Nadszedł już lipiec, a ja nadal katuję opisy czekolad zabranych ze sobą w góry na długi weekend z okazji Bożego Ciała. Zawsze po wypadach w góry przybywa mi zapasu tabliczek do zrecenzowania, przez co wspomnienia ze szlaków dłużej pozostają żywe. Naszą nową tradycją w polskich górach jest wybieranie do degustacji na dzień powrotu do domu czekolady, która jest pewniakiem doskonałych doznań. Cacuszka, które choć w małym stopniu ukoją ból rozstania z górami. W końcu po takiej degustacji trzeba zapakować plecaki do bagażnika i ruszyć w melancholijną podróż na niziny. Duet 82% czekolad od Zottera miał być dla nas w Zawoi wymuszonym kopem endorfin, od których przecież uzależniliśmy się, zażywając co dzień długich wędrówek.
Dziś prezentowany zestaw Labooko Contest to prawdziwa czekoladowa legenda, pierwotność. Ma on odwoływać się do kakaowej tradycji ludów, które to cenne ziarno słusznie traktowały jako największy skarb i dziedzictwo. Celem 82-procentowej zawartości kakao jest zintensyfikowanie i wyłuszczenie wszystkich jego charakterystycznych cech (zalet! ;)). W przypadku Peru Criollo Cuvee odwołujemy się do cywilizacji Inków.
Cuvee czyli kupaż lub też blend, oznacza specjalnie dobraną mieszankę nie tylko szczepów winorośli w winach, ale także odmian kakao w czekoladzie! Peru Criollo Cuvee to magiczny miks ziaren wyhodowanych przez farmerów w Approcap (możecie nawet zajrzeć na ich stronę na facebooku). Miks ten nazywany jest przez lokalsów The Noble One i zawiera w sobie 40% szlachetnych ziaren Porcelana. Ziarna kakao użyte do wyprodukowania Peru Criollo Cuvee były prażone w bardzo niskiej temperaturze, a konszowanie czekolady trwało 20 godzin.
Ta czekolada występuję również w wersji solo, ja jednak zakupiłam ją w duecie z Belize Toledo. Niestety znalazłam tylko zdjęcie pojedynczego opakowania Peru Criollo Cuvee, w którym zawartość masy kakaowej wynosiła 80, a nie 82% - mam nadzieję, że nie wprowadzi to Was w błąd.
Ta czekolada występuję również w wersji solo, ja jednak zakupiłam ją w duecie z Belize Toledo. Niestety znalazłam tylko zdjęcie pojedynczego opakowania Peru Criollo Cuvee, w którym zawartość masy kakaowej wynosiła 80, a nie 82% - mam nadzieję, że nie wprowadzi to Was w błąd.
W dniu publikacji tej notki w całej Polsce panuje niemiłosierny upał. Wtedy, gdy degustowaliśmy tą tabliczkę również było ciepło i mogłoby się zdawać, że czekolada o tak wysokiej zawartości kakao będzie na skwar zbyt ciężka. Nic bardziej mylnego! Zdradzę, że Peru Criollo Cuvee to jeden z najlepszych wyborów na upał jeśli chodzi o pełne tabliczki bez dodatków. Serio, serio!
Zapach tej czekolady okazał się być pełen delikatnych nut. Sugerował wybitną gładkość tabliczki, jej lekkość i frywolność wręcz. Mnóstwo tu było owocowości z naciskiem na cytrusy. Ślinka zaczęła cieknąć momentalnie. Zapowiadało się przesmacznie.
Istotnie, Peru Criollo Cuvee charakteryzuje się bardzo specyficzną gładkością, niczym w zblendowanym soku z mieszanki owoców. Aksamitnie rozpuszczając się w ustach rozpościera przed nami całą owocową paletę. Oj tak, słowo "owoc" będzie w tej recenzji odmieniane przez wszystkie przypadki! Nie wiem bowiem, czy miałam dotąd okazję próbować aż tak owocowej ciemnej czekolady, różnorodnie owocowej. Odczucie chłodu narastające podczas ciamkania kęsa dodatkowo przekonywało mnie do tezy, że jest to czekolada idealna na letnią degustację.
Przybliżę Wam teraz złożoną owocowość tej czekolady. Po pierwsze, mamy tutaj całe mnóstwo cytrusów z silną sugestią grejpfruta. Ów grejpfrut pojawia się ze szczególną mocą głównie na finiszu. Sprawia on, że w tej czekoladzie nie ma ani krzty suchego ściągania i typowo kakaowej cierpkości czy goryczki. Ściąganie było tylko takie, jakie odczuć możemy podczas jedzenia owoców cytrusowych czy lekko kwaskowatych jabłek.
