środa, 29 kwietnia 2015

Zotter H2O Superfood ciemna surowa z sokiem aroniowym, imbirem, acai, kardamonem, moringą, macą, zieloną herbatą, chlorellą, chili i lakownicą żółtawą


Dzisiaj przed Wami totalnie zakręcony wynalazek od Zottera! Pewnie większość z Was złapała się za głowę czytając tytuł dzisiejszej notki. Wcale się Wam nie dziwię! H2O Superfood to czekolada robiona zapewne nieco pod obecną modę na superzdrowe i lecznicze produkty spożywcze. Niewielki procent poszczególnych dodatków w składzie może wzbudzać śmiech i politowanie zwłaszcza, że wszystkie te dobrodziejstwa natury prześciga zawartość syropu glukozowo-fruktozowego (na temat jego udziału w wyrobach Zotter Handscooped toczyła się już dyskusja u Posypanej Cukrem - gwoli wyjaśnienia, służy on w nich przede wszystkim jako naturalne lepiszcze). Dla mnie ta czekolada była jedną wielką ciekawostką, a dwa szczególnie istotne czynniki ostatecznie przekonały mnie do tego zakupu. Po pierwsze - istotny udział imbiru i kardamonu, które uwielbiam. Po drugie - wyjątkowe wykonanie czekolady otaczającej nadzienie.

Inspiracją do stworzenia tej ciemnej czekolady o 75% zawartości kakao była dawna receptura Majów, oparta na rozrabianiu kakao z wodą. Nie jestem w stanie dokładnie przytoczyć, na czym polega proces produkcji takiej czekolady, ale ma on do minimum zredukować przerób technologiczny. Czekolada ma być jak najbardziej purystyczna, surowa i pierwotna, dlatego została stworzona w fuzji z wodą. O efektach smakowych takiego eksperymentu przeczytacie później.


W nadzieniu, które jest jednolite kolorystycznie i zlewa się barwą z samą czekoladą - znajduje się cała moc wymyślnych dodatków. Mamy cukier z kwiatów kokosowych cechujący się bardzo niskim indeksem glikemicznym, bogactwem witamin, minerałów i enzymów. Sok aroniowy i jagody acai w proszku to inwazja antyoksydantów, a imbir, kardamon i chili podkręcają metabolizm (tak w skrócie, w końcu wszystkie te surowce cechują się wieloma innymi dobroczynnymi właściwościami). Tak samo jest w przypadku zielonej herbaty - pomocnej dla niemalże każdego narządu z osobna.

Maca, moringa, chlorella i lakownica to składniki znajdujące się w tej czekoladzie w naprawdę niewielkich ilościach, ale ich właściwości są na tyle ciekawe, że warto na chwilę się przy nich zatrzymać (zwłaszcza, że nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z tymi surowcami). Spożywanie korzenia maca wzmacnia organizm i dodaje energii, a korzenie moringi mają działanie przeciwzapalne i antybiotyczne. Chlorella to detoksykująca alga o niezwykle wartościowym białku, zaś lakownica żółtawa jest leczniczym grzybem znanym również pod nazwą reishi. Reishi ma leczyć alergie i bezsenność, wspomagać wątrobę i krążenie, mieć działanie przeciwnowotworowe i przeciwbólowe.

Nie dość, że sama czekolada została wykonana w bardzo prosty i naturalny sposób, mający na celu zachowanie wszystkich najbardziej wartościowych cech kakao - to jeszcze wewnątrz znajduje się taka mnogość skarbów! Złośliwi przyczepią się do cukru i syropu, ale ja od siebie dodam, że to nadal ma być czekolada z nadzieniem, a nie lekarstwo z apteki. Zotter H2O Superfood ma przede wszystkim smakować i zgodzę się, że dla niektórych może być przekombinowanym przerostem formy nad treścią. Powtórzę się - dla mnie to zachęcająca do spróbowania ciekawostka, w której najwyższą wartością pozostaje SMAK. A że przy okazji wprowadzę do swojego organizmu nieco substancji aktywnych biologicznie - tym lepiej. Energię z cukru i tak szybko spalę.


