sobota, 30 listopada 2013

Lindt Salted Caramel mleczna nadziewana solonym karmelem


Pora na ostatnią tabliczkę z najnowszej edycji Nice To Sweet You. Niejednokrotnie wspominałam - karmel w czekoladzie może być albo totalnym fiaskiem, albo spektakularnym sukcesem. W przypadku Lindta spodziewaliśmy się raczej sukcesu. Inna sprawa, że jak mój Ukochany stwierdził, nawet gówno oblane czekoladą Lindta byłoby zjadliwe ;).

 Wgryzamy się w przecudowną mleczną czekoladę. Ona u Lindta nigdy nie zawodzi. Głębia mleczności i kakao, totalny odjazd. 

Dostajemy się do warstwy nadzienia.  I tu czeka na nas pozytywne zaskoczenie. Karmel jest bardziej płynny niż stały, lecz jego konsystencja jest na tyle spójna, że nie wylewa się z kostki i nie oblepia palców. Skład produktu straszy ogromną ilością cukru, ale czego innego się spodziewać przy obfitym wypełnieniu karmelem. Całe szczęście, jego słodycz została umiejętnie przełamana solą. Sól sprawia, że pozornie zamulające połączenie cukru i skondensowanego mleka, staje się czymś rewelacyjnie smacznym - aż chce się sięgać po kolejną kostkę.

Salted Caramel to według mojego Ukochanego najbardziej udana tabliczka z najnowszego tria Nice To Sweet You. Dla mnie wygrywa Dark Chocolate Cookie. Bezsprzecznie jednak, cała seria jest warta spróbowania.

Skład: cukier, syrop glukozowy, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, tłuszcz mleczny, miazga kakaowa, mleko skondensowane, laktoza, glukoza, odtłuszczone mleko w proszku, lecytyna sojowa, sól, ekstrakt słodu jęczmiennego, naturalne aromaty.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 516 kcal
BTW: 4,9/30/56

środa, 27 listopada 2013

Edbol ciemna z orzechami laskowymi i cząstkami wiśniowymi


Bydgoska Fabryka Galanterii Czekoladowej Edbol jest producentem m.in. czekolad marek własnych dla kilku marketów. Dotychczas napotkałam wyroby tej firmy w Biedronce, Lewiatanie oraz Polo. Klasyczne dyskontowe propozycje marki Edbol to na przykład mleczna z całymi orzechami laskowymi czy mleczna z malinami i migdałami. Ciemnej z orzechami laskowymi i wiśniami nie widziałam dotąd na żadnej z marketowych półek, toteż zainteresowała mnie jej obecność w Biedronce. Zdecydowaliśmy się na zakup.

 Tabliczkę ładnie zapakowano w kartonik i sreberko. Jest cienka i podzielona na duże kostki - czyli tak, jak lubię. 60% masy kakaowej nie jest wielkim wynikiem, ale biorąc pod uwagę fakt, że dyskontowe czekolady bywają nazywane gorzkimi już przy 50% jej zawartości - nie ma na co narzekać. Poza tym, 60% kakao to dość optymalny poziom, który odpowiada większości konsumentów. 

Tak, ta czekolada jest zdecydowanie przystępna dla zwykłego zjadacza czekolady :). Kakao w zapachu nie uderza z wielką mocą, jest delikatne i przełamane owocową nutą. W smaku również czekolada jest bardzo delikatna. Gorycz i słodycz są przyjemnie zbalansowane. 

Orzechy laskowe obecne w czekoladzie zostały dość drobno pokruszone, ale jak na mój gust jest to idealna wielkości przy tak cienkiej tabliczce. Poza tym, jest ich na tyle sporo, że zdecydowanie są wyczuwalne, nadając czekoladzie dodatkowych atutów. Orzechy w czekoladzie to dla mnie zawsze zaleta :). Uwielbiam!

Przejdźmy teraz do wiśni... Nie, zdecydowanie - cząstki wiśniowe to w tym przypadku trafniejsze sformułowanie. Jedną z niewielu rzeczy, do których naprawdę można się przyczepić w przypadku tego wyrobu jest kilometrowy skład owych cząstek. Sam przecier wiśniowy stanowi jedynie niewielki procent całości. To właśnie z tego powodu nie doszukamy się tutaj wyraźnego wiśniowego akcentu, jakiego nadałoby czekoladzie zastosowanie suszonych czy liofilizowanych owoców. Posmak wiśni w tej tabliczce kojarzy się bardziej z dżemem bądź kompotem. Nie jest to jednak rzecz, która przekreśla dla mnie tą czekoladę. Całość przypadła mi do gustu, choć nie zrobiła szału - ale przecież wcale się tego nie spodziewałam sięgając po ów smakołyk. Jego cena nie była wysoka, a w zamian otrzymujemy całkiem przyzwoity produkt.

