sobota, 31 października 2020

Bonnat Cuba ciemna 75%

Dotąd próbowałam jedynie trzech czekolad z kubańskiego kakao (Morin, Pralus i Willie's Cacao), z czego ta ostatnia została całkowicie zdominowana przez dodatki. Moje doświadczenia z kakaową Kubą są więc nikłe, jednakże zarówno Morin, jak i Pralus, pokazały mi, iż ta gorąca wyspa rodzi naprawdę wyjątkowe, bogate ziarna. Teraz, dzięki sklepowi Sekretów Czekolady miałam się przekonać, jak kakao z Kuby zinterpretował Bonnat. Mówisz Bonnat - myślisz tłustość? Niby tak, ale ostatnio próbowana Chuao Venezuela z tej francuskiej manufaktury pokazała mi, że owa manufaktura potrafi pokazać o wiele więcej. Toteż z takim właśnie podejściem zasiadłam do degustacji ciemnej Bonnat Cuba 75%.

  Co ciekawe, znów doznałam podobnego złudzenia jak przy Chuao Venezuela, a mianowicie, iż czekolada jest... ciepła. Ciepło biło od niej już w sferze zapachu i naprawdę miałam wrażenie obcowania z czymś podgrzanym. Pachniała wulkanicznie, a jednocześnie owocami zalanymi świeżutkim budyniem.

 Fioletowe opakowanie zobowiązuje - sama tabliczka również mieniła się fioletowymi tonami. Dobrze rozpuszczała się w ustach, choć z woskowym filmem, co nadawało jej odrobinę powściągliwości. Dzięki temu, stopniowo zanurzałam się w popielno-skórzanej masie z kawowym akcentem, mrocznej tylko z pozoru. W kolejnym momencie potrafiła wystrzelić do góry słodyczą pieczonego jabłka, guanabany, waniliowego budyniu, gorącymi malinami, figami, kremowym jogurtem. 

Zdawała się prowadzić mnie nieustannie dwoma równoległymi drogami - wulkaniczną oraz owocową. Dzięki tym różnorodnym, wręcz skrajnym ścieżkom, Bonnat Cuba 75% nie pozwalała nam się nudzić. I choć być może, jej degustacja na łonie natury nie pozwoliła wyciągnąć z niej wszystkich walorów, ze spokojem sumienia mogę sklasyfikować ją jako bardzo udaną propozycję Bonnata. Niechybnie odmienną od kubańskich poprzedniczek, ale przy typowości czekolad Bonnat było to do przewidzenia.

Skład: ziarna kakao, tłuszcz kakaowy, cukier trzcinowy.
Masa kakaowa min. 75%.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 603 kcal.
BTW: 8,8/46/42,6.

czwartek, 29 października 2020

Mia Almond & Coconut ciemna 65% Madagaskar z migdałami i kokosem

O poranku w studenckiej bazie namiotowej w Regietowie, towarzystwa dotrzymała nam ciemna czekolada Mia o 65% zawartości madagaskarskiego kakao. W wariancie Almond & Coconut, jak sama nazwa mówi, została obsypana wiórkami kokosowymi oraz migdałową kruszonką. Tabliczkę tą, jak i pozostałe, wcześniej już próbowane smakołyki od Mia, kupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.

Tabliczka prezentowała się przepięknie. Zdobienia typowe dla Mia, połączone z obfitą posypką dwojakiej maści - elegancka prostota. Pachniała kwiecistą łąką, co w gruncie rzeczy mnie zdziwiło. Madagaskarskie kakao w interpretacji Mia poznałam już w kilku odsłonach i zawsze odkryję w nim coś nowego.

Choć migdały i kokos zdają się być wyrazistymi, acz dość klasycznymi dodatkami, w tej czekoladzie bardzo mało je czuć. Almond & Coconut raczej prezentuje nam po prostu pełen bukiet ziaren z Madagaskaru, a migdały i kokos niezwykle subtelnie odznaczają się daleko w tle. Aż zbyt daleko! Bo to przecież pyszne i lubiane przeze mnie dodatki, chciałabym ich zaznać odrobinę więcej. Nie ma jednak na co zbytnio narzekać - sama czekolada jest wspaniała. Nagrzana słońcem ziemia, ta niebywale kwiecista łąka, paloność kawy, kosz cytrusów ociekających własnymi sokami. Maślanka z jabłkami i żurawiną. Pełnia smaku z Czerwonej Wyspy. I tak naprawdę, gdyby nie wyczuwalna na podniebieniu struktura dodatków, mogłabym stwierdzić, iż ich posmak płynie także z bogactwa samego kakao... Zachwyt, zdziwienie i lekki zawód w jednym.