Zapach H2O Superfoods jest bardzo wyrazisty, bogaty i wręcz obezwładniający. Czujemy ekstremalnie kakaowy piernik, mało słodki, sowicie przyprawiony korzeniami. O tak, imbir i kardamon mocno uderzają po nosie! W tle pojawia się lekko kwaskowata nuta, jakby ów niemalże wytrawny piernik przełożony został niskosłodzoną konfiturą z aronii.

Najpierw zajmę się opisem owej surowej, opartej na wodzie 75-procentowej czekolady. Jej płaty łatwo odchodzą od nadzienia po podważeniu nożykiem. Smak nieco przesiąkł od spodu przyprawami korzennymi, co w zasadzie dodatkowo nadaje czekoladzie egzotycznego akcentu. Sprawia wrażenie lekko proszkowej, nieco mlecznej (przypuszczam, że może być to kwestia cukru z kwiatów kokosowych), gorzkawej - i właśnie takiej pierwotnej. Mimo surowości jej smaku trudno byłoby określić, że zawiera aż 75% kakao. Charakteryzowało ją nietypowe połączenie słodyczy z goryczą, mimo wszystko dość łagodne - z kwaskowato-pikantnym akcentem przenikającego wszystko kardamonu.

Nadzienie ma rzeczywiście piernikową konsystencję, taką wilgotnawą i odrobinę piaskową zarazem. Jest naprawdę zaskakująco pikantne, pozostawiające na języku uczucie pieczenia, drapiące w gardle. Hardkorowy piernik! Jest to głównie zasługa imbiru i kardamonu, choć chili mocno dodaje do pieca - nareszcie znalazłam czekoladę, która odpowiada mojej chcicy na pikantność! Słodycz przebija się delikatnie, czuć tutaj przede wszystkim surowość. Odrobina jakby herbacianego ściągania i troszkę aroniowej kwaskowatości i cierpkości. Bardzo wytrawnie, smacznie i oryginalnie.

Jedząc tą czekoladę w ciemno na pewno od razu scharakteryzowalibyśmy ją jako bardzo naturalną i zdrową. Zbalansowana słodycz przesłonięta przede wszystkim intensywną pikantnością, budzi ewidentne skojarzenia z piernikiem w wersji dietetycznej, czy też raczej w wersji extreme raw. O ile dopiero co opisywana Yummy! była najłagodniejszą tabliczką Handscooped z dotąd przeze mnie próbowanych, tak H2O Superfood jest tą najbardziej wytrawną i surową. Solidny kakaowy kop energetyczny, dodatkowo bardzo rozgrzewający. Z chęcią powtórzyłabym to doświadczenie, ale zdaję sobie sprawę z faktu, że nie jest to produkt dla każdego.

Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, syrop fruktozowo-glukozowy, tłuszcz kakaowy, cukier z kwiatów kokosowych, sok aroniowy 4%, imbir, jagody acai w proszku 0,3%, kardamon, sól, korzeń maca w proszku 0,1%, moringa w proszku 0,1%, zielona herbata w proszku 0,02%, chlorella w proszku 0,02%, chili bird's eye, lakownica żółtawa w proszku 0,01%.
Masa kakaowa min. 75%.
Masa netto: 70 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 496 kcal.
BTW: 7,3/37/31

45 komentarzy:

  1. charlottemadness29 kwietnia 2015 05:48

    Czytając tylko nagłówek wiedziałam,że będzie mega ! :)
    Ta mnogość dodatków w jednej czekoladzie.. i każdy z nich się fajnie uzupełnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. charlottemadness29 kwietnia 2015 18:02

      PS. cz
      Dziś degustowałam w ramach "gratisu" do owsianki czekoladę 85% Tai Tau, która była kiedyś w ofercie w Biedronce. Bardzo mile się zaskoczyłam(ogólnie po Twojej wcześniejszej recenzji tabliczki o mniejszej zawartości kakao sądziłam,że nie będzie,aż tak źle). Otwierając tabliczkę od razu "buchnął" zapach gorzkiego kakaa.Czekolada aksamitnie rozpuszcza się w ustach, pozostawiając miłą "goryczkę" :)
      Przed otwarciem tej tabliczki poszła w degustację Mount Momami z oferty świątecznej w kształcie gwiazdy :v (nie wiem dlaczego tak wyszło,że dopiero teraz degustowałam "zimową" czekoladę :D ) Najbardziej smakowała mi z "posypką" piernikową , ale chyba dlatego,że bardziej preferuję deseroe czekolady gorzkie ect :P ale białą też zjadłam ze smakiem ;) Suma sumarum to była 1-wsza przygoda z Mount Momami i zarazem bardzo udana ;) szkoda,że nie mam okazji spróbować innych wersji.

