak w Mitzi Blue (Blueberry Field, Cheeky Fruits With Fruit Flakes, Overdose). W tych ostatnich mogłam zaznać białej owocowej czekolady od Zottera na bazie czarnych porzeczek. Dziś prezentowana Labooko została stworzona na bazie czerwonych. Czy nie będzie za monotonna lub mdła? Choć już nieraz przekonałam się, że zotterowskie białe owocowe czekolady są doskonale orzeźwiające, ciągle z tyłu głowy miałam nieprzyjemne wspomnienie nieudanej Labooko Blueberry.
Przyznam, że nasza Labooko Currant wyjątkowo pozytywnie mnie zaskoczyła. Była dokładnie tym, czy powinna być! Pachniała autentycznie owocowo, z lekkim mleczno-maślanym zacięciem. W ustach od razu uderzała swą miękkością połączoną z typowo owocową zadziornością. Wszyscy odczuliśmy ją jako intensywnie orzeźwiającą, robiącą to w sposób naturalny i specyficzny dla czerwonych porzeczek. Oblała nas rześka kwaśność czerwonych porzeczek, subtelnie złagodzona mlekiem i dobrym tłuszczem kakaowym, dosłodzona surowym cukrem trzcinowym. Niczego bym tej czekoladzie nie dodała, ani nie ujęła... Spisała się znakomicie i z całego serca polecam ją fanom owoców. Zastanawiam się, czy nie powrócić kiedyś do Labooko Blueberry, bowiem coraz to mocniej utwierdzam się przekonaniu, że swego czasu Zotter totalnie zrewolucjonizował swoje owocowe tabliczki.
Jak wspomniałam w poprzednim wpisie, 16 lipca był dla nas wyjątkowo długim dniem. Po zwinięciu obozu ruszyliśmy lodowcem na drugą stronę przełęczy Kokbulak. Słoneczko grzało rozkosznie, choć na zdjęciach nie jest to widoczne - uwierzcie mi na słowo, że było naprawdę ciepło!
Odpoczynek na niewyobrażalnie kolorowej łące, z widokiem na lodowce - ahhhhh!!!!
Potem kolorowe kwiatki doprowadzały mnie jednak do szału. Trawers zarośniętym zboczem doliny Turar Ryskulov, będąc już barrrdzo głodnym - nie był niczym przyjemnym. Co chwilę miałam wrażenie, że sturlam się do płynącego w dolinie potoku. Na szczęście wkrótce doczekałam się posiłku, który zjedliśmy obok maleńkiej chatki dwóch hydrologów. Codziennie wykonują oni pomiary poziomu wód w potokach i pobliskim jeziorze Akkol. Byliśmy pierwszymi turystami, których spotkali w tym roku!
A poniżej urokliwe jezioro Akkol. Jego okrążenie po kamienistym brzegu zajęło nam sporo czasu - trochę popadał deszcz i śliskie kamienie nas spowolniały.
Dalej czekało nas dalsze krążenie pomiędzy kamieniami, które zdawało się nie mieć końca...
A jednak było warto. W końcu ukazał się przed nami cudowny widok. Magiczna dolina Boskol...
Gdzieś w okolicy tego zdjęcia poniżej poleciały mi łezki wzruszenia i szczęścia...
Słońce już zachodziło, gdy rozbijaliśmy obóz w tym boskim miejscu. Jutro mieliśmy mieć więcej czasu, by je poznać.
Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, suszone porzeczki 12%, odtłuszczone mleko w proszku, lecytyna sojowa.
Masa netto: 70 g (2x 35 g).
Wartość energetyczna w 100 g: 543 kcal.
BTW: 3,4/34/52
Pięknie tam jest i to jezioro <3
OdpowiedzUsuńGórskie jeziora są zawsze urokliwe :).
UsuńA tę czekoladę chyba odebrałeś gorzej niż ja?