piątek, 19 sierpnia 2016

Zotter Coconut Nougat biały nugat z kokosa


To miał być szybki wyskok w góry na weekend: mój Mąż, Weronika i ja. Koło trzeciej w nocy z soboty na piątek wyspani mieliśmy wskoczyć do auta, by z rana pojawić się na szlaku Masywu Śnieżnika. Jeden dzień trekkingu, by w niedzielę na powrocie zwiedzić Twierdzę Kłodzko. Piękny plan na szybkie zaspokojenie górskiego głodu, ale niemal wszystko sprzymierzyło się przeciwko nam. Mój Luby utknął w rodzinnej miejscowości - najpierw pociąg zepsuł się i został odwołany, a pod kolejny po ledwo kilkunastu minutach jazdy rzucił się samobójca. Musiałam pojechać po Ukochanego samochodem, przez co spać położyliśmy się jedynie na godzinę. Na szczęście Weronika spała więcej niż my i była w stanie prowadzić. My wtuleni w siebie drzemaliśmy na tylnym siedzeniu.


Po dziewiątej 23 lipca wyruszyliśmy na szlak z wioski Jodłów, położonej wśród lasów Masywu Śnieżnika. Wraz z Mężem byłam już w Masywie Śnieżnika jesienią 2011 roku, ale podczas tej wyprawy mieliśmy powtórzyć jedynie część przebytej wtedy drogi. Dopełnieniem pecha była moja awaria telefonu i dostanie miesiączku tuż po wejściu na żółty szlak w stronę Trójmorskiego Wierchu. Zamiast napawać się widokami i piękną pogodą byłam wściekła... Na szczęście wytrwały marsz pod górę i wsparcie towarzyszy odgoniły wszystkie złości. Byłam przecież w górach! Przed nami cudna pętla do zrobienia, przy wspaniałej widoczności - czego chcieć więcej? Schemat naszej trasy znajdziecie tu.


Trójmorski Wierch liczący 1145 m n.p.m. był pierwszym szczytem na naszej trasie. Jest to wyjątkowe miejsce - zbiegają się na nim zlewiska trzech mórz: Bałtyckiego, Północnego i Czarnego. Wierzchołek zdobi 25-metrowa wieża widokowa, z której rozciąga się rozległy widok, m.in. na całą drogę, jaką mieliśmy do przejście tego dnia. Poniżej możecie obejrzeć zdjęcia, jakie wykonaliśmy na wieży.


Widok w stronę Śnieżnika.

Czeski masyw ze szczytem Slamnik - tędy czekał nas powrót.




Po zejściu z wieży widokowej rozsiedliśmy się w ustronnym miejscu na kamieniach, gdzie raczyliśmy się campari z sokiem pomarańczowym (ja w szczególnie dużych ilościach, co by uśmierzyć moje kobiece bóle - efekt był szybki). Postanowiliśmy sięgnąć też po odrobinkę czekoladowej słodyczy. Zaproponowałam kolejną zotterowska tabliczkę z serii Nougsus, zakupioną oczywiście dzięki biokredens.pl. Tym razem w roli głównej występował kokos (po próbowanych wcześniej migdałach, sezamie i orzechach laskowych).


Coconut Nougat stanowi wyjątkową pozycję w kolekcji Nougsus co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, jego bazę stanowi biała czekolada (we wszystkich wcześniej próbowanych Nougsusach była ona mleczna). Przyznam, że po jej zakupie w ogóle nie zwróciłam na ów fakt uwagi i dopiero rozpakowanie tabliczki przyniosło zaskoczenie. Do końca wydawało mi się, że ponownie będę mieć do czynienia z mleczną czekoladą. Nieco się zawiodłam, ale cóż, zawód nie miał trwać długo. Po drugie, Coconut Nougat jest słodzony cukrem z kwiatów palmy kokosowej, znanym chociażby z czekolad Surovital. Poprzednie Nougsusy zawierały surowy cukier trzcinowy, tak jak zresztą niemal wszystkie Zottery.