      Usuń
    2. W sprawie wielu dodatków użytych w tej czekoladzie trudno jest mi się wypowiadać, czy rzeczywiście się uzupełniają - bowiem nigdy nie próbowałam ich solo ;) (ani nawet w jakimkolwiek innym produkcie również jako dodatek).

      Tai Tau 72% i 82% jeszcze chwilę poczekają na swoja kolej, ale miło, że 82% nie niesie ze sobą nieprzyjemnych wrażeń :).

      Momami świąteczna baaardzo fajna była - jak znajdziesz kiedyś coś innego z tej firmy bierz w ciemno ;).

      Usuń
  2. Zajmuje bardzo wysokie miejsce na liście czekolad Zottera, które zamówię niedługo, bo ciekawiła mnie bardzo, a Twoja recenzja tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że ta czekolada jest niezwykła i warta spróbowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy którykolwiek Zotter jest zwykły? :D Nie no, ta czekolada to rzeczywiście unikat.

      Usuń
  3. bardzo podoba mi się skład - jak tylko będę miała okazję to z chęcią spróbuję tej czekolady :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skład nieźle przekombinowany, ale najważniejsze, że efekt końcowy bardzo udany!

      Usuń
  4. Tylko chłopa z babą brakuje w tej czekoladzie oO "Maca, moringa, chlorella i lakownica" dobrze, że napisałaś co to, bo bym musiała je wygooglować. Jakby czekolada była z mniejsza ilością kakao to może bym się skusiła i poszukała jej, bo nadzienie brzmi wyjątkowo. Ale surowości czekolady nie przeskoczę.
    Dyskusja o syropie była dla mnie nieco hmmm no, wolałabym żeby więcej jej nie było, bo nie chciałam żeby zamieniła się w kłótnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd wiesz, że nie przeskoczysz, skoro nie próbowałaś surowej czekolady? :> A wilgotne pierniczki lubisz? :> :D

      Co do tej dyskusji - myślę, że Lenie zabrakłoby argumentów, gdyby tylko spróbowała jakiegoś Zottera Handscooped ;).

      Usuń
  5. nie no ja zwariuję oszaleję. te twoje opisy czekolad! widziałam parę filmów niby o czekoladzie, ale żaden tak naprawdę nie był jej oddany. scenariusz oparty na tym blogu, ha! zrobiłby furrorę. pofantazjujmy - kto zagrałby ciebie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż urosłam czytając ten komentarz :D. Dzięki! Kto zagrałby mnie... no jak to? Tylko i wyłącznie JA ;).

      Usuń
  6. Ojej jak przeczytałam składniki z których składa się ta czekolada to aż nie mogłam uwierzyć. :D Trochę tak jakby producenci stali nad wielkim garem i powiedzieli: ,,wrzućcie trochę tego i jeszcze trochę tego, a dajmy jeszcze to!" Niemniej ja jestem zakręcona na punkcie wszystkiego co inne i nowe więc pewnie mając do wybory takie cudo, a najwspanialszą zwykłą mleczną wybrałabym tą, która jest gwiazdą dzisiejszej recenzji. :D Po raz kolejny zachwycam się Twoim pisaniem o czekoladach, myślę, że swoimi opisami sprzedałabyś przysłowiowemu łysemu grzebień albo mi czekoladę o 99% zawartości kakao. :D Ta mnie strasznie zaciekawiła ze względu na te teoretycznie zdrowe składniki, bo ja też uległam modzie na zdrowe odżywianie niestety i stąd wydaje się idealna dla mnie. Szkoda, że ciemna ale do takiej myślę że wszystkie te dodatki idealnie pasują stąd wybór mnie nie dziwi. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Trochę tak jakby producenci stali nad wielkim garem i powiedzieli: ,,wrzućcie trochę tego i jeszcze trochę tego, a dajmy jeszcze to!" Dokładnie tak to wygląda. Jak powstają nowe czekolady, to smak poznajemy dopiero po produkcji, i dlatego skład czekolad nadziewanych często się zmienia, bo Zotter miesza w proporcjach.

