poniedziałek, 5 grudnia 2016

Domori Guasare ciemna 70%


Tuż po degustacji Domori Ocumare 77 wraz z Mężem postanowiłam pochylić się nad matką wszystkich Criollo - Guasare - będącą najbardziej pierwotnym, najstarszym znanym podgatunkiem Criollo, z którego to wywiodły się pozostałe podgatunki. Zakup tego cudeńka od Domori został umożliwiony oczywiście przez Sekrety Czekolady, zaś swoją recenzję wcześniej niż ja opublikowała Kimiko. Nazwa Guasare pochodzi od rzeki w północnej Wenezueli, wpadającej do Morza Karaibskiego. Producent opisuje tę odmianę jako pełną nut suszonych owoców i miodu.

Brąz tabliczki był poważny, stonowany. Jej zapach był za to bardzo żywy i wyrazisty, kryjący w sobie wiele przeciwstawności. Pachniała jak wodospad stykający się w rzeką pośród aromatycznego, gęstego lasu, pełnego egzotycznych kwiatów. Aromat świeżej morskiej bryzy przeplatał się z wonią przypraw i orientalnych słodyczy sprzedawanych na pobliskim targu. Na myśl przyszedł mi także zapach plaży po deszczu, gdy w soczyste krople podczas gwałtownego stykania się z ziemią unoszą do góry lekkie drobinki piasku.


W porównaniu do Ocumare 77, Guasare zdawała się nieco ciężej rozpuszczać w ustach, jednak też oblepiała silnie, syciła i była w charakterystyczny dla Domori sposób śmietankowo-syropowa w konsystencji. Od początku uderzyła mnie dziwna goryczka, przełamana słodyczą. W zasadzie to już sama nie wiedziałam, czy nie nazwać jej po prostu... przypalonym kwaskiem. Był to po prostu bardzo przewrotny smak. Co ważne, Guasare nie uderzała mrocznym młotem przy pierwszym podejściu, tak jak Ocumare. Od razu zdała się łagodniejsza, jaśniejsza, ale również kryła w sobie wiele tajemnic. Znów pomyślałam o błocie i mięsie... Chyba nie potrafię inaczej, mając do czynienia z tak esencjonalnymi czekoladami.

 Paradoksalnie, pomimo zapewnień producenta oraz recenzji Kimiko, degustacja Guasare zaraz po Ocumare 77 nie pozwoliła mi niemal zupełnie skupić się na owocowych nutach. Owszem, nadawały one kompozycji świeżości i dynamiki, lecz trudno mi jest zidentyfikować poszczególne owoce. W Guasare bardziej skupiłam się na zupełnie innych akcentach. Przez cały czas degustacji pozostałam myślami na plaży.


Siedziałam w drewnianej altanie pośród drobnoziarnistego, wilgotnego piachu - pachnącego orzechami i karmelem, przez wygrzanie na słońcu. Gdzieś przede mną pali się ognisko z egzotycznym drewnem. Ja piję mleko kokosowe wprost z kokosa, a potem zajadam jego miąższ wydrążony przy samej granicy ze skorupą. Później popijam śmietankowy likier z miodem i płatkami kokosa, z wkręconym wieloowocowym musem. Dalej - zajadam kukurydziany placek z przyprawami i kaktusem, wariację na temat ulicznego jedzenia w Meksyku. A może był to po prostu orientalnie przyprawiony chleb? Skorupy orzechów, dym ogniska i świeżość morza zastąpiły mi to, co mogłam zidentyfikować jako suszone owoce. Guasare po prostu bardziej pobudziła moją wyobraźnię, szczególnie w kontraście do Ocumare 77. Niby obie tabliczki miały w sobie podobne nuty smakowe, ale jednak przedstawione zostały w nieco innym świetle.

Wielka szkoda, że w Magicznej Szufladzie pozostały mi tylko dwie czekolady Domori z "genetycznej" serii Criollo... Cóż, i tak cierpliwie przechowywałam je u siebie dobry rok.


Skład: masa kakaowa, cukier trzcinowy.
Masa netto: 25 g.
Masa kakaowa min. 70%.

5 komentarzy:

  1. Przyprawy, miód, karmel i ta kwaskowatość - o tak, te pamiętam świetnie. Resztę rzeczywiście nieco inaczej odebrałyśmy, ale jak się nad tym zastanowić... Aronia i śmietanka, a przyprawiony chleb mogłyby z wcześniej wymienionymi o dziwo smakować w miarę podobnie.
    Podoba mi się Twój opis, ale interpretację czekolady i tak wolę swoją, bo nie lubię plaż, a mleko i miąższ wprost z kokosa są mi za tłuste i za nijakie w rzeczywistości. ;> Czuję jednak, o co chodziło w opisie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedna z ostatnich criollo Domori, której nie próbowałem, a akurat na tej mi zależy :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak widzę takie piękne składy to aż mi się łza w oku kręci. <3

    OdpowiedzUsuń