 

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, migdały 3%, kokos 2%, lecytyna słonecznikowa, sól morska.
Masa kakaowa min. 65%.
Masa netto: 75 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 560 kcal.
BTW: 8,6/37,4/44.

wtorek, 27 października 2020

Taza Cacao Puro ciemna 70%

Cacao Puro to bodaj najbardziej klasyczna propozycja spośród asortymentu czekolad Taza. Najbardziej zbliżona do niej była próbowana niedawno Super Dark (85% kakao) - dziś opisywana czekolada ma po prostu o 15% mniejszy udział ziaren. Kakao oczywiście zostało grubo zmielone na tradycyjnych kamiennych młynkach, co w połączeniu z również gruboziarnistym cukrem trzcinowym, nadaje bardzo specyficzną strukturę czekoladowym krążkom. W produkty amerykańskiej marki Taza zaopatrzyłam się w sklepie Sekretów Czekolady.

 Od Cacao Puro ta delikatniejsza wersja zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu. Dzięki mniejszemu udziałowi kakao była bardziej soczysta i karmelowa, zaś jej szorstkość zdawała się być o wiele przystępniejsza. Czułam się trochę tak, jakbym wypiła nie za dobrze wymieszaną fusiastą kawę z dużą ilością syropu karmelowego. Czekoladę charakteryzuje wielka prostota, w zasadzie trudno się tu rozpisywać na temat nut smakowych, bo występują one na poziomie podstawowym, na dodatek przytłoczone tą szorstką konsystencją. Znów - propozycja całkiem udana jako towarzyszka na górskim szlaku; w każdym innym przypadku byłaby to dla mnie degustacyjna nuda.

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 77 g.

niedziela, 25 października 2020

Beskid Flat White Kolumbia Tumaco mleczna 50% z kawą 11% Kolumbia Exelso

Ostatnią czekoladą z serii Coffee Time od manufaktury Beskid, jaką zabrałam ze sobą na wyprawę w Beskid Niski - jest dziś opisywana Flat White, którą zakupiłam w sklepie Sekretów Czekolady. Tym razem to prawdziwie kolumbijskie uderzenie. We Flat White połączono kakao z kolumbijskiego regionu Tumaco (w interpretacji Beskidu znane już nam z czekolady ciemnej mlecznej Kolumbia Tumaco 65%) z kolumbijską kawą Exelso. Kakao mamy 50%, kawy 11%, a oprócz nich w składzie odnajdziemy jeszcze cukier trzcinowy oraz mleko.

 
Zdecydowanie, Flat White jest najmocniejszą z mlecznych Coffee Time wypróbowanych podczas wędrówki po Beskidzie Niskim. Wydaje się być również najtłustsza, co z połączeniu z wyrazistymi smakami daje naprawdę masywny efekt - czekolada przejeżdża po podniebieniu niczym walec. Średnio paloną kawę, z wieloma świeżymi nutami owoców, przełamano tu solidną kapką gęstej śmietany. Podczas trwania degustacji, coraz mocniej odczuwałam akcenty orzechowe, z naciskiem na orzechy laskowe i włoskie, a więc bardzo swojskie klimaty. Pod koniec bogactwa kawy i kakao tak się zintensyfikowały we wspólnym uścisku, iż przywiodły na myśl kwaskowaty, mocno aromatyczny, mokry tytoń - co było jakże sugestywnym przełamaniem sprawiającym, że posmak Flat White pozostał w ustach na o wiele dłużej, niż mogłam się tego spodziewać.

Skład: ziarna kakao, tłuszcz kakaowy, cukier trzcinowy, pełne mleko w proszku, kawa 11%.
Masa kakaowa min. 50%.
Masa netto: 50 g.

piątek, 23 października 2020

Georgia Ramon Butten-Tafel Streugut Ganze Haselnusse mleczna 45% Dominikana z orzechami laskowymi

 
Dziś przed Wami ostatnia czekolada z trio Butten-Tafel od niemieckiej manufaktury Georgia Ramon - najbardziej klasyczna i najbardziej atrakcyjna dla mnie zarazem (zrecenzowałam już białą z pistacjami oraz ciemną z imbirem). 45% kakao Trinitario z Republiki Dominikany zostało połączone z mlekiem, cukrem trzcinowym oraz aż 30% orzechów laskowych. Takie idealne turbodoładowanie, niemalże dedykowane do delektowania się nim na górskim szlaku, zakupiłam w niezastąpionym sklepie Sekretów Czekolady.

