środa, 25 października 2017

Manufaktura Czekolady ciemna Kolumbia 85%


Dzień po degustacji boliwijskiej dziewięćdziesiątki od Zottera, zapragnęłam spróbować jakiejś innej czekolady o podobnej zawartości kakao. Z pomocą przyszła mi rodzima Manufaktura Czekolady. Ich Kolumbię 85% odkładałam na specjalną okazję, gdy w pełnym spokoju będę mogła cieszyć się polską interpretacją kolumbijskiego ziarna. Jak pozostałe tabliczki z kolumbijskiego kakao bardzo wiele dla mnie znaczyła. Większość z próbowanych przeze mnie kolumbijskich czekolad przywiozłam z podróży, więc prawdziwy skarb stanowiła dla mnie ta stworzona w mojej ojczyźnie. Bardzo dziękuję ekipie Manufaktury Czekolady za stworzenie tej tabliczki, a chłopakom z biokredens.pl za możliwość jej zakupienia!

Manufaktura Czekolady opisuje swoją Kolumbię 85% następująco: "Niestety Kolumbia okryła się na Świecie złą sławą… Ale my postanowiliśmy ją trochę odczarować, biorąc z niej najlepsze ziarna i tworząc wyjątkową czekoladę. Nie jest to łagodna propozycja, tak samo jak łagodny nie jest sam kraj. Czekolada z kolumbijskich ziaren doszczętnie przesiąkła tytoniowym aromatem, przez który dyskretnie przebija się posmak zielonej herbaty Matcha. Smakując tej tabliczki można na chwilę przenieść siędo małego, zadymionego baru w samym środku tego tajemniczego kraju." Dzięki mojej słabości do pięknej Kolumbii spodziewałam się, że czekolada szczególnie mnie ujmie, zwłaszcza, że recenzja Kimiko była bardzo pochlebna.


Wygląd tabliczki jest typowo "manufakturowy" - także jeśli chodzi o specyficzny szorstko-piaskowy przekrój. Ze swymi wiśniowymi przebłyskami z wierzchu i tą zawadiacką szorstkością w środku, czekolada prezentowała się bardzo atrakcyjnie. A gdy dodać do tego zapach... Producent wskazuje na dominujące nuty tytoniowe, ale dla mnie ta czekolada to przede wszystkim kawa, obezwładniająca kawa. Zarówno w zapachu, jak i...


...w smaku. Kosmicznie mocna kawa z rozpuszczoną w niej odrobiną ciemnej czekolady. Tak od samego początku prezentuje się manufakturowa Kolumbia, swą wybitną kawowością doprowadzając do szaleństwa kubki smakowe. Moc kawy jest tak wielka, że po chwili intensywne nuty charakterystycznych kwasów i goryczy uderzają w stronę węglowych pastylek i węgla drzewnego. Gdy dodamy do tego szorstko-piaskową konsystencję czekolady, która jednocześnie obkleja buzię niczym mroczne bagno - siła Kolumbii 85% staje się prawdziwą potęgą. Na pewno nie był to dla mnie tytoń... To było coś miliard razy smakowitszego od tytoniu, czyli po prostu KAWA. A że Kolumbia to królestwo kawy... Wszystko się zgadza. (A chłopaki z Manufaktury będąc w Kolumbii chyba za mało popili tamtejszej kawy, że ów smak kojarzyli także w herbatą matcha... Ah, kawa, kawa, kawa!)


Grubopiaskowość struktury tabliczek od Manufaktury Czekolady w Kolumbii 85% nabiera zupełnie nowego znaczenia. Czekoladowy pył atakuje nas na przemian goryczą, kwaśnością i słodyczą - o tak, słodyczą - bowiem nasza Kolumbia jest o wieeele słodsza od wspomnianej Boliwii 90%. Goryczka smakowana poprzez tę konsystencję przypomina mokre i ciężkie fusy z kawy, zaś kwaśność właśnie wraz z słodyczą - bardzo owocowe musujące cukierki typu Zozole. Bardzo ciekawe doświadczenie, szczególnie przy zderzeniu z wyrazistą kawą.

Jaką owocowość prezentuje nam Kolumbia 85%? Najpierw zidentyfikowałam kiwi, które narastało szczególnie w przypływach kwaśności. Dalej, gdy to jednak słodycz próbowała wziąć prym nad kwasem, pomyślałam o słodkim miąższu marakui, granadilli i gujawy - pełnym urokliwych pesteczek. Dla Kimiko były to przede wszystkim porzeczki i granat. Prawdopodobnie bym się z nią zgodziła, gdyby nie fakt, że w Kolumbii najadłam się powyższych egzotycznych owoców i pasowały mi tu niebywale.


Zjadłam już trochę kolumbijskich tabliczek, ale Manufaktura Czekolady dała świetny popis. Ich Kolumbia 85% okazała się niezwykle smakowita, intrygująca, wyrazista. W porównaniu do jedzonej dzień wcześniej Zotter Bolivia 90%, była o wiele bardziej dynamiczna, rześka jak na tak wysoką zawartość kakao - polubiłam ją zdecydowanie mocniej. Jestem dumna, że tak świetna kolumbijska czekolada powstała właśnie w Polsce - a przy moim wielkim sentymencie do Kolumbii Manufaktura Czekolady miała naprawdę wysoko postawioną poprzeczkę.

Skład: ziarna kakao, cukier.
Masa kakaowa min. 85%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 577 kcal.
BTW: 8,9/35,7/54,5

7 komentarzy:

  1. Fajna i mocna, jak większość czekolad od Manufaktury. Ale jeżeli chcesz spróbować czegoś nietypowego dla nich, bardzo owocowego, to poluj na Nicalizo. Gdybyś chciała na chwilę oderwać się od południowoamerykańskich klimatów, to sięgnij po Madagaskar od JP Czekolada - rewelacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam Johe. Nicalizo nie zdobyłam. Nie masz przypadkiem jakiejś na zbyciu? ;) Kupię...

      Zakupiłam ostatnio cały asortyment JP, ale jeszcze chwilę poleży :)

      Usuń
    2. Niestety nie mam, kupiłem ją przypadkowo w sklepie z herbatami i czekoladą, była tylko jedna tabliczka. Kimiko pisała, że na razie nie ma jej w sprzedaży (w ich sklepie online jej nie ma), czyli miałem szczęście.

      Usuń
    3. No właśnie też jej nigdzie nie mogłam znaleźć.

      Usuń
  2. A ja bym chciał spytać jak wypadają czekolady Manufaktury w porównaniu do czekolad Pralusa Cluizela Idilio i Domori ?Pozdrawiam Darek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnią się swoją charakterystyką i specyfiką, ale jakościowo uważam, że to bardzo wysoka półka.

      Usuń
  3. Jestem bardzo usatysfakcjonowana z jakości czekolad, które wytwarzają w manufakturaczekolady.pl. Nieziemsko pyszne wyroby!

    OdpowiedzUsuń