wtorek, 27 października 2015

Michel Cluizel Vila Gracinda ciemna 67%


Dziś przed Wami czwarta, ostatnia już czekolada od Michel Cluziel, która znalazła się w kolekcji neapolitanek od Sekretów Czekolady. Vila Gracinda to plantacja kakao położona na Wyspie Świętego Tomasza. Oczy mi się zaświeciły na myśl o czekoladzie z Sao Tome, gdyż od razu na myśl przyszła mi zaskakująco mleczno-nugatowa tabliczka od Morin. Wprawdzie była to czekolada z odmiennej plantacji (Uba Budo), ale jednak region świata ten sam... Czy odnajdę podobne nuty smakowe w maleństwie z innej francuskiej czekoladziarni?


W zapachu Vila Gracinda odnajdziemy sporo karmelowej paloności podszytej głębokim aromatem suchego kwiecia, przeplatającym się z wilgocią leśnej ściółki. Woń zapowiada nam dużo delikatnej słodyczy w kwestii smaku. Tu na pewno będzie sporo się działo...

Neapolitanka przełamuje się w sposób chrupiący i właśnie tak chrupko ugina się pod naporem zębów. Rozpuszczając się na języku dostarcza nieprawdopodobnych wrażeń związanych z zapadaniem się w głęboką, oleiście lepiącą strukturę. Najpierw, ku naszemu zdziwieniu, przychodzi do nas kwaśność - bodaj najwyższa z wszystkich czterech neapolitanek, ale nadal przyjemna i zbalansowana. Przy pierwszym spotkaniu kojarzy się ona w sposób orzechowo-zbożowy, prędko przechodząc w tym samym temacie w stronę słodyczy. To trochę jak orzechy laskowe uprażone na maśle, lekko skarmelizowane. Kwaśność próbuje przez chwilkę uderzyć w stronę cytrusów, ale zaraz detronizuje ją słodycz, która narasta aż do naprawdę sporego poziomu. Owa kwaśność nie daje za wygraną - przepycha się ze słodyczą i tworzy iluzję tłustości gęstego jogurtu, lejącego się kremu czekoladowo-orzechowego z dodatkiem prawdziwej wanilii. Na gorycz nie ma miejsca w tym wyścigu. Ba, owe oleisto-maślane skojarzenia towarzyszące wyścigowi smaków prowadzą nas do wyobrażenia o bardzo dobrej jakości suszonej wołowinie - jędrnej i soczystej.



To było smaczne, przystępne, ciekawe doświadczeniem, z pewnym nietypowym elementem. Zaskoczyła mnie stosunkowa mnogość opinii na temat Vila Gracinda, jaką odnalazłam w sieci (tu, tu i tu), ale szczególnie warta lektury jest recenzja z rewelacyjnie skonstruowanej witryny Chocolate Codex. Z jednej strony, wściekłabym się próbując dopasować każdą czekoladę do jakiegoś z góry ustalonego schematu (a pewnie po prostu jestem jeszcze za mało doświadczona, by się czymś takim posługiwać) - z drugiej, takie klasyfikacje wydają się być diabelsko praktyczne, naukowe wręcz. Koniecznie przestudiujcie zakładkę Your CODEX - mi szczęka opadła.

Póki co kończę pierwszą prezentację Michel Cluizel na moim blogu. Wiem, że jeszcze nieraz będę wracać do tej marki. Koniecznie muszę przetestować Maralumi z Papui Nowej Gwinei (ciemną i mleczną), oraz zasmakować Los Ancones w większym formacie. A Wy jak zapatrujecie się na cudeńka Cluizel?


Skład: ziarna kakao z plantacji Vila Gracinda w Sao Tome, cukier, tłuszcz kakaowy, strąki wanilii burbońskiej.
Masa kakaowa min. 67%.
Masa netto: 5 g.

29 komentarzy:

  1. Dużo się dzieje w tej małej kosteczce, oj dużo.. gęstegy jogurt, lejący się krem czekoladowo-orzechowy z dodatkiem prawdziwej wanilii..Kwasowość, posmak ściółki.. Jedynie czego to nie mogę sobie wyobrazić smaku suszonej wołowiny - jędrnej i soczystej. ^_^ Chyba za mało jadam mięcha :v..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą wołowiną nie chodziło o sam smak, ale bardziej tłustawo-jędrną konsystencję.

