sobota, 21 października 2017

Georgia Ramon Congo ciemna 100%


Dziś podzielę się z Wami moim drugim doświadczeniem z niemiecką marką Georgia Ramon. Od czasu degustacji ich wyrazistej Dominkany Cocanado minęło na tyle sporo czasu, by producent zdążył znacznie rozszerzyć swoją ofertę oraz totalnie zrewolucjonizować sposób pakowania swoich tabliczek. Wcześniej czekolady Georgia Ramon pakowane były wręcz prymitywnie, jednak tak proste opakowania zawierały niezwykłą mnogość istotnych informacji na temat danej czekolady. Dzisiaj barwne kartoniki z czekoladową zawartością rzucają się w oczy z daleka, ale na szczęście nadal możemy się z nich dowiedzieć o np. profilu prażenia ziaren, czasie konszowania itd. Tą, oraz pozostałe (czekające w kolejce) czekolady od Georgia Ramon zakupiłam dzięki Sekretom Czekolady.


Georgia Ramon Congo to czekolada składająca się w 100% z ziaren kakao Forastero i Trinitario, wyhodowanych w kongijskich Górach Księżycowych. Kakao z Kongo dotychczas wypróbowałam w intrygujących interpretacjach Original Beans oraz Zottera, bardzo chciałam poznać jego kolejną twarz. Tym ciekawiej, iż Georgia Ramon prezentuje nam Kongo w wersji 100%. Według rzetelnych informacji od producenta, ziarna kakao użyte do wyprodukowania tej tabliczki były nie za mocno prażone, mielone przez 24 godziny, zaś tylko przez 12 godzin konszowane. Producent naprowadza nas, iż po czekoladzie spodziewać możemy się łagodnej goryczy pełnej nut wiśni, śliwek i moreli, zwieńczonych przyprawami.


Z racji sceptycznego nastawienia mojego Męża to czekolad o 100% zawartości kakao, do degustacji kongijskiego cuda zabrałam się sama. Zostawiłam mu oczywiście połowę 25-gramowej tabliczki, nad którą pochylić się miał wówczas, gdy poczuje się gotowy na wyzwanie. Jak się później okazało, mój Ukochany odczuł Congo 100% przede wszystkim jako wilgotną, gorącą ziemię.  Była dla niego mocno torfowa, pełna drewna i sadzy, niczym piwo typu stout. Przyznał jednak, że jak na stówkę biła od niej wyjątkowa świeżość, stąd też tym trafniejsze wydały mu się skojarzenia z ciemnym piwem. Ciekawe, że moje odczucia były zgoła inne i zupełnie na odmiennych nutach się skupiłam. Moim skojarzeniom zdecydowanie bliżej do opinii Kimiko.

 Biedna Congo 100% nieco mi posiwiała w oczekiwaniu, aż w końcu zdecyduję się jej na degustację. Nie przeszkadzało to jednak w tym, by pośród kamienistej stateczności swego przekroju nie uraczyła mnie wonią kwiatów i orzechów włoskich. Naprawdę bardzo łagodną wonią jak na maksymalny udział kakao... W ustach na początku kleiła się, jakby chciała skryć się w sobie, jednakże tym samym ukazywała swą wyjątkową łagodność (jak na 100%). Później uderzyła w mocniejsze tony, ale nadal bez śladu kwasu, jaki nieraz wykrzywiał mi buzię przy tych ostrzejszych setkach. Jaka to była łagodność, jakie to były nuty?


Najbardziej wyrazistą, obezwładniającą i dominującą nutą w tej czekoladzie były dla mnie... orzechy włoskie. W zapachu jeszcze próbowały mieszać się z czymś kwiatowym i lekko perfumowanym, jednak w smaku przez większość degustacji nie mogłam się otrząsnąć z orzechowego wrażenia. Esencjonalny smak orzechów włoskich był dla mnie namacalny, przecudny, wciągający. Długo nie byłam w stanie wyczuć w Congo 100% nic, poza tymi doskonałymi orzechami włoskimi, moimi ukochanymi. Z czasem zostały one przyprószone kardamonem, co nadawało im jeszcze większego uroku. Ajajaj! Rzadko jest mi dane tak napawać się smakowitością setki i czymś, co zakrawało wręcz o monotonię.

Dalej odczuwałam jednak więcej palonych nut, może nieco stoutowych, choć mi bardziej przypominały one włoskie espresso z pianką. Takie skondensowane, jak to pite w Dolomitach, które wywoływało huczenie w skroniach. Później czekolada jakby złagodniała, tworząc znakomitą iluzję... wiśni zanurzonych w maślano-waniliowym sosie, ze szczególnym naciskiem. Nawet się nie zorientowałam, kiedy moja część stówki zniknęła, a tak łapczywe spożywanie 100% czekolady zdarza mi się naprawdę rzadko. Congo 100% wciągała na maksa.



Spośród setek od Georgia Ramon czeka mnie jeszcze Belize i... jestem ogromnie ciekawa, czy okaże się równie wywrotowa, co kongijska dama!

Skład: masa kakaowa z Kongo.
Masa kakaowa 100%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 568 kcal.
BTW: 18/53/13

4 komentarze:

  1. Niestety, jak składałem zamówienie to ani tej, ani setki z Belize nie mieli w magazynie. Może przy następnym zamówieniu uda mi się w końcu zapoznać z tą marką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są warte grzechu, toteż życzę powodzenia w polowaniu na nie!

      Usuń
  2. Orzechy włoskie aż tak? Mi ona bardziej migdałowo smakowała, za to paloność na pewno także odebrałam jako kawową.
    Mimo że z Twoim mężem często zgadzam się jeśli chodzi o czekoladowe dziwadła (borowikowy Zotter, Pacari ze spiruliną), tak tutaj rzeczywiście to naszym skojarzeniom było bliżej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie jak byk orzech włoski, choć nuty innych orzechów też, jak najbardziej.

      Ej no, przecież ja lubię Pacari ze spiruliną!

      Usuń