Źródło: www.zotterusa.com
Skład: surowy cukier trzcinowy, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, sól, wanilia.
Po przedwczorajszej recenzji Ecuador 50%, czas na drugą tabliczkę z zotterowskiego duetu Labooko Contest,
pozwalającego nam odkryć bogactwo mlecznych czekolad o wysokiej zawartości
kakao. Jak mówi sam Joseph Zotter, dodatek mleka i cukru przy 50-procentowej
zawartości masy kakaowej w żaden sposób nie jest w stanie zatuszować
ewentualnych wad w aromacie kakao. Trzeba stanąć na wysokości zadania, by
spójnie połączyć mleko z kakao, zachowując przy tym indywidualny charakter
ziaren. Osobiście zawsze miałam słabość do mlecznych czekolad z solidnym
kakaowym kopem, więc duet Labooko Contest będący przedmiotem moich ostatnich
rozważań jest wręcz spełnieniem moich marzeń.
Kakao z Nikaragui służące do
wyprodukowania dziś opisywanej czekolady, pochodzi z upraw kooperatywy
Uncrisproca. Ta wdzięczna nazwa wywodzi się od wyrażenia Union Cristiana de
Productores de Cacao. Rolnicy działają pod tym szyldem w okolicach miasta
Matagalpa, mieszczącego się w centrum kraju. Ponieważ Zotter stawia na
Fairtrade, są to oczywiście mali producenci, z tradycjami i pasją. Esencja
rzetelnej pracy ludzkich rąk i wieloletniego doświadczenia. Niegdyś w ofercie Zottera była dostępna ciemna tabliczka Uncrisproca 70%, występująca w duecie z Waslala 80%. Waslala to odmienne uprawy
kakao, ale znajdujące się także w rejonie Matagalpa. Bardzo chciałabym mieć
kiedyś okazję dokonać takiego porównania czekolad z Nikaragui.
Co tak niezwykłego jest z
zotterowkiej Nicaragua 50%? Otóż, została ona okrzyknięta najlepszą mleczną
czekoladą na świecie – czym Zotter dumnie szczyci się zarówno na opakowaniu
produktu, jak i na stronie internetowej. Jest się czym chwalić! Tester
czekolady Georg Bernardini niesamowicie wyróżnił tabliczkę Nicaragua 50% w
swojej książce „Der Schokoladentester”, zwracając uwagę na jej niezwykłą harmonię. Była dla niego ani nie za słodka,
ani nie za gorzka, wspaniale rozpuszczająca się w ustach. Według pana Georga, ta
czekolada to idealna fuzja mlecznej kremowości i charakternej czekoladowości,
odsłaniającej w pełnej krasie urok kakao z Nikaragui. Nicaragua 50% to według
tego gościa arcydzieło. A facet łeb do czekolady ma, bo w wyżej przytoczonej
książce znalazły się jego opinie na temat circa 2700 czekolad 270 marek z 38
krajów. Szaleństwo!
Po czekoladę z Nikaragui sięgnęliśmy
po degustacji Ecuador 50%, z oczyszczonymi kubkami smakowymi, nie napalając się
zbytnio (zresztą, aż strach byłoby się napalać na ponoć jeszcze lepszą
czekoladą, skoro przed chwilą rozpływaliśmy się nad boskim Cacao National w
wersji mlecznej). Zapach Nikaragui od razu wydał nam się znacznie odmienny od
tego, jakim charakteryzował się Ekwador. Nad wszystkim wyraźnie unosiła się
mleczność, ale pod nią… Huh, czego tam nie było!
Kosztując tej tabliczki odnosimy
wrażenie, że jest słodsza od Ekwadoru, ale paradoksalnie – ma w sobie więcej z
cech „typowej” ciemnej czekolady. Pomimo dość wysokiego poziomu słodyczy, wykwintnej
i mocno mlecznej – wydaje się być bardziej sucha i surowa. Bardzo dobrze i
miękko rozpuszcza się w ustach, ale nie w tak zalepiający sposób jak Ekwador –
Nikaragua pozostawia po sobie więcej świeżości. Nie mamy tutaj wyraźnej słonej
sugestii wyczuwalnej w Ekwadorze.
Mleczność w tej czekoladzie ukazuje
się nam od zupełnie innej strony. To nie jest prosta i pyszna kawa z mlekiem –
to złożoność bardzo naturalnych, roślinnych smaków. Złożoność ta została
przykryta subtelną kołderką z mleka. Z samego kakao płynie bowiem prawdziwe
bogactwo owoców – zarówno cytrusów (różowe grejfruty, kumkwat, skórka słodkawej
pomarańczy), jak i owoców czerwonych. Spośród tych drugich na pierwszy plan w
moim odczuciu wysuwa się czerwona porzeczka. I to nie zwyczajna czerwona
porzeczka ale… lekko nadgniła. Właśnie jakiś taki podgniły akcent pojawiał się
w smaku raz po raz, intrygując i ani trochę od siebie nie odrzucając. Prócz
tego pojawia się suszone jabłko, i może trochę suszonych moreli. Idąc tym
tropem, na myśl przychodzą również winno-ziołowe akcenty.
