poniedziałek, 30 listopada 2020

Dick Taylor Jamaica Bachelor's Hall ciemna 75%

W końcu przyszedł czas na degustację czekolady kalifornijskiej manufaktury Dick Taylor, która nie posiadała na swej powierzchni żadnej posypki. Wprawdzie w pysznej Orange Bourbon Pecan była ona wielką zaletą, jednakże już w Bee Polen & Fennel po prostu przeszkadzała w pełnym delektowaniu się samą czekoladą. Dopiero dziś, w Jamaica Bachelor's Hall 75%, miałam poznać dopiero czym jest czysta czekolada wypuszczona spod skrzydeł Dick Tayor, nierozproszona żadnymi błyskotkami. Kupiona w sklepie Sekretów Czekolady, miała być dopiero czwartą moją tabliczką stworzoną z jamajskiego kakao (po Amedei, Morin oraz Georgii Ramon). Znalazłam więc już dwie dobitne cechy, dla których Jamaica Bachelor's Hall 75% napawała mnie szczególną ekscytacją.

Cudownie rzeźbiona i lśniąca, przepięknie opakowana - kolejna tabliczka od Dick Taylor ma u mnie 10/10 w kwestii estetyki. Według opisu na kartoniku, mamy w niej odnaleźć nuty moreli, krakersów z mąki graham oraz daktyli. W pierwszym kontakcie pachniała nam po prostu owocowo-kawowym kakao, pełnym ciepła i aksamitu - czułam się tak, jakbym obcowała z idealnie klasyczną czekoladową czekoladą, jakkolwiek banalnie to nie brzmi.

 Istotnie, w ustach Jamaica Bachelor's Hall rozlala się czekoladową aksamitną lawą, niebiańsko esencjonalną, błotnistą. Dawno już nie czułam czegoś takiego; każdy błogi kęs przynosił mi olbrzymią ulgę. Kawa znalazła się tu w genialnym balansie z prażonymi orzechami (laskowymi i włoskimi), dodatkowo okraszona klimatem jesiennego parku (w zbiorze tym bosko odnalazły się drewno, suche liście, paluchy chlebowe). Zgodnie z zapowiedzą, doszukać potrafiłam sie tu również dojrzałych moreli, a także fig (które to jakoś bardziej przychodziły mi na myśl niż daktyle).

 W końcu marka Dick Taylor pokazała mi swoją prawdziwą moc. Czekolada okazała się niebywale smakowita, elegancko klasyczna - pomimo mało popularnego źródła kakao. Ze spokojem mogłabym ją polecić nawet dla debiutanta w dziedzinie degustacji Prawdziwej Czekolady.

 Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy.
Masa kakaowa min. 75%.
Masa netto: 57 g.

sobota, 28 listopada 2020

Raaka Maple & Nibs ciemna 75% Uganda z cukrem klonowym i nibsami kakaowymi

Druga po Coconut Milk czekolada z ugandyjskiego kakao z nowojorskiej manufaktury Raaka, jak i w ogóle moje dopiero drugie doświadczenie z ziarnami z tego kraju - winna być czymś wytrawniejszym i mocniejszym od poprzedniczki. Dziś przedstawiam Wam Maple & Nibs, czyli ciemną 75% tabliczkę, słodzoną cukrem klonowym i posypaną kakaowymi nibsami. Ziarna Semuliki Forest Cacao uprawiane są przez zrzeszenie 1002 organicznych farmerów w dystrykcie Bundibugyo. Moją jakże egzotyczną Raakę zakupiłam dzięki uprzejmości sklepu Sekretów Czekolady.

 Na powierzchni tafli znajdowało się mnóstwo nierównomiernie rozmieszczonych nibsów, które też posiadały różną wielkość. Czekolada pachniała głęboko całkiem klasycznym kakao z domieszką kawy, drewna, skóry oraz soczystych malin i porzeczek. W ustach okazała się zaskakująco gładka - tak, jakbym ciągle nie mogła uwierzyć, w jak niesamowity sposób Raaka łączy surowość czekolady z jej aksamitem, tworząc dzikie i uładzone zarazem kompozycje. Smakowo najpierw przeważały dojrzałe jagody i porzeczki, kojarząc się wręcz z esencjonalnymi lodami pełnymi tych owoców. Dalej, zgodnie z zapowiedzią w sferze zapachu, pojawiło się sporo intrygujących nut skóry i drewna, nawet dość mrocznych. Z czasem na wierzch wypłynęły kwaskowe i ziołowe akcenty surowego kakao, które otulone karmelową słodyczą brzmiały nader ekstrawagancko.