Skład: miazga kakaowa, cukier, orzechy laskowe 6%, cząstki wiśniowe 5% (przecier jabłkowy, przecier wiśniowy 7%, syrop glukozowo-fruktozowy z pszenicy, cukier, glicerol, błonnik pszenny, tłuszcz palmowy, pektyny, ekstrakt z marchwi, jagody i czarnej porzeczki, kwas jabłkowy, aromat), kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, polirycynooleinian poliglierolu, aromaty.
Masa kakaowa min. 60%.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 519 kcal
BTW: 8,7/33,3/41,1

poniedziałek, 25 listopada 2013

Lindt Creation Creme Brulee mleczna z nadzieniem mlecznym z karmelizowanym cukrem i wafelkami


Lubię takie niespodzianki - podczas wyprawy po ulubione grahamki do Biedronki zauważyłam Lindt Creation Creme Brulee w bardzo przystępnej cenie... Kto by się tego spodziewał! Od razu zamieniłam się w przebierającą nóżkami dziewczynkę z wielkimi błyszczącymi oczami, które błagają: "Skaaarbie, kuuup!!!" Skarb kupił, a jakże ;). Zwłaszcza, że sam uwielbia Lindta.

Muszę się przyznać, że nigdy dotąd nie miałam okazji jeść prawdziwego creme brulee. Wynika to z tego, że będąc w restauracjach zawsze jako deser wygrywały wszelkie ciasta bądź lody. Creme brulee zostawiałam na "zaś potem", a w domu nie odczuwam potrzeby samodzielnego wykonywania takich dań. Doskonale wiem, czym jest creme brulee, no ale właśnie... Smakowego odniesienia brak.

Jednak nie przeszkadzało mi to zupełnie w czerpaniu przyjemności z degustacji Lindt Creation Creme Brulee. Ba, owa przyjemność była naprawdę bardzo duża... Lindt wyczarował coś cudownego - przewyższając moje oczekiwania.

Tak jak ostatnio jedzona przeze mnie tabliczka z serii Creation, czyli Rhum Raisins - Creme Brulee została wyprodukowana przez filię francuską firmy. Ten produkt również nie odbiegał jakością od szwajcarskich wyrobów, co bardzo mnie ucieszyło. 

Największym atutem jest jak zwykle sama czekolada. Bardzo kakaowa jak na mleczną, nieprzesłodzona, z śmietankową nutą. Delikatna, lecz nie wątła ;) . Zjadanie warstwy czekolady sponad nadzienia sprawiało mi niewypowiedzianą przyjemność. 

A nadzienie? Biały krem o idealnej konsystencji. Znów procentuje duży udział tłuszczu mlecznego, a brak tłuszczy roślinnych - nadało to nadzieniu cudowny, maślany smak. W owym kremie zatopione są kawałki wafelków i karmelizowanego cukru. O wafelkach rozpisywać się nie będę - są na tyle malutkie i jest ich tak niewiele, że w żaden sposób nie rzutują na całokształt. Natomiast karmelizowany cukier jak najbardziej... Spore kryształy, w żaden sposób nie przypominające żelowego ulepka. Chrupkie, mocno wyczuwalne na zębach. W smaku... intensywnie kakaowe i palone, wręcz goryczkowe. A to Ci heca! Mniam!

 Lindt Creation Creme Brulee wydawała mi się być dość niepozorną, nawet i skromną tabliczką na tle innych smaków w ofercie Creation. Tymczasem, kryje ona w sobie naprawdę wiele dobrego. Proste połączenie smaków wykonane z ogromną pieczołowitością. Klasa.

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku 15%, tłuszcz mleczny 9%, miazga kakaowa, laktoza, cukier karmelizowany (cukier, tłuszcz kakaowy) 3%, całkowicie odtłuszczone mleko w proszku, cząstki waflowe (mąka pszenna i kukurydziana, cukier, wodorowęglan sodu, olej palmowy) 1%, lecytyna sojowa, ekstrakt słodu jęczmiennego, aromaty (jajo, wanilina).
Masa kakaowa min. 30%.
Masa netto: 150 g.

piątek, 22 listopada 2013

Lindt Dark Chocolate Cookie ciemna z kremem czekoladowym i kawałkami ciemnego ciasta



Prawdziwy dylemat - co wybrać jako pierwszy z pozostałych nam produktów Nice To Sweet You? Dark Chocolate Cookie czy Salted Carmel? Mojego Ukochanego przekonał napis na opakowaniu: Experience Your Dark Side, dlatego tym razem sięgnęliśmy po czekoladowe ciasteczko. Uznał, że on już odkrył moje ciemne strony (swoje jak mniemam również ;)), więc nic nie stało na przeszkodzie aby i prawdziwie ciemna strona Nice To Sweet You wyjawiła nam wszystkie swe tajemnice...