Nicaragua 50% to bardzo dobra
mleczna czekolada, w której niezwykle dużo się dzieje. Jest harmonijna, spójna,
bogata, wykwintna. Wszystkie intrygujące nuty smakowe pojawiające się tutaj,
stają się jeszcze bardziej niesamowite, gdy łączymy je z mleczną gładkością.
Jeśli jednakże ma to być NAJLEPSZA mleczna czekolada na świecie, to hmm… nie
wiem. Dlaczego? A dlatego, że Ecuador 50% miał o wiele bardziej rozbrajającą
konsystencję od Nikaragui. Konsystencję, która całkowicie mnie uwiodła.
Nicaragua 50% dostarczyła nam wielu pysznych wrażeń, ale ostro balansujących na
granicy - gdzie mleko nie jest rzeczywistym dodatkiem, a sugestią płynącą z
bogactwa kakao.
Nicaragua 50% i Ecuador 50% to
po prostu dwie zupełnie inne tabliczki, mogące poszczycić się totalnie
odmiennymi od siebie zaletami. Dwie indywidualności, spośród których każdy miłośnik
czekolady na pewno znajdzie coś dla siebie – zarówno fanatyk wyłącznie mlecznych,
jak i typowo ciemnych wariantów. Gdy tylko przypomnę sobie degustacje obu tych
tabliczek, moje zmysły zaczynają wariować… Naprawdę warto wypróbować ten duet.
Masa kakaowa min. 50%.
Masa netto: 35 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 611 kcal.
BTW: 9,1/46/40
Postanowiłam sobie,że w obrębie do kilku tyg muszę złożyć wreszcie zamówienie Zotterów :P Nie wytrzymam tak długo być "obok" tych smaków :P
OdpowiedzUsuńŻyczę w takim razie niezapomnianych wrażeń! (ba, wiem, że będą one takie na 100%!!! :))
UsuńMyślę, że ta byłaby dla mnie pyszna. Niby mleczna, ale zawartość 50% - brawa! :)
OdpowiedzUsuńTakie mleczne są przewspaniałe :)
UsuńAż się obśliniłam, może i nie byłaby dla mnie najlepsza na świecie, ale z pewnością nie powiedziałabym jej nie.
OdpowiedzUsuńA kto wie, może również okrzyknęłabyś ją najlepszą... :)
UsuńTa czekolada ma w sobie wszystko, czego szukam w mlecznych czekoladach! Spróbowałabym ją z ogromną chęcią, boję się, że nie wytrzymam do jesieni, bo wtedy złożę wieelkie zamówienie.
OdpowiedzUsuńDefinitywnie nie wytrzymasz do jesieni :D
UsuńPostanowione, idę dzisiaj do pobliskiego sklepu i sprawdzam, czy jest ta czekolada, albo ta poprzednia. No nie daruje takiej wysokiej zawartości kakao, no nie daruje.
OdpowiedzUsuńSukces, mam tą tabliczkę :D
UsuńA Ekwador 50% też masz?
UsuńEkwadoru nie było :( ale przynajmniej tą złapałam.
UsuńOczywiście nieziemsko nie mogę się doczekać Twojej recenzji! :)
UsuńJeżeli już zbiorę się do zamawiania Zotterów, ta tabliczka jak i poprzednia na bank znajdą się w moim koszyku. Jednak z tego co opisujesz.. Chyba prędzej sięgnęłabym po wcześniejsza tabliczkę. Jednak skoro jest złotą medalistką... ;)
OdpowiedzUsuńWarto je porównać i naprawdę nie umiem się zdecydować, która jest LEPSZA. Obie są inne i pyszne...
UsuńJa chciałam napisać dokładnie to samo co: Słodkie Abstrakcje. :-) Jeżeli WRESZCIE dokonam tego ważnego kroku w moim życiu i skuszę się na internetowe zakupy i będę kupować Zottery to ta z pewnością będzie na liście. Myślę, że to nie tylko idealna czekolada mleczna ale też idealna dla mnie, bo ma tą wyższą zawartość kakao do której się przestawiam ale przy tym pozostaje wciąż mleczną. Wierz mi lub nie ale z każdym zdaniem tej recenzji coraz bardziej się na nią przepraszam za określenie: napalałam. :D A zdanie: ,,idealna fuzja mlecznej kremowości i charakternej czekoladowości"... no nie. Muszę ją kupić, serio.