Przyznam, że w tej czekoladzie nibsy mi przeszkadzały. Niby soczyste, ale nie do końca - część z nich wydawała się za sucha, przez co nadmiernie podkręcały surowość, próbując przemienić ją w coś prymitywnego. Zaś Maple & Nibs zdecydowanie dążyła w stronę wyższych lotów niż prymitywność. Forma nibsów jest jedyną rzeczą, jaką zmieniłabym w tej tabliczce.

 Skład: ziarna kakao, cukier klonowy, tłuszcz kakaowy.
Masa kakaowa min. 75%.
Masa netto: 51 g.

czwartek, 26 listopada 2020

Zotter White Choco Mousse biała nadziewana maślanym musem z białej czekolady z wanilią i cynamonem

Przed Wami kolejna niezwykle prosta, nowa Handscooped od Zottera, tym razem bezalkoholowa, zdająca się być totalnym przeciwieństwem ostatnio próbowanej Portwein & Feige. White Choco Mousse to na pierwszy rzut oka niebiańska kraina łagodności. Biała czekolada i nadzienie z białej czekolady... Miałam okazję już próbować wielu wariacji Zottera na temat białej czekolady, zwykle tak jak tu cudnie przyprawionej wanilią i cynamonem - siłą rzeczy, ślinka mi pociekła na myśl o  tej białej kumulacji. Tabliczkę kupiłam na biokredens.pl.

W składzie bardzo wysoko, bo aż na trzecim miejscu, znajduje się masło. W różny sposób mogło to wyjść... Odczuwało się to już podczas przełamywania tabliczki - ona dosłownie rozpadła mi się w rękach od naciskiem. Jej wnętrze było niebywale miękkie, leciutkie niczym piana. Chyba pierwszy raz spotkałam się z aż taką konsystencją w Handscooped. Czekolada pachniała kremem orzechowo-waniliowym, co było ciekawą obserwacją, gdyż żadnych orzechów w jej składzie nie odnajdziemy.

Kuwertura okazała się dokładnie taka, jaką zapamiętałam białą czekoladę od Zottera - z iluzją orzechowego posmaku i muśnięciem przypraw. W środku zaś, rozegrało się coś niesamowitego. Mus dosłownie rozpływał się w ustach, tak mocno maślany się okazał - a przy tym, wcale nie odczułam, aby był zbyt tłusty! Paradoksalnie, wręcz zalepił opakowanie - ilości tłuszczu nie dało się oszukać. Całość została jednak tak skomponowana i tak doprawiona, że absolutnie nie czułam się przytłoczona. Najlepiej porównać ów mus z bardzo delikatnymi lodami. Słodko? No oczywiście, że było słodko! Nie mniej jednak, mleczność, "orzechowość", aromatyczna maslaność, karmelowość podkręcona przyprawami - wszystko to sprawiło, iż odnalazłam dużo radości w degustacji tej czekolady, bez poczucia przeciążenia. Choć przecież tak łatwo można by tu było naruszyć balans!

Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, masło, pełne mleko w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, syrop skrobiowy, słodka serwatka w proszku, pełny cukier trzcinowy, wanilia, lecytyna sojowa, sól, cynamon.
Masa netto: 70 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 588 kcal.
BTW: 5,9/43/45.

wtorek, 24 listopada 2020

Beskid Americano ciemna 60% Panama Bocas Del Toro Bio z kawą Panama Boquette SHG 15%

 

Kolejne posiadane przeze mnie propozycje z naszej rodzimej manufaktury Beskid zostały już wypuszczone w nowych opakowaniach z odświeżoną szatą graficzną i, co najważniejsze, w o 10 g większym rozmiarze! Spośród świeżo zakupionych tabliczek tej marki zakupionych w sklepie Sekretów Czekolady, w pierwszej kolejności sięgnęłam po Americano z serii Coffee Time, bazującą zarówno na panamskim kakao, jak i panamskiej kawie. Kakao Bocas Del Toro znam już z bardzo ciekawej siedemdziesiątki bez dodatków. Sama zaś Americano, to moja trzecia bezmleczna czekolada od Beskidu z kolekcji Coffee Time, po Drip Coffee i Espresso.

Błyszcząca i cieńsza tabliczka niż uprzednio to bywało w Beskidzie, cudownie pachniała świeżo zmieloną kawą. W ustach rozlała się gęstym aksamitem, bym już za chwilę zatopiła się w mocnym espresso wymieszanym z gorącą czekoladą i rumem, przełamanym iluzją kapki mleka. Było tu też coś odrobinę orzechowego, utrzymanego w tonie likieru z orzechów włoskich, doprawionego cynamonem. Zdawała się też być bardzo wilgotna, przez to jadło się ją wręcz ekspresowo - niesamowicie wciągała.