Niestety na opakowaniu nie podano jakże istotnej informacji o zawartości masy kakaowej. Węglowodanów jest w składzie całkiem sporo i nie wróżyło to dobrze... Oprócz tego bardzo zaintrygowała mnie niespotykanie wysoka zawartość tłuszczu mlecznego - w składzie znajdował się na trzecim miejscu, przed tłuszczem kakaowym! Rzeczywiście tajemnicza ta Dark Side...

Rozrywamy sreberko. Zapach - świeże, wilgotne i ciężkie ciasto czekoladowe. Już przepadłam... Wgryzam się w pierwszą kosteczkę i... No i przepadłam już zupełnie!!! Ahhh!!!

Obstawiam, że sama czekolada nie ma więcej niż 50-parę procent masy kakaowej - co nie zmienia faktu, że jest pyszna - jak to Lindt. Zresztą, ja zawsze lubiłam deserową czekoladę, nie ma co ukrywać. Ale w tym przypadku, deserowa czekolada w połączeniu z nadzieniem daje MEGA kakaowego kopa. Nie spodziewałam się, że aż tak mi zawróci w głowie. Genialne wykonanie.

Nadzienie jest wprost rewelacyjne. Rzeczywiście czuć, że ma w sobie dużo masła, co okazało się być ciekawą innowacją. Jest bardzo gładkie, przypomina mi masę czekoladową w dobrym jakościowo torcie szwarcwaldzkim. Tak, gładziusieńkie, rozpływające się w ustach nadzienie... A w nim... Chrupiące i zarazem mięciutkie okruchy kakaowego ciasta. Uwielbiam ten efekt! A dookoła dobra deserowa czekolada... Huh, gdyby zawierała więcej masy kakaowej pewnie serducho by mi z piersi wyskoczyło od ataku teobrominy - i bez tego Dark Chocolate Cookie okazało się być prawdziwą czekoladową bombą!

Paradoksalnie, mojego Ukochanego aż przytłoczyła czekoladowość tej tabliczki i stwierdził, że bardziej przypadło mi do gustu Apple Crumble. A ja? Tak jak pogodziłam się ze swoją ciemną stroną, tak pokochałam ciemną stronę Nice To Sweet You ;). Naprawdę, czekoladowe fajerwerki uderzały mnie z każdej strony kiedy jadłam Dark Chocolate Cookie. Czekolada, krem, ciasto. Wszystko byłoby pyszne z osobna, a razem? To już totalna masakra. Moich zachwytów nie było końca, może aż do przesady. Ale cóż poradzić, że "gdy mi jest dobrze, moja dusza mruczy" :). Jeśli ktoś nie pogardziłby wariactwem taki jak ciasto murzynek okraszone gałką lodów czekoladowych z kawałkami czekolady i sosem czekoladowym to... Dark Chocolate Cookie jest zdecydowanie dla niego :)

Skład: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz mleczny, tłuszcz kakaowy, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, laktoza, mąka pszenna, odtłuszczone mleko w proszku, olej palmowy, lecytyna sojowa, kakao w proszku, wanilina, sól, dwuwęglan sodu, wodorowęglan amonu, węglan potasu.
Masa netto: 100 g
Wartość energetyczna w 100 g: 544 kcal
BTW: 5,3/34/51

środa, 20 listopada 2013

Lindt Apple Crumble mleczna z kremem jabłkowym i kawałkami ciasta


Wyprawa do Niemiec zakończyła się sukcesem - najnowsza kolekcja Nice To Sweet You trafiła w moje łapki! Szczególnie cieszyłam się właśnie na tą czekoladę, dlatego sięgnęliśmy po nią jako pierwszą z nowej trójki. Dotąd nadziewane tabliczki z tej serii powalały mnie na łopatki, a Apple Crumble + lindtowska mleczna czekolada? To brzmiało naprawdę BOSKO!!!

Ulubiony kartonik, żywozielone sreberko. Z uwagą rozrywamy... Bah! Aromat zielonego jabłuszka, leciutki i zwiewny, wkomponowany w boską mleczną czekoladę. Jak to jest, że wszystkie zapachy tak cudnie wpasowują się w Lindta? Zapowiada się ciekawie... 

