Piątkowe popołudnie, 27 listopada. Zbliżająca się sobota odzywa się coraz to większą tęsknotą za weekendowymi degustacjami. Czuję żądzę kakao. Jestem akurat w biurze, szukam słodyczy w szafce u kierownika (bez skutku), pytam kolegi czy nie chce czegoś z pobliskiego Lidla (nie chciał), nerwowo biegam aż się ze mnie śmieją. Koniec końców, robię kawę i siadam do laptopa. Zawzięcie mówię sobie NIE. Do czasu. Podczas dwugodzinnej drogi powrotnej do domu nie wytrzymałam i zatrzymałam się w Kauflandzie. Miałam czuja. Bardzo dobrze, że koniec końców wybrałam Kaufland, a nie Lidl.
Najpierw sięgnęłam po ciemną czekoladę 60% kauflandowskiej marki Katy. Kakao użyte do jej wykonania ponoć pochodzi z Madagaskaru. Gdy jednak zobaczyłam regały z tzw. ekskluzywnymi produktami pod szyldem Exquisit (mam wrażenie, że znaczna część tego asortymentu była przygotowana na święta, choć mogę się mylić - bardzo rzadko goszczę w Kauflandzie), od razu odłożyłam Katy spowrotem na półkę. Kauflandowskie czekolady Exquisit zbyt mocno przypominały mi znaną już markę. Nietypowe kształty, wypróbowane już połączenia smakowe... Ciemna z winnym marcepanem, biała z wanilią i solonymi migdałami... Ja Cię kręcę, toż to Momami! Na sto procent to Momami, choć na opakowaniach tych czekolad nie podano producenta - jest tylko informacja o produkcji w Niemczech.
Ruszajcie do Kauflanda! Czeka tam na Was cały asortyment Momami - marki, o której pozytywnie wypowiadałam się nie tylko ja, ale także Kimiko oraz czoko. Dostępne są dokładnie takie same wersje jak ta i ta, tylko w innych opakowaniach! Prócz serii w kształcie nieregularnego owalu (tańszych, o nieco mniejszej gramaturze), dostępne są również tabliczki o kształcie takim, jak widzicie na zdjęciach (po 7,99 zł za sztukę). Prócz wybranego przeze mnie smaku były jeszcze m.in. biała z jogurtem i owocami leśnymi oraz warianty bardzo podobne smakowo do czekolad-gwiazd (1 i 2) dostępnych rok temu w Biedronkach. Zdecydowałam się na wariant z makiem, bo jest to dodatek rzadko spotykany w czekoladach, a tak dobrze kojarzony dzięki boskiej Zotter Typisch Osterreich (mam w Magicznej Szufladzie jeszcze dwa makowe Zottery).
Z góry przepraszam za jakość zdjęć, ale robiłam je, jak sami widzicie, po zmroku w aucie. Szlag by to trafił - miałam ochotę na coś wyraziście kakaowego, a znów (tak jak w przypadku Bellarom Milk Chocolate Meets Neo) wybrałam czekoladę o niższej zawartości kakao, tym razem mleczno-białą. Trudno - nie mogłam przejść obojętnie obok "zamaskowanych" wyrobów Momami.
Czekolada jest zapakowana w tradycyjny dla Momami sposób - kartonik, a w nim podstawka (tu plastikowa), otoczona jeszcze folijką. Kształt wymyślny, sama czekolada cienka - to może się nie podobać, lecz ochronę przed połamaniem firma zapewniła jej najlepiej jak mogła.
Większość wierzchu pofalowanej tabliczki zajmuje mleczna czekolada i to głównie na niej znajdują się drobne kawałki prażonych orzechów laskowych. Nie ma ich wiele, niestety. W mlecznej czekoladzie zanurzone są także okruszki maślanych ciasteczek, natomiast na bohomazach wykonanych z białej czekolady (której najwięcej spotykamy od spodu) wyraźnie widać mak.
Tabliczka pachnie bardzo słodka fuzją mlecznej i białej czekolady - takim pospolitym, lecz solidnym niemieckim wykonaniem. Dokładnie - przy pierwszym niuchu do głowy przyszła mi myśl: "niemiecka czekolada". O tym wrażeniu pisałam już przy Maurinus (1 i 2), w recenzjach tamtych tabliczek dowiecie się, o co mi chodzi. Ponadto, w zapachu tej Momami bardzo wyraźnie odznacza się cynamon, co na początku mnie zaskoczyło. Dopiero później spojrzałam w skład i rzeczywiście odnalazłam tam ukochany cynamon. Oprócz tego, w przesłodkiej woni doszukać się również możemy akcentu nugatu z orzechów laskowych. Pachnie zachęcająco, świątecznie - ale też od razu wiemy, że będzie barrrrdzo słodko.
