wtorek, 29 września 2020

Georgia Ramon Bütten-Tafel Streugut Kandierter Ingwer ciemna 70% z kandyzowanym imbirem


Druga czekolada z serii Bütten-Tafel od Georgii Ramon (po białej pistacjowej) również pojechała z nami w góry - tym razem czas na nią nadszedł pomiędzy Skalnymi Grzybami Gór Stołowych. Kupiona w sklepie Sekretów Czekolady - Kandierter Ingwer to ciemna czekolada o 70% zawartością kakao ze sporym udziałem kandyzowanego imbiru (25% całości). Solidna jak na Georgię Ramon, 80-gramowa tabliczka została opakowana w ręcznie czerpany papier Zerkal-Bütten.

 Uwielbiam imbir, więc byłam zachwycona jego ilością, a także jakością. Cała czekolada pachniała jego świeżością, cytrynowo-ziołową wonią. Sama czekolada w ustach okazała się przyjemne masywna, a przy tym... lekka, umiarkowanie słodka, kawowo-ziemista. Przyznam, że imbir w dużej mierze ją zdominował. Był soczysty, jędrny, świeży, posłodzony z umiarem - cukier nie przyćmił jego walorów. To tak świetnie przyrządzona bakalia, iż z chęcią jadłabym ją w takiej formie garściami z paczki. Mój Mąż odebrał całą kompozycję jako nieco zbyt perfumowaną, ale on nie jada imbiru tak często jak ja i po prostu nie jest przyzwyczajony.


Choć zdecydowanie wolę klasyczne kolekcje z manufaktury Georgia Ramon, taka świeżość imbiru położona na klasyczną ciemną czekoladę siłą rzeczy sprawiła mi dużo przyjemności.

Skład: miazga kakaowa, kandyzowany imbir 25% (imbir, cukier trzcinowy), surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, lecytyna słonecznikowa.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 80 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 512 kcal.
BTW: 7/32/48.

niedziela, 27 września 2020

Taza Toffee Almond & Sea Salt ciemna 60% z karmelem, migdałami i solą


Kolejny weekendowy wyjazd w Sudety wiązał się z chęcią wypróbowania dalszej części asortymentu amerykańskiej marki Taza. W przepięknym miejscu w czeskich Górach Orlickich, zasiedliśmy do degustacji całkiem obiecującej z nazwy Taza Toffee Almond & Sea Salt, będącej ciemną czekoladą o 60% zawartości kakao, należącej do klasycznej serii (z reguły mniej szorstkiej od serii meksykańskiej z tytułu udziału masła kakaowego. W składzie czekolady odnajdziemy toffee stworzone na bazie odparowanego soku z organicznej trzciny cukrowej, soli morskiej, naturalnego aromatu i barwnika). Oprócz tego sól morska występuje także indywidualnie, no i mamy oczywiście migdały.

Asortyment czekolad Taza zakupiłam dzięki uprzejmości sklepu Sekretów Czekolady.

 

Łudziłam się, że Taza rozochoci się nieco jeśli chodzi o objętość i rozmiar dodatków. Niestety, kawałki toffee oraz migdałów były maleńkie i na tyle podobne w strukturze, że ciężko było je od siebie rozróżnić. Czułam się nieco, jakbym jadła batona, nie czekoladę (nowość - tym razem Taza nie przypominała ciastka, lecz batonik). Na pewno jednak w porównaniu do wcześniej próbowanych tabliczek Taza z klasycznej serii, dziś opisywana czekolada cechowała się bardziej charakterystycznym, a przy tym naturalnym smakiem. Jak można się było spodziewać, dużo było tu karmelowej słodyczy, łagodnej i beztroskiej, z lekkim tchnieniem słonych migdałów. Na wysiłek w terenie sprawdziła się znakomicie - ponownie, w każdej innej degustacyjnej sytuacji Taza byłaby dla mnie mało znośna.


Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, karmel (odparowany sok z trzciny cukrowej, sól morska, naturalny aromat, barwnik karmelowy), migdały, tłuszcz kakaowy, sól morska, wanilia.
Masa kakaowa min. 60%.
Masa netto: 70 g.

piątek, 25 września 2020

Bean Geeks Costa Rica ciemna 85%


Kakao z Kostaryki w interpretacji kopenhaskiego Bean Geeks poznałam już degustując czekolady Beer Geak Crunch 70% oraz Costa Rica Hand Roasted 70%. Tym razem, podbijamy zawartość kakao Heirloom Matina z regionu Limon do aż 85%. Tak jak w przypadku Beer Geak Crunch, zastosowano tutaj bębnową metodę prażenia ziaren. Tą, jak i inne tabliczki od Bean Geeks zakupiłam dzięki uprzejmości sklepu Sekretów Czekolady.


Zgrabna 40-gramowa tabliczka z wiśniowymi refleksami pachniała zaskakująco intensywnie... różą. Poprzednie kostarykańskie czekolady od Bean Geeks cechowały się kwiecistym aromatem, lecz tu, przy wyższym udziale kakao, róża zdecydowanie wyszła na prowadzenie. W tle zaś majaczył bujny bukiet wilgotnych kwiatów innych gatunków, na granicy między pełną dojrzałością a przejrzałością.


Konsystencją nieco przypominała chłodne masło, choć wcale nie była tłusta - raczej zwarta i gładka zarazem, mieszcząca w sobie moc i spokój wysokiej zawartości ziaren kakao przełamanej jedynie trzcinowym cukrem. Rzeczywiście, jak na wysoki poziom kakao bardzo spokojna (ostatnio mam szczęście do takich czekolad), zbalansowana pod względem kwasków i goryczek. Bardzo chlebowa - co również dostrzegłam w poprzednich Bean Geeks z Kostaryki - tu budziła skojarzenia ze świeżo wypieczonym chlebem pszenno-żytnim, z pulchnym miąższem i twardszą skórką. Miała też w sobie coś z chrupkiego pieczywa typu Wasa oraz z przegryzanego wprost z kłosa, dojrzałego, lecz całkiem surowego ziarna pszenicy.


Nawiązując jednak do jakże urzekającego zapachu - element kwiatowy nadal pozostał z nami jako malownicze tło, sprowadzające się głównie do wody różanej, wymieszanej z odrobiną wody kokosowej.

Mniej ciasteczkowa, bardziej chlebowa. Mniej łąkowa, bardziej olejkowa i esencjonalna w swej kwiecistości. Bardzo zrównoważona, czysta przyjemność Prawdziwej Czekolady.

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy.
Masa kakaowa min. 85%.
Masa netto: 40 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 454 kcal.
BTW: 12,2/36,5/45,3.

środa, 23 września 2020

Chocolate Tree Whisky Nibs ciemna 70% Peru z whisky i nibsami kakaowymi


Zamawiając uprzednio w sklepie Sekretów Czekolady przegląd asortymentu szkockiej manufaktury Chocolate Tree, dziwnym trafem pominęłam Whisky Nibs, a więc ciemną czekoladę o 70% zawartości peruwiańskiego kakao z doliny rzeki Marañón, wzbogaconą o kakaowe nibsy oraz single malt whisky ze szkockiej wyspy Islay. Alkoholowe propozycje od Chocolate Tree dostarczały mi dotychczas wielu oryginalnych wrażeń, lecz przyznam, iż po takich szaleństwach jak Pisco Sour Nibs, Mezcal Nibs czy Rum Pineapple & Coconut po wersji z whisky spodziewałam się raczej czegoś spokojniejszego, jakoby na łagodne zwieńczenie przygody z Chocolate Tree. Jakież było moje zdziwienie!


