poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Morin Sao Tome Uba Budo ciemna 63%


Wyspy Świętego Tomasza i Książęca - niewielkie afrykańskie państwo, górzyste, tropikalne, o wulkanicznych ziemiach. Naturalnie, że w takim miejscu kakaowce będą czuć się wspaniale. Czekolada z Sao Tome stworzona przez Morin jest o tyle wyjątkowa, że dokładnie wiemy, z jakiego rejonu tego kraju wywodzą się użyte do jej wykonania ziarna kakaowca. Szukając informacji w internecie na temat Uba Budo dowiedziałam się, że chodzi tutaj o pojedynczą plantację kakao Forastero, położoną w rejonie Agua Grande. Tym lepiej. Gdy trafia w moje ręce esencja pewnej niewielkiej przestrzeni położonej tak daleko od mojej ojczyzny - wręcz namacalnie dostrzegam żmudną pracę czyichś rąk. To wyjątkowe uczucie mieć coś tak egzotycznego i bliskiego zarazem. Czekolady z ziaren Uba Budo w swojej ofercie ma także Coppeneur.

Morin Sao Tome Uba Budo była ostatnią czekoladą w kolejce do degustacji podczas styczniowego spotkania z Pintej Klepce. Na pewno nie została ona umieszczona na końcu przypadkowo. Przypadkiem nie jest również fakt, że to na zakup właśnie tej tabliczki było najwięcej chętnych. Ludzie wprost się na nią rzucili, wielu okrzyknęło ją najsmaczniejszą spośród wszystkich czekolad degustowanych tego dnia. Wprawdzie ja zakupiłam ją później, bowiem to inne tabliczki bardziej mnie urzekły - ale muszę przyznać, że nie brakuje tej czekoladzie oryginalności.


Czekolada nie poraża zawartością masy kakaowej - mamy tutaj 63%, co powinno być już pierwszą zachęcającą cechą dla osób nastawionych sceptycznie do ciemnych czekolad. Jej barwa jest względnie jasna i dość czysta, czego niestety do końca nie widać na zdjęciu poniżej (dziwne światło i niemoc w złapaniu ostrości...).

Tabliczka pachnie łagodnie i przyjaźnie. Nie ma tu żadnych ostrych nut. Co dalej? Oj, dalej w aromacie dzieje się sporo, ale nie chcę zdradzać tego teraz... Najlepiej będzie, gdy od razu przejdę do kwestii smaku. Smaku, który jest bardzo spójny z aromatem i... niezwykle zaskakujący.


Jestem w 100% pewna, że biorąc do ust pierwszy kęs tej czekolady prędko sprawdzicie jej skład, z niedowierzaniem przekonując się, że jak byk stoją w nim jedynie kakao i cukier. Pierwszym wrażeniem smakowym jest bowiem nugat z orzechów laskowych. To skojarzenie jest tak silne, że od razu stają mi przed oczami wszystkie dobre nugatowe tabliczki, które jadłam. Orzechowość tej czekolady jest w kulminacyjnym momencie tak silna, że aż kręci się od niej w głowie!

Zaraz po orzechowym uderzeniu smak łagodnieje, przechodząc z aksamitną słodycz skondensowanego mleka. Ewidentnie, aż chce się szukać w składzie nie tylko orzechów, ale także mleka! To słodkie mleko ciągnie się baaaardzo długim filmem, tworząc momentami lekko oziębiające wrażenie na podniebieniu. Tak, muszę powiedzieć, że słodyczy w tej czekoladzie było na tyle dużo i była tak wytrwała w swym oddziaływaniu, iż z czasem mnie już wkurzała. Gdy już przejdziemy przez tą ciągnącą się i zapętlającą Drogę Mleczną, na finiszu pojawia się odrobinkę szorstkie i wilgotnawe doznanie kojarzące się z... kartonem. Wbrew pozorom, nie było to nic nieprzyjemnego, choć porównanie może sprawiać takie wrażenie.