Pod solidną otoczką wyśmienitej czekolady chowa się jasne nadzienie. Jest przede wszystkim mleczne w smaku, ale czegoś mi w nim brakowało... Zatopione są w nim kawałeczki suszonych jabłek i okruchy ciasta - te elementy nadają przyjemną chrupkość nadzieniu, którą tak bardzo uwielbiam w tabliczkach Nice To Sweet You. Pomimo wyczuwalnych kawałków ciasta, całość budzi skojarzenia raczej nie z crumble czy szarlotką, ale z biszkoptowym ciastem ze startymi jabłkami zatopionymi w galaretce. Trochę szkoda, bo spodziewałam się czegoś bardziej trącającego maślaną kruszonką i typowo kwaskowatym jabłkiem. Czegoś z prawdziwym kopem, niczym chrupiąca gorąca i aromatyczna szarlotka polana gęstym czekoladowym sosem... Tymczasem, za dużo "zielonego jabłuszka" odnalazłam w tym wszystkim, zbyt dużo wydelikacenia. Mój Ukochany był tą kompozycją zachwycony, no a ja się odrobinkę zawiodłam. Ale tylko odrobinkę :). Bo i tak było pysznie! Co nie zmienia faktu, że Lindt mógły ciutkę tą czekoladę podrasować, bo w takim połączeniu smaków drzemie ogromny potencjał.

Skład: cukier, pełne mleko w proszku, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, tłuszcze roślinne (kokosowy, palmowy), odtłuszczone mleko w proszku, tłuszcz mleczny, jabłko, mąka pszenna, lecytyna sojowa, laktoza, syrop glukozowo-fruktozowy, naturalny aromat jabłkowy, koncentrat soku cytrynowego, sól, aromaty, dwuwęglan sodu, wodorowęglan amonu, pektyna, ekstrakt słodu jęczmiennego, ekstrakty przypraw, ekstrakt z wanilii burbońskiej.
Masa netto: 100 g
Wartość energetyczna w 100 g: 546 kcal
BTW: 7,1/34/52

niedziela, 17 listopada 2013

Lindt Creation Rhum-Raisins mleczna z nadzieniem z rodzynek i rumem


Gdy pierwszy raz dostrzegłam tą nowość Lindta od razu wiedziałam, że musi być moja. Połączenie smaków niezwykle mnie kusiło, choć nie do końca wiedziałam, czego się po nim spodziewać. No i stosunkowo dawno nie jadłam słodyczy z Lindta - stęskniłam się...

...a po otwarciu Creation Rhum-Raisins moja miłość do Lindta powróciła z mocą uderzenia pioruna. Zapach przepysznej, lindtowskiej mlecznej czekolady jest nie do podrobienia - tutaj dodatkowo został okraszony alkoholowymi i owocowymi nutami. Muszę przyznać, że choć produkty Lindta wyprodukowane w siedzibie francuskiej, dotąd delikatnie odbiegały jakością od szwajcarskich - Creation Rhum-Raisins jest wyjątkiem. Już pierwszy kęs sprawił, że moje kubki smakowe zostały przeniesione do raju. Po pierwsze: cudowna mleczna czekolada z typowym dla Lindta śmietankowym akcentem, w której smak kakao nie gubi się pod nadmiarem cukru. Po drugie: rewelacyjne nadzienie. Tak, naprawdę mnie urzekło. Miało kremową konsystencję, ale nie lejąca się, nie lepiąca się i nie tłustą (brak dodatku tłuszczy roślinnych robi swoje!). Mocno rumowe z mleczną nutą - genialnie komponowało się z warstwą czekolady. No i dodatkowo, w nadzieniu zatopione były drobinki zmacerowanych w rumie rodzynek - świetne urozmaicenie i wzbogacenie smaku. Wszystko było mocno wyczuwalne z osobna: zarówno kakao, jak i mleko, rum oraz rodzynki. A razem... Obłęd :).