Czekolada pachniała bowiem dopiero co spalonym garnkiem. Można by się wręcz pokusić o stwierdzenie, iż śmierdziała. W ustach zachowywała dość zwartą konsystencję, z drobinkami delikatnych nibsów - atakowała zupełnie niespodziewanymi akcentami. Pomyślałam o spalonym chlebie z karmelizowanym masłem i ze smażoną na skwarek cebulką (to nibsy!). Wyziewy węglowe i siarkowe, niebywale smoliste, czyniły czekoladę niecodzienną, dziwaczną, z pierwiastkiem obrzydliwości. Odnalazłam w niej nawet coś rybnego. Idąc tym torem, ułożyłam sobie w głowie obraz podwędzanych, solonych śledzi w zalewie octowej, znów ze sporą ilością cebuli. Cóż za oryginały, jak na czekoladę!

Za nic nie odnalazłabym tu whisky. Prędzej doszukiwałabym się ziołowej nalewki, na pewno ze znaczną dozą anyżu. Czułam drewno, mokro-zbutwiałe i zarazem długo dogaszające się z nisko ciągnącym się dymem. Poza tym wszystkim - czekoladę mogę określić jako znacznie słodką, ale z syropowym, lekowym zacięciem. Pozostawiała po sobie posmak, jak po nieudanej próbie połknięcia tabletki.


Degustacja Whisky Nibs okazała się nieprzeciętnie osobliwa i choć nie sposób nazwać tej tabliczki smakowitą, miała w sobie intrygujący urok, o którym ciężko mi będzie zapomnieć.

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, nibsy kakaowe 10%, whisky 6%.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 40 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 491 kcal.
BTW: 8/50,3/37,1.

poniedziałek, 21 września 2020

Beskid Espresso Peru Satipo Bio ciemna 75% z kawą Peru SHG 12%


Moje pierwsze doświadczenie z serią Coffee Time od rodzimej manufaktury Beskid - Drip Coffee - okazało się bardzo udane. Z zaciekawieniem sięgnęłam po kolejną tabliczkę z kolekcji, o również solidnej mocy, a mianowicie Espresso. Tym razem mamy do czynienia z fuzją peruwiańskiego kakao i kawy. Kakao Peru Satipo Bio znam już z takich produktów Beskidu jak czysta ciemna 70% oraz miętowa 75%. Tu Beskid zaserwował go nam również w 75% udziale i podbił 12% peruwiańskiej kawy SHG (Strictly High Grown - czyli uprawianej na wysokościach powyżej 1500 m n.p.m.). Moją Espresso kupiłam w sklepie Sekretów Czekolady jeszcze w wersji 50-gramowej, przed zwiększeniem rozmiarów tabliczek przez Beskid.


Żywo lśniąca czekolada pachniała intensywnie kawowo, z wyraźnym kawowym zacięciem. Konsystencję miała miąższystą i mokrą, znaną mi już w tych Beskidów, które udało mi się przechować z zachowaniem nienagannej świeżości. Bardzo przyjemna, pomimo posiadania znaczącej mocy rażenia (a może właśnie dlatego?). Przez mocną paloność i torfowość, budziła skojarzenia z esencjonalnym stoutem o wysokim ekstrakcie. Kwasowość była w niej zrównoważona, nieustannie zmierzająca w stronę wilgotnego torfu, budząc również skojarzenia z lekko przypalonym brownie. Utrzymujący się w tle kwiatowy, typowo peruwiański aromat, utrzymywał wysoką świeżość kompozycji; sprawiał, iż pomimo intensywności i konsekwencji smaków nie była ona ciężka. Momentami przypominała także dobrze wypieczone ciastko pełne prażonych orzechów i pestek (słonecznik, amarantus, komosa, orzech laskowy, fistaszek).

Jej kaliber oceniam jako mocniejszy niż Drip Coffee, aczkolwiek nie potrafię zawyrokować, która z tych czekolad wręczyła mi więcej rozkoszy. Obie bardzo wpasowały się w mój gust kawowo-czekoladowej maniaczki.


