piątek, 10 lipca 2015

Manufaktura Czekolady mleczna Ekwador 60% z wanilią


Już parę miesięcy temu, przypadkiem przebywając na znienawidzonym przeze mnie nowym Dworcu Głównym w Poznaniu - zahaczyłam o znajdujący się w przyległej galerii handlowej Skład Kawy. Wiedziałam, że znajduje się tam asortyment czekolad z Manufaktury Czekolady i chciałam kupić parę sztuk. W moje ręce wpadło trio tabliczek z ekwadorskiego kakao, o różnej zawartości masy kakaowej, każda z innym dodatkiem.

Odwiedzając niedawno ponownie Skład Kawy ze smutkiem zauważyłam, że Manufaktura już stamtąd zniknęła. Zamiast tego mamy jakąś inną polską markę na M. (zapomniałam nazwy...), bazującą na belgijskiej czekoladzie. Pani ekspedientka bardzo, ale to bardzo mnie do tych czekolad przekonywała, że ręcznie robione, że piękne dodatki, ale... ja wiedziałam, iż czekoladom bean-to-bar taki kolejny prezentowy wynalazek nie będzie dorastać do pięt. Przejdźmy jednak do opisu wyjątkowej mlecznej tabliczki, jaką wcześniej udało mi się tam kupić.


To było upalne czerwcowe popołudnie. Wróciłam w ramiona mojego Ukochanego z genialnego służbowego wyjazdu. Snując opowieści na temat tej delegacji, zaparzyłam kawę i marzyłam o jakiejś odświeżającej, a przy tym jak najmniejszej gramaturowo czekoladzie. 50-gramowa tabliczka z Manufaktury zdawała się być idealną zwłaszcza, że posiadała bezpieczną 60% zawartość masy kakaowej. Dodatek mleka i wanilii miał nas wprowadzić do krainy delikatności. To miała być chwilka słodkiej przyjemności i zapomnienia. Muszę przyznać, że ta czekolada zaskoczyła nas o wiele większą złożonością. 

Powyżej możecie zobaczyć szczelnie zgrzane opakowanie, w jakim znajdowała się tabliczka. To bardzo dobry pomysł na zachowanie aromatów i struktury wyrobu, ale po zabraniu go ze sobą w podróż można nabawić się problemów z dostaniem się do środka. Osobiście, musiałam sięgnąć po nożyczki. 

 Seria niespodzianek ciągnąć się będzie przez całą degustacje tej tabliczki. Po pierwsze łamała się ona z naprawdę głośnym trzaskiem, a przy zrzucaniu podzielonych kostek jedna na drugą z małej wysokości - upadała jak domino, tępo-głucho grając. Niemal identyczne doznanie słuchowe, jakie spotkało nas przy Morin Panama 70%. Z wierzchu czekolada sprawia wrażenie plastikowej - i chociaż jest lekka, nadaje jej to specyficznej siermiężności. Jej zapach jest doprawdy śliczny - przede wszystkim głęboko kawowy z nutą kwiecistości. Mleko? Hmm, nie bardzo. Jeszcze nie teraz.


Podzielenie tabliczki na części ujawnia nam jej wnętrze - i tutaj znów zostajemy zaskoczeni. Struktura tej czekolady wizualnie jest porowata, proszkowa, szorstka. Nie ma tu ani krzty zapowiedzi mlecznej gładkości. Pierwsze wrażenia smakowe są zbieżne z cechami wyglądu - czujemy szorstkie ziarnka piasku lub tynk zanurzone w czekoladzie. Coś podobnego pojawiło się również w mlecznej Menakao 44%

Następnie wyraźnie pojawia się kwaskowatość. O ile we wspomnianej Menakao również następowała zaraz po szorstkim odczuciu, to charakter kwaśności w tych dwóch czekoladach jest zupełnie odmienny. W Menakao były to cytrusy, natomiast w Manufakturze mamy schłodzone, mleczne napoje fermentowane. Jogurt, maślanka, kefir - o tak, szczególnie gęsty kefir! Taki z grudkami. Orzeźwiający i sycący zarazem. Z maleńką szczyptą kwiatowo-pleśniowej duszności.

