Marka La Speciale to seria para-ekskluzywnych produktów spożywczych (od serów przez herbaty po słodycze), która od niedawna pojawia się w Biedronkach w okolicach świąt. Dziś opisywana mleczna czekolada oraz jej deserowa koleżanka (na nią jeszcze przyjdzie czas :)), zagościły na biedronkowych półkach w okolicach Bożego Narodzenia. Wtedy niespecjalnie mnie kusiły, większym wabikiem okazała się świąteczna Momami. U progu wiosny, w Biedronkach ogłoszono promocję na wszystkie czekolady. Zalegające na półkach La Speciale i tak zostały już wcześniej przecenione, więc ich cena była już bodaj o połowę niższa niż w grudniu. Aż szkoda było ich nie zabrać ze sobą.
Obie panny wyprodukowane zostały przez hiszpańską firmę Natra. Jak się okazuje, jest to całkiem spora kompania zajmująca się produkcją i dystrybucją czekoladowych wyrobów i surowców m.in. dla marketów, swoim zasięgiem obejmując wiele państw na całym świecie.
Pewnie się domyślacie, że pomimo swojej para-ekskluzywności ;) La Speciale nie trafiły do przegródki w Magicznej Szufladzie przeznaczonej do rytualnych degustacji z moim Lubym. Ostateczne przeznaczenie tych czekolad miało być bardziej przyziemne - doładowanie w robocie. Mleczna La Speciale przez parę dni jeździła ze mną autem czekając na swój nieuchronny koniec. Aż w końcu, podczas dnia biurowego, zbliżając się już ku finiszowi pracy - zrobiłam sobie entą kawę i wyjęłam czekoladową delikwentkę z torby.
Byłam sama w pokoju, więc nastawiłam się na nieskrępowany relaks. Otworzyłam opakowanie z chęcią zrobienia kilku poglądowych fotek, aż tu nagle... z hukiem do biura wtargnął kolega sprawiając, że aż telefon wypadł mi z dłoni ze strachu. No trudno, idealnego spokoju nie będzie. Chcąc przestrzec się od nachalnych spojrzeń współpracownika na leżącą obok mnie tabliczkę czekolady, od razu zaznaczyłam: "Wybacz, ale Cię nie poczęstuję. Zawsze zostawiam połowę dla mojego Mężczyzny, tylko z nim się dzielę czekoladą" :D. W odpowiedzi dostałam uśmiech i środkowy palec, ale przynajmniej miałam spokój :D. Takie ze mnie chamidło :D.
Mleczna czekolada o standardowej 30% zawartości kakao pachnie nieco plastikowo, co na początku mnie odrzuciło. Być może jest to efekt opakowania w folijkę, trudno jest mi powiedzieć... W każdym bądź razie, gdy już przedrzemy się przez plastik, uderza nas intensywny słodko-mleczny zapach, całe szczęście z nutką kakao, no i czegoś na kształt jabłek. Aromat szału nie zapowiada, ale czuję, że tragedii też nie będzie. Ot, coś całkiem przeciętnego, zwykłego.
Najpierw wgryzłam się w samą czekoladę, bez dodatków - co nie było trudne, bowiem największą ilość posypki sypnięto na centralnie położone kostki. Jest ona bardzo słodka, ale wyraźnie mleczna, a gdzieś tam w tle przebrzmiewa kakao. Niezbyt bogaty smak, ale wcale się tego nie spodziewałam. Mleczność w tej czekoladzie ma w sobie jakiś element sztuczności, co całe szczęście nie jest elementem przytłaczającym i całość jest zjadliwa - choć słodycz chwilami może być aż mdląca. W końcu ten produkt aż w 61% składa się z węglowodanów...
Wyrażenie "cząstki jabłkowe" zawarte w nazwie produktu od razu wzbudziło moje podejrzenia. Dlaczego nie po prostu "kawałki suszonych jabłek"? A to dlatego, że byłoby to wierutnym kłamstwem. Cząstki jabłkowe składają się bowiem aż z 10 elementów. Całe szczęście, na pierwszym miejscu znajduje się skoncentrowany przecier jabłkowy, przez co wyrób rzeczywiście jakiś tam posmak jabłkowy ma. A tylko i wyłącznie moim osobistym problemem jest fakt, że gdy widzę gdzieś kawałki jabłek, to od razu myślę też o cynamonie. W cząstkach jabłkowych czekolady Natra mojego ukochanego cynamonu nie uświadczymy, a szkoda. Mamy za to na przykład tłuszcz palmowy. Super! ;)
Rzeczone cząstki jabłkowe nie są nadmiernie gumowate ani twarde, przez co kostka tej słodkiej czekolady może być dość sprawnie rozpracowana. Drobne kawałeczki karmelizowanych orzechów laskowych również niespecjalnie uprzykrzają konsumpcję. Moim zdaniem zostały nieco zbyt mocno skarmelizowane, przez co tracimy poczucie, co tak naprawdę jemy. Może to skarmelizowane migdały? Albo po prostu kryształki cukru? Mało orzechowe orzechy.
