Dziś opisywaną czekoladę jedliśmy już podczas naszego niedzielnego powrotu z Krościenka nad Dunajcem do domu. Wpis wzbogaciłam jednak o migawki z sobotniego trekkingu. Nim jednak przejdziemy do dalszego opisu górskich wędrówek z 17 czerwca - czas na czekoladę od naszej rodzimej Manufaktury Czekolady!
Ciemną czekoladę o 70% zawartości kakao z Ghany, wzbogaconą o kakaowe nibsy, zakupiłam w biokredens.pl ze specjalną myślą o Weronice. Wyjątkowo przepada ona za tabliczkami z dodatkiem nibsów. Dla mnie zaś miało to być drugie podejście do manufakturowej interpretacji kakao z Ghany, tym razem łagodniejsze - choć ghanijska stówka i tak była jedną z mniej ordynarnych w swej kategorii.
Ciemną czekoladę o 70% zawartości kakao z Ghany, wzbogaconą o kakaowe nibsy, zakupiłam w biokredens.pl ze specjalną myślą o Weronice. Wyjątkowo przepada ona za tabliczkami z dodatkiem nibsów. Dla mnie zaś miało to być drugie podejście do manufakturowej interpretacji kakao z Ghany, tym razem łagodniejsze - choć ghanijska stówka i tak była jedną z mniej ordynarnych w swej kategorii.
Według producenta, w czekoladzie odnajdziemy "aromaty rodzynek, nugatu i karmelu, podkreślone kawałeczkami prażonego ziarna kakao". Posypka z nibsów na spodzie 55-gramowej tabliczki okazała się być jak na mój gust zbyt uboga. Naprawdę spodziewałam się ich więcej, no i o większych gabarytach. Nawet nie za bardzo było co pochrupać. W białej La Naya nibsowy pyłek zupełnie mi nie przeszkadzał, działał nawet in plus - ale tam wzbogacał białą czekoladę w nowe nuty. Tu, by podkreślić smak ciemnej czekolady, przydałoby się więcej nibsów. Jak niesamowity efekt potrafią w ciemnej czekoladzie odnieść nibsy, przekonałam się chociaż w meksykańskiej Cacao Nativa Quetzal.
Sama czekolada prezentuje klasyczne smaki w urokliwej, szorstkawej formie typowej dla Manufaktury Czekolady. To liczne nuty suszonych owoców, szlachetnego drewna, palonej kawy i rozgrzanego karmelu. Siedemdziesiątka z Ghany zdawała się być mniej złożona i oryginalna niż analogiczna Dominikana. Umiarkowanie słodka, kryła w sobie więcej goryczki niż kwasoty, kojarząc się z wytrawnymi pralinami wypełnionymi naturalnym orzechowym masłem. Pod koniec degustacji w ustach pozostawała świeżość przegryzionego jabłka. W swoich zapasach posiadam jeszcze manufakturową Ghanę z kwiatem soli morskiej, będzie więc wkrótce okazja na zestawienie wrażeń, podobnie jak przy dwóch dominikańskich dziełach Manufaktury Czekolady, różniących się jedynie zastosowanymi dodatkami.
Do Jaworek zeszliśmy Doliną Białej Wody, do której dziwnym trafem nigdy wcześniej nie zajrzeliśmy będąc w Pieninach. Prosta droga, świetna dla spacerów całymi rodzinami, prowadzi pośród pięknych form skalnych.
W Jaworkach straszy zardzewiały Jezus przy opuszczonym budynku...
Tego dnia planowaliśmy dłuższą pętlę, jednak pogoda pełna opadów deszczu dała się nam we znaki. Po pysznej kwaśnicy zjedzonej w Jaworkach, postanowiliśmy spontanicznie przenieść się do Sromowiec Niżnych, aby wejść po raz wtóry na Trzy Korony.
Przyjemnie było powrócić do wspaniałego Wąwozu Szopczańskiego...
I zdobyć ponownie Trzy Korony - choć tak jak na Wysokiej, na szczycie nie było widać nic.
Po powrocie do Przełęczy Szopka obraliśmy już drogę powrotną do Krościenka. Dobiegał końca nasz ostatni górski wyjazd przed kolejnym urlopowym wyzwaniem...
Skład: ziarno kakao z Ghany 70%, cukier.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 599 kcal.
BTW: 9,8/39,1/51,1
Mam spore zaległości z Manufakturą, tej tabliczki nie próbowałem. Będę musiał to nadrobić jesienią. Z drugiej strony, akurat kakao z Afryki zachodniej jakos mało mnie pociąga, wolę inne rejony.
OdpowiedzUsuńTrochę szkoda, że pogoda nie dopisała, ale za to można trcohę odpocząć od tłumów na szlakach, które są plagą w sezonie wakacyjnym.
Stówka z Ghany od Manufaktury mnie wyjątkowo urzekła, tak więc nie mam żadnych obiekcji co do próbowania czekolad ghańskich akurat spod szyldu naszej marki.
UsuńTłumy na szlakach to najgorsza zmora dla mnie...
Podczas swojej degustacji czułam wyraźny miks soczystych rodzynek i winnych jabłek,wszystko to było oplecione karmelizowaną nutą.
OdpowiedzUsuńFakt,nibsów u mnie też żałowali i przez to nic nie wniosły za bardzo do czekolady.
Więcej nibsów dodałoby specyficznego uroku. A tak mam wrażenie, że równie dobrze mogłabym kupić tabliczkę bez dodatków.
UsuńZ chęcią spróbuję, bo ostatnio przekonałam się do czekolad z nibsami.
OdpowiedzUsuńNa tym jednym zdjęciu wyglądasz jak jakaś mroczna czarodziejka w pelerynie. Normalnie jak z Harrego Pottera czy coś. :P
Ale tu jest za mało nibsów! Moim ideałem nibsowym jest zdecydowanie meksykańska Cacao Nativa Quetzal.
UsuńKocham tę pelerynę!