Czasem w sobotni wieczór spędzony wraz z Mężem najdzie nas ochota na dodatkową, wieczorną degustację. Zazwyczaj wybieramy wtedy mniejszą tabliczkę. Tak stało się i tego dnia, gdy na prośbę Ukochanego o wyczarowanie jakiejś czekolady do popołudniowej kawy wyciągnęłam z Magicznej Szuflady wyjątkowy eksperyment wypuszczony spod skrzydeł włoskiego Domori. "A meeting of flavours and cultures" - niezwykłe połączenie japońskiej zielonej herbaty matcha z słodziutką białą czekoladą. Takie cuda mogłam spróbować oczywiście dzięki Sekretom Czekolady.
Choć praktycznie codziennie piję zieloną herbatę, nigdy nie miałam okazji spróbować matcha. Stykając się z Domori Te Matcha postanowiłam poczytać trochę o tym japońskim skarbie i... czuję się skuszona. Intensywny, fluorescencyjny wręcz kolor herbaty zamienionej w sypki puder naprawdę intryguje. To jedna z najbardziej pozytywnie pobudzających herbat, a z jej przyrządzaniem wiążą się całe rytuały. Choć powszechnie wiadomo, że zielona herbata posiada wiele zalet, matcha jest w królestwie herbat prawdziwą władczynią. To skarbnica dobroczynnych antyoksydantów, witamin (szczególnie dużo witaminy C) i stabilizującego nastrój aminokwasu teaniny.
W naszej czekoladzie matcha stanowi aż 5% składu. Dla porównania, w intensywnie kawowej Zotter Espresso So Dark kawa stanowiła 3,7% całości. Jeśli zaś chodzi o pełne czekolady z zieloną herbatą: Wagner Traum Des Zenji zawierała jej 1,3% (i była wyczuwalna), zaś w Dolfin z senchą było jej również 5% (ale za to tutaj niemal wcale nie czułam herbaty). W zasadzie trudno porównywać matchę z innymi rodzajami zielonej herbaty, więc być może polemika na ten temat jest nieuzasadniona.
Po wypakowaniu 25-gramowej tabliczki z jak zwykle bardzo gustownego opakowania zachwycić się można jej niesamowitą, zieloną barwą. Coś pięknego! Takie oryginały zawsze cieszą oko. Nos również czuł się dobrze w obcowaniu z Domori Te Matcha. Wąchając czekoladę wyczuwałam przede wszystkim dopiero co wysuszone liście dobrej zielonej herbaty. Przez ów mocny aromat przebijały się nuty maślane i mleczne, bardzo świeże. Całość wzbudzała skojarzenia z górską, aromatyczną łąką - gdzie zapach świeżo wydojonego tłustego mleka miesza się z olejkami eterycznymi licznych traw i ziół oraz z rześkim, czystym powietrzem.
Po wypakowaniu 25-gramowej tabliczki z jak zwykle bardzo gustownego opakowania zachwycić się można jej niesamowitą, zieloną barwą. Coś pięknego! Takie oryginały zawsze cieszą oko. Nos również czuł się dobrze w obcowaniu z Domori Te Matcha. Wąchając czekoladę wyczuwałam przede wszystkim dopiero co wysuszone liście dobrej zielonej herbaty. Przez ów mocny aromat przebijały się nuty maślane i mleczne, bardzo świeże. Całość wzbudzała skojarzenia z górską, aromatyczną łąką - gdzie zapach świeżo wydojonego tłustego mleka miesza się z olejkami eterycznymi licznych traw i ziół oraz z rześkim, czystym powietrzem.
Kęs umieszczony w ustach rozpuszcza się w sposób typowy dla Domori - aksamitny, gęsty, idealnie gładki, esencjonalny. Sam smak? Szokuje. Czekolada okazuje się być bardzo ziołowa i z pełną premedytacją stwierdzam, że to jedyna taka biała czekolada. Mieści się tu sporo dziwactw. Pomimo mleczno-maślanej słodyczy oczywistej w przypadku białej czekolady mamy tu dozę specyficznej goryczki, typowo herbacianej. Tak, jakbyśmy zajadali świeżo sprasowane herbaciane liście lub zaciągnęli się fusami z zielonej herbaty (lub wypili bardzo mocną zieloną esencję).
Dalej idące skojarzenia to świeżo skoszona trawa (szczególnie, gdy połączymy smak herbaty z cechami białej czekolady), słodkie w zapachu łąkowe siano, a także morskie glony. Pomyśleliśmy również o słodkim ziołowym syropie, lecz wiązało się to z żadnymi obrzydliwościami. To po prostu było bardzo specyficzne doświadczenie. Pierwszy raz poczułam wyraźną goryczkę połączoną z wszelkimi atrybutami dobrej białej czekolady - i to okazało się niezwykle intrygujące!
Mój Mąż przeniósł się wspomnieniami do dzieciństwa, gdy jedna z nauczycielek przyniosła do szkoły tajskie cukierki i częstowała nimi uczniów. Ukochany był jednym z niewielu dzieciaków, które były w stanie przełknąć ów specyfik. Również posiadały w sobie tą charakterystyczną goryczkę, no i były zielonkawe - co wskazuje na rzeczywistą obecność w nich zielonej herbaty, a być może również glonów. W tamtych cukierkach słodycz została zabita niemal do zera, zaś w Domori Te Matcha jest ona jedynie filuternie zniwelowana. Myślę, że dodatek matchy do ciemnej czekolady nie byłby już tak spektakularny - moc kakao przyćmiłaby wpływ zielonej herbaty na całokształt. Biała czekolada jest natomiast świetną bazą do takiego eksperymentu.
