niedziela, 29 października 2017

Franceschi Río Caribe ciemna 60%


Niedawno w sklepie Sekretów Czekolady pojawił się pełen asortyment nieznanej mi dotąd marki Franceschi. Wystarczyło, iż zauważyłam, że Franceschi jest marką tree-to-bar działającą na terenie Wenezueli, bym natychmiast zdecydowała się na zakup sześciu oferowanych czekolad. W dobie ogromnych problemów Wenezuelczyków bardzo cieszy mnie możliwość zakupu oryginalnych produktów z pięknego kraju, który mam zamiar kiedyś odwiedzić.

Czekolady Franceschi dzielą się na dwie linie: Fina stworzoną z wenezuelskiego Trinitario z trzech regionów oraz Premium stworzoną z wenezuelskiego Criollo z trzech regionów. Linia Fina charakteryzuje się skromniej wyglądającymi opakowaniami, nie mniej jednak sama formuła zapakowania czekolad Franceschi bardzo przypadła mi go gustu. Wewnątrz małego kartonika umieszczone są bowiem dwie cienkie 30-gramowe tabliczki, każda pakowania osobno. Dzięki temu możemy dłużej się cieszyć daną czekoladą, bez konieczności otwierania całej zawartości kartonika.


Sięgnęłam po pierwszą Franceschi tak prędko po zakupie nie tylko dlatego, że rozpierała mnie ciekawość. Jedna z zakupionych tabliczek przyjechała do mnie ledwo miesiąc od upłynięcia terminu ważności. A że nie miałam pojęcia, w jakich warunkach przechowywana była Río Caribe, zdecydowałam się na jej degustację na parę dni po otrzymaniu paczki od Sekretów Czekolady. W istocie, reprezentantka serii Fine pokryta była już nie takim lekkim osadem.

Río Caribe stworzona została z ziaren kakao wyhodowanych we wschodniej części Wenezueli, na półwyspie Paria (stan Sucre), stąd niedaleko już na Trynidad i Tobago. Ponadto, właśnie na półwyspie Paria leży słynna plantacja odmian Criollo należąca do Domori - Hacienda San Jose. W przypadku czekolady z Parii wyprodukowanej przez Franceschi mamy do czynienia z kakao Trinitario.
Río Caribe została w 2013 roku uhonorowana złotem na International Chocolate Awards.


Jedna 30-gramowa tabliczka trafiła w łapki mojego Męża, a druga w moje. Tabliczki Franceschi są cieniutkie niczym Domori, lecz podział na duże kostki sygnowane logo marki ułatwiają degustację. Río Caribe pachniała bardzo kusząco: mieszanką słodkich kwiatów, tropikalnych owoców, palonego cukru trzcinowego, świeżo prażonej kawy i czekoladowych słodów.

Z tropu zbiła mnie podejrzana konsystencja czekolady. Chociaż trzaskała pięknie podczas przełamywania, okazała się bardzo zbita i nieco gumowa. Odnaleźliśmy w niej liczne drobne grudki, kleiste, niczym w źle rozmieszanej czekoladzie do picia. Czy rzeczywiście porządnie nagryzł już ją ząb czasu, czy też taka jest charakterystyka czekolad Franceschi? O tym przekonam się dopiero przy pozostałych degustacjach, toteż na razie przemilczę temat.


Pomimo niezbyt przyjemnej strukury czekolady, w kwestii nut smakowych było bardzo miło. Najprościej skwitowałabym ją jednym stwierdzeniem: banan pieczony w karmelu. Tak, jakby temperatura pieczenia uwolniła w banana bukiet najsłodszych, nektarowo-kwiatowych woni, ewentualnie nieco pochodzących pod dojrzałe mango, papaję i miechunkę. Pieczony banan został otulony mocno palonym, chrupiącym karmelem z cukru trzcinowego, no i podany ze świeżo prażoną kawą, nie za mocno, na kolumbijską modłę - uwalniając z kawy pokłady nut owocowych i kwiatowych. Prosto, dosadnie, bardzo smacznie - tak, jak lubię!

To bardzo obiecujący start przygody z czekoladami Franceschi. Río Caribe ujęła mnie wyrazistością i oczywistością nut smakowych. Jestem bardzo wdzięczna Sekretom Czekolady za możliwość eksploracji Wenezueli - teraz, gdy jest w tym pięknym kraju tak bardzo ciężko, tym bardziej jest to dla mnie niezwykle cenne.


Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa.
Masa kakaowa min. 60%.
Masa netto: 60 g (2x 30 g).

4 komentarze:

  1. Też mnie zaciekawiła ta marka, ale na poczatek wziąłem Criollo. Moja czekolada nie miała nalotu i struktura była gładka, więc na szczęście ten problem nie dotyczy wszystkich tabliczek. Ze swojej jestem całkiem zadowolony, więc przy następnym zamówieniu też jakąś wezmę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff dziękuję, pocieszyłeś mnie :). Ja najpierw przerobię sobie serię Trinitario.

      Usuń
  2. No to tak... moja na pewno była świeża, ale mam wrażenie, że mimo to smakowała mi mniej, niż Tobie. Chciałabym w niej czuć tyle bananów, co Ty.

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim razie jestem mega ciekawa co Ty czułaś :)

    OdpowiedzUsuń