O właśnie, jabłko! Mocno kwaskowate, ale przy tym soczyste jabłko. Takie, że sok ścieka nam po brodzie. Na dodatek, jest to jabłko świeżo umyte strumieniem zimnej wody, spożywane razem z tą intensywnie zwilżoną skórką. Poza tym, Peru Criollo Cuvee miała w sobie pewien magiczny element przypominający mi o boskiej Domori IL100% Criollo. Ów element pozwala się doszukiwać w naszej inkaskiej czekoladzie nut charakterystycznych dla czerwonych owoców. Cóż za ogromna rześkość!
Niech nikt nie próbuje przerazić się 82-procentową zawartością kakao! Peru Criollo Cuvee to kakao bogate, delikatne, odświeżające, dzikie! Sądzę, że ta czekolada jest w stanie urzec wiele osób - tylko trzeba dać jej na to szansę. Potrafi zastąpić górę owocowych sorbetów - dostarczając wprawdzie sporo kalorii, ale również mnóstwo cennych składników pokarmowych. Leżąc sobie w rozgrzanym słońcem ogrodzie z chęcią powróciłabym do tej magicznej owocowo-nieowocowej czekolady.
Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, sól.
Masa kakaowa min. 82%.
Masa netto: 35 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 600 kcal.
BTW: 12/48/28
Już wiem na co zwrócić uwagę przy kolejnym zamówieniu ;) Posmak cytrusów w gorzkiej czekoladzie bardzo mnie zaciekawił.Doszłam do wniosku,że jak siw 1 spróbuje Zottera to nie można juz się opamiętać i chce się więcej :D Co ta czekolada robi z ludźmi :D
OdpowiedzUsuńZottery uzależniają! Sprawę komplikuje fakt, iż jest taaaaki ogromny ich wybór. Ciągle coś nowego do wypróbowania, nie można się nasycić!
UsuńDziś w degustacji był Zotter Hummus Street Art. Miałaś rację za mało humusu w humusie.Po otwarciu poczułam zapach marcepanu, co pewnie przez tą grappę jak pisałaś.Nadzienie jest bardzo kremowe, piankowe? Bardzo czuć cytrynowy posmak, jednakże nie wyczułam wprawdzie prawie roślin strączkowych.Czekolada ta powinna być bardziej wytrawna, przyprawiona, a wypadła słodko tak jak w Twojej recenzji. Warstwa czekolady w moim odczuciu to nie 70%, a może słodycz nadzienia ją przyćmiła, wprawdzie samej czekolady nie jest dużo w nadzianych Zotterach. Jednakże zawsze jest bardzo duza rozbieżność smakowa pomiędzy różnymi markami czekolad, które prezentują czekolady np 70% .
UsuńHah, no to mamy identyczne odczucia wobec Hummus Street Art :). Jedna ze słabszych nadziewanych Zotterów jakie jadłam.
UsuńBrzmi cudownie. Po prostu bosko. Tak, znowu piszę "twórczy" komentarz, że to czekolada, którą muszę kupić. (To wręcz oczywiste.)
OdpowiedzUsuńJednak tym razem... nawet nie bardzo wiem co pisać, bo czuję, że normalnie przepadłabym, gdybym miała okazję ją spróbować już teraz. Kwaskowate jabłka? Toż to... "wiem, że mi posmakuje" to o wiele za słabe słowa.
A ja jak zwykle odpowiem, że nie mam pewności, czy na pewno wyczujesz w tej czekoladzie te same nuty smakowe co ja ;). Kurczę, wszystkie Zottery musimy kupić :D
UsuńMimo zachęcającego opisu chyba nie czuję się jeszcze na siłach by brać się za takie czekolady. Na razie pozostanę przy bezpiecznym dla mnie pułapie 70%, w końcu mam duży wybór :)
OdpowiedzUsuńAlbo mi się wydaje, albo pułap 70% jeszcze niedawno też był dla Ciebie za wysoki :> Wszystko do czasu... :D
UsuńCzekolada wydaje się być bardzo ciekawa, jednak nie jestem pewna czy byłabym gotowa na takie zawirowania smakowe :)
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że ta recenzja jest jakaś żywsza, luźniejsza.. Kurcze może to za sprawą takiej odświeżającej (przynajmniej ja ją tak odebrałam) czekolady? :) Ciekawe, ciekawe :)
Czekolada rzeczywiście była odświeżająca, to i recenzja żywa. Zresztą, pisałam ją z bardzo czystym umysłem, więc samo tak wyszło :)
UsuńI takie recenzje są właśnie najlepsze! :)
UsuńNiestety ja mam czysty umysł albo o 5tej rano, albo po pracy w piątek. Ewentualnie w weekendy, ale wtedy zazwyczaj są inne rzeczy do roboty oprócz pisania bloga.
UsuńDzisiaj jestem w stanie przyjąć każdą czekoladę z takim opakowaniem, gdyż nadeszło lato, a moja głowa ostatnio rodzi dużo snów o mężczyznach. Gdyby tak dało się wyszarpać jednego z nich z opakowań... to mój typ!