      Usuń
    2. Vela, to byłby bardzo dobry wybór! Mam nadzieję, że z racji mody na zdrowe odżywianie syrop gf Cię nie odrzuca od tej czekolady ;). Poza tym ciemna czekolada jest zdrowsza :>.

      A z tą sprzedażą nieźle mi pochlebiasz - wszak jestem handlowcem :> :D.

      Zotter zaskakuje w nieskończoność... :)

      Usuń
  7. Nie, kompletnie nie moje klimaty. Myślę, że nie potrafiłabym docenić walorów tej tabliczki jak należy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Aż do momentu, w którym dotarłam do "Spożywanie korzenia maca wzmacnia organizm", byłam pewna, że maca to maca żydowska, suchy i koszerny chlebek. Szkoda, że nie, bo ją lubię.

    Czekolada jest u mnie "na nie" od samego początku, a to przez:
    - nadmierną ilość składników
    - wygląd w przekroju do złudzenia przypominający konsystencję Pierrotów, Bajecznych i Krejzolek (wyjaśnię niedługo, jak nadejdzie dzień publikacji ich recenzji)
    - dodatek imbiru
    - dodatek chilli
    - cena

    Ale niezmiennie czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdradzę, że kolejny Zotter opisywany u mnie też będzie z imbirem i chili, a także (o zgrozo!) - z wiórkami kokosowymi ;) (mamo, jakie to dobre było!!!!!)

      Usuń
    2. Taa, mogę sobie to nawet wyobrazić. Unicorn smaku... :P

      Usuń
  9. Kiedy spojrzałam u siebie na blogu na zakładkę "chętnie zaglądam" pomyślałam że opisujesz dwa produkty. Kiedy się wczytałam - o matko, Ona opisuje coś szalonego :)

    Czekolada wydaje się bardzo ciekawa, lubię korzenne przyprawy, ich cierpkość, surowość, kwaskowatość i pikanterie :)
    No i strasznie podoba mi się to opakowanie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy fan korzennych przypraw w nieprzyzwoitych ilościach zakocha się w tej czekoladzie :). A Zotter ma całe mnóstwo szalonych czekolad :D.

      Usuń
  10. Piernikową i wilgotna konsystencja przekonała nas do siebie :D Choć, gdy czytałyśmy tytuł to takie lekkie zniechęcenia się u nas pojawiło ;) Pomyślałyśmy sobie, że to będzie przerost formy nad treścią a tu się okazało, że całkiem interesujący smak się pojawił :)
    A tak w ogóle to nasz kochany tatuś zapytał się co chcemy na zbliżające się urodziny i od razu wypaliłyśmy, że niech zapłaci za zamówienie Zotterów xD Także, za jakiś czas szykuje się przełom w tej dziedzinie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Efekt był zdumiewający, bo zupełnie nie wiedziałam czego spodziewać się po tak zakręconej czekoladzie.

      Świetny pomysł! :D

      Usuń
  11. Znowu te czekolady... ja wychodzę, nie mogę patrzeć jak wy bezkarnie zajadacie się tymi luksusowymi produktami, a ja zadowalam się podróbkami z supermarketów ... super xDD ale szczerze to trochę przytacza mnie taka spora ilość dodatków... szczególnie chili, za którym nie przepadam... Lindt z chili źle wspominam... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zottery będą pojawiać się bardzo często, niemalże co drugi wpis ;). Jutro za to specjalnie dla Ciebie czekolada z supermarketu :D.

      Ja chili w czekoladzie uwielbiam i ciągle szukam swojego ideału w tej kwestii. Chili w nadzieniach Zottera wypada bosko.

      Usuń
    2. może faktycznie od złej czekolady z chili zaczęłam... a polecasz jakąś konkretnie? to może zaszaleję i się dowartościuje xDD nie musi być ideał, ale bliski autorytetu tak :D

      Zottery... po nocach widzę bd mi się śnić :D Awww.... dziękuję! czuję się zaszczycona, i już nie mogę się doczekać jaka to czekolada! ciekawe czy ją jadłam ( przeważnie te najtańsze mam za sb ) :D

      Usuń
    3. Lindt z chili mi smakował, a w nadziewanych Zotterach z tym dodatkiem które dotąd próbowałam chili było o wiele mocniejsze niż w tym Lindtcie... Jeśli po prostu nie lubisz chili, nie ma co na siłę się próbować do niego przekonać.