Americano okazała się chyba najbardziej klasycznie kawowa spośród wymienionej trójki. Już sama charakterystyka panamskiego kakao pozwoliła tu się bardzo mocno rozwinąć kawie, w urokliwie deserowy sposób. No i ta błoga konsystencja. Tak, mogłabym zjeść jej zdecydowanie więcej.


Skład: ziarna kakao Panama Bocas Del Toro Bio, cukier trzcinowy nierafinowany, kawa Panama Boquette SHG 15%.
Masa kakaowa min. 60%.
Masa netto: 60 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 466 kcal.
BTW: 9/34/32.

niedziela, 22 listopada 2020

French Broad Guatemala ciemna 73%

 Kolejną czekoladą z asortymentu amerykańskiej manufaktury French Broad, którą udało mi się zdobyć dzięki uprzejmości sklepu Sekretów Czekolady, jest ciemna tabliczka z gwatemalskiego kakao o jego 73% zawartości. Znów przyjemnie jest obcować z tak estetycznie wykonanym opakowaniem. W wkładki umieszczonej w jej wnętrzu dowiadujemy się, iż French Broad do zastosowanego w tej czekoladzie dotarło przez organizację Uncommon Cacao. Ziarna pochodzą z plantacji położonych w wiosce Rocja Pomtila w północnej Gwatemali, zamieszkałej przez ludność Maya Q'eqchi. Według producenta, podczas degustacji możemy spodziewać się akcentów winogron concord, świeżo upieczonego brownie oraz masła migdałowego.

 Nieco ciemniejsza i bardziej głęboka z swej barwie niż poprzedniczka, Guatemala 73% w sferze zapachu była nieco do niej podobna, co pozwala doszukiwać się tu charakterystyki manufaktury. Wspólnymi mianownikami dla Indii i Guatemali okazał się chleb. Choć przy indyjskiej degustacji wydawało mi się, iż nuta pieprzu będzie charakterystyczna dla tamtejszego kakao, tutaj również ją spotkałam. Rozwinął się w przykurzony dywan, psią sierść i paprykę, jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało.

Delikatniejsza w konsystencji niż India, niestety również pozostawiła po sobie wrażenie zwyczajności. Wiele akcentów się powtarzało, jakby przetworzenie ziaren przez French Broad zabijało typowość regionu. Przewijały się akcenty sosnowego igliwia, sorbetu z mango przewrotnie doprawionego pieprzem i posypanego kruszonką z ciemnego chleba żytniego. Najbardziej charakterystycznym posmakiem, który pozostał w ustach po tej czekoladzie, był napój jabłkowo-brzoskwiniowy, taki najprostszy i popularny. W efekcie... sama nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. French Broad coraz bardziej wydaje mi się przerostem formy nad treścią.

Skład: ziarna kakao, cukier, tłuszcz kakaowy.
Masa kakaowa min. 73%.
Masa netto: 60 g.

piątek, 20 listopada 2020

Zotter Portwein & Feige ciemna 70% nadziewana porto i ganaszem figowym

Zotter lubi eksperymenty na temat alkoholi w czekoladzie, a ja z chęcią po takie fuzje sięgam. W tym przypadku, wielokrotnie sprawdziła się zasada - im prościej, tym lepiej. Portwein & Feige, zakupiona ostatnio na biokredens.pl, również zdawała się wpisywać w tę regułę, choć zastosowano tu kilka innowacji. Ciemna czekolada o 70% zawartości kakao okala nieco jaśniejsze nadzienie bazujące na porto (drugie miejsce w składzie!) i suszonych figach. Poza tym, w owym ganaszu odnajdziemy mleko oraz pastę tamaryndową (z owocem tamaryndowca w czekoladzie spotkałam się dotychczas tylko raz - w czekoladzie Mascarin z fabryki na Reunion). Jako słodzik użyto cukru klonowego oraz daktylowego, co zaskakujące u Zottera, gdyż dotychczas w roli tej prym wiódł surowy cukier trzcinowy.

W przekroju urzekła mnie naprawdę grubaśna warstwa czekoladowej kuwertury. Od nadzienia docierał zaś zapach intensywnie alkoholowy. Już te dwie obserwacje pozwoliły mi stwierdzić, że będzie wyjątkowo mocno!

