Źródło: http://www.worldofsweets.de/Schokolade/Mount-momami-Chocolate-Country-frischgeschoepft-Zartbitter-mit-Rotweinmarzipan.html
Dziś opisywaną tabliczkę zakupiłam w Almie i to właśnie ona przykuła mój wzrok jako pierwsza wśród oferty Mount Momami. Koło takiego smaku nie mogłam przejść obojętnie i szczerze powiedziawszy, sięgnęłabym po tę tabliczkę nawet gdyby kosztowała 20 zł (a nie dychę z hakiem). Bez kitu. Wraz z Ukochanym kupujemy piwa po 50 zł, więc i tym razem mogłabym pozować na burżuja, a co! ;) .
... i oto przed nami w pełnej krasie ukazała się solidnie nafaszerowana marcepanowymi kostkami czekolada. Na tyle mocno, że wydawała się być wyższa od poprzednich tabliczek Mount Momami. Niestety mam wrażenie, że odbiło się to pomniejszeniem powierzchni nieregularnego czekoladowego owalu. Cóż począć - deklarowana masa netto zobowiązuje.
Aromat jest taki, jak oczekiwałam. Pomimo 56-procentowej zawartości kakao jest ono dość mocno wyczuwalne w zapachu - sugerując, że jest go więcej. Być może to marcepan podkreśla moc kakao. W końcu marcepan i ciemna czekolada to moim zdaniem jedno z najlepszych połączeń. Intensywny aromat kakao, migdały z alkoholowo-soczystą nutą (charakterystyczny zapach marcepanu), a do tego szczypta wanilii. Niebo. Jedno uwypukla walory drugiego.
Jeśli chodzi o smak, to cóż... Nie zawiodłam się, ale nie zostałam też zupełnie rozłożona na łopatki. Marcepan w ciemnej czekoladzie po prostu trafia w moje gusta i trudno by mi nie smakował. Marcepanu jest na tyle dużo, że odnosiłam wrażenie, jakbym jadła praliny z marcepanowym nadzieniem, a nie czekoladę z dodatkiem marcepanu. Nie wiem, czy traktować to jako plus, czy jako minus. (Tak tak, dużo powtórzeń słowa "marcepan", ale niedociągnięcie stylistyczne jest adekwatne do sytuacji - marcepan wiódł prym ;))
Jeśli chodzi o dodatek czerwonego wina w proszku, to tak naprawdę nadał on jedynie barwę marcepanowi - bardzo fajny efekt wizualny. Być może delikatnie wzbogacił go o owocowo-wytrawne nuty, ale bez większych niuansów. Pytanie - jakie wino sproszkowano? ;) Tak naprawdę mógł to być nawet najtańszy napój winopodobny, ale co tam... Dodatek wina w tym produkcie to tylko taki bajer - który w smaku naprawdę nie czyni wielkiej różnicy.
Czekolada obowiązkowa do spróbowania dla wszystkich wielbicieli marcepanu. Na pewno sprawi Wam dużo radości. Poszukiwacze innowacji (vide czerwone wino) oraz sceptycy marcepanu - mogą sobie odpuścić :).
Skład: ciemna czekolada (miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, wanilia), marcepan z czerwonym winem 30% (cukier, migdały, woda, sorbitol, inwertowany syrop cukrowy, syrop glukozowy, naturalne aromaty, czerwone wino w proszku, inwertaza).
Masa kakaowa min. 56%.
Masa netto: 85 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 524 kcal.
BTW: 6,1/31,5/50
o jejku jaka piękna. chyba wybiorę się do almy <3
OdpowiedzUsuńNie lubię marcepanu więc sobie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńPoszłam w końcu do Almy i spotkało mnie niemałe zaskoczenie. Zamiast okrągłych tabliczek Mount Momami były takie trójkątne podzielone na 10 mniejszych trójkątów. W końcu wzielam taka deserowa o smaku grejpfrutowym POLECAM
OdpowiedzUsuńWidziałam te trójkątne tabliczki (zarówno w Almie, jak i w Niemczech), ale okrągłe jakoś bardziej mnie kusiły swoimi smakami :). Nie mogłam się poza tym zdecydować na którąkolwiek z trójkątnych... Czy to na pewno grejpfrut? W katalogu Mount Momami widziałam tylko ciemną z czerwoną pomarańczą.
UsuńJeśli będą okrągłe to kupię na 100%. Masz rację, czerwona pomarańcza. Obrazek mnie zmylił, a jak teraz patrze to w składzie wołem stoi pomarańcza :P ale czekolada i tak smaczna <3
UsuńW takim razie ja się skuszę na trójkątne :D Uwielbiam połączenie pomarańczy i czekolady, a skoro piszesz, że smaczna - to coś na pewno dla mnie :)
Usuńkiedyś nie znosiłam marcepanu... ale w końcu dojrzałam i go poookochałam <3 i śliwki suszone kandyzowane również xDD Czekolada niezwykle piękna!
OdpowiedzUsuńCzekolady Momami mają swój urok :). A do marcepanu trzeba dojrzeć :D.
UsuńPrzynajmniej wizualnie mi się w wygląd bloga wpasowała. :P
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, chyba wszystko co można było o niej napisać, już napisałyśmy.