 
Gdy już wyciągnęliśmy naszą 80-gramową tabliczkę z pięknego opakowania wykonanego z ręcznie czerpanego papieru Zerkal-Bütten, od razu pomyślałam, że właśnie tak powinna wyglądać idealna "czekolada z okienkiem"! Cała tafla usiana była wspaniałymi, dorodnymi orzechami laskowymi pierwszego sortu. Dla mnie, wielkiej fanki orzechów, to był po prostu raj! Na dodatek, sama mleczna czekolada była również doskonała. Delikatna i gęsta, błogo rozpuszczająca się w ustach, nie za słodka. Sprawiała wrażenie przesiąkniętej orzechami, choć zapewne sama z siebie również była orzechowa. Odrobinę kawowa, bardzo klasyczna - świetnie zgrywała się z naprawdę wybornymi orzechami laskowymi, świeżymi i chrupiącymi. 


W zasadzie podczas górskich wędrówek mogłabym posilać się tylko takimi czekoladami. Georgia Ramon pokazała w tej tabliczce, jak wielką moc potrafi mieć solidnie wykonana klasyka.

Skład: orzechy laskowe 30%, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, lecytyna słonecznikowa.
Masa kakaowa min. 45%.
Masa netto: 80 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 601 kcal.
BTW: 12/49/30.

środa, 21 października 2020

Taza Guajillo Chili ciemna 60% z chili guajillo

Znane już nam i lubiane pole namiotowe w Krempnej było jednym z naszych miejsc noclegowych podczas wrześniowej wędrówki po Beskidzie Niskim. W słoneczny poranek, tuż przed wyruszeniem w dalszą trasę, posililiśmy się kolejną czekoladą amerykańskiej marki Taza. Dla Męża jeden dysk, dla mnie jeden dysk - każdy z nich wykonany z 60% dominikańskiego kakao rozcieranego na kamiennych młynkach. Do tego: cukier trzcinowy oraz sproszkowane chili guajillo - i tak oto mamy Chocolate Mexicano Guajillo Chili (choć zdziwiła mnie nazwa Chocolate Mexicano widoczna na opakowaniu; wydawało mi się, iż Taza zrezygnowała już z tej wprowadzającej w błąd nomenklatury). Dwa lata temu, na rajską wyspę Reunion zabrałam ze sobą starszą siostrę dziś opisywanej czekolady, a mianowicie 50% tabliczkę z chili chipotle (suszona wędzona dojrzała papryczka chili jalapeño).

 Guajillo to suszona papryka Mirasol, o ciemnoczerwonej barwie. Czekoladę Taza z jej dodatkiem zakupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.

Szkoda, że już tyle czasu minęło od degustacji Chili Chipotle. Ciekawym byłoby porównanie ze sobą obu papryczkowych wariantów. Połączenie pikantności z szorstkością czekolad Taza wypada nader ciekawie. Ba, można by uznać, że to jedna z najciekawszych rzeczy, jakie ma do zaoferowania Taza. Guajillo nieco dawało czadu, choć dla mnie nadal była to ostrość wyważona. Kojarzyła mi się jednocześnie z ziołowy pieprzem. Przy 60% kakao, słodycz czekolady pozostawiała znaczna, szorstkość cukru trzcinowego oraz grubo mielonego kakao nadawały surowego sznytu, a papryczki przełamywały tak dobrze już znaną typowość Tazy... Papryczkowe propozycje od Taza nie należą do moich ulubionych pikantnych czekolad, nie mniej jednak, wśród asortymentu manufaktury, stanowią całkiem miłe urozmaicenie.

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, chili guajillo w proszku.
Masa kakaowa min. 60%.
Masa netto: 77 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 7,9/26,3/63.

poniedziałek, 19 października 2020

Pralus Ghana Forastero ciemna 75%

Pomiędzy Ożenną a Krempną znajduje się bodaj mój ulubiony szczyt w Beskidzie Niskim - Wysokie, z którego roztacza się przepiękny widok jakże typowy dla tego pasma górskiego krajobraz. Szczyt ten zdobyliśmy pierwszy raz w maju rok temu. Minionego września mieliśmy okazję być na nim po raz drugi, rezerwując sobie więcej czasu na relaks przy bezwietrznej pogodzie. Czekoladowym czasoumilaczem stała się nam 100-gramowa tabliczka francuskiej marki Pralus, wykonana z kakao Forastero z Ghany. Kupując ją w sklepie Sekretów Czekolady, spodziewałam się czegoś bardzo klasycznego.