OdpowiedzUsuńW ogóle to naprawdę dzięki Twoim recenzjom powoli zaczynam odkrywać zupełnie nowe smaki i zakochiwać się w czekoladach ciemnych, takie milkowo-mleczne są już dla mnie za nijakie, za słodkie! Zobacz jaką masz moc sprawczą. :D Basia na prezydenta!
UsuńZa rolę prezydenta uprzejmie podziękuję :D, aczkolwiek właśnie o to mi chodzi w prowadzeniu tego bloga... Otworzyć różnorodny świat czekolady przed Czytelnikami :)
UsuńDobrze, to wiedz jednak swoją misję spełniasz w stu procentach! :D
UsuńBaaardzo mnie to cieszy! :)
UsuńNajlepsza czekolada na świecie? Nie wiedziałyśmy, że jakaś czekolada ma taki tytuł :) Może lekko nadgniła czerwona porzeczka od razu nie zachęca do zjedzenia ale reszta cech już jak najbardziej tak :)
OdpowiedzUsuńNajlepsza czekolada MLECZNA na świecie - istotny szczegół. Dziwnie to moje skojarzenie, ale to był taki intrygujący, lecz wcale nieprzeszkadzający posmak.
UsuńOch pyszności :) Zawsze narobisz mi smaka tymi czekoladami <3 muszę koniecznie spróbować :)
OdpowiedzUsuńPolecam! :D
UsuńZotterze, Zotterze,
OdpowiedzUsuńpowiem tobie szczerze,
z recenzji na recenzję,
coraz lepiej będzie,
jak więc nie zwariować,
ciebie nie spróbować,
drogiś jak cholera,
na płacz mnie się zbiera,
kiedyś mleczny, fajny,
bagiennie idealny,
Basi dajesz radość,
uczyń i mi zadość,
spadnij może z nieba,
wszak spróbować trzeba,
albo za lat parę,
a póki co...
..Wedlem się najem.
hahahaha Olga wymiatasz, popłakałam się, szczególnie tą ironią, którą zajechałaś specjalnie dla Wedla :D szacun ^^
UsuńZgniła czerwona porzeczka?! O.O nie wiem co gorsze... że miałaś ją już okazję sama spróbować, czy że ponownie ją spotkałaś w tej czekoladzie :D
Olga, Ty tym wierszem sama dla siebie konkurs zorganizowałaś i go wygrałaś, hahaha :D. Rozłożyłaś mnie na łopatki! :)
UsuńApropos Wedla, przedwczoraj wiedziona dziwnym impulsem kupiłam jedną tabliczkę, więc pozostajemy w temacie :P.
Szpilka, gdzieś tam mi się kiedyś trafiła podgnita czerwona porzeczka. Jedna taka, gdy je się porzeczki garściami - wywołuje tylko chwilowy dziwny posmak, zaraz zagłuszany smakiem normalnych porzeczek. Tu było podobnie - to była lekka sugestia, a nie dominująca nuta.
brrrr... cieszę się, że nie mam takich traumatycznych wspomnień. Ale nawet nie chce podejrzewać ile robactwa zjadłam przez takie swoje nieumyślne jedzenie :D
UsuńBez przesady, to nie było żadne traumatyczne przeżycie... I robactwa zero przecież też :P
Usuńwiem, ale przypomniałam sobie właśnie pewną sytuację z moich wcześniejszych doświadczeń i stwierdzam, że chyba sporo zjadłam białka tego co nie planowałam :D
UsuńZ wielu takich wypadków w ogóle nie zdajemy sobie sprawy ;)
UsuńJuż po samym opisie czuję, jak smaczna jest ta czekolada. :D
OdpowiedzUsuńI właśnie o to mi chodziło! Oddać jak najdokładniej moje odczucia.
UsuńHeh, kolejna z fajnym wzorkiem :-p.
OdpowiedzUsuńTja, bo to wzorek jest tutaj najważniejszy... :/
UsuńNo i znowu smutek,że jej jeszcze nie jadłam ba żadnej z zotterów :(
OdpowiedzUsuńCzas to w końcu zmienić :).
UsuńZ ciekawostek - Georg Bernardini rusza teraz z własnym projektem bean-to-bar (wcześniej był jednym z twórców Coppeneur) - Georgia Ramon. Więcej info na https://www.facebook.com/GeorgiaRamonBonn bo strony jeszcze nie mają.
OdpowiedzUsuńOj, kusisz, kusisz a ja ostatnio pochłaniam jedną za drugą czekoladą ze stresu, haha
OdpowiedzUsuńTakie pyszności to już w ogóle sama rozkosz i relaks :D
Usuńi jak tu być na diecie jak dookoła takie pyszności :)
OdpowiedzUsuńCzekolada jest najzdrowszym slodyczem, więc smacznego i na zdrowie!
UsuńTa mnie zaciekawiła:))
OdpowiedzUsuń