Wgryzając się w mleczną czekoladę poczułam oczywiście potężną słodycz, ale na szczęście doprawioną solidną dawką cynamonu. Na podniebieniu leciutko odznaczały się mięciutkie okruszki ciasteczek o maślanym posmaku. Przez to wszystko przebijał się subtelny posmak pasty z orzechów laskowych, który w zestawieniu z mleczną czekoladą przypominał słodki kakaowo-mleczno-orzechowy krem do smarowania pieczywa - na szczęście taki nieco lepszej jakości. Niewielka ilość posypki z mocno prażonych orzechów laskowych stanowi miłe urozmaicenie, choć oczywiście wolałabym, żeby zastosowano więcej tego dodatku (a jego kaliber również mógłby być słuszniejszy).
Biała czekolada jest również bardzo słodka, lecz nie znajdziemy w niej nieprzyjemnych posmaków jak np. stare mleko w proszku, perfidna etylowanilina, zatęchły tłuszcz. Intensywna mleczna słodycz przepleciona została lekkim smaczkiem naturalnej wanilii - to klasyczna biała czekolada w wykonaniu Momami. Świetnym przełamaniem tej słodyczy okazały się liczne ziarenka maku. Szczerze powiedziawszy, nie spodziewałam się, że będą aż tak mocno wyczuwalne w całej kompozycji. Dzięki temu, po wypróbowaniu wszystkich części czułam się tak, jakbym zjadła kawałek iście świątecznego ciasta - miksu piernika z makowcem.
Czekolada nie rozpuszczała się błogo w ustach, okazała się raczej wyrobem do pochrupania. Na pewno zaspokoi apetyt na coś słodkiego i świątecznego - z chętką na dobrą czekoladę może być już gorzej. Jadłam o wiele lepsze propozycje od Momami, tutaj po prostu czułam cukrowy przesyt. Całe szczęście, że mak wraz z cynamonem i pastą z orzechów laskowych stanowiły znaczne urozmaicenie wszechogarniającej słodyczy, bo samo kakao nie miało możliwości dać popisu. Nie mniej jednak - zachęcam wszystkich do wycieczki do Kauflandu. Oferta Momami jest tam naprawdę bogata i każdy odnajdzie coś dla siebie.
PS Kolejny wyjątek - następne dwie recenzje ukażą się znów w odstępach dwudniowych. Przez resztę grudnia nie będzie już tutaj aż tak ruchliwie.
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, pasta z orzechów laskowych 5,7%, krokant z orzechów laskowych 3,3% (prażone kawałki orzechów laskowych, cukier), miazga kakaowa, laktoza, mąka pszenna, mak 2%, masło, cynamon, lecytyna sojowa, miód, sól.
Masa kakaowa: w mlecznej czekoladzie min. 32%, w białej czekoladzie min. 28%.
Masa netto: 90 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 489 kcal.
BTW: 5,1/30/49
A to Ci nowość! W Kaufie od paru ładnych miesięcy nie byłam, jednak do tej tabliczki mam mieszane uczucie.Na początku się "ekscytowałam" i w głowie tkwiła myśl :trzeba wybrać się do Kaufa.Brnąc co raz dalej i dalej w recenzję emocje opadały.Czekolada stawała się dla mnie trochę niejaka i plastikowa, jak gdyby czegoś jej brakowało. Prędzej pokusiłabym się o zakup tych tabliczek
OdpowiedzUsuńhttp://theobrominum-overdose.blogspot.com/2014/03/mount-momami-biaa-z-migdaami-i-wanilia.html
http://theobrominum-overdose.blogspot.com/2014/02/mount-momami-ciemna-z-marcepanem-i.html
Prezentowana dziś tabliczka wydaje mi się zbyt cukrowa i przesłodzona, stąd ów odtrącenie.Wolałabym coś zrównoważonego.
Także uważam, że te dwie czekolady wymienione przez Ciebie są godniejsze uwagi. Mnie szczególnie urzekła wersja biała z naprawdę wyrazistą wanilia i z solonymi migdałami.
UsuńNie wierzę! Ja z kolei kupiłam kawową i białą z wanilią (i to nie w Kaufie, ale to długa historia) i... myślałam, że to dla mnie wymyślne tabliczki się trafiły. Tej spróbowałabym, mimo paru wad i no cóż... dziś jadę do Kauflandu. :D
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle... no tak, mak to taki rzadki dodatek, że aż dziś makowo się u nas na blogach zrobiło, haha - dopiero skojarzyłam. :D
UsuńKoniecznie pochwal się, co udało Ci się dorwać w Kauflandzie!
UsuńMakowe panienki :).
O kurcze, nawet mi nie przyszło do głowy, że to może być Momami.
OdpowiedzUsuńU mnie w Kaufie jeszcze pełno tych czekolad leży.
Dla mnie dziwnym jest zwyczaj niepodawania nazwy producenta. Tylko przez moje wcześniejsze doświadczenia z Momami mogę w 100% stwierdzić, że to produkty właśnie tej marki.