Skład: ziarna kakao z Peru, cukier trzcinowy, kawa z Peru 12%.
Masa kakaowa min. 75%.
Masa netto: 50 g.

sobota, 19 września 2020

Raaka Bourbon Cask Aged ciemna surowa 82% Tanzania leżakowana w beczkach po burbonie, z cukrem klonowym


Kolejna czekolada arcyciekawej nowojorskiej manufaktury Raaka to Bourbon Cask Aged, czyli ciemna tabliczka 82% kakao wykonana z tanzańskich surowych ziaren Kokoa Kamili, pochodzących z doliny Kilombero w regionie Morogoro. Ziarna te zostały poddane leżakowaniu w beczkach po burbonie, zaś samą czekoladę prócz cukrem trzcinowym dosłodzono jeszcze cukrem klonowym. Kakao z Tanzanii w interpretacji Raaka poznałam już w przepysznej Pure Cacao & Strawberry & Coconut, lecz teraz siłą rzeczy miała to być zupełnie nowa jakość. Z niezwykłymi wyrobami Raaka zapoznawać mogę się dzięki uprzejmości sklepu Sekretów Czekolady.


Tanzańskie ziemiste kakao z akcentami czerwonych owoców, przez leżakowanie w beczkach po burbonie miało nabrać dębowej głębi i aksamitności smaków, z wyraźnym uwypukleniem wiśni. Dla mnie ta piękna czekolada pachniała przede wszystkim nieprzesadzoną palonością dobrej kawy, z karmelową nutą klonu i wytwornym tchnieniem wanilii.

W ustach - od pierwszego kęsa wbiła mnie w podłogę. Niesamowite połączenie smaków i konsystencji. Z jednej strony surowa szorstkość, z drugiej olbrzymia głębia, z trzeciej: aksamit właśnie jak w pieszczącym podniebienie burbonie. Również w kwestii smaku okazała się delikatna i mocna zarazem, choć przy tak wysokim poziomie kakao owa delikatność jest wręcz zaskakująca. Z wielkim powabem odznacza się whisky - drewniane, palone, kawowe, spokojne, głębokie, w tak przepiękny sposób uświetnione klonem i wanilią. Zatapiałam się w tej czekoladzie, nurkowałam w niej niczym w nieskończonej przyjemności. Kompleksowo otuliła mnie swoją głębią i ułożeniem, będąc idealnym odzwierciedleniem tego, czego można by się było po niej spodziewać. Jeśli tak pójdzie dalej, Raaka ma szansę stać się jedną z moich ulubionych manufaktur.


Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, cukier klonowy, tłuszcz kakaowy.
Masa kakaowa min. 82%.
Masa netto: 51 g.

czwartek, 17 września 2020

Madecasse Pure Dark ciemna 92% Madagaskar


 Po całkiem niedawno próbowanej Madecasse Toasted Coconut 70% oraz dużo wcześniej skosztowanej czystej siedemdziesiątce tej obecnie włoskiej marki, przyszedł czas na podkręcenie pułapu kakao, oczywiście nadal madagaskarskiego. Pure Dark od Madecasse to aż 92% ziaren pochodzących z Czerwonej Wyspy. Tabliczkę zakupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.


 Matowa czekolada o miąższystym wnętrzu, ciemna, lecz pełna czerwonawych przebłysków, pachniała cytrynowymi galaretkami przyprószonymi ziemistym pyłem, zwiastując madagaskarską moc. W istocie, jej intensywność smakowa przybliżała ją do setki. Ściągająca, goryczkowa, ale przede wszystkim jawiąca się jako całkiem jedwabiste w strukturze połączenie nie do końca dojrzałych limonek, cytryn i grejpfrutów. Ciekawa była jej tłusta aksamitność przy jednoczesnej gęstości oraz lepkości, także w kwestii smaku zrównująca ją z gliną. Dla mojego Męża zbyt ciężka, dla mnie - ciekawe i całkiem smakowite preludium do czekolady o 100% kakao, która na mój obecny gust mogłaby już być rzeczywiście zbyt mocna. Tu było w sam raz. Blisko granicy, ale w strefie komfortu.


Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, lecytyna słonecznikowa.
Masa kakaowa min. 92%.
Masa netto: 75 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 645 kcal.
BTW: 12,5/52,5/30,5.

poniedziałek, 14 września 2020

Bean Geeks Guatemala ciemna 70%


Duńska manufaktura Bean Geeks, powiązana z browarem Mikkeller, dotychczas dostarczała mi wyłącznie pozytywnych wrażeń (tak samo zresztą, jak Mikkeller). Po ich gwatemalską siedemdziesiątkę sięgałam z ufnością. Fermentowane przez pięć dni, prażone bębnowo ziarna kakao pochodziły z regionu Rio Dulce, zaś należały do typu Indio Rojo. W pełni ekologiczne opakowanie, niewielkie partie rzemieślniczej czekolady plus marka, której ufam - to musiało się udać. W dzieła Been Geaks mogłam zaopatrzyć się dzięki uprzejmości Sekretów Czekolady.


Nasze zgrabne czekoladowe maleństwo pięknie pachniało truskawkowym kompotem, z taką nutą nie do podrobienia, która u długo gotowanych truskawek kojarzy się z czymś... pieprznym. W ustach rozkładała się niebywale miękko, od samego początku prezentując nam całą gamę owoców - i  w tym klimacie pozostaliśmy już do końca.

Była to wręcz eksplozja owocowych skojarzeń: maliny, truskawki, porzeczki i wiśnie, a dla przełamania tej rodzimej plejady - marakuja. Wszystko to uwieńczone wyraźną karmelowością cukru trzcinowego. Proste, a jakże dobitne i smakowite akcenty.


Ponadto, pomimo swej miękkości, skrywała w sobie również pewną "proszkowość" sorbetu, taką delikatną i naturalną - nie wiem, jak inaczej mogłabym nazwać ów efekt. Intensywna i różnorodna owocowość w połączeniu z tą konsystencją, pozwoliła sobie wyobrazić, iż w przypadku schłodzenia czekolady, stała by się ona orzeźwiającym sorbetem. Niesamowita była jej plastyczność - z jednej strony tak bardzo czekoladowo, z drugiej - jednym skojarzeniem można było przeobrazić naszą tabliczkę w lodowy deser. Oto jest właśnie magia Prawdziwej Czekolady!


Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 40 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 445 kcal.
BTW: 10/30/54,9.

piątek, 11 września 2020

Beskid Drip Coffee Madagaskar Ambanja Bio ciemna 70% z kawą Kenia Nduma 13%


 Jedna z nowszych serii naszej rodzimej manufaktury Beskid z Węgierskiej Górki - Coffee Time - to dla mnie nie lada gratka. Nie są to kawolady w zrozumieniu Pralusa (czyli tabliczki, w których kakao całkowicie zastąpiono przez kawę: tu recenzje ciemnej i mlecznej), ale różnorakie fuzje kakao i kawy z różnych regionów, w różnych proporcjach, spojone cukrem trzcinowym, czasem przełamane mlekiem. Poszczególne propozycje w kolekcji Coffee Time zostały nazwane niczym popularne napoje kawowe.

Kawowe przyjemności z Beskidu zakupiłam w sklepie Sekretów Czekolady, krótko przed tym, gdy manufaktura zwiększyła gramatury swych czekolad do 60 g. Ja dysponowałam jeszcze wersjami 50 g, w starszej szacie graficznej.


 W pierwszej kolejności sięgnęłam po Drip Cofee (czyli kawa filtrowana), będącą ciemną czekoladą o 70% zawartości dobrze znanego mi już z wyrobów Beskidu madagaskarskiego kakao Ambanja Bio (ciemna, mleczna). Jako dodatek kawowy zastosowano 13% udział kenijskich ziaren Nduma, które są opisywane jako wyjątkowo cytrusowe, z nutami wytrawnego wina.