 Choć nadzienie generalnie odczuwałam jako gładkie, sporo w nim było szorstkawych, ale bardzo przyjemnych drobinek, które zidentyfikowałam jako kawałki suszonych fig. Całe wnętrze czekolady syropowo i esencjonalnie smakuje figami i daktylami, hojnie podlanymi porto. Zdecydowanie, czuć jego bardzo wysoki udział w składzie. Na tyle podkręca moc całej kompozycji, iż czekoladowej kuwerturze ze spokojem dałabym 80% kakao. W całej tej intensywności i wytrawności, Portwein & Feige przypomina ekskluzywną wiśniówkę, posłodzoną z wielkim umiarem, dobrze przerobioną. To bodaj jedna z poważniejszych i najbardziej dystyngowanych propozycji z całego asortymentu Handscooped.

Skład: miazga kakaowa, porto, tłuszcz kakaowy, cukier klonowy, cukier daktylowy, suszone figi, pełne mleko w proszku, miód, pasta tamaryndowa (tamarynd, woda), odtłuszczone mleko w proszku, sól, wanilia.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 471 kcal.
BTW: 6,7/31/33.

środa, 18 listopada 2020

Kuná Raw Nibs Atacama Salt ciemna 71% Ekwador z nibsami kakaowymi i solą

 
To już moje trzecie podejście do czekolady, w której ekwadorska marka Kuná używa soli jako jednego z dodatków. Bardzo mocne i dynamiczne połączenie pokazała nam w Cardamom-Salt, zaś o wiele łagodniejsze, niemalże niewyczuwalne - w Physalis-Salt. Tym razem, mieliśmy zmierzyć się z solą wprost z pustyni Atacama, zestawioną z surowymi nibsami kakaowymi. Tak skomponowana posypka zdobiła ciemną czekoladę o 71% zawartości kakao uprawianego w okolicach rezerwatu biosfery Sumaco na rodzinnych farmach Indian Kichwa. Kuná Raw Nibs Atacama Salt zakupiłam poprzez sklep Sekretów Czekolady.

 
Dwie trzydziestogramowe tabliczki prezentują się pięknie z obfitą (lecz nieprzesadzoną) nibsową posypką. Soli niestety zbyt wyraźnie dostrzec się nie dało. Pachniała świeżością morskiej bryzy i kwaskowatością niedojrzałych owoców. 

Pierwsze chwile w smakowaniu tej czekolady fundują nam 100% ekwadorskiego szaleństwa. Zatapiamy się w totalnej owocowej soczystości i słodyczy. Banany, mango, truskawki, jeżyny, wiśnie, papaja - wszystko ociekające żywymi sokami. Raptem - ta boska energia zupełnie zmieniła swój kierunek. Z jednego basenu przeskakujemy do drugiego, z światła - w mrok. Oto wciąga nas imperial russian stout, wysokoalkoholowy, kawowy, gęsty, z posmakiem rumu. Przez dłuższą chwilę pozostawałam w uśmiechniętym zdumieniu wywołanym tym nagłym zwrotem akcji.

 
Nibsy - choć soczyste, świeże, dzikie, ziołowe i wspaniałe - nieco przeszkadzały mi w czerpaniu pełni satysfakcji z głębokiej dynamiki tej czekolady. Dobrze, iż sama czekolada nie była zbyt wylewnie aksamitna, lecz dość zwarta w swej konsystencji - przynajmniej kontrast między nią a nibsami nie okazał się zanadto szokujący.

Pozostało też we mnie pytanie - gdzie sól? Mogłabym jej szukać wypływającej z specyficznej kwaskowatości tej czekolady, tudzież z jej surowego rysu... Jednakże na pewno nie stwierdziłabym w ciemno i wprost, iż sól (i to przecież nie byle jaka!) ma w tej kompozycji znaczący udział. Podsumowując, wielopłaszczyznowość tej czekolady wprowadziła mnie w niemałą konsternację. Nieprzewidywalna - to dobre słowo na określenie Kuná Raw Nibs Atacama Salt.


 Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, surowe nibsy kakaowe, sól.
Masa kakaowa min. 71%.
Masa netto: 60 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 633 kcal.
BTW: 10/47/40.

poniedziałek, 16 listopada 2020

Raaka Green Tea Crunch ciemna surowa 66% Dominikana z komosą ryżową i zieloną herbatą

 

Dominikańskie kakao Reserva Zorzal z prowincji Duarte w surowej interpretacji nowojorskiej manufaktury Raaka poznałam dotąd w wielowymiarowej tabliczce Pink Sea Salt 71%. Dziś obniżamy nieco poziom tego samego kakao - do 66% - i łączymy je z ekspandowaną komosą ryżową oraz... genmaicha. Czym w ogóle jest genmaicha? Otóż - to połączenie zielonej herbaty z prażonym i łuskanym ryżem brązowym. Green Tee Crunch - bo tak nazywa się dziś prezentowana czekolada - zapowiadała się więc chrupko i herbacianie. Zdobyłam ją dzięki uprzejmości sklepu Sekretów Czekolady.


Nieokrzesany wygląd tabliczki w ciekawy sposób łączył się z delikatną wonią zielonej herbaty i ziemisto-skórzanego kakao. W ustach niby surowa, ale jednak subtelna i wyważona w swej konsystencji - od pierwszego kęsa przypominała o wysokiej klasie marki.  O dziwo, wydała mi się mocno jogurtowa. Jednocześnie, przez mnogość ekspandowanych i prażonych drobinek, odczuwałam ją jako bardzo lekką. Wobec powyższych cech, kojarzyła mi się z naturalnym jogurtem z musli, pełnego właśnie komosy ryżowej, ale także orzechów. Fuzja zielonej herbaty i specyfiki kakao w ciekawy sposób poprowadziła mnie w stronę klasycznego zielonego jabłuszka oraz odświeżającej skórki limonki. Ziołowy posmak nieustannie przewijał się w tle, idąc nie tyle w stronę samej zielonej herbaty, ale... mocnej czarnej herbaty przełamanej mlekiem (nabiałowe akcenty nie pozwalały o sobie zapomnieć).

Green Tee Crunch to kolejna bardzo ciekawa czekolada z repertuaru Raaka, choć w obliczu porównania do sztosów takich jak Bourbon Cask Aged - moją faworytką zostać nie może.

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, komosa ryżowa ekspandowana, geinmaicha (zielona herbata z prażonym łuskanym ryżem).
Masa kakaowa min. 66%.
Masa netto: 51 g.

sobota, 14 listopada 2020

Zotter Cola & Popcorn ciemna mleczna 60% nadziewana galaretką z coli, ganaszem z coli, praliną migdałową i popcornem

Ubóstwiam, gdy Zotter sięga po tak banalne, ale jakże odkrywcze zarazem połączenia! Cola i popcorn - klasyk kinowych multipleksów, otrzymał bardziej szlachetną formę na wskutek zaklęcia w tabliczkę Handscooped. Kupiona na biokredens.pl Cola & Popcorn, jest ciemną mleczną czekoladą o 60% zawartości kakao, nadziewaną galaretką z coli (kocham zotterowe galaretki!), ganaszem z coli, praliną migdałową oraz popcornem.

Czekolada pachnie ciastkami typu delicje (wyjątkowo mocny wpływ galaretki na całokształt!) oraz cukierkami o smaku coli. W przekroju tabliczka prezentuje się naprawdę pięknie - niemalże czarna galaretka kontrastuje z beżową migdałową praliną.

Gdy biorę kęs zawierający w sobie wszystkie warstwy czuję się tak, jakbym jadła... posolone ciastka delicje. I nie jest to wcale wielce wyrafinowany smak, lecz rzeczywiście przypominający marketowe słodkości. W pralinie drobinki popcornu (bo niestety został on nieco za bardzo rozdrobiony, by wyraźnie go odczuć) wnoszą odrobinę chrupkości, poza tym czekolada jest generalnie gładka. Posmak coli najbardziej spektakularnie odznacza się dopiero po jakimś czasie, tak jakby dopiero musiał rozlać się w ustach. Sama mięciutka i soczysta galaretka (jak zwykle bardzo udana u Zottera) sprawia wrażenie... rodzynkowej. Tak, rodzynki są tu dominującym skojarzeniem. 

Migdałowych akcentów niestety nie ma wiele, o dziwo, wypadły tu blado. Migdałowa pralina bardziej przypominała niby-śmietankowe nadzienie z ciastek typu Oreo, a to niezbyt górnolotne porównanie... Podsumowując, jak na Zottera fajerwerków tu nie było. Osobiście, nie bałabym się użyć grubszych cząstek popcornu i jeszcze mocniej bym je posoliła. Uderzyłabym też mocniej migdałami i podkręciła colę. Czekoladowa kuwertura również wypadła łagodnie. Generalnie całość oceniam jako zbyt delikatną, nawet nieco mdłą. Z komercyjnych produktów Zotter mógł stworzyć coś naprawdę awangardowego, ale niestety Cola & Popcorn zabrakło temperamentu.

Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, cola (cukier, woda, ekstrakt z cytryny, przyprawy, mięta, wanilia, sok limonkowy, sok cytrynowy, kwas cytrynowy), pełne mleko w proszku, syrop kukurydziany, migdały, odtłuszczone mleko w proszku, słodka serwatka w proszku, sok cytrynowy, popcorn, pełny cukier trzcinowy, olej kokosowy, masło, koncentrat soku cytrynowego, pektyna jabłkowa, sól, lecytyna sojowa, wanilia, koncentrat limonkowy, cynamon, płatki róż, chili, proszek cytrynowy (koncentrat soku cytrynowego, skrobia kukurydziana, cukier).
Masa kakaowa min. 60%.
Masa netto: 70 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 481 kcal.
BTW: 7,4/29/46.

czwartek, 12 listopada 2020

Dick Taylor Bee Polen & Fennel ciemna 70% Brazylia z pyłkiem pszczelim i koprem włoskim

Moje pierwsze doświadczenie z kalifornijską marką Dick Taylor było spektakularne - czekoladę Orange Bourbon Pecan 65% Belize wspominam z wielkim sentymentem. Dzięki sklepowi Sekretów Czekolady, weszłam w posiadanie jeszcze dwóch tabliczek  wypuszczonych spod skrzydeł Adama Dicka i Dustina Taylora - pierwszą z nich pragnę Wam dziś zaprezentować. Ciemną czekoladę o 70% zawartości kakao posypano jakże oryginalnymi dodatkami: pyłkiem pszczelim oraz koprem włoskim. Jak to u Dick Taylor bywa, tabliczka została przepięknie ozdobiona, co niestety kiepsko uwieczniłam na zdjęciu, gdyż nie chciałam dopuścić do nadmiernego obsypania się posypki.

Czekoladzie nie można odmówić pięknego wyglądu, jednak już z sferze zapachu będzie ona kontrowersyjna dla wielu osób. W tym miejscu, szczególnie mój Mąż wykazał się niebywałą inwencją, która jeszcze rozwinęła się już po skosztowaniu pierwszych kęsów. Oto mamy suchary wojskowe z kminkiem, sweter starej babci, opuszczony dom starców. Cóż, mój Mąż od dawien dawna ma niską tolerancję na koper włoski, anyż, lukrecję i im podobne. Na szczęście, ja nauczyłam się czerpać radość z takich smaków.

Sama brazylijska czekolada była niesamowicie gładka i soczysta. Chciałoby się odkryć pełnię jej barw, lecz niestety koper zabrał wszystko. Pyłek pszczeli, tak uroczo wyglądający na powierzchni czekoladowej tafli, wnosił dodatkowy kwiatowo-miodowy aromat, który nakręcał tylko opresyjność kopru. Naprawdę, chciałabym więcej powiedzieć o czekoladzie, która na pewno ma potencjał... Dobór mocnych dodatków po prostu ją przyćmił, stały się jej integralną częścią i nie pozwoliły płynąć kakao własnym torem. W związku z tym - mam mieszane uczucia co do całej degustacji. Nic by się złego nie stało, gdyby posypki użyto nieco mniej.


Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, pyłek pszczeli.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 57 g.

wtorek, 10 listopada 2020

French Broad India ciemna 71%

Dzięki uprzejmości sklepu Sekretów Czekolady udało mi się zakupić trzy tabliczki amerykańskiej manufaktury French Broad (nazwa pochodzi od rzeki, nad którą leży miasto Asheville w Karolinie Północnej, w którym swą siedzibę ma firma). Przede wszystkim urzekła mnie estetyka ich opakowań, lecz dopiero gdy czekolady trafiły w moje ręce, byłam w stanie docenić ją w pełni. Urocze w swej prostocie i elegancji kartoniki, w których wnętrzu niczym baśń zawarta jest historia manufaktury. Dziś opisywana czekolada została wykonana z kakao indyjskiego, a choćby Soklet pokazał mi ostatnimi czasy, jak przebogate i ciekawe potrafi ono być.

Na małej wkładce umieszczonej w kartoniku zamieszczono garstkę informacji o pochodzeniu ziaren. Pochodzą one z plantacji Anamalai, czyli z tego samego regionu, w którym pracuje Soklet. Tutaj, są to okolice miasta Pollachi, a kakao uprawiane jest wraz z kokosem i gałką muszkatołową. Nieopodal znajdują się także plantacje herbaty oraz innych przypraw. Po czekoladzie mieliśmy spodziewać się nut truskawek, hibiskusa oraz wiśni.