Jak już wspomniałam, swój egzemplarz kupiłam po bardzo okazyjnej cenie, więc nie mam zamiaru narzekać. Na pewno prędzej wybrałabym ten biedronkowy wyrób, niż nadziewańca od Wedla. Szału nie było, tragedii nie było - ale na pewno nie można tej czekolady nazwać SPECJALNĄ. Nie ma w niej nic w pełni autentycznego.
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, cząstki jabłkowe 5% (skoncentrowany przecier jabłkowy, skoncentrowany sok z cytryny, syrop fruktozowo-glukozowy, cukier trzcinowy, błonnik pszenny, tłuszcz palmowy, skrobia ryżowa, kwas cytrynowy, pektyny, aromat naturalny), karmelizowane orzechy laskowe 5% (cukier i orzechy laskowe), serwatka w proszku, tłuszcz mleczny, lecytyna słonecznikowa, aromat.
Masa kakaowa min. 30%.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 535 kcal.
BTW: 5/30/61
Jadłam tylko tą drugą wersję, deserową z cząstkami jagodowymi. Na mleczną nawet w cenie promocyjnej nie miałam ochoty.. Chyba to wynik tego,że deserowa wersja nie wyszła szałowo.. Brak posmaku jagód, posmak czek. deserowej też plastikowy jak dla mnie.
OdpowiedzUsuńWersję deserową mam również i jej los będzie także przesądzony w momencie, gdy nabiorę ochoty na słodkości w pracy. Nie mam co do niej wysokich wymagań.
UsuńJabłka nie są jabłkami, orzechy mało orzechowe, tłuszczyk palmowy... mniam, mniam! Denerwują mnie już te "ekskluzywne" produkty w marketach. Niby wiem, że dla wielu ludzi pewnie wystarczą, ale i tak...
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, tak patrzyłam na deserową, ale koniec końców, nawet promocja mnie nie skusiła. Z niecierpliwością czekam na recenzję.
Deserowa lezy kolo mnie w aucie, ale poki co nie mam potrzeby po nia sięgać ;). Nazwa "para-ekskluzywne" najlepiej pasuje do takich produktów.
UsuńCzyli dobrze, że jej nie kupiłam jak miałam możliwość. Tym bardziej, ze w czasie promocji już jej nie było, co oznaczałoby wydanie większej ilości gotówki na te średni produkt.
OdpowiedzUsuńNic nie stracilas. Mozesz kase odłożyć na Zottery :D
UsuńKorzystna dla mnie recenzja, bo czegoś, co bliskie i to w dosłownym sensie, niekorzystna, bo znów trafia w mój gust, jako że jest robiona na pseudoekskluzywną modłę, co też zauważyłaś. Za plus uznałabym sypnięcie dodatków w sam środek, bo dzięki temu mogłabym obgryźć mleczną czekoladę dookoła.
OdpowiedzUsuńBtw, coś nie tak z trzecim zdjęciem - da się tylko ściągnąć.
*nie trafia, oczywiście.
UsuńTa posypka nie najgorzej pomyslana - i tak jej sporo, a jest możliwość swobodnego skosztowania samej czekolady. Gorzej, gdy ktoś chcialby poczestowac nią wieksza ilość osób.
UsuńU mnie fotka wyglada normalnie...
Wyglądać - wygląda, ale jak się na nią kliknie, to nie otwiera się w dużym formacie (jak pozostałe), tylko każe ściągnąć na dysk.
UsuńFotkę można otworzyć w nowym oknie:
Usuńhttp://4.bp.blogspot.com/-ThIXETr-meA/VRR-COVfXEI/AAAAAAAAC7g/F7Agpq8X76k/s1600/biedra%2Bjabzo%2B2.jpg - może jeszcze coś pomogę ;)
Co do czekolady - ominąłem ją z jednego powodu. Tzn. dwóch. Raz - wizualnie mi się nie podobała (teraz widzę, że spód naprawdę solidnie posypany), a dwa... nie lubiłem nigdy pierniczków z nadzieniem jabłkowym. Może to dwa inne wyroby, ale jakoś mimowolnie je łączyłem.
