czwartek, 1 października 2015

Manufaktura Czekolady ciemna Ghana 100%



Dzisiejszy wpis dedykuję Oldze - wiem, jak czekała na tą recenzję u mnie :). Gdy tylko na naszym rynku pojawiła się tabliczka 100% kakao wyprodukowana przez Manufakturę Czekolady wiedziałam, że muszę jej spróbować (a zakupiłam ją poprzez Czekolady Zotter Polska, jako dodatek do zamówienia ukochanych Zotterów). To chyba pierwsza polska czekolada w której składzie znajdziemy tylko i wyłącznie ziarna kakao, bez grama cukru czy innych dodatków. Mimo, że polski rynek czekoladowy nadal raczkuje (polskich producentów dobrej czekolady można policzyć na palcach jednej ręki), to ten fakt jest już nie lada wyczynem! Manufakturowa stóweczka jest wyjątkowa także z innej przyczyny - kakao użyte do jej stworzenia pochodzi z Ghany, a takiej tabliczki 100% jeszcze nie spotkałam. Wprawdzie moja przygoda ze stówami nie jest długa, ale tym bardziej każda nowość jest dla mnie w tej dziedzinie szczególnie intrygująca. Ghana to państwo, w którym uprawia się ogrom kakao, co oznacza, że w dużej mierze trafia ono do masowego przerobu. Na szczęście na terytorium Ghany funkcjonują też bardziej alternatywni producenci kakao, jak chociażby kooperatywa ABOCFA - dzięki której mogłam skosztować wyśmienitej tabliczki Zotter Ghana 75%.

Gdy wyjęliśmy Ghanę 100% z szczelnie zamkniętego opakowania, odnieśliśmy wrażenie, że wcale nie mamy do czynienia z absolutną zawartością kakao. W istocie, pachniała tak, jakby miała w sobie te 75%, no może niewiele więcej. Aromat czekolady miał w sobie na pierwszy rzut pewną lekkość, która po chwili kontaktu z nozdrzami ciężko opadała w dół. Po krótkim namyśle już wiedzieliśmy z czym to się kojarzy. Ja przywołałam bukiet ciężkich mokrych róż, z których woń olejku różanego wydobywa się z przytłaczającą, oleistą mocą. Mój Mąż w zapachu Ghany 100% odkrył wilgotną, ciemną i głęboką jamę - przepastną i przerażającą dziurę w żyznej ziemi. Uhh, takie aromaty dały nam jasno do zrozumienia - zapowiada się bosko! Czym prędzej sięgnęliśmy po pierwszą kostkę.



Na początek chciałam Was przeprosić za chaos w opisie Ghany 100%. Okazała się ona być na tyle zmienna (niczym kobieta!), że starałam się dokładnie odzwierciedlić moje odczucia i przemyślenia pojawiające się po kolei podczas degustacji, bez wprowadzania ich na siłę w ład. W pierwszym kontakcie Ghana 100% wydała się mi zaskakująco miękka, a następnie lekko proszkowa. Uczucie proszkowatości prędko przechodzi jednak w dziwne zalepianie, w specyficzny suchy sposób. Spod suchości wydobywa się lepkie błoto. A może było to błoto posypane z wierzchu suchym piachem przywianym przez wiatr? Na pewno ów wiatr przyniósł ze sobą niedużą goryczkę, papierowo-paloną suchość, obszyte szronem ściąganie.

Odnosimy wrażenie, że w tej czekoladzie brak jest górnych nut - to niczym czołganie się wąskim korytarzem, którym to zaraz mamy zapaść się wprost do głębi jaskini. Warto od razu zaznaczyć, że absolutnie NIE MA tu ostrych siarkowych i popielnych akcentów, morderczej kwaśności i goryczy - to zupełnie inna stówka niż Zotter Peru 100%, Morin Peru 100% (nie ma jej na blogu, kosztowałam podczas degustacji w Pintej Klepce) czy Zotter High-End 96%. Bardziej jest to czekolada skierowana w stronę Domori IL100% Criollo. Choć od Domori różni się znacznie (zupełnie inny bukiet smaków), to obie tabliczki łączy niesamowite bogactwo oraz niebywała przystępność. Choć Manufaktura w tym porównaniu jest czekoladą o wiele surowszą.