60-gramowa tabliczka również jest prześliczna, podzielona na kostki z grawerem loga marki. Pachnie morzem i przyprawami, przez to zdaje się duszna i świeża zarazem. Jednocześnie w jej zapachu odczuwałam coś bardzo pospolitego, niestety - co kazało mi przewidywać, iż na obcowaniu z wyglądem czekolady skończy się największa radość z jej nabycia.

W ustach przede wszystkim odczuwałam ją jako lepką. Jej smak był na początku dziwny dla mnie. Kojarzyła się z kwaśnym piwem, kwasem chlebowym bądź też po prostu chlebem na zakwasie. Miała w sobie nutę zwietrzałego pieprzu, co wzbudziło za mnie tęsknotę za tym, jak bogaty przyprawowy raj może mieścić w sobie indyjskie kakao (vide Soklet). Czułam wiercącą w nosie woń dogasających polan drewna. Pojawił się akcent dojrzałych owoców kaki.


Przy tym wszystkim - mało się w niej działo, była mocno stonowana, jakby przygaszona. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, iż charakteryzuje ją posmak zwyczajnej deserowej czekolady, jaką można nabyć w każdym sklepie. Nie była tak pospolita "po całości", ale miała w sobie coś, co kojarzyło się miernie (na pewno porównanie z Sokletem zmiażdżyło ją... No, tego nie dało się porównać). Cóż, w zapasach mam jeszcze dwie czekolady od French Broad, zobaczymy, jakie wrażenia przyniosą.

Skład: ziarna kakao, cukier, tłuszcz kakaowy.
Masa kakaowa min. 71%.
Masa netto: 60 g.

niedziela, 8 listopada 2020

Zotter Granola + Fruit ciemna 70% nadziewana kokosową praliną i owocami

Jestem wielką fanką płatków na śniadanie - od lat klasyczne owsiane wiodą absolutny prym u mnie pod tym względem. Lubię łączyć je z różnymi owocami i orzechami, toteż najnowsza propozycja Zottera z serii Handscooped - Granola + Fruit - z miejsca stała się dla mnie atrakcyjna. Nawet pomimo tego, iż paradoksalnie owsa w nich nie odnajdziemy: jest ryż, kokos, chia, nerkowce oraz moc owoców: rodzynki, berberys, maliny oraz jagody. Generalnie bazą nadzienia jest pralina kokosowo-ryżowa, a cała reszta bogactwa jest nieregularnie w niej zatopiona. Ciekawostką jest fakt, iż użyto samych niebanalnych słodzideł: syropu klonowego, cukru kokosowego oraz daktylowego. Tabliczka jest w pełni wegańska. Granola + Fruit zakupiłam na biokredens.pl.

Czekolada pachnie cieplutkim kokosowo-czekoladowym ciastkiem, maczanym w podgrzanym mleku ryżowo-kokosowym. W jej przekroju wyraźnie widać, iż to pralina gra kluczową rolę - jest ona bardzo delikatna, niestety z nieco margarynowym sznytem, jednak bardziej ryżowa niż kokosowa. Bardzo urokliwa jest chrupkość, która nie przytłacza łagodności całej kompozycji. Chrupkość ta zafundowana została przez wiórki kokosowe oraz ziarenka chia, gdyż nerkowce (w całkiem solidnych cząstkach) oferowały już doznania o dziwo bardziej miękkie. Co rusz trafialiśmy na owocowe inkluzje, z których zdecydowanie najwyraźniej odznaczały się rodzynki, zaś na drugim miejscu zaskakujący berberys (który zidentyfikowałam jako dzikszą żurawinę). Całe szczęście, że jako kuwertury użyto ciemnej czekolady, przez co całość pozostaje w idealnym balansie słodyczy.

Granola + Fruit to ciekawa tabliczka, choć jak dla mnie - mogła mieć ostrzejszy charakter... I przydałoby się nieco tego owsa!