      Usuń
  2. Morin z Sao Tome straszliwie mi smakował!
    Ta zachwyca tę orzechową nutą i wanilią. No, już wtorek, jestem coraz bliżej. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sao Tome od Morina to rzeczywiście nadzwyczajna czekolada :). Ta jest inna, ale również ma swój specyficzny urok - szczególnie niezwykła jest owa oleistość.

      Usuń
    2. Coś w Sao Tome po prostu musi być. :D
      Lubię specyficzne czekolady, chociaż... właśnie pewna specyficzność ostatnio mi nie podeszła.
      Tu jednak... mam bardzo dobre przeczucia.

      Usuń
    3. Gadaj zaraz o jaką specyficzność chodzi!

      Usuń
    4. Przy Morinie z Kuby to "zaklejenie totalne" zupełnie nie pasowało mi do orzeźwiającego efektu, jaki dała. Sama nie mogę tego za bardzo pojąć, ale zaklejenie lubię, gdy jest albo takie chwytająco gorzkie, albo mleczno słodkie, a orzeźwiająca (i jakby lekka) nuta była jakby... z innej bajki. :P

      Usuń
    5. Hah, fakt, Kuba w wykonaniu Morina to było absolutne WTF?! :D Ja jednak nie mogę powiedzieć, że mi to nie podeszło - raczej zafascynowało.

      Usuń
    6. Mnie też zafascynowało, ale nie był to smak, do którego chciałabym wrócić, kiedy najdzie mnie chęć po prostu na czekoladę, a nie na "coś innego, ciekawego". :D (Ocenianie Morinów, Zotterów itp. to trudna rzecz, bo wszystkie są pyszne i weź tu człowieku oceń, haha)

      Usuń
  3. Wszystko brzmi fajnie i smacznie, ale denerwuje mnie niebieski kolor, więc gdybym miała wybierać w sklepie oczami, po tę sięgnęłabym na końcu.

    OdpowiedzUsuń
  4. One mnie strasznie kuszą, zwłaszcza przez wygląd - są takie klasyczne, surowe, idealny kwadrat czystej przyjemności czerpanej z dobra jakie daje kakao. A że 67, to dawka dla mnie to ja jestem na tak.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem, czy ów mini-tabliczka by mi akurat posmakowała, ale spróbować bym mogła :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzeczywiście dużo się dzieje w tej czekoladzie. Kolejna marka idzie do mojego folderu "spróbować kiedyś tam w przyszłości".
    Kiedyś miałam proste takie życie, wtedy kiedy szczytem wyrafinowania i słodyczowej burżuazji były czekolady Lindt. Blogi mnie zepsuły xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, dla mnie samej Lindt taki był. Chyba sama się zepsułam :P. Ciekawość popychała mnie dalej...

      Usuń
  7. o matko tyle doznań w jednej czekoladzie!? A skład taki krótki, jesteś mistrzem naprawdę, ja pewnie poczułabym tylko kakao, wanilie... i mam nadzieje, że cukier ( choć z moimi kubkami to nie wiadomo xDD) . A porównanie do wołowiny- mistrzostwo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co z tego, że skład jest krótki. Tak jak inaczej smakują wina innych szczepów, rosnących w innych miejscach - tak inaczej smakują czekolady.

      Usuń
    2. wina nie pijam więc nie mam co się na ten temat prawa wypowiadać :D

      Usuń
    3. No to kurde wstaw sobie tam jakieś inne porównanie, do jakiejkolwiek rośliny dającej owoce :D. Zawsze będą inaczej smakować w zależności od odmiany, miejsca uprawy, klimatu, ekspozycji na słońce itd.

      Usuń
    4. serio!? :O To zrujnowało mój sposób myślenia... przecież ja nie dam rady tego wszystkiego ogarnąć :D

      Usuń
    5. Wystarczy, że sprawdzisz to w czekoladzie :D

      Usuń
    6. łudzisz się naprawdę, że wyczułabym różnicę? :D Ja nie :D

      Usuń
    7. Wyczułabyś. Szkolenie Ci urządzę :D.

      Usuń
  8. To ile można wydobyć z małej kosteczki czekolady normalnie się w głowie nie mieści :) Tyle wspaniałych cudeniek, że szkoda, że się już degustacje skończyły :P

    OdpowiedzUsuń