UsuńSwoją czekoladę kupiłam w Kauflandzie w Pleszewie i tam również było mnóstwo tych tabliczek.
Cóż za miły news :D Może uda nam się w sobotę dotrzeć do Kauflandu, bo mamy chrapkę na tą białą z jogurtem :P Ale ta z makiem mimo przecukrzenia i tak nas bardzo ciekawi :) Ta tafla w czarne kropeczki wygląda wręcz bosko :)
OdpowiedzUsuńJa bym polecała białą z wanilią i solonymi migdałami :). Przejrzyjcie sobie całą ofertę, trochę wyboru jest.
UsuńGdy napatoczyłam się na produkty tej marki w Kaufie to nie sprawdziłam producenta czekolad - jakbym widziała że to momami od razu bym się skusiła. Nie pamiętam wszystkich smaków, ale ani jogurtową, ani tą nie byłabym zainteresowana. Jogurtowych nie lubię, a w tej "Twojej" mak to najgorszy z możliwych dodatków. Będę musiała dokładniej przyjrzeć się innym tabliczkom.
OdpowiedzUsuńTak jak napisałam - na opakowaniach tych czekolad nie podano nazwy producenta. Zadeklarowano jedynie, że wyprodukowano je w Niemczech.
UsuńA próbowałaś kiedyś czekolady z makiem? Czy też po prostu w ogóle nie lubisz maku?
Widziałam te czekolady i nie wiem czemu nie kupiłam:( . Wczoraj miałam usuwane migdałki to teraz mogę się tylko ślinić na widok takich słodkości:(. Kupię sobie na zapas:)
OdpowiedzUsuńJa najpierw przeszłam obok nich obojętnie, ale jak w głowie zaczęło świtać mi Momami - nie mogłam nie wziąć choć jednej.
UsuńWspółczuję! Ja miałam usuwane jako czterolatka...
Najbliższy Kaufland jest oddalony o około 60km... :( Mam nadzieję, zę w tym roki biedronka się znowu popisze i rzuci coś z oferty Momani.
OdpowiedzUsuńA myślałam, że to mi jest nie po drodze do Kauflandu...
UsuńJak zobaczyłam tytuł, to się ostro napaliłam na niezłe przeżycia i kolejne niespełnione marzenia. Tym razem obyło się jednak bez, bo pomijając już nietypowy kształt, którego miłośniczką nie jestem, czekolada jest mało moja. Świąteczne przyprawy na tak, szczególnie cynamon, ale wtopienie ciastek w twardą, w dodatku nierozpuszczającą się tabliczkę bez kremu już nie.
OdpowiedzUsuńHaha, Momami akurat nie ma chyba żadnej czekolady o klasycznym kształcie ;). Kawałki ciasteczek były bardzo drobnymi kruszynkami, pyłkiem wręcz.
Usuńwygląda jak krówka jest tak łaciata, a nie powiem, kusi mnie <3
OdpowiedzUsuńBardziej wypasiona wersja Happy Cows ;)
UsuńYupi yey! :D
UsuńJa ostatnio do Kauflanda mam bardzo nie po drodze, ale może jakoś w przyszłym tygodniu udami mi się zawitać ;) Ta tabliczka jest piękna!
OdpowiedzUsuńTeż mam nie po drodze, więc tym bardziej traktuję to niczym przeznaczenie, że koniec końców zatrzymałam się właśnie w Kauflandzie ;)
UsuńJak bym wiedziała o nich będąc w Kauflandzie ostatnio, to może bym jakąś wybrała (najprawdopodobniej tą białą z z owocami), a nie wiem kiedy teraz znajdę się w tym sklepie.
OdpowiedzUsuńTen smak to raczej nie dla mnie, bo za ciastkami w czekoladzie nie przepadam, mocno cukrowymi tabliczkami także, no i jednak wolę czekolady o bardziej normalnym kształcie :D Ale jak będę w Kauflandzie w najbliższym czasie, to na pewno coś wybiorę ;)
I tak ta recenzja przeskoczyła sporą kolejkę wpisów do publikacji i zamieściłam ją jak najszybciej mogłam, więc nie czuję się winna za niedoinformowanie :D.
UsuńTrudno stwierdzić, że ta tabliczka zawiera w sobie ciastka. Nie mniej jednak - przyjrzyj się tym czekoladom, na pewno znajdziesz coś dla siebie.
Ależ ja Cię w najmniejszym stopniu nie obwiniam o brak informacji :P Mogę Ci być tylko wdzięczna i czuję większą motywację do ponownej wyprawy do Kauflandu :)
UsuńHah, ale ja bym się czuła winna za brak informacji gdybym czekała z tym wpisem na jego kolej :D. O takich odkryciach muszę na bieżąco informować ;)
Usuń