niedziela, 25 listopada 2012

Lindt Creation Delice Pistache gorzka z nadzieniem o smaku pistacjowym z płatkami migdałów


 Każda tabliczkowa nowość Lindta dostępna w polskich sklepach przyciąga moją uwagę. W tym przypadku, połączenie pistacji i migdałów z ciemną czekoladą wyjątkowo mnie kusiło. Jak bardzo rozczarowałam się, kiedy przeczytałam skład tego produktu... Pistacje w tej czekoladzie występują jedynie jako aromat, a zielonkawe zabarwienie nadzienia uzyskane zostało dzięki zastosowaniu chlorofili. Aż nie chciało mi się wierzyć, że Lindt tak potrafi dać ciała! Jednak dałam szansę tej czekoladzie - w końcu Lindta kocham miłością bezgraniczną i nawet takie wtopy jestem w stanie wybaczyć ;) Może to kwestia tego, że akurat ta tabliczka została wyprodukowana we Francji? Może francuska ekipa Lindta jest mniej solidna? Jednakże najnowsza oferta czekolad Creation jest we Francji o wiele szersza. Zawiera wiele ciekawszych pozycji niż Delice Pistache (m.in. z nadzieniem kasztanowym czy też rumowym z rodzynkami). Nie mam pojęcia, dlaczego akurat Delice Pistache zostało wybrane do wypuszczenia na polski rynek...

Przejdźmy do sedna, a więc do degustacji. Uwielbiam jakość ciemnej czekolady Lindta, jej aksamit i głębię smaku. Całe szczęście, że smak czekolady dominował w tej tabliczce nad nadzieniem i mogłam rozkoszować się tym kakaowym rajem bez przeszkód. 

Aromat pistacjowy w nadzieniu nie został użyty w nadmiarze, stanowi delikatną nutę, która spójnie łączy się ze smakiem migdałów. Kawałki migdałów zanurzone w nadzieniu są przyjemnym dodatkiem w tej czekoladzie. 

Jest poprawnie, ale nic więcej. Byłabym w niebie, gdyby zamiast tego mieszanego nadzienia zastosowano marcepan i zatopiono w nim rzeczone kawałki migdałów... Mmm, w połączeniu z boską ciemną czekoladą, to byłby mistrzowski duet! Nadzienie z masy pistacjowej też byłoby lepszym rozwiązaniem. No cóż, pozostaje mi czekać - może Lindt uraczy mnie kiedyś wypuszczeniem na rynek takich produktów.

Skład: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, tłuszcze roślinne, migdały 3%, krem migdałowy (migdały, cukier), tłuszcz mleczny, laktoza, lecytyna sojowa, chlorofile, aromat pistacjowy, odtłuszczone mleko w proszku, wanilia, ekstrakt słodowy jęczmienny.
Masa kakaowa min. 47%.
Masa netto: 150 g

wtorek, 20 listopada 2012

Lindt Delizia D'Agrumi biała z kandyzowaną skórką cytryny



Zawsze cieszy mnie posiadanie w swej kolekcji całej limitowanej edycji Lindta. W tym przypadku, satysfakcja jest tym większa, że jest to edycja wydana we Włoszech. Ponadto, ni widu ni słychu o niej nawet na włoskiej stronie internetowej producenta.  Jedyny ślad w Internecie dotyczący tego wydania znalazłam na… tureckim blogu o czekoladach.

Gorzka Piacere Alla Menta została skonsumowana jeszcze we Włoszech, mleczna Bonta Di Cocco czeka jeszcze na swoją kolej. W ten weekend to mój Ukochany wybierał tabliczkę do degustacji, stąd nie dziwi fakt, że znowu wypadło na białą czekoladę – które to ostatnimi czasy często się tutaj pojawiają. Nie ubolewam z tego powodu, gdyż przekonałam się, że dobra biała czekolada jest na wagę złota. Lindt pod tym względem potrafił mnie zachwycić (że wspomnę o doskonałych Joghurt Himbeer-Vanille, Zitrone Buttermilch i Nocciola). Tym razem również mnie nie zawiódł.