Nasz nugat posiadał przyjemny karmelowy odcień bieli i pachniał po prostu bosko. Charakteryzował się naprawdę bardzo mocnym, czysto kokosowym aromatem, z mleczną nutą, coś jak milion razy lepsze Bounty. Już po podziale na kawałki zauważyliśmy, że wiórki kokosowe zostały przerobione na gładką masę i wtopione w środek, toteż antyfani wiórków mogą bez obaw sięgać po tę czekoladę.

Pierwszym wrażeniem smakowym była niestety turbo słodycz. O ile w Hazelnut Nougat była ona na tyle duża, że przytłaczała orzechy, tak tutaj słodycz zachowuje się zupełnie inaczej. Przypuszczam, iż jest to zasługa cukru z palmy kokosowej. Powalająca na początku słodycz po chwili przemienia się w coś palonego, cudownie karmelowego, z pewnym zadziwiającym, jakby grejpfrutowym akcentem. Owa karmelowość idealnie komponuje się z wyrazistym, autentycznym kokosem, który wraz ze świeżym tłustym mlekiem i dobrze wyczuwalną wanilią tworzy wspaniałą kompozycję.



Kokosowe szaleństwo gładko rozpuszcza się w buzi i bardzo szybko znika... To jeden z tych Zotterów, którego z chęcią dysponowałabym jeszcze większą ilością (a Nougsusy mają tylko 50 g...), zwłaszcza w górach - tu słodycz nie stanowiła tak dużego problemu zwłaszcza, jeśli koniec końców przepięknie się przemieniła w karmelowo-kokosowy romans. Pozycja konieczna do wypróbowania dla fanów kokosa - a tego dnia mieliśmy ją jeszcze porównać z inną kokosową czekoladą od Zottera. Ale o tym już wkrótce...



Z Trójmorskiego Wierchu, rozluźnieni i uśmiechnięci, ruszyliśmy w stronę Śnieżnika zdobywając Goworek i Mały Śnieżnik. Na Śnieżniku planowaliśmy kolejną czekoladową degustację...

Skład: odtłuszczone mleko w proszku, cukier z kwiatów palmy kokosowej 24%, tłuszcz kakaowy, wiórki kokosowe 18%, wanilia, lecytyna sojowa.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 549 kcal.
BTW: 13/36/40

12 komentarzy:

  1. charlottemadness19 sierpnia 2016 06:29

    Na pewno ją uwzględnię w przyszłym zamówieniu.Po wysiłku wręcz idealna!

    OdpowiedzUsuń
  2. Smak super, a wiórki.. omg, jeszcze lepiej! Nawet nie wiedzieliście, że świętujecie moje urodzimy taką pyszną tabliczką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Intensywny był nasz dzień w Twoje urodziny :D, a ja niestety mam dupną pamięć do dat.

      Usuń
  3. Czekolada dla mnie bo kokosowa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. "milion razy lepsze Bounty" już żadne słowa nie są potrzebne aby nas do niej przekonać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam czekać z czytaniem aż otworzę, a teraz przeczytać tylko opis wyprawy, ale... zawsze tak się wciągnę, że całość doczytam. :D
    Po kolei: jakiekolwiek irytujące czynniki w górach mnie i tak szybko przestają denerwować, odchodzą w niepamięć, a w normalnych warunkach potrafią mnie i cały dzień trzymać. :P "Byłam przecież w górach!" - i to jest dobre podejście!
    Widoki cudne, jak zawsze!
    O, znowu widzę Wasze świetne tatuaże. <3 Niecałe, ale widzę, hyhy.

    Troszeczkę przeraża mnie słodycz i to rozpuszczanie się czekolady, ale wiem, że i mi posmakuje. Jak kokos może nie smakować?
    PS Zjadłabym Bounty ze wspomnień... szkoda, że to niemożliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, a zaraz znowu uciekamy w góry i chyba znów mi się przytrafi okres :P

      Za taką słodycz to ja dam się pociąć <3

      Usuń
    2. Ha, no i ja jako aż tak słodkiej jej nie odebrałam. Znaczy... rzeczywiście jest słodka, ale to rzeczywiście ma boski wydźwięk!

      Usuń
    3. Ojj tak, taką słodycz to ja rozumiem!

      Usuń