Dalej przedzieramy się przez zwały przypalonego papieru oraz drobnego i mokrego piasku. W tym miejscu jako taka goryczka i kwaśność mieszają się wraz ze ściąganiem, nie mogąc się zdecydować, kto winien przejąć dominację. Wszystkie smaki są niedopowiedziane, ustępują kolejnym. Gdy w końcu uda się nam przedrzeć przez piach i papier, odkrywamy zaskakującą świeżość słodkawo-kwaskowatego ogórka. Świeżego gruntowego ogórka, z twardą skórką, jeszcze trochę przysypanego glebą, pachnącego liśćmi - ale w środku bardzo soczystego i rześkiego. Na tym etapie odkryłam, że Ghana 100% strasznie gryzie mi się z kawą, którą popijałam do duetu. Kęs tej czekolady zapity kawą zamieniał się z ekscytującej przygody w zgniło-wymiocinowy ulepek. Zdecydowanie lepiej do Ghany 100% pasowałby inny napój - ale o tym później.



Lekko karmelowa słodycz coraz to bardziej próbuje się przebijać przy dłuższym ssaniu kawałka czekolady. Żadna rażąca suchość nie pozostaje w buzi, gdy język dłużej zabawia się kęsem. Po kolejne kostki sięga się mimowolnie, z zaciekawieniem, bez masochistycznego odczucia, że to jest smakowa piekielna masakra, ale chcemy brnąć w nią dalej. Zwłaszcza, że tak pięknie zmienia się w każdą kolejną kostką.

Po roztarciu na języku karmelowej słodyczy wiedziałam już, że wraz ze swoją piaskowo-papierową suchością oraz zbalansowanymi i wycofanymi nutami kwaśno-goryczkowymi - Ghana 100% dobrze pasowała by do ciemnego piwa, mocno nachmielonego a przy tym pełnego karmelowych i czekoladowych słodów. Może jakieś Black IPA? Przy klasycznie popijanej przeze mnie do czekolady kawie kubki smakowe oszalały i wcale nie było to dobre połączenie. Konkretne piwo było by lepszym towarzyszem dla Ghany 100%. Moc kawy została zniweczona przez tą czekoladę i tyle.

Brnąc dalej byłam w stanie już podsumować tą czekoladę jako bardzo nietypową i surową, bez olbrzymiej głębi - lecz mimo to niezwykle zróżnicowaną. Tak, im dalej w las, tym suchy papier odchodzi hen w dal. Oddaje miejsce feerii aromatycznej i świeżo palonej słodyczy. Co jakiś czas powracają ogórki, przeplecione świeżością igliwia. Momentami sprawiają one wrażenie słodzika. Pojawia się całe mnóstwo słodowo-ziarnistych nut: słód z chleba, słody karmelowe, palone drewno, pestki słonecznika. Powraca skojarzenie z błotem, ale tym razem jest to wierzchnia warstwa błota spieczonego upałem przyświecającego mocno w południe słońca. Tak, bo dalej jest już tu więcej wilgoci niż suchości. Troszkę tak, jakbyśmy lepili zmielone kakao w kulki za pomocą zimnej wody.