 Pomimo upału czekolada nie była ani trochę mazista i miękka - pozostawała zwarta nawet w ustach. Nad każdym kęsem trzeba dość mocno popracować językiem, aby rozpuszczał się z buzi. Nie pozostawia po sobie zalepiającego błotka, a piaskowo-kefirowe orzeźwienie. Typowa, znana nam mleczność, a także przyprawowość wanilii schodzą na dalszy plan - po pierwszych kęsach nie odgadłabym, że w składzie znajduje się mleko. Nieraz spotkałam się już w tym, iż czekolady smakowały bardziej mlecznie, nie mając w sobie ani odrobiny mleka (jak chociażby Morin Sao Tome Uba Budo 63%).

W zasadzie to spodziewałam się większej mleczności, gładkości i ostrawej, wyrazistej wanilii. To nie znaczy jednak, że zawiodłam się na tej czekoladzie. Po Nikaragui 50% i Ekwadorze 50% od Zottera moje spojrzenie na mleczną czekoladę z wyższą zawartością kakao już nigdy nie będzie takie samo. Tabliczka od Manufaktury była od nich zupełnie odmienna. Przypuszczałabym nawet, że ma w sobie nieco więcej kakao, niż te 60%.


To jeszcze nie koniec moich wrażeń związanych z tą czekoladą. Po szorstkości i kwaśności kefiru nie mamy przecież pustki! Dalej pojawia się odczucie czegoś podprażonego czy smażonego - na przykład orzechów ziemnych. Z czasem kwaskowatość staje się coraz mniejsza, oddając miejsce tej słodkiej mleczności z odrobiną wanilii. Trzeba jednak na nie poczekać, aż wybiją się ponad kakaowe, kwaskowo-kwiatowe nuty.

Przy ciamkaniu kęsa w dalszej części degustacji pojawiają się pewna soczystość, jak ze zmoczonych płatków kwiatów. W pobocznym posmaku pojawia się przez moment odrobina goździków. Finisz jest delikatny, lekko ściągający, z baaaardzo intensywnym posmakiem kawy zbożowej. Posmak ten pozostaje w ustach na długo po degustacji i to koniec końców właśnie z nim będzie mi się kojarzyć ta czekolada.

Ekwador 60% mleko + wanilia to czekolada, którą zapamiętam przede wszystkim ze względu na dość nietypową strukturę. Nie jest to tabliczka bardzo bogata, aczkolwiek wyraźnie ewoluuje podczas degustacji, dostarczając ciekawych wrażeń. Na pewno jest to kolejny produkt, którego nie należy bać się latem - nie zalepia, odświeża, nie przytłacza. A fani kefiru oraz kawy zbożowej już w ogóle powinni być zadowoleni ;).

Kolejne cacuszka z Manufaktury Czekolady pojawią się u mnie już wkrótce (jedno z nich jeszcze w tym miesiącu).

Skład: ziarna kakao z Ekwadoru 60%, cukier, mleko w proszku, laski wanilii.
Masa kakaowa min. 60%.
Masa netto: 50 g.

37 komentarzy:

  1. charlottemadness10 lipca 2015 05:59

    Uwielbiam tą szorstkość w tych czekoladach.Nie spodziewałam się jednak,że i w tej tabliczce również nastąpi.Sądziłam,że będzie bardziej aksamitna jak na kakao o 60%.Zgodzę się z Twoją opinią,że ta tabliczka może wydawać,że zawiera więcej masy kakaowej.Dla mnie smak tej czekolady bardziej odpowiadał smakowi kefiru, do którego dodano szczyptę wanilli i kwiatów goździku. To piaskowo-kefirowe orzeźwienie jak określiłaś bardzo trafiło w moje gusta.Lubię smak kefiru i jego kwaskowatość.Przede mną jeszcze jedna tabliczka-imbir. Liczę,że mnie nie zawiedzie, a raczej na pewno! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ miło, że mamy praktycznie takie same odczucia względem tej czekolady! :) Też bardzo lubię kefir, to mój ulubiony napój mleczny - siłą rzeczy to trafiło w mój gust.

