Po przykrym doświadczeniu z mleczną Panamą od Zottera mimo wszystko nie obawiałam się degustacji innych mlecznych Labooko od Zottera, jakie posiadałam w swojej kolekcji. Powód? Zawierały one więcej kakao niż nieszczęsna Panama (45 a 35% to już spora różnica). Dziś przygotowałam dla Was recenzję mlecznej interpretacji peruwiańskiego kakao, które to Zotter często bierze na tapetę w opcjach ciemnych, a ja już sporo z nich spróbowałam i opisałam. Będzie to swoiste zwieńczenie ostatnich recenzji peruwiańskich wyczynów Zottera, choć nie ich zakończenie - w między czasie Zotter zdążył wypuścić kolejne czekolady z kakao z Peru (a ja zakupiłam je w biokredens.pl i teraz czekają na swoją kolej).
Szkoda, że wewnątrz opakowania producent nie uściślił, z jakich regionów Peru pochodzą użyte w tej czekoladzie ziarna. Dopiero po odwiedzeniu strony internetowej dowiadujemy się, że mamy do czynienia z blendem Criollo i Trintario wyhodowanym w kooperatywie Oro Verde. Ciemną tabliczkę Peru Oro Verde 75% miałam już okazję wypróbować. Była przepyszna i... przez to wysoko ustawiła poprzeczkę wersji mlecznej.
Mleczna wersja nie zniosła presji porównania z tabliczką ciemną. Wprawdzie Peru 45% okazała się miliard razy lepszą mleczną czekoladą od Panamy 35%, lecz przede wszystkim dlatego, że było w ogóle CZUĆ w niej kakao. Nie zachwyciła nas jednak dynamiką, jaką zafundowała nam ciemna Oro Verde. Była też mniej ciekawa od niedawno próbowanych mlecznych Tibitó z Kolumbii, zawierających podobną ilość kakao. Prawdopodobnie więcej czadu uzyskano by, gdyby to było Peru 55%, a nie 45%. Ale do rzeczy.
Peru 45% jest poprawną, smaczną mleczną czekoladą. Jest jednak ponad wszech miar spokojna i mocno wypośrodkowana. Pachniała waniliowym budyniem i deserem ryżowym, ale z wyraźnym kakaowym tłem kawowo-palonym. Na podniebieniu prezentowała odrobinę pudru i bezy, ale w zupełnie innym wydaniu niż bezowość Amedei - tu chodziło bardziej o drobnopiaskowość struktury. Trudno było się tu doszukać charakterystycznych nut znanych z Oro Verde 75%. Tamta ciemna czekolada budziła deserowe skojarzenia, ale bardziej szalone i tropikalne. Peru 45% jest zaś leniwym urlopowym śniadankiem jedzonym w polskiej agroturystyce, bez cienia dziczy.
To tort dakłas posypany kakao oraz świeżymi malinami. To ciasto naleśnikowe, lekko przypalone, przekładane kremem bananowo-śmietanowym. To kawa z tłustym mlekiem i nutą wanilii. W zeszłym roku Peru 45% otrzymało srebro w kategorii mlecznych czekolad na Academy of Chocolate. Za co? Na pewno nie za odurzający i obezwładniający bukiet, bo ten posiada chociażby Zotter Nicaragua 50%. Tymczasem Peru 45% to spokój i poprawność, bardzo swojska wykwintność mlecznej czekolady stworzonej z dobrego kakao. Dla mnie to za mało, bym mogła prawdziwie pokochać tę czekoladę.
Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, pełny cukier trzcinowy, sól, wanilia.
Masa kakaowa min. 45%.
Masa netto: 70 g (2x 35 g).
Wartość energetyczna w 100 g: 504 kcal.
BTW: 5,5/34/43
Dlatego ostatnio rzadko kupuję mleczne (no, chyba, że jakieś ciekawe), jednak trochę za mało kakao.
OdpowiedzUsuńNa szczęście lepsza niż Panama, ale wkrótce na moim blogu pojawi się jeszcze inna mleczna czekolada od Zottera - jeszcze bardziej w moim guście :)
UsuńDziś ją jadłam. A wiesz, że jak wróciłam do mojej recenzji ciemnej Oro Verde, to właśnie wydaje mi się, że miała z niej to i owo. W ciemno bym ich nie skojarzyła, ale parę podobieństw się doszukałam już po napisaniu recenzji.
OdpowiedzUsuńMi też smakowała, ale właśnie też tak tylko tyle, że smakowała.