Cytryna w białej czekoladzie Lindta od razu przywołała na myśl wspomnianą wyżej boską Zitrone Buttermilch. To jedna z tych czekolad, podczas której spożywania ohom i ahom nie było końca. Zwykła kandyzowana skórka cytryny nie była w stanie zastąpić tamtego wybornego nadzienia, ale przecież z zasady miał to być zupełnie inny produkt. Sam zapach jednak okazał się być podobny, co już na wstępie pozytywnie nastawiło mnie do tego wyrobu.

Tabliczka grubsza niż Excellence, co w tym przypadku okazało się absolutnym dobrodziejstwem, bowiem czekolada jest aksamitna, maślana, mięciutka, aromatyczna… Takie białe czekolady KOCHAM! Kawałki kandyzowanej skórki cytryny zostały zatopione w niej w niezbyt dużej ilości, a jednak zupełnie wystarczającej, aby stanowić harmonijny dodatek. Nie było by przyjemne, gdyby cząstki te zastosowane w nadmiarze przyklejały się do zębów i swym charakterystycznym smakiem przyćmiewały to, co najważniejsze – czyli samą czekoladę. Uff, całe szczęście tak się nie stało.

Miłość do Lindta rośnie z każdą kolejną tabliczką… :)

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, kandyzowana skórka cytryny 4,9% (skórka cytryny, syrop glukozowo-fruktozowy, cukier, dekstroza, kwas cytrynowy), naturalny aromat cytrusowy, lecytyna sojowa, aromat.

piątek, 16 listopada 2012

Orion Studentska biała z rodzynkami, orzechami arachidowymi i galaretkami


Próbowałam dotąd Studentskiej wiśniowej, gruszkowej, jeżynowej, malinowej... Ale przecież klasyczna Studentska jest z rodzynkami! Dziwnym trafem, przyszło mi takowej spróbować w ostatniej kolejności (choć to nadal nie jest do końca klasyk, bowiem padło na czekoladę białą, a nie mleczną czy gorzką).

Klasyka to jednak klasyka. Zwykłe rodzynki zdecydowanie najlepiej wypadają w połączeniu z arachidami i pysznymi galaretkami. Lepiej, niż jakiekolwiek owocowe kostki, mające udawać suszone owoce.

Przy następnej wizycie w Czechach, na pewno nabędę wersję gorzką i mleczną z rodzynkami. Nie ma to jak dobrze nadziana czekolada! Nawet gramaturę ma większą niż te wersje limitowane :).

Skład: cukier, mleko w proszku, tłuszcz kakaowy, galaretki 12% (cukier, syrop glukozowy, woda, pektyna, kwas cytrynowy, cytrynian sodu, wosk karnauba, aromat), orzechy arachidowe 12%, rodzynki 12%, tłuszcz roślinny, lecytyna słonecznikowa, polirycynooleinian poliglicerolu), aromat.
Masa netto: 200 g
Wartość energetyczna w 100 g: 507 kcal

 

poniedziałek, 12 listopada 2012

Ritter Sport Strawberry Yogurt mleczna z nadzieniem jogurtowo-truskawkowym, chrupkami ryżowymi i truskawkami


Przed wyjazdem w góry, zajrzałam do siatki z wałówką, jaką zabrał ze sobą mój Ukochany - i zobaczyłam tam właśnie tą tabliczkę. Skubany, wiedział, że i tak wezmę ze sobą czekolady, no ale jako fan Rittersportów, musiał nabyć coś od siebie :). "Pamiętałem, że takiej w różowym opakowaniu jeszcze nie jedliśmy!". To prawda, nie jedliśmy - a ja z takich niespodzianek jestem zawsze rada :).

Tabliczką uraczyliśmy się pod Sokolikiem w Rudawach Janowickich - w miejscu, gdzie historia zatoczyła koło. Tak rozkoszowaliśmy się urokiem sytuacji i przebywaniem w pięknych okolicznościach przyrody, że czekolada stała się, miłym wprawdzie, ale tylko dodatkiem. Niemniej jednak, Rittersport Strawberry Yoghurt nie jest czekoladą złego sortu, dlatego postaram się wykrzesać z siebie trochę wspomnień, dotyczących samej tabliczki.

