Źródło: www.chocolatiers.co.uk
Cacao National ze względu
na swoją wrażliwość najlepiej czuje się w uprawach mieszanych, które nie są
łatwe do prowadzenia. Pozostają one nadal w naturalnym regionie występowania
(prowincja Manabi), a kakao użyte do wyprodukowania dziś opisywanej czekolady
pochodzi z upraw kooperatywy Fortaleza Del Valle.
Skład: surowy cukier trzcinowy, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, sól, wanilia.
Jednym z niezwykłych, idealnych
do porównawczych degustacji zotterowskich duetów Labooko Contest jest zestaw
dwóch mlecznych czekolad o wysokiej, bo 50% zawartości kakao. Tyrolskie mleko,
wanilia z Kongo, paragwajski cukier trzcinowy oraz… Dzięki temu zestawieniu
35-gramowych tabliczek, mamy możliwość poznania, jak w tak mocnokakaowych
mlecznych wariacjach wypada ziarno kakao z Ekwadoru, a jak z Nikaragui (obie
czekolady różnią się tylko i wyłącznie pochodzeniem kakao). Dodatkowo, zarówno
w jednym, jak i w drugim przypadku – nie są to pierwsze lepsze ziarna. Ponieważ
obie tabliczki można zakupić solo, opiszę je w dwóch odrębnych wpisach (podobnie zrobiłam w przypadku 75% tabliczek Ghana i Papua Nowa Gwinea). W obu z
nich przybliżę Wam krótko niezwykłe historie ziaren kakao użytych do ich
produkcji. Dziś zapoznam Was z Ekwadorem, po który sięgnęliśmy najpierw – zaś
pojutrze czeka Was Nikaragua.
Ekwadorska mleczna czekolada od
Zottera została wyprodukowana z bardzo cennych ziaren Cacao National. Kakao z
Ekwadoru najczęściej kojarzone jest z wariantem Arriba, ale to właśnie Cacao
National jest prawdziwym narodowym dziedzictwem tego państwa. Przez wiele lat
ta odmiana była uznawana za wymarłą – jej wyjątkowa wrażliwość na choroby
sprawiła, że (pozornie) nie była w stanie przetrwać obecnych realiów uprawy
kakao. Przyroda lubi jednak sprawiać niespodzianki. W 2009 roku panowie Pearson
i Horsley pracując w dolinie rzeki Maranon zauważyli dzikie kakaowce. Zebrali
ich ziarna oraz liście, a następnie przekazali do badań genetycznych. Okazało
się, że to Cacao National, które cudem przetrwało chronione przez dziką naturę
i jest dziś żywą legendą. Każda tabliczka stworzona na bazie Cacao National to
prawdziwy ekwadorski skarb. To po prostu pierwotne kakao! (Link do artykułu w New York Times na temat tego odkrycia).
Historia jest pasjonująca, lecz
czas przejść do meritum – degustacja! Po rozwinięciu złotkosreberka uderza nas
prawdziwe bogactwo aromatów pełnych subtelności. Sam zapach to zapowiedź czegoś
bardzo głębokiego i miękkiego. Nie ma co obwąchiwać tego cudeńka w
nieskończoność, trzeba się po prostu wgryźć…
Od pierwszego kęsa zapadamy się
w rozkoszną miękkość i przeogromną kremowość. Wyraźnie czujemy mocną kawę ze
śmietanką. Następnie ukazują się nam kwiaty pełne słodkiego nektaru – takie, to
których pszczoły lgną jak szalone. Wraz z kwiatowością pojawia się sugestia mocno
dojrzałych borówek amerykańskich. Na końcu pojawia się posmak słoności, który
wraz z percepcją konsystencji budzi skojarzenia z roztopionym serem gouda wysokiej
jakości.
Warto zatrzymać się dłużej przy
wyżej wspomnianej konsystencji mlecznej Ecuador 50%. Aksamitność tej czekolady jest wprost nie do
opisania! Jest to bodaj najmocniej zalepiająca buzię czekolada, jaką dotąd
próbowałam. Było to uczucie niesamowicie przyjemne. Wprost IDEALNIE
rozpuszczała się w ustach, o tak, Ecuador 50% powinien być równoznaczny z
definicją rozpuszczania się w ustach czekolady… Każdy kęs pozostawiał po sobie
gładziutkie, kleiste i wilgotne błotko – mające w sobie wszystkie te nuty
smakowe, o jakich już pisałam w poprzednim akapicie.
