Po Brasilien 60% przyszedł czas na kolejną ciemną mleczną czekoladę w wykonaniu niemieckiej Georgia Ramon. Tym razem sięgnęliśmy po tabliczkę o 4% bogatszą w kakao, bazującą na ziarnach gwatemalskich. Guatemala 62% stworzona została z kakao uprawianego w gminie Cahabón w północnej części Gwatemali, słynącej głównie z pozyskiwania szlachetnego drewna: mahoniu i cedru. Kakao zaklęte w ciemną mleczną tabliczkę wywodzi się spod skrzydeł FEDECOVERA (La Federación de Cooperativas de las Verapaces) - federacji zrzeszającej 42 kooperatywy niewielkich producentów wysokiej jakości kakao, kawy, kardamonu i herbaty. FEDECOVERA to przede wszystkim Majowie, z grup etnicznych Q´eqchí i Pocomchí. Tą, jak wszystkie inne czekolady od Georgia Ramon, zakupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.
Ciemniejsza niż Brasilien 60%, nasza Guatemala 60% wyglądała jednak równie aksamitnie i soczyście, zapowiadając już samą aparycją coś złożonego i pysznego. Z dotyku była przyjemnie miękka, delikatna. Pachniała słomą i solą morską wymieszaną z kakaowymi, mocno karmelowymi krówkami ze śmietaną i masłem.
Ciemniejsza niż Brasilien 60%, nasza Guatemala 60% wyglądała jednak równie aksamitnie i soczyście, zapowiadając już samą aparycją coś złożonego i pysznego. Z dotyku była przyjemnie miękka, delikatna. Pachniała słomą i solą morską wymieszaną z kakaowymi, mocno karmelowymi krówkami ze śmietaną i masłem.
W smaku rzeczywiście urzekła nas soczystością, od samego początku. Od razu uderzyła w nuty serowe - pomyślałam o serze wędzonym wprost w bacówce, o śmietanie przesiąkniętej wonią wędzonki, a także - co bardzo znamienne dla tej czekolady - o rozpadającym się, kremowym miąższu pleśniowego sera. Guatemala 60% okazała się bardzo śmietankowa w nieoczywisty sposób. Gdzieś tam przemknęła również roztopiona mozzarella oraz - idąc już w kolejne strony - rozpadające się w ustach ciasto (kruchy spód od sernika) i kawa podana z mlekiem oraz przyprawami korzennymi.
Pod koniec degustacji, gdy już przebrnęliśmy przez szereg nabiałowych wariacji, przebrzmiał nie do końca dojrzały orzech włoski oraz feeria leśnych owoców - wracając jednak do nabiału - ukrytych w kremowym jogurcie. Bardzo ważnym jest, iż cała tabliczka była naprawdę mało słodka (surowy cukier trzcinowy stoi na ostatnim miejscu w składzie!), przez co każda z nut jawiła nam się intensywniej. Można było ją wyłuszczyć bez przeprawiania się przez morze cukru.
Pod koniec degustacji, gdy już przebrnęliśmy przez szereg nabiałowych wariacji, przebrzmiał nie do końca dojrzały orzech włoski oraz feeria leśnych owoców - wracając jednak do nabiału - ukrytych w kremowym jogurcie. Bardzo ważnym jest, iż cała tabliczka była naprawdę mało słodka (surowy cukier trzcinowy stoi na ostatnim miejscu w składzie!), przez co każda z nut jawiła nam się intensywniej. Można było ją wyłuszczyć bez przeprawiania się przez morze cukru.
Jestem przeogromnie ciekawa, jak odbierzemy gwatemalskie kakao w interpretacji Georgia Ramon bez udziału mleka. Gdzie zaprowadzą nas owe ziarna bez tak silnego wpływu mleka (19% składu), które magicznie modyfikowało czystą moc ziaren.
Skład: miazga kakaowa z Gwatemali, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku 19%, surowy cukier trzcinowy.
Masa kakaowa min. 62%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 601 kcal.
BTW: 10/50/29.
Bardzo mi się podoba, ale ich czekolad jest tak dużo, że muszę wybierać - a jak muszę wybierać, to wybieram ciemne :)
OdpowiedzUsuń