 Skład: miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, napój ryżowy w proszku (ryż, olej słonecznikowy, sól), syrop klonowy, cukier kokosowy, olej migdałowy, wiórki kokosowe, rodzynki, orzechy nerkowca, berberys, nasiona chia, płatki ryżowe (ryż, sól), cukier daktylowy, suszone marakuje, proszek kokosowy (pasta kokosowa, mleko kokosowe, mąka kokosowa), suszone maliny, wanilia, suszone jagody, lecytyna sojowa, sól, proszek cytrynowy (koncentrat soku cytrynowego, skrobia kukurydziana, cukier).
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 70 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 572 kcal.
BTW: 5/42/41.

piątek, 6 listopada 2020

Raaka Bananas Foster ciemna surowa 66% Peru z bananami i wanilią

Jak to jest, że banany w czekoladzie automatycznie kojarzą mi się ze sztucznością? Byłam jednak przekonana, że Raaka nie może mi tego zrobić. Tylko surowe peruwiańskie kakao z regionu San Martin, cukier trzcinowy, banany i wanilia. Żadnych aromatów, żadnych udziwnień. Oto Bananas Foster, którą to tabliczkę zdobyłam dzięki sklepowi Sekretów Czekolady.

Jak to Raaka - tabliczka wygląda elegancko i dziko zarazem. Pachniała ku mojemu zaskoczeniu zupełnie nie bananowo, lecz ogólnie owocowo - bardzo wiele w tym zapachu możnaby odgadnąć. Pewna duszność unosiła się nad czekoladą, co jeszcze utrudniało identyfikację poszczególnych owoców. Generalnie osaczył mnie szok poznawczy - gdzie te banany?

 W smaku uderzyło mnie mega orzeźwienie. Pomarańcze, ananasy, mandarynki, dojrzałe mango - wszystkie soczyste i esencjonalne, podane na lekko szorstkim, typowym dla Raaka tle. Banany? Owszem, ale pojawiły się gdzieś daleko, wcale nie przesadnie dojrzałe. Gdybym nie wiedziała, że tam fizycznie są - nie mam pewności, czy bym umiała je wprost nazwać. Z całkowitą pewnością - nie są nutą wiodącą. Całokształt tej czekolady przez swą zróżnicowaną owocowość skojarzyła mi się z popularnym ostatnio stylem piwnym - pastry sour. Podobała mi się jej nieoczywistość. Prostota i owocowe bogactwo zarazem. Raaka... znów urzeka.


Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, banany, wanilia.
Masa kakaowa min. 66%.
Masa netto: 51 g.

środa, 4 listopada 2020

Bean Geeks Burned Beer Nuts ciemna 62% Gwatemala z orzechami laskowymi prażonymi i karmelizowanymi w piwie stout Vanilla Shake

 

Burned Beer Nuts od Bean Geeks to dla mnie szczególnie wyjątkowa czekolada. Doskonale pamiętam, jaką rozkosz sprawił mi waniliowo-kawowy stout Vanilla Shake z browaru Mikkeller, choć piłam go już kilka lat temu. Mikkeller to po prostu najwyższa półka w kwestii browarnictwa, a to piwo idealnie uderzyło w mój gust. Tu, w Burned Beer Nuts użyto orzechów laskowych prażonych i karmelizowanych właśnie w piwie Vanilla Shake. Prześlicznie wyglądające orzechy umieszczone zostały w ciemnej czekoladzie o 62% zawartości gwatemalskiego kakao Indio Rojo - Triniario z rejonu Rio Dulce, które to znamy już z kilku innych propozycji od Bean Geeks. Czekolada trafiła w moje ręce dzięki uprzejmości sklepu Sekretów Czekolady.

Wygląd tej tabliczki to dla mnie małe dzieło sztuki. Minimalistyczna, lecz karmelizowane orzechy wyglądają na niej tak wyjątkowo! W sferze zapachu to je czuć przede wszystkim. Mając w pamięci doświadczenia choćby z Guatemala 70% żałowałam, iż w tym połączeniu nie zastosowano bardziej kawowego, skórzanego, ziemistego kakao... Indio Rojo to przede wszystkim radosne, soczyste owoce czerwone. Szczerze powiedziawszy, orzechy w piwie przyćmiły tę czekoladę. Kusił, tak bardzo kusił waniliowy shake, ale nadal za mało było tu paloności, niż bym tego chciała.

Dominowała łagodność karmelu z nutą wanilii i bardzo delikatnej kawy, otulających przepyszne, wysokojakościowe orzechy laskowe. Cieniutka warstwa piwnego karmelu, w jakim były zanurzone, przypominała również wyjątkowo aromatyczny miód pitny. Nie mniej jednak... mogło być tu więcej, więcej wszystkiego, więcej piwno-czekoladowej rozkoszy. Odczuwam pewien niedosyt.

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, orzechy laskowe, piwo (woda, słód jęczmienny, owies, chmiel, kawa, wanilia, drożdże).
Masa kakaowa min. 62%.
Masa netto: 40 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 458 kcal.
BTW: 7/29/58.