czwartek, 30 lipca 2020

Beskid Pieprz Wenezuela Carenero Superior ciemna 75% z czerwonym pieprzem


Czekolady, w których dominującym dodatkiem jest pieprz, zawsze wywołują u mnie odrobinę rezerwy. Z jednej strony, miałam okazję wypróbować już nieco naprawdę udanych, typowo pieprznych tabliczek (Krakakoa Salt & Pepper, Akesson's: z różowym, dzikim i czarnym pieprzem). Z drugiej strony, niektóre z nich pomimo profesjonalnego wykonania, nie przypadły mi do gustu (Menakao Bright & Citrusy), inne zaś widocznie traktowały kontrowersyjny dodatek jako panaceum na sukces, z czego oczywiście nie wyszło nic dobrego. Obecnie uważam, iż największą radość sprawiają mi czekolady, gdzie pieprz jest jednym z kilku dodatków, współtworzącym złożoną kompozycję (jak chociażby w Chocolate Tree Mexico Aztec Spice). Gdy czekolada występuje w duecie z samym pieprzem, przeogromną różnicę czyni też sam rodzaj pieprzu, o czym bardzo dobrze wie przytoczony wyżej Akesson's, mający w swej ofercie kilka różnych pieprznych czekolad. Nasz rodzimy Beskid w swej jedynej tabliczce z pieprzem sięgnął po pieprz czerwony - przez co w zasadzie nie do końca wiemy, co to za pieprz, bo czerwonym można nazwać kilka jego rodzajów. Nie mniej jednak, zawsze czerwony pieprz kojarzy mi się z o wiele większą aromatycznością i świeżością, niż w pieprzu czarnym.

Ów czerwony pieprz w ilości 0,5% połączony został z 75% ciemną czekoladą z wenezuelskiego kakao Carenero Superior, znanego już z innych tabliczek polskiej manufaktury (vide propozycja z kozim mlekiem). Dziś prezentowaną czekoladę kupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.


W wiśniowociemną, soczyście błyszczącą tabliczkę pieprz został wkomponowany w niewidocznej, drobnozmielonej formie, co bardzo mnie ucieszyło. W zapachu przyprawa odznaczała się intensywnością i wilgocią, jakby wymieszaną ze skruszonymi ziarnami kakao oraz cząstkami cebulowego pieczywa podanego na ciepło.

Pierwszy kęs sprawia, iż czujemy się, jakbyśmy rozgryźli ziarenko pieprzu - mocno aromatycznego, z żywiczno-owocowymi nutami, kojarzącymi się z jałowcem i żurawiną. Świetnym wrażeniem była wilgoć, przez co cała pieprzność czekolady okazała się bardziej przystępna. Czerwony pieprz w swej wyrazistości wyraźnie dominuje nad całością, lecz konsystencja i jakość samej czekolady jakoś magicznie to balansuje. Nie czujemy się przytłoczeni pieprzem, a wszystko pomimo nietypowości wydaje się proste.


Przychodzą do nas skojarzenia z klasyczną pszenną zapiekanką z serem, dobrze doprawioną. Ewentualnie, mogą to być zapieczone pod serem ziemniaki w mundurkach, również solidnie "popieprzone". Ewidentnie, w naszym Beskidzie pieprz sprawia, iż czekolada zdaje się być jakimś daniem podanym na ciepło, bazującym na dopieczonych nutach (miękkie, wilgotne i ciepłe wnętrze, lekko przypieczona i rumiana otoczka), z lejącym się serem i feerią ziół. Wenezuelskie kakao pokazuje tu swe łagodne oblicze, aczkolwiek na tyle zdecydowane, by nie zniknąć całkowicie pod natłokiem pieprzu, lecz stworzyć dla niego solidną, aksamitną bazę.

Skłonna jestem nawet stwierdzić, iż Beskid z pieprzem okazał się ciekawszy, niż propozycja z papryczkami piri piri, bazująca również na wenezuelskim kakao (lecz pochodzącym z regionu Caicara del Orinoco).


Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy nierafinowany, pieprz czerwony 0,5%.
Masa kakaowa min. 75%.
Masa netto: 50 g.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz