niedziela, 16 września 2018

Morin Jamaique Marvia ciemna 63%


Jamaique Marvia Noir 63% to kolejna single-origin z francuskiej manufaktury Morin, którą zakupiłam poprzez sklep Sekretów Czekolady, a tym samym dopiero druga czekolada wykonana z jamajskiego kakao, jaką dane mi było próbować. Pierwsza w nich, wykonana przez włoskie Amedei - Cru Jamaica 70% - bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Przy całych mych mieszanych uczuciach wobec Amedei, Jamaica stała się jedną z mych ulubionych tabliczek tej marki. Teraz miałam wypróbować interpretację tego kakao wykonaną przez o wiele mocniej docenianą przeze mnie czekoladziarnię Morin.

Jamaique Marvia od Morina niestety cechowała się o 7% mniejszą zawartością kakao w porównaniu do Amedei. Według producenta, czekolada prezentuje paletę nut żółtych owoców, ściółki leśnej oraz wanilii. Całkiem pasowałoby to do mojej recenzji Amedei Jamaica.


Jamajskiego Morina zabrałam w piękne, wymarzone miejsce... Niestety wniesienie go tam okupione zostało faktem, iż tabliczka nieco "zmarzła". W ustach musiałam dać jej więcej czasu na ukazanie bukietu smaków, ale warto było czekać... Po pierwsze odwdzięczyła się lubianą przeze mnie strukturą charakterystyczną dla czekolad Morin - kakaowo masywną, ale przy tym mającą w sobie dozę wyrafinowanej delikatności. Dalej ukazała się nam intensywna słodycz dojrzałych żółtych śliwek, wymieszana z jasnymi winogronami, morelami i odrobiną mango. Nuta mango uderzała już bardziej w leśno-drewniane klimaty, dzięki czemu już na samym początku degustacji zachwyciłam się jednoznacznością jamajskiego kakao.


Odnalezione na Chocolate Codex porównanie Amedei Jamaica do wylizanego do cna drewnianego patyczka po lodach waniliowych tu pasowało równie trafnie. Drzewne subtelne nuty, ciepłe i przyjemne - mieszały się ze słodką przyprawowością wanilii oraz feerią wybitnie żółtych owoców (w tle jagody i czerwone porzeczki, ale to jedynie urozmaicające wstawki). Nie ma się dziwić, że podczas degustacji na Roche Ecrit chmury rozstąpiły się i ukazał się nam upragniony widok na cyrk Salazie. Po prostu atmosfera stała się przytulna. Choć jamajskie Morin i Amedei prezentują bardzo zbieżne nuty smakowe, Morin pozbawiony wkurzającej bezowości wygrywa batalię - swą strukturą.

Jeśli będę mieć okazję wypróbować jakiejś trzeciej czekolady z jamajskiego kakao, na pewno się skuszę. Z chęcią przekonam się, czy jamajskie ziarna są rzeczywiście tak urokliwie monolityczne w smaku.





Reunion - nasze wielkie marzenie od lat. Kiedyś zobaczyliśmy w internecie zdjęcie rajskich strzelistych szczytów zatopionych w zieleni, tryskających wodospadami - dopiero wtedy dowiedzieliśmy się tego egzotycznego skrawka terenu Unii Europejskiej. Reunion jest bowiem terytorium francuskim, będąc jednocześnie wyspą na Oceanie Indyjskim, położoną między Madagaskarem a Mauritius.

Od dawna planowaliśmy przejść kiedyś wyspę w poprzek, z północy na południe, wyznaczonym szlakiem GR R2. Problemem były paskudnie drogie bilety lotnicze. W końcu udało nam się upolować atrakcyjną promocję - wprawdzie z kilkoma utrudnieniami podczas podróży (zmiana lotniska w Paryżu podczas przesiadki, podroż tylko z bagażem podręcznym), ale kupiliśmy je niemalże w ciemno, na miesiąc przed wylotem.

Tak to znaleźliśmy się w Saint Denis - największym mieście Reunion. Pierwszy dzień na wyspie spędziliśmy odpoczywając właśnie tam. Ruszyliśmy też do Decathlonu w Saint Suzanne celem zaopatrzenia się w resztę podstawowego sprzętu (namiot, palnik gazowy, kartusze), którego nie mogliśmy przewieźć w bagażu podręcznym.



A następnego dnia, to jest w piątek 31 sierpnia, od rana ruszyliśmy na GR R2, zaczynając w dzielnicy Saint Denis La Providence. 



Ocean, miasto i... dżungla.








Pierwszy nocleg w terenie spędziliśmy nieopodal schroniska Roche Ecrite. Przydał się namiot - całe schronisko było wynajęte przez myśliwych z psami.



1 września rano ruszyliśmy na szczyt Roche Ecrite 2276 m n.p.m.  i to właśnie na nim zjedliśmy dziś opisywaną czekoladę. Nim doszliśmy na szczyt trochę się zagubiliśmy i w międzyczasie wraz ze zdobywaniem wysokości popsuła się pogoda...





Wystarczyło chwilę poczekać podjadając Morin Jamaique Marvia, by ze szczytu ukazała nam się przepaść, mająca na swym dnie spektakularny cyrk Salazie...



 Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, lecytyna słonecznikowa.
Masa kakaowa min. 63%.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 581 kcal.
BTW: 7,2/41,6/39,7.

1 komentarz:

  1. Kilka dni temu wróciłem do tej Amedei, ale Morina to jeszcze chętniej... Piękne widoki, idealnie pasują do dobrych czekolad :)

    OdpowiedzUsuń