Rzeczywiście, nie myliłam się. O tej tabliczce trudno powiedzieć wiele. O ile niektóre pozycje z serii Les Tropiques du Chocolat zabierały mnie na wyżyny czekoladowych doznań, tak tutaj było spokojnie. Aż za spokojnie. Czekolada była dość twarda i zwarta, mocno palona. Przeważały nuty drewniane, kawowe i ziemiste, próbujące z niewielką skutecznością wyrwać się w stronę bardziej intrygujących akcentów skórzanych. W zanikającym tle majaczyła mieszanka malin i suszonych wiśni z pomarańczą. Wszystko to zostało przykryte odrobiną zwietrzałego pieprzu czarnego i cynamonu, co potęgowało popielno-drewniane doznania.

Gdybym jadła ją w domu - nudziłabym się. Tu, w pięknych okolicznościach przyrody, Pralus Ghana Forastero 75% stała się nieprzeszkadzającym i wystarczającym kompanem.

Skład: ziarna kakao, cukier, tłuszcz kakaowy.
Masa kakaowa min. 75%.

Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 585 kcal.
BTW: 9,6/44/33.

sobota, 17 października 2020

Beskid Caffe Latte biała 35% z kawą 15% Gwatemala Huehuetenango

Po kolejną propozycję z serii Coffee Time od manufaktury Beskid sięgnęliśmy o poranku w bazie Radocyna. Jest to jedna z najłagodniejszych czekolad w tej kolekcji, bowiem nie zawiera zupełnie miazgi kakaowej - to po prostu biała czekolada o 35% zawartości masła kakaowego przełamana 15% gwatemalskiej kawy Huehuetenango. Kupiłam ją w sklepie Sekretów Czekolady.

Oczywiście tabliczka była rozkoszne jaśniutka, niczym zapowiedź łagodności - cechował ją brąz wręcz cukierkowy. Pachniała karmelkowo, przeszywająco błogo. W ustach wydawała się nieco... rozwodniona. W porównaniu do Cappuccino - zdecydowanie mniej esencjonalna, ale nie ma się co dziwić - kawa nie ma tu do pary miazgi kakaowej, musi posiłkować się samym tłuszczem. Sama kawa została też solidnie złagodzona przez fuzję masła kakaowego, mleka i cukru. Zaserwowano ją  z solidną ilością karmelu oraz syropu z prawdziwą wanilią, tak, iż najmocniej odczuwaliśmy właśnie jej karmelowość, w której nuty kawy zdają się być po prostu zbieżne z palonością.


 Caffe Latte będzie dobrym wyborem w przypadku ochoty na coś delikatnie kawowego, a bardziej karmelowego - przy czym nadal spokojnego, wyważonego, wbrew pozorom nieprzesadzonego pod względem słodyczy.

Skład: tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, cukier trzcinowy, kawa.
Masa kakaowa min. 35%.
Masa netto: 50 g.

czwartek, 15 października 2020

Fruition Vanilla Bean Toasted White biała 38% Dominikana z wanilią

Ostatnio próbowana czekolada od nowojorskiego Fruition Chocolate Works wydawała się ucieleśnieniem delikatności - była to Brown Butter Milk mleczna 43% Dominikana z brązowym masłem i wanilią. Dzięki sklepowi Sekretów Czekolady udało mi się zdobyć tabliczkę wypuszczoną spod skrzydeł tej manufaktury, która pretendowała do miana jeszcze subtelniejszej. 38% masła kakaowego Los Bejucos z Republiki Dominikany, cukier trzcinowy, mleko, wanilia oraz sól zostały zaklęte w Vanilla Bean Toasted White - czekoladę o przepięknej, jasnokarmelowej barwie.

Niezwykle zaskoczyła nas woń tej czekolady, a mianowicie, kojarzyła się z serem topionym w plastrach w jakiejś słodszej wersji. Jeśli chodzi o jej konsystencję, to również spodziewałam się czegoś innego - bardziej maślanego, a tymczasem otrzymałam niebywałą soczystość. Choć w pierwszej kolejności w smaku rzeczywiście do dziwnych przemyśleń prowadził posmak topionego sera w plastrach, później owo nietypowe wrażenie złagodziło się do klasycznych karmelu i wanilii.

Jeszcze większym zaskoczeniem niż ser było chyba bogactwo owoców. Stop, może nie bogactwo, lecz ich wyrazistość - wynikająca ze wspomnianej już soczystości. Były to żółte owoce. Dominująca trójca - mango, papaja i morela - stopniowo nabierały orzechowych przebłysków, co przy podkręcaniu przyprawowością wanilii, ostatecznie dało boski efekt lucumy. Lucuma to bardzo specyficzny owoc, który miałam okazję jeść w Peru. Wspomnienie o nim wróciło do mnie jak żywe...