Tabliczka cechowała się przepięknie soczystym, zachęcającym wyglądem. Pachniała kwiatami, buraczaną melasą oraz syropem klonowym otulonym gęstym espresso.


 W ustach okazała się błogo mięciutka, co okazało się wspaniałym kontrastem do mocy, jaką prezentowała w smaku. Dominowały w niej wyraziste kwaski z orzechowym zwieńczeniem. Kwaskowość miała przede wszystkim owocowy wymiar, choć wyczuwaliśmy, że płynęła niemalże po równi z kenijskiej kawy, jak i z madagaskarskiego kakao. Pojawiły się niedojrzałe jeszcze wiśnie, miąższ czerwonych porzeczek oraz ściągający różowy grejpfrut. W oddali dopełniała kompozycji delikatnie palona słodycz, utrzymana w tonacji melasowej i klonowej, z odrobiną prawoślazu oraz karmelizowanych orzechów.

Jeśli pozostałe propozycje Coffee Time będą tak ciekawe, jak Drip Coffee, Beskid bardzo wysoko podniesie się w moim manufakturowym rankingu. Duet czekolady z kawą to zawsze dobry pomysł, ale solidne i pomysłowe wykonanie tym bardziej się chwali! Między taką czekoladą a chociażby niedawno opisywaną Taza Coffee przepaść jest olbrzymia.


Skład: ziarna kakao Madagaskar Ambanja Bio 70%, cukier trzcinowy, kawa Kenia Nduma 13%.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 50 g.

środa, 9 września 2020

Taza Super Dark ciemna 85%


 Kolejną zabraną przez nas w góry czekoladę Taza (kupioną za pośrednictwem sklepu Sekretów Czekolady) zjedliśmy na szczycie Trójgarbu. Mexican-Style Super Dark to dwa krążki ciemnej czekolady o 85% zawartości kakao, które przed wymieszaniem z gruboziarnistym cukrem trzcinowym zostało zmielone na tradycyjnych granitowych młynkach.

Podczas degustacji tej tabliczki nieustannie towarzyszyło nam wrażenie, iż coś jest w niej byle jakie. Niby super ciemna, ale mocy oraz bukietu kakao nie sposób było wyczuć, a co dopiero się nimi delektować. Szorstkość charakterystyczna dla amerykańskiej marki Taza oczywiście wystąpiła, jednakże z racji wysokiej zawartości kakao mniej tu było karmelowego tchnienia, jakie wnosiła większa zawartość cukru trzcinowego w bardziej deserowych wariantach. Nieco sucha, nieco ziemista, niemal zupełnie bez wyrazu. Jedna z zupełnie najmniej godnych zapamiętania propozycji od Taza.


Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy.
Masa kakaowa min. 85%.
Masa netto: 77 g.

niedziela, 6 września 2020

Michel Cluizel Plantation Mokaya ciemna 66% Meksyk


 Niemal pięć lat temu miałam okazję próbować meksykańską Mokayę od Michel Cluizel w formie neapolitanek. Pamiętam, jak bardzo mnie wówczas urzekła, zaś czekolady innych marek stworzone z kakao z Meksyku nie raz podbiły moje serce w kolejnych latach trwania czekoladowej przygody. Podczas składania jednego z zamówień w sklepie Sekretów Czekolady pomyślałam, że świetnie by było poczuć Mokayę po latach w pełnym wymiarze - to samo uczyniłam wszak z Pralus Venezuela (recenzja neapolitanek i wersji pełnowymiarowej). W upalne sierpniowe przedpołudnie zasiedliśmy do degustacji...