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, laktoza, rodzynki zmacerowane w rumie (rodzynki, rum) 3%, rum ciemny 2%, całkowicie odtłuszczone mleko w proszku, cukier inwertowany, syrop glukozowy, tłuszcz mleczny, sorbitol pszenny i kukurydziany, lecytyna sojowa, ekstrakt słodowy jęczmienny, aromaty naturalne.
Masa kakaowa min. 30%.
Masa netto: 150 g.

piątek, 15 listopada 2013

enerBio Schoko-Knusper Riegiel mleczna z chrupkami ryżowymi i nadzieniem z mielonych orzechów laskowych


EnerBio to rossmannowska marka obejmująca wyroby spożywcze wyprodukowane ze składników pochodzących z kontrolowanych biologicznie upraw. Tak przynajmniej głoszą napisy na opakowaniach - cokolwiek by to nie znaczyło, bo certyfikatu UE o rolnictwie ekologicznym jakoś tam nie dostrzegłam (w przeciwieństwie chociażby do czekolad SuroVital, które ów certyfikat posiadają). Zwał jak zwał, rozwodzić się nad tym nie będę - i tak nie przywiązuję do tego dużej wagi. Schoko-Knusper Riegiel zakupiłam tylko dlatego, że w moim Rossmannie znalazłam go w koszu z wyprzedażami. Zbliżający się termin ważności spowodował obniżkę ceny tego batonika o ponad połowę więc żal było nie spróbować. W regularnej cenie raczej bym się na niego nie skusiła.

Mamy 40-gramową czekoladkę podzieloną na 6 grubych kostek. Batonik po rozpakowaniu z papierka i sreberka wygląda kusząco i elegancko. Pachnie dobrej jakości mleczną czekoladą, więc zachęcona szybko decyduję się na pierwszy kęs. Pod grubą warstwą rzeczywiście smacznej mlecznej czekolady kryje się spora ilość ryżowych chrupek otoczonych sowicie mocno orzechowym nadzieniem o kremowej konsystencji. W produkcji smakołyku użyto cukru trzcinowego, co już rzutuje u mnie na plus, bowiem bardzo mi odpowiada specyficzny posmak tego cukru w słodyczach. Lekkie chrupki ryżowe uświadamiają mi, że zdecydowanie jest to lepsze rozwiązanie niż preparowany ryż w konsumowanych ostatnio przeze mnie czekoladach z Biedronki. Nadzienie pomimo udziału tłuszczy roślinnych nie ma nieprzyjemnego posmaku - dominują tu orzechy, w bardzo przyjemny sposób komponujące się z głębią mlecznej czekolady. Całość bardzo mi smakowała, choć mój Ukochany uznał, że trzy kostki to za mało by "cokolwiek poczuć" ;).

Skład: 
Czekolada pełnomleczna: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, śmietana w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, ekstrakt z wanilii burbon.
Chrupiące nadzienie orzechowo-nugatowe 44%: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz palmowy, mielone orzechy laskowe 9%, ryż dmuchany 6% (mąka ryżowa, słód jęczmienny, sól morska), pełne mleko w proszku, kakao w proszku, olej słonecznikowy, ekstrakt z wanilii burbon.
Masa kakaowa min. 33%.
Masa netto: 40 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 581 kcal
BTW: 7,1/39,2/48,7

środa, 13 listopada 2013

Zetti Bambina Erdbeer Mascarpone mleczna z nadzieniem mlecznym z orzechami laskowymi, truskawkami, mascarpone i karmelem


 Spacerując pomiędzy półkami w niemieckim markecie, oprócz czekolad Lindta niedostępnych w Polsce, szukaliśmy czegoś oryginalnego także innych marek. Niepozorna Zetti Bambina przykuła naszą uwagę urozmaiconym nadzieniem. Napis na opakowaniu głosi, iż mamy do czynienia z: "pełnomleczną czekoladą z 70% nadzieniem z orzechów laskowych, pełnego mleka, truskawek, mascarpone i 5% karmelu". To mogło być albo bardzo złe, albo bardzo dobre, dlatego skusiliśmy się na ten produkt.

Tabliczka nie jest podzielona na kostki - wygląda dokładnie tak, jak przedstawia fotografia na opakowaniu. Nadzienie posiada również taką barwę. Jeśli chodzi o formę, Zetti Bambina przypomina fuzję ręcznie robionych tabliczek Pichler oraz wypełnionych grubą warstwą nadzienia Bohme.

Zdecydowanie, nadzienie przeważa w tym smakołyku. Jest bardziej twarde i zbite, niż w Bohme. Mleczna czekolada pokrywa wnętrze bardzo cienką warstwą, którą tak naprawdę odczuwa się dopiero wtedy, kiedy kęs pozostawi się chwilę na języku celem rozpuszczenia kakaowej otoczki. Trudno więc rozwodzić się nad tym, jakiej jakości jest sama mleczna czekolada. Na pewno jest dość słodka, ale nie budzi jakichś dużych zastrzeżeń.

