Popołudniem 7 lipca na skałkach Frydlantske Cimburi w czeskich Górach Izerskich sięgnęliśmy po kolejną czekoladową markę, z którą nie mieliśmy nigdy wcześniej do czynienia. Mowa o Taza Chocolate, z siedzibą w Somerville w amerykańskim stanie Massachusetts. Firma chlubi się tym, iż wytwarzane przez nią czekolady wyrabiane są tylko z ziaren kakao mielonych w ręcznie rzeźbionych granitowych młynkach. Szkoda, że tylko niektóre ich wyroby mają dokładnie określone pochodzenie ziaren - według strony internetowej Taza korzysta z różnych organicznych plantacji w Ameryce Środkowej i Południowej. Między innymi, dziś opisywana czekolada od Taza nie posiada wyszczególnionego kraju pochodzenia kakao. Za to marka niesamowitą wagę przykłada właśnie do surowego sposobu rozdrabniania ziaren oraz do mnogości prawilnych certyfikatów. Moje tabliczki Taza zakupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.
Z serii Wicked Dark zdecydowałam się kupić dwie czekolady. Jedna z nich zawiera dodatek prażonego kokosa i to właśnie ją rozpakowaliśmy na skałkach Frydlantske Cimburi. Jak na 95% zawartość kakao, tabliczka była dość jasna. A może nie - jasna to złe słowo - jej barwa była wysycona czerwienią, wręcz wiśniowa. Dopiero po przełamaniu tafli widać było zarówno dodatek kokosowych płatków (bo wiórkami nie do końca można je nazwać), jak i specyficzną, bardzo szorstką i gruboziarnistą strukturę samej czekolady. Od razu można dostrzec, że kakao zostało zmielone w bardziej surowy sposób niż w większości dziś spotykanych czekolad.
Prawdę powiedziawszy gdyby nie ciekawa struktura, sama czekolada byłaby ciężka do zniesienia. Wyraziście goryczkowa, choć nie jakoś specjalnie głęboka. Mocno ziemista, z octowymi przebłyskami kwaśności - jedynie lekko okraszona karmelowością cukru. Chropowata struktura o dziwo nadaje jej pewnej paradoksalnej soczystości, a jest to szorstkość o kilka poziomów większa niż chociażby w tabliczkach Manufaktury Czekolady. Płateczki kokosa, przyjemnie uprażonego, stanowią świetny dodatek. Naprawdę genialnie wpasował się on w strukturę czekolady, a także w jej smak - jest doskonałym przełamaniem. W swych zapasach posiadam jeszcze analogiczną tabliczkę z imbirem i śmiem wątpić, czy imbir tak samo dobrze sprosta zadaniu jak kokos.
Taza stworzyła rzeczywiście dość pokręconą, nietypową, nieco ekstremalną czekoladę - na pewno nie jest ona dla każdego. Wprawdzie mam wrażenie, że ów prymitywny sposób mielenia wcale nie wpłynął jakoś szczególnie na bukiet smaków - jest on raczej przytłumiany przez narzucającą się konsystencję. Jako ciekawostka warto ją jednak wypróbować. Szczególnie zadowoleni powinni być fani kokosowych ciemnych czekolad.
Skład: ziarna kakao, kokos, cukier trzcinowy.
Masa kakaowa min. 95%.
Masa netto: 70 g.
Co za różnica czy różnica czy młynki są ręcznie rzeźbione czy nie? Ważne, żeby czekolada była dobra. Jeżeli technologia pozwala robić lepszą czekoladę, to należy ją wykorzystać, zamiast tkwić w czasach kamienia łupanego. Kolejna firma, która tworzy jakąś hipsterską modę, zamiast skupić się na robieniu dobrej czekolady.
OdpowiedzUsuńDokładnie, 100% hipsterstwa ;)
Usuń