 Vanilla Bean Toasted White to jedna z tych tabliczek, które jakże dobitnie pokazują, iż białe czekolady w pełni zasługują na miano Prawdziwych Czekolad.
 
Skład: tłuszcz kakaowy, cukier trzcinowy, pełne mleko w proszku, wanilia, sól.
Masa kakaowa min. 38%.
Masa netto: 60 g.

wtorek, 13 października 2020

Soklet ciemna 57% Indie

Wszystkie dotąd próbowane czekolady z indyjskiej manufaktury tree-to-bar Soklet były dla mnie niesamowitą przygodą. Gdzieś w ferworze zamówień w sklepie Sekretów Czekolady przegapiłam dotychczas bardzo niepozorną tabliczkę - ciemną o jedynie 57% zawartości kakao, czyli tylko 2% bogatszą w ziarna niż ich czekolada mleczna. Przypomnę, iż Soklet pracuje na bazie kakao uprawianego na plantacjach Regal, prowadzonych przez dwóch szwagrów, pośród gór Anaimalai w południowych Indiach. Kakao jest tam uprawiane w permakulturze z gałką muszkatołową, kokosem, pieprzem i bananowcami.

Do degustacji naszej Soklet 57% zasiedliśmy na naszej kwaterze w Blechnarce podczas wrześniowej wędrówki po Beskidzie Niskim.

 
Tabliczka wygląda bardzo klasycznie, co charakterystyczne dla tej marki. Jest niezbyt ciemna, co zdaje się oczywistością przy tak niedużej zawartości kakao. Nie przeszkadza to jednak w tym, by obłędnie pachniała: gorącym mlekiem z kardamonem i cynamonem, rozgrzaną ziemią. Od pierwszego kęsa tej urokliwie powściągliwej czekolady odczuwam, jak bardzo jest orientalna. I jak bardzo jest głęboka. To niesamowite - w Soklecie owa powściągliwość jest już dla mnie niemalże legendarna, bo choć czekolada raczej topornie rozpuszcza się w ustach, pozwala w pełni cieszyć się bogatą specyfiką kakao z gór Anaimalai. I ileż tego bogactwa zmieściło się w 57%! Zresztą, podobnie stało się przy mlecznej 55%; dlaczego więc tutaj miało by być inaczej?

Spośród owoców zidentyfikowaliśmy specyficzną miechunkę oraz kandyzowane wiśnie. Smaki tak zorientalizowane w tej czekoladzie, że aż wydawały się nieco sztuczne. Te owoce zostały przywalone wręcz toną przypraw. Wspomniane już kardamon i cynamon, a także pieprz, gałka musztakołowa, odrobina lukrecji, jakiś leśny, niebywale aromatyczny miód. Torfowość, która zahaczała o imperialnego stouta z piernikowym zacięciem. Cóż, już sam mleczny Soklet był "mało mleczny" ze względu na z całą mocą wybijające się walory kakao; tutaj więc wydarzyło się podobnie. Piękne jest to, jak w rozwinięciu ich ciemnych czekolad (70% i 82%) pojawiały się coraz to nowe nuty pokazując, iż ziarna z plantacji Regal oferują rozległy kosmos boskich doznań.
 
Skład: ziarna kakao, tłuszcz kakaowy, cukier trzcinowy, ekstrakt z wanilii.
Masa kakaowa min. 57%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 545 kcal.
BTW: 10,4/56,53/30,9. 

niedziela, 11 października 2020

Beskid Cappuccino mleczna 45% Wenezuela Carenero Superior z kawą Beskidzki Blend 15%

 
W okolicach Cigelki w Beskidzie Niskim zasiedliśmy do pierwszej naszej mlecznej czekolady z serii Coffee Time od naszego rodzimego (nomen omen) Beskidu. Prezentuję Wam dziś Cappuccino, czyli fuzję 45% wenezuelskiego kakao Caranero Superior (znanego już z tabliczek z pieprzem oraz z mlekiem kozim) z kawowym Beskidzkim Blendem dystrybuowanym przez Beskid (mieszanka ziaren kaw: Kolumbia Excelso, Gwatemala Huehuetenango, Kostaryka Tarazzu). Cappuccino, jeszcze w starej wersji 50-gramowej, zakupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.
 
 Zaskoczyła mnie wytrawność tej czekolady - jak się później okazało, spośród wszystkich mleczno-kawowych Beskidów zabranych na ten wyjazd Cappuccino okazała się najwytrawniejsza. Rzeczywiście, jak w prawdziwym cappuccino, dość łatwo można było tu oddzielić kawę od mleka; stanowiły jakoby dwa płynące obok siebie nurty. Kawa, różnorodna przez występowanie pod postacią amerykańskiego blendu, doskonale zgrała się z kakao, które również musiało mieć w sobie mnóstwo kawowych nut (co pamiętam z poprzedniczek wykonanych z Carenero Superior), zahaczając także o niepokojące akcenty tytoniowe i skórzane.