Przejdźmy do nadzienia, bowiem jest go naprawdę bardzo dużo i można o nim wiele napisać. Przeraża fakt wielu form cukru w nim zastosowanych. Generalnie Zetti Bambina to w ponad 60% czysty cukier, ale nie zalepia i nie zamula, jak mogłoby to sugerować. Myślę, że stanowi o tym przede wszystkim owe zbicie nadzienia i różnorodność dodatków. Wszystkie dodatki są rozdrobnione i połączone w mleczno-cukrowej tafli. Pierwsze skrzypce gra truskawka, ale nie narzuca się zanadto jakimiś sztucznymi aromatami. Jest delikatnie przełamana karmelem, co daje dość ciekawy efekt. Orzechy są najsłabiej wyczuwalne, ledwo majaczą gdzieś w tle.

Miałam obawy, że degustacja tej czekolady będzie totalną tragedią, ale nie było tak źle. Całość okazała się być całkiem przyjemna. Ciekawa odmiana - pomimo tony cukru i kilometrowego składu - dała radę. Swoją drogą, muszę zapolować na inne tabliczki marki Zetti, które znalezione w internecie na pierwszy rzut oka wydają się bardziej wpasowywać w mój gust. Wspomnę chociaż o ciemnej z kawałkami banana oraz 88% kakao z guaraną... Ta ostatnia - to dopiero musi być moc!

Skład: cukier, pełne mleko w proszku 29%, tłuszcz kakaowy, syrop glukozowy, orzechy laskowe 5%, miazga kakaowa, truskawki 2%, mascarpone w proszku 2%, jabłko, masło, skondensowane odtłuszczone mleko, syrop cukru inwertowanego, mąka ryżowa, koncentrat soku wiśniowego, koncentrat soku z czarnej marchwi, syrop fruktozowy, pektyna, skrobia modyfikowana, kwas cytrynowy, cytrynian sodu, olej palmowy, lecytyna sojowa, naturalne aromaty.
Masa kakaowa min. 30%.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 461 kcal
BTW: 8,2/20,4/60,5

niedziela, 10 listopada 2013

Schuetzli mleczna z siekanymi orzechami laskowymi i nugatem


Ta czekolada okazała się być najsłabszą z wypróbowanej przez nas trójki Schuetzli - co nie znaczy, że nie była smaczna. Po prostu niczym nas nie zaskoczyła. Jest mlecznie, jest orzechowo, jest kakaowo... Smaki jak najbardziej w porządku (swoją drogą, fajnie komponowały się ze stoutem, który piłam w górskiej knajpie podjadając ową czekoladę ;)). Troszkę zawiodłam się na nadzieniu - choć nie wiem, czego innego mogłabym się po nim spodziewać. Może oczekiwałam czegoś jeszcze bardziej zbitego w formie? Czegoś bardziej oszałamiająco orzechowego? Jeśli chodzi o czekoladowy nugat, chyba nadal mocno żywe są we mnie wspomnienia po chorwackiej Bajaderze - stąd moja tęsknota za taką intensywnością smaku. W Schuetzli kawałeczki orzechów laskowych jak najbardziej na plus - swoją wielkością pasują one do zastosowanego nadzienia. Warto zauważyć, że nadzienie pozbawione jest dodatków tłuszczy roślinnych - daleko więc mu do posmaku margaryny - jednakże rozmaitość mlecznych produktów w proszku rozmywa gdzieś tą pożądaną przeze mnie orzechowość. Ale jest ok. Czekolada do przyjemnego skonsumowania, bez głębszego zastanawiania się :).

Skład: cukier, orzechy laskowe 22%, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, śmietanka w proszku, pełne mleko w proszku, serwatka w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, tłuszcz mleczny, lecytyna sojowa, naturalny aromat.
Masa kakaowa min. 30%.
Masa netto: 100 g
Wartość energetyczna w 100 g: 562 kcal
BTW: 6,4/36/51,3

piątek, 8 listopada 2013

Schuetzli ciemna z migdałami


 Tydzień Alpejski w Lidlu wiązał się z pojawieniem się w ofercie tegoż marketu kwartetu szwajcarskich czekolad. Jedną z nich, białą z nadzieniem migdałowo-śmietankowym, próbowaliśmy rok temu i okazała się być wprost rewelacyjna! ( http://theobrominum-overdose.blogspot.com/2012/10/schuetzli-biaa-z-nadzieniem-migdaowo.html ) W tym roku postanowiliśmy zakupić dwie inne tabliczki z tej serii - mleczna z nadzieniem kakaowym wydała się być nam najmniej atrakcyjna, toteż pozostała na półce sklepowej.