      Imbirowej tabliczki nie posiadam, ale wkrótce nareszcie pojawi się koleżanka z chili :D

      Usuń
    2. charlottemadness10 lipca 2015 20:28

      Otworzyłam nową limitkę Lindt'a -mango i marakuja.Długo się zastanawiałam w ogóle jaką czeko otworzyć.. Wszystkie kusiły.(tak to jest, gdy ma się ich duużo ale jednak wciąż za mało :D ) I padło wreszcie na tego Lindta. Problem był jeszcze w tym, którą pierwszą limitkę wybrać :P
      Marakuja i mango.. Po rozerwaniu sreberka dociera do nas jak na Lindta przystało wspaniały zapach mlecznej czekolady z nutką egzotycznych owoców. Musiałam sie przyjrzeć wnętrzu czekolady więc "dokopałam" się do nadzienia. Nadzienie wygląda identycznie jak na kartoniku czekolady.Białe nadzienie jest w formie stałej, a pomarańczowe w lekko płynnej ale nie rozlewającej się na szczęście.(nienawidzę gdy nadzienie się rozlewa) Pomarańczowe nadzienie jest słodko-kwaśne, adekwatne do smaku owoców, jest go w sam raz.Białe nadzienie w moim odczuciu smakuje jogurtowo. Jednak moim zdaniem mleczna czekolada za bardzo przyćmiewa orzeźwiający smak owoców. Żądałam większego orzeźwienia.Nadzienie lepiej smakuje gdy "dokopiemy się do nadzienia", wtedy lepiej czuć ''orzeźwienie egzotyki '' :P Mleczność czekolady nic się nie zmieniła, jak zawsze pięknie pachnie i błogo się rozpływa w ustach ;)
      Czekoladę, gdy ją znajdziesz nie odradzam kupować ;) .Była smaczna,ale moje serce jest przy deserówkach i o wyższej zawartości kakaa ;) Na razie 1-wsza wypadła dobrze, zobaczymy co dalej :)

      Usuń
    3. Hah, w końcu rzucili te limitki Lindta do mojego Carrefoura :D. Poczekam jednak z zakupem do promocji ;). Jak się jej nie doczekam, to i tak kupię je przed urlopem.

      Usuń
  2. Również tabliczka z mniejszą zawartością kakao była taka szorstka i ziarnista. Może to taki urok czekolad z Manufaktury. I co tu więcej powiedzieć, chcę tę tabliczkę i będę ją miała, prędzej czy później.
    Firma z czekoladkami na M to nie czasem Mount Blanc?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie tabliczki to wszak ideał dla Ciebie :D

      Nie, to nie Mount Blanc.

      Usuń
    2. Zresztą chyba Mount Blanc nie ma czekolad w tabliczkach.

      Usuń
  3. Z ogromną chęcią bym spróbowała, mimo wszystko, ale zanim ją zakupię, pewnie jeszcze trochę czasu minie. Czasami właśnie tej szorstkości usilnie poszukuję i myślę, że ta "kefirowa" tabliczka sprawdzi się, zwłaszcza pod tym względem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, czy taki poziom szorstkości by Cię usatysfakcjonował ;)

      Usuń
    2. Boska szorstkość! <3 Ale... ja aż tak mocno kwasku nie czułam, ale i tak mi smakowała.

      Usuń
  4. Wanilia? hahaha Vela będzie zachwycona! A ilustracja wewnątrz czekolady urocza <3 Kefir? Kawa zbożowa? To mnie intryguje, ale jeżeli kakao tak dominuje to sama nie wiem.. kwaskowość... dupa nie wiem już co myśleć! A idź mi z tymi czekoladami xDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha ha, jak Ty mnie dobrze znasz! :D Pierwsze co pomyślałam jak zobaczyłam tą czekoladę to pomyślałam: Wanilia, czyli czekolada idealna i stworzona dla mnie. :-)

      Usuń
    2. Szpilka - nie wiesz, co o tym myśleć? Po prostu spróbuj, to się przekonasz :D.