 
 Choć podczas degustacji znajdowałam się w lesie, przeniosłam się na chwilę do zadymionej, przyciemnionej, eleganckiej kawiarni. Pełnej tajemnic. Filiżanka parującego cappuccino. Spienione miękkie mleko i kawa esencjonalnie osiadająca na podniebieniu. Kakaowa posypka pachnąca mroczną dżunglą. Gładkość i charakter. To chyba jedna z moich ulubionych kawowych czekolad z udziałem mleka - bardzo doceniłam ją za konkretną wyrazistość.
 
Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, kawa Beskidzki Blend (Kolumbia Excelso, Gwatemala Huehuetenango, Kostaryka Tarazzu).
Masa kakaowa min. 45%.
Masa netto: 50 g.

piątek, 9 października 2020

Bonnat Chuao Venezuela ciemna 75%


W końcu w pierwszej połowie września udało nam się wyruszyć na naszą drugą pętlę z pleckami i namiotem po Beskidzie Niskim. W zeszłym roku w majówkę zakręciliśmy kółeczko z Komańczy, w tym roku należało dokończyć dzieła od strony Krynicy. Pierwszy dzień wyprawy przywitał nas od rana deszczem. Gdy tylko się rozpogodziło, maszerując na szczyt Dzielec - przystanęliśmy, by posilić się pyszną czekoladą. Solidny 100-gramowy Bonnat z ziaren pochodzących z okolic słynnej, wenezuelskiej wioski Chuao zdawał się być idealną propozycją. W czekolady francuskiej manufaktury Bonnat zaopatrzyłam się jak zwykle w sklepie Sekretów Czekolady

Czekolada o ciepłej, stonowanej brawie kryła w sobie czerwonawe przebłyski. Pachniała łagodnie palonymi nutami z wiśniowymi akcentami. W ustach okazała się umiarkowanie tłusta jak na Bonnat, co od razu sprawiło, iż łatwiej się otworzyłam na serwowane przez nią doznania. Nie mogłam się zdecydować, czy ta czekolada w zasadzie jest łagodna, czy wyrazista - ciągle odkrywałam w niej coś nowego, lecz owe niuanse harmonijne przechodziły od jednego do drugiego, wypełniając uczuciem spokoju. Na pewno unikalne byłe złudzenie, iż czekolada została podgrzana. Choć jadłam Bonnat Chuao w formie stałej, czułam się trochę tak, jakbym obcowała z przytulną, lecz charakterną gorącą czekoladą.


 Podniebienie zostało dopieszczone dojrzałymi na słońcu truskawkami, które wytrawnie przeszły w porządnie wypieczone czekoladowe ciasto z wiśniami w syropie - totalnie się w nim zatopiłam. Z czasem pojawiła się nutka soku z limonek. No i paloność, magiczna wulkaniczna paloność, która narastała z każdym kęsem. Wszystko dojrzewało - do skóry, do ziemi, cały czas z iluzją podgrzania. Pomyślałam o pieczonych owocach - głównie czerwonych jagodowych z odrobiną cytrusów i orzechową kruszonką, podlane melasą - które zostały zalane gorącą wulkaniczną lawą i... w zasadzie to upiekły się pod nią.

Nie wiem, czy to nie jedna z bardziej urokliwych propozycji od manufaktury Bonnat. Pośród spokoju Beskidu Niskiego zaciągałam się nią...


Skład: ziarna kakao, tłuszcz kakaowy, cukier.
Masa kakaowa min. 75%.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 603 kcal.
BTW: 8,8/46/42,6.

środa, 7 października 2020

Zotter Sweet Chestnut + Cranberry mleczna kasztanowa 40% nadziewana praliną z orzechów włoskich i ganaszem żurawinowym


Bliskość końca lata znosi się o wiele lżej, gdy już wiadomo, iż dostępne są nowe Zottery! Dwie paczki przyszły do mnie z biokredens.pl, a w niej same rarytasy. Do dziś opisywanej tabliczki - Sweet Chestnut + Cranberry - pochodziłam jednak sceptycznie, dlatego wrzuciłam ją na ruszt jako pierwszą. Wprawdzie moja pierwsza mleczna kasztanowa czekolada od Zottera była doznaniem bardzo smacznym (A Piece of Forest; notabene bardzo podobna do Sweet Chestnut + Cranberry, o czym za chwilę), jednak kolejne: Kandierte Preiselbeeren oraz Chestnut + Organic Rum wiążą się z wręcz wstrząsającymi i obrzydliwymi wspomnieniami.