Poza orzechowością i mlecznością czekolada uderza swoją rześkością i wilgocią. Nie jest tak twarda jak inne tabliczki od Morin. Nie ma tu też ani krzty ściągania (no może odrobinka przy tym kartonie) czy suchości. Słodycz gra tu pierwsze skrzypce. Gdzieś w dali przebrzmiewa odrobina kwaśności, ale takiej, jaką naturalnie można spotkać w orzechach laskowych. Goryczy nie ma w niej wcale! Niech jeszcze raz ktoś spróbuje nazwać ciemną czekoladę gorzką! (tak, wiem, że w tagach mam wyrażenie "gorzka", ale takiego oznaczenia używam od początku funkcjonowania bloga wraz z przymiotnikiem "deserowa" - zmienianie wszystkich tagów na "ciemna" byłoby strasznym utrapieniem...)

Jeśli ktoś ma jakiekolwiek obiekcje co do ciemnych czekolad, powinien spróbować Sao Tome Uba Budo. Jestem pewna, że ta czekolada go zaszokuje i wybitnie zasmakuje. To czekolada śmietankowo-orzechowa, choć obok śmietanki i orzechów nawet nie leżała. Coś zaskakującego i wręcz dziwacznego. 

Na zakończenie dodam jeszcze opis tej tabliczki Morina w odczuciu organizatorów degustacji w Pintej Klepce. Parę rzeczy, których ja nie wyczuwałam - ale ile podniebień, tyle opinii :) "Niesamowita czekolada z afrykańskiego Wybrzeża. Smakuje trochę jak czekoladki z wiśnią i alkoholem złączone w jedną, twardą masę. Mocno śmietankowa, alkoholowa, dymiona, do tego nuty torfowe, kandyzowane owoce. W finiszu karmelowa słodycz." No to jak, skusicie się? ;)

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy.
Masa kakaowa min. 63%.
Masa netto: 100 g.

25 komentarzy:

  1. charlottemadness27 kwietnia 2015 05:46

    Na 1-wszy rzut oka wydaje być się "zwykłą" ciemną czekoladą. To niesamowite ile wrażeń smakowych można odkrywać próbując to kolejne z inną zawartością kakao. Każda następna degustacja czekolady z tej serii wiąże się z nową przygodą.. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie Moriny to na pierwszy rzut oka zwykłe czekolady, a każda otwiera na zupełnie odmienne doznania. Dokładnie tak jest - to są nowe przygody :).

      Usuń
  2. Aż się obję zaglądać na Twojego bloga, haha ostatnio wprost nie mogę żyć bez czekolady i jakoś jej nigdy dość, ale chyba czas to znowu ograniczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Coraz bardziej mam ochotę spróbować tych czekolad... Pisałam nawet w sprawie ich kupna (na tamten mail), ale od paru dni odpowiedzi brak, a moja ochota na nie rozrasta się w szalonym tempie. :P

    OdpowiedzUsuń
  4. mam wrażenie, że jest to czekolada dla mnie :D Szczególnie przy stwierdzeniu, że osoby, które maja obiekcję do ciemnych czekolad powinny to spróbować. Może kiedyś mi się uda, na razie pozostanę przy łatwiejszych do zdobycia czekoladach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ta czekolada też jest łatwa do zdobycia! Wystarczy jeden e-mail... ;)

      Usuń
  5. a ja mam wrażenia, że ta czekolada jest nie dla mnie i mówi: za wysokie progi na twoje nogi xDDD mimo, że jest z Afryki... nie dorastam jej poziomowi, zresztą jakbym zaczęła jadać takie czekolady strasznie bym się rozpaskudziła xDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gwoli ścisłości - czekolada jest z Francji, a ziarna kakao z których ją wykonano pochodzą z Afryki. Czy to cokolwiek im umniejsza? :P