      Haha, Vela = Wanilia ;)

      Usuń
    3. Oj Vela, Vela... Vela-Wanilia faktycznie może być coś na rzeczy, albo to przeznaczenie :D

      Spróbuj, spróbuj... od tego próbowania w dup*e mi się poprzewraca xDD

      Usuń
    4. No i właśnie o to chodzi, życie ma się jedno ;)

      Usuń
  5. Wiesz na co mam po tej recenzji ochotę? Na kefir, haha :D Chyba kupię, bo dawno nie piłam. A czekoladę kupiłabym prędzej dla wnętrza opakowania niż dla smaku. Jak już szaleć, to z większym procentem kakao.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wnętrze opakowania typowe dla tej serii z Manufaktury. Tabliczki tej marki z wyższą zawartością kakao pojawią się wkrótce. To będzie ekscytujące stopniowanie wrażeń! Od 60%, przez 70 i 80, aż po... 100%! :D

      Usuń
    2. Oooo, to ja czekam na stóweczkę <3

      Usuń
    3. No to jeszcze troszkę :D Takie love do stóweczki, no co Ty?!

      Usuń
  6. Cieszę się, że koniec końców początkowo niezauważalna wanilia doszła jednak do głosu - jako miłośniczka tego smaku czułabym się oburzona gdybym jej nie dostała. Delikatna mleczność to w sam raz dla mnie, bo z całkowitą goryczą kakao jak wiesz doskonale mogłabym mieć problem. :-) Czyli to kolejna czekolada, na której bym się raczej nie zawiodła - moja lista ich się wydłuża! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więcej wanilii czułam jednak w czekoladzie, która pojawi się na moim blogu w poniedziałek ;). Tyle, że w niej kakao mniej.

      Czekam, kiedy w końcu skusisz się na jakieś czekozakupy i zaspokoisz swoją ciekawość :D

      Usuń
    2. To czekam zatem na poniedziałek z niecierpliwością!
      Jak się obronię to w nagrodę udam się w zakupowe, czekoladowe tango haha. :D

      Usuń
    3. To będzie genialna nagroda za trudy obrony :)

      Usuń
  7. Kawa zbożowa? Kefir? W czekoladzie?
    Wchodzę w to :) Naprawdę pychotka.. Przynajmniej tak brzmi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, jakie zdrowe przysmaki kryją się w tej również zdrowej czekoladzie :D

      Usuń
    2. Jako że teraz zamierzam jak dama zasiadać z kawą i czekoladą w ramach deseru.. Trzeba będzie zaopatrywać się w takie cudowności ;)

      Usuń
    3. Dopinguję w tym postanowieniu! :)

      Usuń
  8. Kawa zbożowa nie koniecznie a połączenie do tego kefiru tym bardziej nas nie przekonuje ale może odebrałybyśmy tą tabliczkę nieco inaczej :P Spróbować nigdy by nie zaszkodziło zwłaszcza, że jest tam obecna wanilia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że by nie zaszkodziło spróbować! :D Kefir pojawia się winnym momencie niż kawa zbożowa, więc spokojnie, to nie jest ekstremalny miks smaków ;)

      Usuń
  9. Cudownie opisujesz te wspaniałości :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam czekokady z Manufaktury Czekolady. Tej nie jadłam, ale wiem że bym polubiła, ale jednocześnie jestem pewna, że tylu smaków bym się w niej nie doszukała :) Ale ostatnio bardziej zastsnawiam się nad smakiem jedzonych czekolad i nuty kawowe czuję niemal w każdej :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo kawa jest rzeczywiście jedną z najczęściej wyczuwalnych nut w czekoladzie :). Tutaj było to oryginalne o tyle, że była to zbożówka ;)

      Usuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. wow, ale smacznie, a podobno lato to nie sezon na czekoladę ;) też tego nie rozumiem ;)

    OdpowiedzUsuń