Wielu ludzi wychwala pod niebiosa czekoladę jogurtowo-truskawkową Milki. Tak, i tym razem mam zamiar psioczyć na Milkę! Moi drodzy, jeśli jesteście fanami powyższego smaku, koniecznie spróbujcie propozycji Rittersporta! Pod warstwą mlecznej czekolady kryje się grube nadzienie, które niesie ze sobą wiele ciekawego. Liofilizowane kawałki truskawek są naprawdę wyczuwalne i wyraźnie widoczne po przełamaniu tabliczki. W połączeniu z proszkiem jogurtowym dają przyjemny kwaskowaty efekt, zwieńczony dodatkiem chrupek ryżowych. Wszystko to razem gra i buczy, jak elegancko przyrządzony jogurt z masą bajerów, a nie jakieś popłuczyny ;). Oczywiście nie da się tego porównywać z jogurtowymi nadzieniami Lindta (bo tutaj jednak nadal nadzienie to przede wszystkim cukier i tłuszcz roślinny...), ale te chrupki, truskawy, jogurt... Tutaj wypadły naprawdę ok :). Udane produkty ma ten Rittersport!

Miłośników truskawkowej Milki niech przekona do Rittersporta nie tylko moja subiektywna ocena, ale i fakt, że rzeczona Milka zawiera w składzie jedynie 0,19% truskawek, zaś Ritter - 1,8%. I jeszcze jedno - nadzienie w tej czekoladzie wygląda rzeczywiście tak dobrze, jak na zdjęciu na opakowaniu - nie jest tak uroczo wyidealizowane (vide najnowsze billboardy Milki).

Skład: cukier, tłuszcz roślinny, tłuszcz kakaowy, glukoza, miazga kakaowa, pełne mleko w proszku, laktoza, jogurt w proszku z odtłuszczonego mleka 3,2%, śmietanka w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, truskawki 1,8%, tłuszcz mleczny, mąka ryżowa, maltodekstryna, aromat naturalny, lecytyna sojowa, kwas cytrynowy, sól, słód jęczmienny. 
Masa kakaowa min. 30%.
Masa netto: 100 g
Wartość energetyczna w 100 g: 566 kcal




piątek, 9 listopada 2012

Lindt Excellence Cocos biała z wiórkami kokosowymi



Połączenie nadzwyczaj proste - biała czekolada i kokos. Lindt się spisał - zero przekombinowania, czego efektem jest ta smakowita tabliczka z serii Excellence. Niestety, nie jest ona dostępna w Polsce. Kupiłam ją w Niemczech. Fakt, że oferta Lindta w każdym kraju jest diametralnie różna i nieustannie zmienna, doprowadza mnie do szału ;). A tak kocham tą markę!

Wiórki kokosowe są rozkosznie zatopione w białej czekoladzie, co wygląda naprawdę miło. Sam smak okazuje się być bardzo klasyczny. Nie mamy tu do czynienia ani z czekoladą bardzo słodką, ani też wyjątkowo maślaną. Wiórki kokosowe to po prostu wiórki - nie są przesadnie aromatyczne, a ich ilość nie sprawia problemów związanych z pozostawaniem pomiędzy zębami ;). Czekolada jest po prostu w sam raz :). Smaczna i wyważona.
Warto zwrócić uwagę, że to bodaj najbardziej kaloryczna czekolada, z jaką miałam do czynienia! To aż 600 kcal w tabliczce :).

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, wiórki kokosowe 9%, odtłuszczone mleko w proszku, lecytyna sojowa, aromat.
Masa netto: 100 g
Wartość energetyczna w 100 g: 600 kcal


środa, 7 listopada 2012

Heidi SummerVenture Amazon gorzka z orzechami brazylijskimi, granulkami limonki, marakui i bananów


Czekolada spakowana do plecaka nazywała się SummerVenture. Ta wyprawa miała być romantyczną AutumnVenture, zaś jej pierwszy dzień okazał się być prawdziwym WinterVenture. I tym oto sposobem, w ciągu jednego dnia mieliśmy przegląd niemal wszystkich pór roku.