      Raz się żyje, trzeba się nieco porozpaskudzać ;)

      Usuń
    2. uuu zwracam szacun, nie dopatrzyłam :D ale to prawda, to nic nie zmienia xD

      wiem wiem... ale i tak jestem rozkapryszona... co by było później xDD

      Usuń
    3. Potem to już jest po prostu wyższy level percepcji :d

      Usuń
  6. Tym razem Cię zaskoczę i napiszę, że zjadłabym. Nie dlatego, że jest wyjątkowa - Ty z każdej tabliczki robisz cudo - ale dlatego, że w ostatnich dniach pożarłam tyle słodkieho, że aż jest mi przykro i wczoraj złapałam za ciemną. Po niej sięgnę po inną ciemną. Mmm. Recenzje mają niestety długą kolejkę, więc sprawozdania spodziewaj się gdzieś za 2-3 tygodnie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie ten Morin był akurat zaskakująco słodki, ciekawe, czy Ty też byś go tak odebrała :D. Nie mogę się doczekać recenzji ciemnych czekolad u Ciebie!

      Kup Pani Morina!!! :D

      Usuń
  7. Haha miałaś rację, to faktycznie recenzja idealnie dla mnie! Wiesz już, że u mnie z ciemnymi czekoladami jest co tu dużo mówić... ciężko aczkolwiek ta naprawdę zachęca! Twój opis jak zwykle przeniósł mnie na chwilę w krainę czekolady i aż nie chce się z niej wracać. Ciekawe, że tak silnie wyczułaś w niej orzechy, to też przemawia na plus czekolady, jak i fakt iż nie jest ona zbyt mocno kakaowa w smaku co dla osób preferujących czekolady mleczne jak ja jest zdecydowaną zaletą. :-) Do tego pięknie się prezentuje zarówno w opakowaniu jak i poza nim, chociaż ja wolę kostki w rządkach po trzy nie cztery bo są one wtedy większe, a lubię takie na dwa gryzy. :D Nic tylko kupować!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka ciemna czekolada to gwarantowany szok dla każdego, kto kojarzy kakao z jedynie cierpkością i kwaśnością. Polecam wypróbować, nie będziesz żałować ;). I tu warto brać maleńkie gryzy, bawić się nimi, długo miętosić i rozpuszczać w buzi :D.

      Usuń
  8. Mam takie wrażenie, jak Czoko, ta czekolada niemalże mówi do mnie "mamo", zawartość kakao taka, jak lubię, a nugatowe skojarzenia są tak kuszące, że zaraz obślinię komputer.
    I wygląda też ładnie, jadłabym :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten nugat to szok :D. A jeszcze później słodkie mleko... Naprawdę aż nie chce się wierzyć składowi :). Polecam przekonać się na własnych kubkach smakowych :D

      Usuń
  9. Jak daje po kubkach nugatem to bierzemy od razu kilka na zapas :D To dziwne jeść coś co po składzie nie ma prawa tak smakować xD Sądzimy, że jak zawartość kakao też nie jest największej ilości to całej rodzinie można by spokojnie dać ją spróbować. Chociaż nie... skoro jest taka dobra to lepiej schować i zjeść we własnym zaciszu z dala od "Co jesz? Daj spróbować!" :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to naprawdę dziwaczne uczucie, ale bardzo bardzo przyjemne. Was również zachęcam do spróbowania. Szansa na spróbowanie "mlecznej" i "orzechowej" czekolady dla osób uczulonych na mleko i orzechy! :D No patrzcie, jak idealnie pasuje do tematyki Candy Pandas :D

      Usuń
  10. O Jezusie nugat! Tak! Najlepiej! Jestem chętna by ją kupić! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nugat bez nugatu, a to Ci heca! :D Do kupna bardzo zachęcam!

      Usuń
  11. Fajnie, że jest tabliczka jest taka gruba. Właśnie takie lubię. ;>

    OdpowiedzUsuń