Posiadane przez nas tabliczki Schuetzli wyskoczyły z Magicznej Szuflady z okazji wypadu w góry. Orzechowe czekolady na szlaku to jest to! Na pierwszy rzut z plecaka wypakowana została czekolada gorzka z migdałami. Żadna tam deserowa - jest 74% masy kakaowej, czerń jak noc. Wielkim sukcesem dla mnie jest to, że mój Ukochany potrafi się w końcu delektować czekoladą o tak wysokiej zawartości kakao. Zjedliśmy ją z dużą satysfakcją. Nie mam jej nic do zarzucenia pod względem smaku - po prostu lubię moc kakao. Migdały jak zawsze przepyszne - jedyne, do czego mogę się przyczepić to to, że mogłoby być ich więcej. Ale to praktycznie stała gadka przy jakichkolwiek czekoladach z orzechami :). No i spójrzcie tylko na BTW i porównajcie z innymi czekoladami... Dwa razy mniej cukrów niż w produktach, które przeciętny Kowalski traktuje jako pełnoprawne czekolady. Aż chce się jeść mając pewność, że ten przypływ endorfin który nas czeka, jest wynikiem ataku teobrominy, a nie sacharozy ;).

Skład: miazga kakaowa, migdały 18%, cukier, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, tłuszcz kakaowy, serwatka w proszku, tłuszcz mleczny, lecytyna sojowa, miazga z orzechów laskowych, naturalny aromat.
Masa kakaowa min. 74%.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 558 kcal
BTW: 11,7/42,7/25,3

środa, 6 listopada 2013

Meybona mleczna


Przed Wami historia o tym, że zwykła mleczna czekolada może być... niezwykła. Po pierwsze, sprezentowane mi tabliczki zawsze traktuję wyjątkowo, a to ślicznie opakowane cacuszko było upominkiem przywiezionym z Niemiec przez koleżankę. Po drugie, czekolada została skonsumowana w górach, jako dopalacz na szlaku, a to mówi samo przez się... :) 

Bardzo cieszy mnie fakt, że dzięki temu upominkowi miałam okazję poznać markę Meybona. O samej firmie i jej ciekawej ofercie rozpiszę się za chwilkę - najpierw przejdę do sedna, czyli do ofiarowanej mi tabliczki.

Tabliczka została klasycznie opakowana w papierek i sreberko, co nigdy nie zawodzi. Na przodzie wesoła ilustracja i miły napis - jak się okazało, Meybona oferuje szeroki asortyment takich właśnie upominkowych, kolorowo zapakowanych czekolad. Mnóstwo sympatycznych różności, o czym można się przekonać odwiedzając podstronę firmy dotyczącą właśnie takich dedykowanych tabliczek: http://www.meybona.de/produkte/grussschokolade.html Owce na mojej czekoladzie znalazły się nie bez przyczyny... :) A ponadto ten "ułatwiacz relaksu"... No i jak się nie uśmiechnąć? :)

Rzut oka na odwrót opakowania i... wow! Zostało podane pochodzenie ziaren kakao (w tym wypadku jest to Ekwador), a takie informacje pojawiają się na mlecznych czekoladach baaardzo rzadko. Skład? Nienaganny, naprawdę godzien podziwu. Do tego zawartość masy kakaowej na poziomie 36% w mlecznej czekoladzie też jest rzadkością. Producent nie oszczędza na tym, co dobre - to się chwali!

A jaka była sama czekolada? Cóż, nie zasmakuje fanom mleczno-cukrowych ulepków. W porównaniu do tego, z czym kojarzymy sobie zazwyczaj mleczną czekoladę - ta jest naprawdę mało słodka. Przez 36% kakao całość nabiera zupełnie odmiennego charakteru. Mleczność schodzi na drugi plan, pierwsze skrzypce gra delikatne kakao. Do czego to porównać? Hm... Zróbcie sobie kakao do picia instant, taki słodzony syropem glukozowym gotowy proszek z emulgatorami. A potem rozpuście w gotującym się mleku naturalne kakao w proszku i sami dosłodźcie cukrem. Porównajcie. Różnica będzie ogromna, i dla wielu dla niekorzyść dla drugiego rozwiązania. No ale tak jest i w przypadku tej czekolady. Przyzwyczajeni do podrasowanej chemią przeciętności nie umiemy czerpać przyjemności z prostoty skarbów natury.

Więcej o Meybona? Oprócz serii upominkowych czekolad mają w swej ofercie totalne rewelacje, na których myśl cieknie mi ślina do pasa... Warto odwiedzić stronę internetową firmy i przekonać się samemu... Szczególne wrażenie zrobiła na mnie bogata oferta tabliczek "kolażowych", posypanych przeróżnymi dodatkami -> http://www.meybona.de/produkte/markenprodukte/collage-schokolade/motive.html Argh, cały asortyment mógłby być mój!!! Chyba trzeba wybrać się gdzieś dalej w głąb Niemiec, niźli tylko do marketu przy granicy...

 Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku 23%, miazga kakaowa, lecytyna sojowa, wanilia burbońska.
Masa kakaowa min. 36%.
Masa netto: 100 g.

wtorek, 5 listopada 2013

Trumpf ciemna z ryżem preparowanym i malinami


Oto druga wybrana przeze mnie 50-gramowa tabliczka z serii marki Trumpf wyprodukowanej dla dyskontu Biedronka. Jeśli ktoś ma ochotę na jakiś mały słodki grzeszek - wybierając tą czekoladę popełnia mniejsze zło. Biorąc pod uwagę skład produktu, wypada on milion razy lepiej od popularnych wafelków czy batonów - a więc stanowi ciekawą alternatywę.

Niestety tak jak w przypadku wcześniej opisywanej tabliczki - i ta dość mocno się kruszy. Spód znów bardzo obficie pokryty jest ryżem preparowanym, co przy niezbyt grubej czekoladzie niesie ów nieprzyjemny efekt rozpadania się w dłoniach. Godne pochwały jest zastosowanie liofilizowanych owoców zamiast cukrowych granulek - jednakże maliny nie są mocną stronę tego produktu. Całość kompozycji wydaje się być dość kwaskowata. Coś namolnie próbowało zepsuć mi przyjemność jedzenia wyrobu o 60% zawartości kakao. Może za wiele aromatu, a za mało autentycznych malin? A może to po prostu sprawka preparowanego ryżu, który wnosi ze sobą specyficzną nutę smakową? Coś mi tu nie gra, coś zawadza... Ale nie umiem wprost stwierdzić co. Średniak. Jednak ryż podany w takiej formie nie jest dla mnie.

Skład: miazga kakaowa, cukier, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, ryż preparowany 12%, tłuszcz kakaowy, liofilizowane kawałki malin 1%, lecytyna sojowa, polirycynoleinian poliglicerolu, naturalny aromat malinowy, ekstrakt z wanilii. 
Masa kakaowa min. 60%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 474 kcal
BTW: 7,4/26/47

niedziela, 3 listopada 2013

Trumpf biała z ryżem preparowanym i wiórkami kokosowymi


Serię czekolad z ryżem preparowanym wyprodukowała dla Biedronki firma Trumpf. Dwie małe tabliczki Chocco wrzuciłam spontanicznie do koszyka podczas zakupów w tymże dyskoncie przed wyjazdem w góry. Smaków dostępnych jest więcej - ja sięgnęłam po te, które najbardziej mnie zaciekawiły. Uznałam, że sprawdzą się jako szybka słodka przekąska na szlaku (każdy pretekst jest dobry, żeby spróbować czegoś nowego - zwłaszcza, jeśli skład produktu nie odstrasza z kilometra, a cena jest baaardzo niska). 

Pierwszy kontakt z czekoladą jest bardzo pozytywny, bowiem dociera do nas smakowicie kuszący kokosowy aromat. Jak się potem okazało, był to niestety jedyny tak intensywny pozytywny bodziec, jakiego dostarczył ten smakołyk. Spód tabliczki bardzo obficie zapełniony jest przez preparowany ryż, przez co produkt łatwo się kruszy. Może gdyby czekolada była grubsza, efekt ten zostałby ograniczony? Sama czekolada jest bardzo słodka i niestety daleka od boskich aksamitnych białych czekolad, jakie miałam okazję jadać ostatnimi czasy... Przypomniałam sobie, jak smakuje słaba biała czekolada. Kokos w smaku również gdzieś przepada, tekstura wiórków jest praktycznie niewyczuwalna - wszystko przytłacza preparowany ryż. Kurczę, chrupki ryżowe wypadłyby tutaj milion razy lepiej - choć wtedy producent zapewne dosłodziłby je toną cukru, co suma sumarum i tak zakrawałoby o porażkę... Podsumowując - pomysł na smakołyk ciekawy i oryginalny, ale samo wykonanie niestety kiepskie...

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, ryż preparowany 12%, mleko odtłuszczone w proszku, mleko pełne w proszku, wiórki kokosowe 5%, śmietanka w proszku, laktoza, tłuszcz mleczny, lecytyna sojowa, polirycynooleinian poliglierolu, naturalny aromat kokosowy, ekstrakt z wanilii.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 546 kcal
BTW: 5,6/32/58