Jedna z niewielu tabliczek, tu opisanych, obok której przejdę obojętnie. Uf... :)
La speciale chyba nie cieszy się jakimś wielkim wzięciem, z tego co czytałem na Biedronkowym forum. Chociaż, na moje łakome oko, kilka propozycji mieli kuszących (np. praliny czy te kostki- krówki, poduszeczki z białą czekoladą i kokosem).
Buhaha, nawet nie wiedziałam, że któryś z czytelników powiększa te fotki :D.
UsuńPierniczki z nadzieniem jabłkowym to zupełnie co innego ;).
Marcin, wiem, że się da (prawy klawisz), całkiem zacofana informatycznie nie jestem. Pisałam tylko, że zdjęcie zostało dodane w innym trybie otwierania.
UsuńA pierniki w czekoladzie kocham wszystkie (w przeciwieństwie do lukrowanych i suchych katarzynek), z jabłkowym dżemorem również.
wygląda obiecująco choć po przeczytaniu recenzji już wiem, że nie do końca adekwatnie do smaku ale skoro kupiona na promocji to nie ma co żałować, przynajmniej jakoś kolejna nowość spróbowana. :)
OdpowiedzUsuńNie wszystkie recenzje musza byc pozytywne ;) a zwlaszcza przy tanich czekoladach nie ma wielkiego żalu.
UsuńOglądałam te czekolady ostatnio, ale skład mnie zniechęcił i stwierdziłam, że nawet za 2 złote ich nie chcę.
OdpowiedzUsuńZly jest sklad samych czastek jablkowych. Sklad mlecznej czekoladu bez wiekszych zarzutów.
Usuń"para-ekskluzywna" - umarłam :D Czekolada ciekawa, spróbowałabym. Ale chyba dlatego że nie miałam z niczym podobnym do czynienia :)
OdpowiedzUsuńNie mialas do czynienia, hmm... chodzi Ci po prostu o czekolady z posypka?
UsuńZawsze mijamy czekolady tej marki i nawet kiedyś miałyśmy chęć jakąś kupić ale ostatecznie tego nie zrobiłyśmy, choć bodajże jedna wersja jest z jagodami to może się skusimy w niedalekiej albo dalekiej przyszłości ;)
OdpowiedzUsuńZwroccie uwage, ze tamta czekolada nie jest z jagodami, tylko z "czastkami jagodowymi". Roznica diametralna.
UsuńAaaaa no fakt, w takim razie dzięki za info :P
UsuńGdyby bylo inaczej, juz dawno bym ja miala. Tymczasem sklad czastek jagodowych jest utrzymany w konwencji tych jablkowych...
UsuńTeż się na nie czaiłam, ale ostatecznie stwierdziłam, że wolę dołożyć i kupić kolejnego Lindta.
OdpowiedzUsuńSluszna decyzja :)
UsuńBardzo nie lubię jak do produktu już od początku zraża mnie jego zapach. :\ Chociaż czasem to może takie ostrzeżenie. :D
OdpowiedzUsuńNiby to jakies ostrzezenie, choc ja nauczylam sie juz, ze czasem wrażenia zapachowe i smakowe nie ida w 100% w parze.
UsuńGdy się w końcu zdecydowałam na zakup tej czekolady (ale wersji z borówkami), ale jak poszłam to ich już nie było :P Ale w sumie to dobrze. Ilość czekolad w moim domu mnie teraz przytłacza :D
OdpowiedzUsuńNiczego nie straciłaś :)
UsuńWizualnie jak dla mnie wygląda ok, ale składowo to wiem, że nie dla mnie - jabłka do czekolady to mi stanowczo nie pasują :P Prawdę mówiąc, to jeszcze nigdy nic tej firmy nie kupowałam, ale ostatnio widziałam kolekcję super ekskluzywnych herbat, ale jakoś mnie nie przekonały...
OdpowiedzUsuńEj, zeby to jeszcze byly prawdziwe suszone jabłka - wtedy mozna by bylo rozpatrywać, czy jabłka pasują do czekolady czy nie:D
UsuńW sumie racja :) Jednak mimo wszystko takie jabłkopodobne "twory" mi do czekolady nie pasują :P
Usuńdługo się zastanawiałam nad tym smakiem ale zdecydowałam się ostatecznie na jagodową, granatowa czy fioletowa, coś w ten deseń. Ale muszę przyznać rozczarowałam się trochę chociaż rozpuszczona w owsiance była niezła ;)
OdpowiedzUsuń