Góry to miejsce, gdzie dieta rządzi się zupełnie innymi prawami. Długi dzień trekkingu przetrwany na bułach i batonach, aby wieczorem zjeść 2 kolacje w restauracji. Albo dużą pizzę. Albo... tabliczkę czekolady, bo jest się tak zmęczonym, że nie ma opcji, aby jeszcze gdzieś wychodzić. Tak, tabliczka z tchnieniem tropików - to dobre rozwiązanie po marszu w śniegu, mgle i wietrze. Do tego Najważniejsza Osoba obok, przytulna kołdra i gorąca herbata...

Amazon to ostatnia tabliczka z serii SummerVenture, która została nam do wypróbowania. Wiedziałam, że i tym razem Heidi zaoferuje coś przyjemnego. Czekolada po otwarciu atakuje iście tropikalnym, intensywnym zapachem owoców. Do tego mocny aromat kakao i od razu zrobiło się ciepło :). W smaku dominują limonka i marakuja, które świetnie łączą się z ciemną czekoladą. Niestety kawałki orzechów brazylijskich są bardzo małe, dlatego ich smak nie jest wyróżniający się.

Podsumowując, ta czekolada to prawdziwa owocowa bomba. Polecam wszystkim Heidi - to jeszcze mało znana w Polsce rumuńska firma, a dotąd każda wypróbowana przez nas tabliczka tej marki była świetna. Produkty Heidi znajdziecie na pewno w sieciach Alma i Tesco.


Skład: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, kawałki orzechów brazylijskich 4%, granulki limonki 3% (sacharoza, limonka 28%), marakuja suszona i banany suszone 1% (50% marakuja, 50% banan), marakuja suszona 0,2%, lecytyna sojowa, ekstrakt waniliowy i marakui. 
Masa kakaowa min. 50%.
Masa netto: 80 g
Wartość energetyczna w 100 g: 536 kcal


niedziela, 4 listopada 2012

Orion Studentska mleczna z malinami, orzechami arachidowymi i galaretkami


Edycja limitowana 2012. 

Kolejne podejście do Studentskiej. Ta tabliczka skonsumowana została wspólnie z Ukochanym w pośpiechu, gdzieś na szlaku w Rudawach Janowickich, pod wiatą przystanku autobusowego w jednej z napotkanych wsi. Na szybko, byle zyskać nowej energii na kolejne kilometry marszu w deszczu i mgle. 

Dodatek owoców to zatopione w masie kakaowej malinowe kostki. Ich smak nie charakteryzuje się niczym wyjątkowym (z resztą suszonych malin jest w tych kosteczkach bardzo mało). W przypadku wersji gruszkowej, rzeczone owoce było faktycznie łatwo rozpoznawalne. Produkt poprawny, ale bez rewelacji. Studenstka gruszkowa była zdecydowanie najlepsza, spośród trzech limitowanych tabliczek tej marki, jakich dane było mi spróbować.

Skład: cukier, orzechy arachidowe 12%, galaretki 12% (cukier, syrop glukozowy, woda, kwas cytrynowy, pektyna, cytrynian sodu, aromat, wosk karnauba), tłuszcz kakaowy, mleko w proszku, kawałki malin 9% (syrop glukozowo-fruktozowy, suszone jabłka, cukier, suszone maliny 5%, błonnik pszenny, tłuszcz roślinny, pektyna, aromat, kwas askorbinowy, kwas jabłkowy), miazga kakaowa, tłuszcz roślinny, lecytyna słonecznikowa, polirycynooleinian poliglicerolu, tłuszcz mleczny, laktoza, serwatka w proszku, aromat.
Masa kakaowa min. 25%.
Masa netto: 180 g
Wartość energetyczna w 100 g: 518 kcal

(Wiem, że fotografia jest tragiczna, ale obecnie nie dysponuję inną).