Sam finisz okazuje się być bardzo orzechowy. Najpierw do głowy przychodzą rozgryzane niedojrzałe orzechy laskowe, takie świeżo rwane z leszczyny. Potem czułam jakbym wgryzała się w obfity surowy nugat - mocno skompresowane zmielone orzechy najróżniejszych gatunków. Zależy jak się ugryzie Ghanę 100% - różne pomysły przychodzą do głowy. Chwilami miałam wrażenie, że jest tu po trochę wszystkiego - choć nie odnajdziemy tu jednoznacznych owocowych nut. Ghana 100% to czekolada potwornie dynamiczna, podczas jej degustacji nie ma miejsce na znudzenie i rutynę. Dzieło Manufaktury Czekolady zauroczyło mnie - i choć wiem, że jest to doświadczenie na jeden raz, będę je bardzo miło wspominać. Z czystym sumieniem polecam ją każdemu, zwłaszcza, że jest to bodaj najłatwiej dostępna stówka na naszym rynku (i na dodatek stworzona przez rodaków!). Bierzcie i jedzcie, cieszcie się, odkrywajcie dziką i surową Ghanę!


Skład: 100% ziarno kakao z Ghany.
Masa kakaowa: 100%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 682 kcal.
BTW: 13,6/54,5/31,8

38 komentarzy:

  1. Każda linijka Twojej recenzji utwierdza mnie w przekonaniu,że muszę ją mieć.W 100% moje nuty smakowe.Z resztą próbowane przeze mnie dotychczas tabliczki Manufaktury mnie nie zawiodły. Muszę się wybrać do tej herbaciarni, może mieli nową dostawę :>, oby :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki za udane polowanie! Proszę podziel się wrażeniami, gdy już ją zdobędziesz.

      Usuń
  2. Teraz to już w ogóle napaliłam się na Manufakturę Czekolady. To jest jedna z trzech tabliczek, które od paru tygodni czaję się zamówić i... dzisiaj chyba w końcu to zrobię. :D Setka Zottera była dla mnie chyba właśnie za siarczysta, kwaśna, a ta... jej zmienność i właśnie "nie-setkowość" mnie kuszą. Trzeba spróbować i tyle!

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym jej sprobwać! Chociaż jedną kosteczkę :) Specjalnie ją zamówię :P

    OdpowiedzUsuń
  4. 100% to chyba poza moimi granicami kakaowej tolerancji, tak myślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodziłabym się przy Zotter Peru 100%, ale nie przy tej czekoladzie ;).

      Usuń
  5. z chęcią spróbuję, zwłaszcza że mam już jakieś doświadczenie z zotterową setką

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli zotterowską setkę przeżyłaś, to ta czekolada na pewno Ci zasmakuje!

      Usuń
  6. Ja po prostu WIEDZIAŁAM, że to będzie "moja" czekolada! Początkowo przeraził mnie ten brak cukru i samo kakao, kakao i jeszcze więcej kakao, ale potem... kuuurde... Ta czekolada jest pozbawiona wszystkiego, czego nie lubię w gorzkich czekoladach, posiada zaś nuty, które w czekoladach - ogólnie czekoladach, nie gorzkich - kocham. Aż sobie wieczorem przeczytam jeszcze raz, tak przed snem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to jest właśnie magia kakao :). Czasem nie potrzeba żadnych dodatków, by było pysznie i jakże dynamicznie.

      Miłej ponownej lektury :D

      Usuń
  7. O matko, a idzcie z tą manufakturą czekolady! Jak tak można xDD Nie no żartuje, cieszę się, że chociaż od Was dziewczynki mogę mieć jakiekolwiek o nich pojęcie :) Ale dla mnie słodkość jest piorytetem, więc nie umiałabym się nią chyba zaprzyjaźnić, bardziej bym się przemęczyła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polska firma, żadna fanaberia! ;)

      I tak była bardzo przystępna jak na setkę.

      Usuń
    2. Co z tego! Musiałabym bank obrabować by kupić ich produkty... jeden fakt nie zabija, ale na jednym by się nie skończyło :D

      A idz mi z setką wariacie! :D

      Usuń
    3. Sprawdzałaś w ogóle, ile kosztują? :P Przecież na takie cacuszka można sobie odkładać po złotówce...