Sweet Chestnut + Cranberry wydawała się jednak pod względem składu po prostu mocniej rozbudowaną A Piece of Forest, co pozwoliło spojrzeć mi na nią nieco przyjaźniej. Obie mleczne kasztanowe czekolady skrywały bowiem w sobie nadzienia z żurawiny oraz orzechów włoskich, jednak w najnowszej propozycji więcej mamy wypełniaczy roślinnych (soja, ryż, kokos) oraz przypraw. Co można dostrzec z łatwością na fotografiach, nowość ma zdecydowanie żywszy udział warstwy żurawinowej.


W zapachu czuć przede wszystkim orzechy włoskie, z bardzo niewielką domieszką czegoś, co można by zidentyfikować jako kasztany w mlecznej czekoladzie. Generalnie jest leśnie i przytulnie. W przekroju dostrzegamy kontrast kolorów, które mimo wszystko pozostają stonowane. Ciepła i gładka kasztanowa czekolada otula ziemistą, choć bardzo gładką pralinę z orzechów włoskich oraz różowiutki ganasz żurawinowy.


Pierwsze doznania smakowe mówią wyraźnie - orzech włoski bierze wszystko! Chwilę trwało, nim przebiłam się do reszty smaków przez królestwo orzecha, bosko ziemiste i intensywne, jesiennie aromatyczne. Było mi to na rękę, bowiem uwielbiam orzechy włoskie; tu za sprawą w przemyślany sposób dobranych składników praliny ich smak został podbity do absurdu. Z czasem do głosu dochodzi dolna warstwa zawierająca w sobie także drobinki owoców żurawiny. W tej kompozycji żurawina zaprezentowała przede wszystkim owocową świeżość, nie zaś wyjątkową cierpkość. Nakręcała słodycz, która okazała się dość znaczna. Kasztanowa mleczna czekolada przy tym wszystko stanowi jedynie tło dla smakowitego aksamitu dwóch warstw nadzienia. Jest lekko ziemista, przez co spójnie zgrywa się z orzechami włoskimi. Chciałabym w końcu poczuć kasztany jako składnik nadzienia w Handscooped, nie zaś wyłącznie w kuwerturze.

Bezpodstawnie obawiałam się tej czekolady. Sweet Chestnut + Cranberry to czekolada, która może być idealną towarzyszką rześkich jesiennych poranków, w całym swym bogatym aromacie i miękkiej przytulności. Wyraziste, choć proste smaki - w najlepszym wydaniu.


Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, orzechy włoskie, pełne mleko w proszku, żurawiny, mleko, kasztany w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, syrop skrobiowy, koncentrat żurawinowy, masło, suszone żurawiny, proszek kokosowy (pasta kokosowa, mleko kokosowe, mąka kokosowa), proszek sojowy (soja, maltodekstryna, syrop kukurydziany), napój ryżowy w proszku (ryż, olej słonecznikowy, sól), koncentrat soku cytrynowego, słodka serwatka w proszku, wiórki kokosowe, lecytyna sojowa, pełny cukier trzcinowy, sól, wanilia, proszek cytrynowy (koncentrat soku cytrynowego, skrobia kukurydziana, cukier), cynamon, lecytyna słonecznikowa, anyż.
Masa kakaowa min. 40%.
Masa netto: 70 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 498 kcal.
BTW: 5,3/34/42.

poniedziałek, 5 października 2020

Taza Coconut ciemna 70% z kokosem


Ten rok wyjątkowo obfitował mi w kokosowe czekolady, które darzę wyjątkową sympatią (po prostu uwielbiam wszelkie kokosowe słodycze). Choć amerykańską markę Taza lubię tak sobie, wiedziałam, że propozycja z kokosem pewnie sprawi mi całkiem sporo przyjemności. Kiedyś już miałam okazję spróbować kokosowej Tazy, lecz była to całkowicie odmienna tabliczka - 95% Wicked Dark z prażonym kokosem. W Górach Stołowych, na szczycie Narożnika, kontemplując widok - otworzyłam coś łagodniejszego. Taza Coconut to ciemna czekolada o 70% zawartości kakao, z kokosem, solą i wanilią. Kupiłam ją poprzez sklep Sekretów Czekolady.