OdpowiedzUsuńA z zaległościami, które się mnożą, to Ci powiem, że nie masz się co martwić. U mnie sprawa wygląda jeszcze gorzej, choć w sumie ja nie muszę chodzić do pracy i mam więcej czasu.
Akurat Ci faceci nie są za bardzo w moim guście, ale kto wie... Kto wie, czym właściwie jest mój gust wobec mężczyzn :P.
UsuńPublikujesz codziennie, więc siłą rzeczy możesz mieć większe zaległości w pisaniu. Mi jest potem ciężej wrócić do wspomnień związanych z czekoladą jedzoną parę tygodni wstecz, nawet pomimo notatek i nagrań. Wszystko piszę na ostatnią chwilę teraz :(.
Zotter robi takie cuda, że przeczuwam iż cokolwiek by nie stworzył to byłabym zachwycona. Idealnie wpisuje się w moje czekoladowe preferencji - aby było ciekawie. I jest! Ich wyobraźnia nie ma końca, a wszystko zamknięte w przepięknej tabliczce. Coś pięknego. Ostatnio muszę przyznać, że z tego względu iż odchodzę od znacznie słodkich rzeczy to dodatki owocowe czy cytrusowe jak najbardziej mi pasują dlatego czuję, że polubiłybyśmy się z tą czekoladą. :-) Chociaż nie wiem czy ona polubiłaby mnie skoro bym ją bezczelnie poćwiartowała na kawałki, a potem pogryzła. :D
OdpowiedzUsuńTo co jest zamkniete w tej tabliczce to akurat nie wyobraznia Zottera, ale bogactwo kakao umiejętnie zaklęte w czekoladę. Czytaj składy Vela, zawsze podaję na końcu wpisu - tutaj nie ma żadnego dodatku cytrusowego.
UsuńAni owocowego w ogóle.
UsuńFaktycznie! Myślałam, że opisywany przez Ciebie smak owoców jest spowodowany przez ich dodatki - przepraszam w taki razie, źle zrozumiałam. :<
UsuńChyba już drugi raz Ci się to zdarzyło :D
Usuńkurde... czy tylko moją uwagę przyciągnęła okładka? Czy tylko mi się wydaje, że ten men to mój Johnny Deep! *___* A co tam czekolada! Ja chcę tego mężczyznę xDD Nie no chociaż Olga wspiera mnie w bojach :D Ale taki mężczyzna, przy dobrej czekoladzie... niee... odpływam ^^
OdpowiedzUsuńWedług mojego Mena on wygląda jak Prince :D
Usuńtwój men to inna bajka, a moje bajki zawsze kończą się pozytywnie :D
UsuńMoje póki co również ;)
UsuńCiekawe czy i my doszukałybyśmy się w niej cytrusowych aromatów skoro żadne cytrusy nie były dodane :)
OdpowiedzUsuńCzy Zottery łatwo rozpuszczają się w gorączce? Bo mamy trzy tabliczki w szafce i nie wiemy czy kłaść je do lodówki :P
Na pewno odczułybyście wyjątkowo bogatą owocowość. To było niezwykle rześkie.
UsuńJa swoje Zottery trzymam wraz z innymi czekoladami w Magicznej Szufladzie i mają się tam dobrze. W pokoju mam obecnie 24,2 stopnie. Najważniejsze, żeby były w zacienionym miejscu, z dala od okna. Jeśli się martwicie, przenieście je do najchłodniejszego miejsca w domu. Lodówka nie jest dobrym rozwiązaniem.
Ok, w sumie to mamy je w miejscu, gdzie nie są narażone na promienie słoneczne, więc jest w porządku :) Pytamy się, bo szkoda by było gdyby tak drogie i dobre czekolady uległy zniszczeniu :P
UsuńPewnie, że to byłaby wielka szkoda. Nie powinno nic im być :)
UsuńAleż kusisz tymi czekoladami. Składy mają bardzo fajne :)
OdpowiedzUsuńPrzy dobrej ciemnej czekoladzie skład zawsze powinien wyglądać podobnie jak tu.
UsuńTak złożone, owocowe smaki w czekoladzie bez dodatku owoców brzmią intrygująco :) No i samo opakowanie zachęca do kupienia i zapowiada tajemniczy, idealnie czekoladowy smak.
OdpowiedzUsuńW tym tygodniu być może będę w miesjcu, w którym można kupić te magiczne czekolady, więc jeśli nic nie zakłóci moich planów, to może wejdę w posiadanie kilku tabliczek :P
Nie wiem, czy ten smak jest idealnie czekoladowy. Takie bogactwo owocowosci jest raczej nietypowe w powszechnym pojmowaniu smaku czekoladowego. Nie mniej, rzeczywiście jest to tabliczka tajemnicza, intrygująca, orzezwiajaca, dzika i piękna - niczym letni romans ;).
UsuńTrzymam kciuki za udane zakupy!