      Usuń
    4. tak gdyby nie odkłądało się paru innych złotówek na co innego :) Aktualnie na telefon ^^

      Usuń
    5. Też odkładałam... aż w końcu dostałam służbowy, który użytkuję też prywatnie ;)

      Usuń
  8. Jestem ciekawa jakbym ja ją odebrała. Przyznam, że do Manufaktury czuję jakąś sympatię, więc może bym i kiedyś odważyła się na 100%. Ale bym się do niej nie przyznawała, aż do pozytywnej recenzji. Na wypadek gdyby mi jednak nie smakowała ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto spróbować i się przekonać. Na pewno polecam Ci ją bardziej, niż stówkę od Zottera. To nie jest masochizm i piekło, tylko coś naprawdę ciekawego.

      Usuń
  9. 100%! O mamo ale bałybyśmy się tej tabliczki, czy damy radę czy nie przypadkiem jej smak nas pokona :) Tyle się w niej dzieje, że od czytania aż w głowie się kręci :P Co prawda kawą byśmy jej na pewno nie popijały ale piwem też nie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten smak nie detronizuje, wszystko jest całkiem przystępne - choć rzeczywiście dużo się dzieje.

      Może jakaś konkretna herbata też by do niej pasowała, hmmm...

      Usuń
  10. Ciekawie musiała smakować, nawet ciężko mi to sobie wyobrazić, zwłaszcza jak czekolada 100% może mieć nuty karmelowe :) Najbardziej "czekoladową czekoladą" jaką jadłam była 99%, ale myślę że to jest inna jakość smaku i mam nadzieję, że jeszcze w życiu zdążę ją upolować :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie masz na myśli Lindta? Oczywiście, że to jest coś zupełnie innego. Lindt 99% jest dla mnie oszustwem, bo wysoka zawartość kakao jest podbita przez duży udział kakao w proszku.

      Usuń
    2. Tak, mam na myśli Lindta :) Nie myślałam o proszku kakaowym do tej pory jako czymś złym :p

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Chodzi o odtłuszczone kakao w proszku, takie jakie można kupić w każdym sklepie i używa się go np. jako dodatek do pieczenia ciast. To odpad w produkcji tłuszczu kakaowego. W czekoladach z dodatkiem proszku, jest on praktycznie zawsze niewiadomego pochodzenia. Wyobraź sobie, że masz w czekoladzie ziarna kakao pochodzące w konkretnego rejonu, pieczołowicie obrobione według przemyślanych zasad i... dodajesz do niej zwykłe odtłuszczone kakao w proszku, nie wiadomo skąd. Ów dodatek odtłuszczonego kakao w proszku warunkuje częstą nieprzyjemną proszkowość ciemnych czekolad, ich niemiłą kwasotę i cierpkość - które często wynikają nie z bogactwa kakao, ale z zastosowania odpadu w procesie produkcyjnym. Oszczędności w produkcji, kosztem jakości.

      Usuń
    5. Dziękuję za szczegółową analizę; )
      Jesteś prawdziwym czekoladowym znawcą ;)
      A co sądzisz o surowym, sproszkowanym kakaowcu sprzedawanym jako kakao surowe ?

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    8. Amator jestem, nie znawca :D

      Surowe, całe ziarna kakao w proszku to zupełnie inna bajka. W kwestii odżywczej to genialna sprawa. Jakby nie patrzeć - to superfood (zresztą dobra ciemna czekolada to dla mnie również superfood :)).

      Usuń
    9. Ja kupuję te surowe sproszkowane już, wyglądające jak zwykłe kakao. Mam też takie ziarna rozdrobnione, a całych jeszcze nie próbowałam, bo nie bardzo wiem co z nimi robić :p

      Usuń
    10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    11. Ale da się to pogryźć ?? :p Mi się wydawało, że one są strasznie twarde...

      Usuń
    12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  11. Z tak wysoką zawartością kakao nigdy nie jadłam . Jak kiedyś spotkam 100-tkę to kupię bo gorzkie czekolady są smaczne i zdrowe:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta jest wyjątkowo smaczna!!! Tak wysoka zawartość kakao jest tutaj w ogóle nieprzerażająca :).

      Usuń