Domori Te Matcha to bardzo oryginalna fuzja klasycznej słodyczy i mleczności białej czekolady z goryczkowo-ziołowymi smakami. Wydaje mi się, że to jedno z typowych azjatyckim zestawień smaków - odważne połączenie goryczy ze słodyczą. Na pewno nie jest to czekolada dla każdego, jednakże fani zielonej herbaty powinni czuć się zobowiązani do spróbowania tego dziwactwa (miłośnicy typowej białej czekolady już niekoniecznie).
Masa netto: 25 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 587 kcal.
BTW: 6/40/50
Z matcha miałam do czynienia tylko i wyłącznie w tej tabliczce,która była wręcz obrzydliwa.Przesłodzona na maksa.Zdołałam zjeść jakąś 1/4 doszukując się czegoś prócz cukru.No.. może gdzieś jakaś wanilia "przemknęła" ,lekka goryczka(chyba herbaty matcha),która wcale nie przełamywała słodyczy.Dobrze,że wydałam na nią 12 zł a nie tyle ile życzą sobie w tym sklepie..
OdpowiedzUsuńhttp://www.urbanvegan.pl/czekolady-i-batony/1838-biala-czekolada-z-matcha-100g-vantastic-foods-4260119114579.html
Nigdy nie piłam tej herbaty,jedynie pozostało mi info w internecie.
Domori z chęcią bym spróbowała.Lubię zieloną herbatę.Na pewno nie zraziłam się wyżej wymienioną tabliczką.Nie ma,co porównywać..
Tamta czekolada o której napisałaś ma jakiś paskudny skład, mąka z łubinu i maltodekstryna, WTF? Warto zestawić takie dziwactwo z Domori.
UsuńWygląda obłędnie... ale nie. Nie kupiłem jej i nie mam zamiaru, coraz bardziej zrażam się do białych czekolad. Niemniej chętnie zjem kawałek, jakby ktoś chciał mnie poczęstować :)
OdpowiedzUsuńZ racji, że maluszek na 25 g pewnie poczęstowałby Cię tylko ktoś, komu by bardzo nie smakowała ;)
UsuńUwielbiam zieloną herbatę i także pijam ją właściwie codziennie, ale matchę niestety od wielkiego święta. Ta tabliczka wydaje się cudowna, czuję, że mi posmakuje mimo mojej ostatniej niechęci do białych. Cóż, tu ciężko mówić o bieli. Górska łąka, jeju, zakochałam się w jej wyglądzie. ;)
OdpowiedzUsuńTo bardzo niesztampowa biała tabliczka. Lepiej próbować przy chęci na zieloną herbatę a nie białą czekoladę :D
UsuńCzyli nie będzie problemu, bo na zieloną herbatę prawie zawsze mam ochotę.
UsuńPodobnie jak ja ;)
UsuńŚliczny ma kolor :). Zieloną herbatę piję namiętnie:) . Ostatnio sobie zrobiłam zieloną herbatę i poszłam do łazienki wracam herbaty nie ma....teść ją wylał bo spróbował myślał,że dla niego i okazało się,ze uznał iż jest paskudna w smaku i mi ja wylał!!!!!
OdpowiedzUsuńCo to za niewychowany teściu ;)
UsuńO rany, mam nadzieję, że wróci do sekretów czekolady, bo nie zdążyłam się na nią załapać ;( Uwielbiam matchę, zazwyczaj piję ją z mlekiem w formie szejka, polecam :D Tylko niestety ceny tego cuda są zabójcze, jeśli chcesz wypić prawdziwą, a nie jakąś chińszczyznę śmierdzącą rybą XD Co do czekolad z matcha to najbardziej chyba marzy mi się ta, głównie ze względu na opakowanie <3 https://www.beschle.ch/shop/produkt/matcha/
OdpowiedzUsuńNajpierw chciałabym spróbować matchy solo, bo nigdy nie miałam okazji.
UsuńA tamta czekolada ma rzeczywiście prześliczne opakowanie...
Nie jesteśmy co prawda miłośniczkami herbaty matcha ale w formie czekolady bardzo intryguje ;)
OdpowiedzUsuńI tak fajnie, że kiedyś ją próbowałyście!
UsuńJa też codziennie piję zieloną, jednak nigdy matcha. Opisałaś ją jako ziołową, ale kurczę... chyba nie da się tego zrozumieć, póki się tego smaku po prostu nie spróbuje. To jakby próbować opisać smak kurczaka. Choć moje wspomnienie z degustacji Kit Kata było - delikatnie mówiąc - dziwne, Twoją Domori przygarnęłabym z otwartymi ramionami.
OdpowiedzUsuńAle piłaś kiedykolwiek matcha?
UsuńRzeczywiście, ta czekolada jest na tyle specyficzna, że po prostu trzeba się przekonać na własnym podniebieniu. Dziwaczna i intrygująca.
Nigdy matcha, ale pewnego dnia wypiję :)
UsuńMoże razem wypijemy? :)
UsuńAleż niesamowicie chciałabym spróbować takiej czekolady! :) Nigdy nie miałam okazji zjeść takiego bardzo nietypowego smaku, a właściwie nawet nic, co chociażby w nazwie miało 'Matcha' :)
OdpowiedzUsuńCzas to zmienić!
Usuń