      Oj, przepraszam, ta recenzja będzie dopiero pojutrze. Wytrzymasz? :D

      Usuń
    4. hmm... .no nie wiem ... nie wiem... .. ... oj no dobra... :D na Cb nie da się gniewać :D oczywiście... skoro wytrzymałam rok bez mcflurry to dzień bez niespodzianki jeszcze przetrzymię xD

      Usuń
    5. Dasz radę :D. A ten rok bez McFlurry, to jakieś postanowienie miałaś do wypełnienia? ;)

      Usuń
    6. co roku wychodzą nowe smaki i to główna motywacja, ale na codzień naprawdę nigdy nie mam okazji zajść do Maca, a przepadam za tymi lodami <3 i cały rok do wakacji się katuje, a potem po kolei wszystkie smaki wypróbowuje :D

      Usuń
    7. Ja jeśli już zdarzy mi się być w McDonaldzie to tylko na kawę i ewentualnie właśnie McFlurry ;). Jadłam z Oreo, KitKatem, Lionem i Snickersem. Ze Snickersem najlepsze moim zdaniem :D.

      Usuń
    8. Hahaha mam tak samo, choć podczas matur to co tydzień w soboty na jazdach jak prawko robiłam to na jakiś obiad do galerii musiałam iść do Mc no i mcflurry ;) teraz wyłącznie właśnie na te lody :D Wspominam jeszcze niesamowicie wersję z chałwą trzy lata temu <3 a Snikers naprawdę obłęd... wstyd przyznać, ale nigdy oreo nie udało mi się dorwać :< mam nadzieje, że je teraz nadrobię, bo uwielbiam jogurty, lody z kawałkami ciasteczek ;)

      Usuń
    9. A właśnie! Z chałwą też jadłam. Dzięki za przypomnienie :D. A teraz z Marsem się pojawiły, dziś widziałam w trasie ;).

      Usuń
  12. Niektórych nazw w tytule nie potrafiłam najpierw przeczytać :D
    Intrygująca ta czekolada :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam z tym problem pierwszy raz czytając skład :D.

      Usuń
  13. Czytając nazwę posta stwierdziłam, że to albo będzie totalna porażka albo coś super i w sumie to się nie pomyliłam, tak złożona czekolada raczej nie mogłaby być przeciętniaczką, która ujdzie :D Aj, chętnie bym jej spróbowała..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, to mogło być albo coś cudownego, albo niewypał. Na szczęście Zotter to specjalista od cudów, tym razem również się udało :D. Wytrawny pierniczek :)

      Usuń
  14. Hm....coś przekombinowana. Nie przepadam za taką ilością dodatków w czekoladzie, ale dla Zottera zrobiłabym wyjątek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda na przekombinowaną, ale smakuje bardzo spójnie - hardkorowo, lecz spójnie ;).

      Usuń
  15. hmmm zjadłabym , ale mi smaka narobiłaś:P Obserwuje

    OdpowiedzUsuń
  16. Hm.. kiedyś znacznie mniej zwracałam uwagę na to, czy to co jem jest "dobre" czy "złe" dla mnie. A i teraz zdarzają mi się grzeszki pod tym względem (no dobra, nadal jestem zagorzałą grzesznicą :D ). Nie lubię tylko takiego przekłamywania i wmawiania, że coś jest zdrowe czy "fit", jeśli wcale nie jest. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie lubię takiego przekłamywania. Na szczęście Zotter jest w tej kwestii bardzo neutralny. Robi swoje ;).

      Usuń
  17. Dla mnie za dużo jest tego wszystkiego w czekoladzie, a już imbiru to wyjątkowo nie lubię w takich zestawieniach :P Jak dla mnie wystarczyły by same acai i maca - wtedy czekolada już by była "prozdrowotna", a jednocześnie nie przekombinowana. Jednak na pewno musi być coś magicznego w połączeniu tych składników, skoro Tobie czekolada smakowała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bałam się przeładowania, ale wyszedł z tego wyrafinowany piernik :D Smak absolutnie nie jest przekombinowany.

      Usuń