W tym wszystkim Ecuador 50%
okazał się być bardzo słodką czekoladą. Jest to jednakże słodycz na najwyższym
poziomie. Pełnia aksamitu, wciągająca po uszy gęstość. Przewspaniała mleczność,
najmilsza tłustość. Prawdziwe bogactwo słodyczy, które utwierdza nas w tym, że
rzeczywiście trzymamy w rękach Prawdziwy Skarb.
Nadal nie mogę wyjść z
zachwytu. Definitywną ocenę zostawię Wam jednak na później. Najpierw
zapoznajcie się z tym, jak wypadła przy Ecuador 50% mleczna koleżanka z
Nikaragui. Wpis o czekoladzie Nicaragua 50% z duetu Labooko Contest pojawi się
już pojutrze.
Skład: surowy cukier trzcinowy, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, sól, wanilia.
Masa kakaowa min. 50%.
Wartość energetyczna w 100 g: 594 kcal.
BTW: 8,9/44/40
Kremowość,śmietankowość , subtelność, błogość rozpuszczania w ustach..Tego właśnie szukam w każdej mlecznej czekoladzie.
OdpowiedzUsuń...a do tego wszystkiego nieprzebrane bogactwo kakao :). Żyć nie umierać! Ta czekolada miała boską konsystencję...
UsuńŚmietankowość i subtelność - to, czego szukam w mlecznych czekoladach. Tabliczka - obowiązkowo do wypróbowania!
OdpowiedzUsuńJaka zgoda Kimiko ^_^
UsuńKimiko, spróbuj tego duetu koniecznie! Coś niesamowitego.
UsuńCzekam, aż będzie trochę chłodniej i chyba od razu zamawiam, bo do jesieni nie wytrzymam!
UsuńZwłaszcza, że teraz jest tyyyyle fajnych wiosenno-letnich edycji!
UsuńMleczna o tak wysokiej zawartości kakao to mój ideał <3 Chcę tak bardzo.
OdpowiedzUsuńPomyślałam o Tobie, gdy wybierałam ten duet. Byłabyś zachwycona! Koniecznie musisz dorwać te czekolady :D
UsuńJak wyżej: mleczna, kremowa, miękka czekolada dobrej jakości <3
OdpowiedzUsuńCoś idealnego. Kurczę, ale i tak dziwnie mi się odpowiada na Wasze komentarze, gdy nie znacie jeszcze recenzji Nikaragui :)
UsuńNieopisana aksamitność i śmietankowość brzmi pysznie, tylko ta słoność i nuty serowe mnie nie przekonują ( sól zapewne bym wyczuła, bo co do goudy to wątpie ;p). I nigdy dotąd nie jadłam, ani chyba nie widziałsm mlecznej czekolady o takiej zawartości kakao...
OdpowiedzUsuńRoztopiony ser to skojarzenie z konsystencją, bardzo luźne. Po prostu nie potrafiłam tego inaczej nazwać. Ten posmak słoności był tutaj świetny.
UsuńNa moim blogu można spotkać bardziej ekstremalną mleczną: http://theobrominum-overdose.blogspot.com/2014/12/zotter-ciemna-70-mleczna-bez-cukru.html . Poza tym wiele Zotter Handscooped ma czekoladę mleczną o równie wysokiej zawartości kakao.
Nieopisana aksamitność i śmietankowość brzmi pysznie, tylko ta słoność i nuty serowe mnie nie przekonują ( sól zapewne bym wyczuła, bo co do goudy to wątpie ;p). I nigdy dotąd nie jadłam, ani chyba nie widziałsm mlecznej czekolady o takiej zawartości kakao...
OdpowiedzUsuńI to jest owo błotko, o którym pisałaś w komentarzu? Spróbowałabym, niech Ci będzie, tym bardziej, że to czekolada mleczna. Trochę przeraża mnie wysoka zawartość kakao, wszak pierwszych kilka razów z Ritterem nie było udanych właśnie przez wyczuwalne kakao, no ale przełamywać się trzeba, bo inaczej co nowego odkryję?
OdpowiedzUsuńBłotko było przeboskie, dla mnie ideał w rozpuszczaniu się w ustach, naprawdę. Zapewniam, że tutaj nie wyczułabyś po prostu kakao - a mnóstwo innych smaków.