 Zgodnie z przypuszczeniem nie zawiodłam się i tabliczkę mogę okrzyknąć moją ulubioną propozycją od jakże specyficznej manufaktury Taza. Oczywiście głównym prowodyrem tego stanu rzeczy jest kokos. Jest go całkiem sporo, przybrał nieprzeprażoną dziką formę, co świetnie zgrało się z ziarnistą strukturą czekolady. Umiarkowana słodycz nie prowadziła do przeciążenia. Bardzo prosta kakaowość w połączeniu z wyrazistym smakiem kokosa - no, jakże łatwo Taza może mnie uszczęśliwić. Na górskim szlaku czekolada zniknęła w mgnieniu oka, lecz przypuszczam, iż akurat tę Tazę w domu zjadłam równie prędko.


Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, kokos, tłuszcz kakaowy, sól morska, wanilia.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 70 g.

sobota, 3 października 2020

Raaka Pink Sea Salt ciemna surowa 71% Dominikana z peruwiańską różową solą


Eksploracja surowych czekolad z nowojorskiej manufaktury Raaka to prawdziwa przygoda. Tym razem, dzięki uprzejmości sklepu Sekretów Czekolady, mogłam wybrać się w zróżnicowaną podróż do Ameryki Łacińskiej. Po pierwsze, ciemna surowa czekolada o 71% zawartości kakao została stworzona z ziaren dominikańskich z Reserva Zorzal w prowincji Duarte. Po drugie, szlachetnym dodatkiem w tej kompozycji jest różowa sól morska pochodząca z Peru.


Cała tabliczka w istocie wyglądała jak pofalowane morze, co zresztą typowe dla Raaka, lecz tym razem dodatkowo jej tafla upstrzona była kryształkami różowej soli. Absolutnie ekstraordynaryjnie pachniała... świeżo spoconym ciałem, nabalsamowanym mieszanką olejków: kokosowego i kakaowego. Dla mnie, była to woń niesamowicie przyciągająca, potwornie zmysłowa.


W ustach - słodycz przeplatała się ze słonością, zupełnie tak, jakby blisko obcować właśnie z takim zroszonym świeżym potem ciałem, wygrzanym słońcem, tuż po morskiej kąpieli. Konsystencja, jak to u surowych czekolad tej marki, była nieco pierwotna, ale daleko jej było do siermiężności. Bardzo podoba mi się, jak Raaka potrafi ujarzmić dzikość surowego kakao, aby była przystępna i pociągająca. Ewidentnie skórzane, cielesne motywy oplatała owocowa dynamika soczystych brzoskwiń i truskawek. Zaserwowane nam zostały świeżo wyciśnięte owocowe koktajle, beztrosko spijane na plaży otulonej bryzą. Jako dopełnienie, pojawiły się jeszcze motywy łupin orzecha włoskiego oraz lekko słonej wody kokosowej.


To nie jest po prostu czekolada z solą. To feeria smaków, namalowany obraz, doznanie wielowymiarowej synestezji podczas degustacji. Raaka z degustacji na degustację coraz wyżej wspina się w rankingu moich ulubionych manufaktur.

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, cukier klonowy, tłuszcz kakaowy, różowa sól morska z Peru.
Masa kakaowa min. 71%.
Masa netto: 51 g.

czwartek, 1 października 2020

Taza Salted Almond ciemna 44% z migdałami i solą


Tego samego dnia, wędrując pod Górach Bystrzyckich, postanowiliśmy sięgnąć po podobną do Toffee, Almond & Sea Salt czekoladę od Taza, lecz tym razem z serii Mexican Style. Salted Almond to czekolada o 44% zawartości kakao, składająca się jedynie z czterech rzeczy: cukru trzcinowego, ziaren kakao, migdałów i soli morskiej. Zakupiłam ją dzięki uprzejmości sklepu Sekretów Czekolady.


Wiadomo było, iż ta czekolada będzie bardziej toporna od swej poprzedniczki - chodzi oczywiście o szorstką strukturę, tak charakterystyczną dla tej serii (oraz brak udziału masła kakaowego). Pod względem słodyczy okazała się natomiast całkiem podoba - choć nie zawiera karmelu, mamy tu o 16% mniej kakao - analogicznie pojawia się więcej cukru. W wersji z karmelem, paradoksalnie wyraźniej odczuwane były migdały. Tu dodatek migdałów jakby lekko się rozmył. Czuć było jakiś orzechowy dodatek, ale nie był on łatwy do zidentyfikowania. Delikatna sól przełamywała słodycz kompozycji. Zabrakło tu czegoś konkretniejszego w kwestii smakowej - zdecydowanie, chętniej wybrałabym do ponownej degustacji Toffee, Almond & Sea Salt, choć oczywiście również tylko w terenie.


Skład: cukier trzcinowy, ziarna kakao, migdały, sól morska.
Masa kakaowa min. 44%.
Masa netto: 77 g.