 Umyślnie nie czytałam przed degustacją dawnej recenzji. Po pierwsze, nie chciałam się niczym sugerować, zaś po drugie - jakże wiele mogło się zmienić przez tyle lat w rzemieślniczej czekoladzie! Mimo wszystko, miałam świadomość, że trudno będzie obie wersje Mokayi porównywać. Słuszniej będzie potraktować je jako dwie odrębne historie.


 Matowa tabliczka (niestety, zapewne część owego matu powstała z winy letnich temperatur) pachniała świeżością i słodkimi wiśniami. W ustach momentalnie uraczyła nas gęstością, a przy tym iluzją delikatnego rozwodnienia (bardzo słaba kawa?). Poczułam się otulona. Wgryzałam się w miękką, jeszcze ciepłą czekoladową drożdżówkę z węgierkami. Nieśmiało narastać chce niby ziołowa goryczka, ale bardzo harmonijna i spokojna słodycz wygrywa - koktajl z truskawek, malin i wiśni podany z rzemieślniczymi lodami waniliowymi.

Dalej rzeczywiście do głosu dochodziła odrobina ziół (stewia?), może szczypta lukrecji. Pojawił się również orzech laskowy. Z czasem w czekoladzie odczułam coraz więcej soczystości: słodkiego mango oraz dojrzałej papai, odrobinę przyprószonych delikatnym pieprzem.



 Pełnowymiarowa Mokaya okazała się doskonałą propozycją na lato; o wiele lżejszą, niż zapamiętałam ją w formie neapolitanek. Pełna, lecz nie zapychająca. Esencjonalna, ale nie przytłaczająca. Świeża, lekka, słodka, z egzotycznymi niuansami - całkiem spokojna jak na Meksyk. To było ciekawe doświadczenie - nie spodziewałam się, iż meksykańskie ziarna w interpretacji Michel Cluizel ukażą aż tak przyjazną twarz.

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, wanilia burbońska.
Masa kakaowa min. 66%.
Masa netto: 70 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 572,9 kcal.
BTW: 6,5/41,7/46,6.

czwartek, 3 września 2020

Taza Chocolate Coffee ciemna 55% z kawą



Najbardziej popularne czekolady amerykańskiej marki Taza produkowane są w postaci krążków, pakowanych po dwa. Dotychczas, gdy kupowałam wyroby Taza w sklepie Sekretów Czekolady, owa seria "krążkowa" nosiła nazwę Chocolate Mexicano. Najnowsze zakupy pozwoliły mi się przekonać, iż producent nie wprowadza już konsumentów w błąd. Wprawdzie metoda rozdrabniania kakao przez Taza tradycyjnie pochodzi z Meksyku - granitowe młynki - a również forma krążka jest również dla tego regionu dość specyficzna. Chocolate Mexicano sugerowało jednak, iż kakao użyte do wyrobu czekolad z serii pochodzi właśnie z Meksyku, a nigdy tak nie było (zwykle w sieci pojawiały się informacje o Haiti i Republice Dominikany). Obecnie są to jedynie czekolady Mexican-Style. W drodze z Wielkiej Sowy do Walimia wypróbowaliśmy 55% deserowy wariant z kawą.


O ile w wersjach z wanilią czy cynamonem, nie wspominając już o chili chipotle, dodatki były oczywiste do zidentyfikowania (choć nigdy przesadnie mocne) - w przypadku Taza Coffee trudno mi było się doszukiwać wyrazistości kawy. Ot, była to po prostu szorstka Taza, przypominająca bardziej kakaowe ciastko niż czekoladę, z grubymi ziarnami trzcinowego cukru. Kawowy akcent mógł pochodzić równie dobrze wprost od kakao - naprawdę, nie odczułam jej jako wyjątkowo kawowej. To taka czekolada do zjedzenia i zapomnienia. Gdybym próbowała jej w domu, a nie jako energetyczny dopalacz w górach - pozostawiłaby po sobie duży niedosyt.

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, ziarna kawy.
Masa kakaowa min. 55%.
Masa netto: 77 g.