UsuńDobry Boże!
OdpowiedzUsuńTo istne spełnienie mych marzeń. Słodycz, mazistość, delikatność, aksamitność.. Wielbię Cię za tę recenzję, poprawiłaś mi nią nastrój, choć z drugiej strony przykro mi że dalej żyję w kryzysie i nie mam funduszy na takie cuda :)
Pociesz się, że jeszcze parę lat temu w życiu nie bylabym w stanie wydać tylw kasy na czekolady co teraz.
UsuńPodziwiamy jak Ty dużo zawsze wiesz o tabliczkach jakie posiadasz :) Naprawdę widać, że kochasz degustować czekolady! W dodatku takie skarby jak ta :)
OdpowiedzUsuńPo prostu doczytuję. Myślę, że warto takie informacje umieszczać na blogu, nie skupiając się wyłącznie na subiektywnych doznaniach smakowych :). Te czekolady są warte dłuższej uwagi :). Oj tak, to był skarb...
Usuńkakao czemu go tyle musi być :D a ten gościu z opakowania trochę mnie przerażą :O o masakra ale ja infantylna jestem! ^^ ale czekolady i tak z ciekawości bym spróbowała, bo to w końcu zotter ^^
OdpowiedzUsuńMusi go być tyle, bo jest rewelacyjnej jakości i stanowi o wyjątkowym smaku tej czekolady :D
UsuńNie dość, że mleczna czyli coś w sam raz dla mnie to jeszcze robi w buzi to co lubię najbardziej - rozpuszcza się błogo pozostawiając ,,błotko", którym można się dłużej delektować. Jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńA na dodatek jest świetną okazją na przekonanie się do troszkę wyższej zawartości kakao! :)
UsuńOch, muszę koniecznie spróbować... bo taki skarb, który przyjemniej rozpływa się w ustach, to spełnienie moich marzeń o idealnej czekoladzie :)
OdpowiedzUsuńIdealna mleczna czekolada... coś w tym jest :) Próbuj!
UsuńChciałoby się napisać "no, jakaś normalna czekolada, bez wyszukanych dodatków", ale to znów... nie jest coś ze sklepowych półek.
OdpowiedzUsuńPlusem niewątpliwym jest to, że marka nie zamyka się na samych koneserów łączenie pieprzu z serem i mięsem, a a też coś dla osoby lubiącą "normalną słodycz" z wyższej półki.
I tak ku prawdzie, kusi mnie bardziej niż te wyszukane :)
Ale ta czekolada jest jak najbardziej wyszukana! Nie dość, że zrobiono ją z bardzo cennego kakao, no to jeszcze jego 50% zawartość w mlecznej tabliczce nie jest czymś zwyczajnym. Poza tym, w smaku jest prawdziwie kunsztowna - ta konsystencja to cudo :)
UsuńA jakie paznokcie :) Też z czekolady? :)
OdpowiedzUsuńTak, z czekolady :D
Usuńmmm palce lizać. :)
UsuńDosłownie...
Usuńmam problem z zotterem. potrzebuję dużo, a tabliczki są małe. okay, mogłabym czasem wydać dużo i kupić dużo tabliczek i długo się rozsmakowywać, ale jednak zazwyczaj sięgam po rzeczy dostępne w sklepie. taka sytuacja. dobrze, że w almie mam heidi z wiśniami - moim zdaniem świetna i nawet bogaty aromat samej deserówki. ale kilka zotterów jadłam i kiedy czytam o rozczarowaniu którymś z ich nowych pomysłów, nie chce mi się wierzyć. tak że wielka radość z tej tu recenzji.
OdpowiedzUsuńNie za bardzo rozumiem Twojej wypowiedzi. To Twoje Zottery smakowaly Ci, czy nie?
Usuńbardzo! a że lubię tę firmę za totalnie pojechane pomysły, boli mnie, kiedy przekombinują.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że częściej czegoś nie dopracują, a nie stricte przekombinują.
UsuńJa bym ją chętnie zjadła,ale jakoś cena mnie powstrzymuje ,ale w sumie i za Lindt płace po 15-16zł w chemii niemieckiej...
OdpowiedzUsuńAno widzisz! :) To i za Zottera możesz się skusić :D
Usuń