wtorek, 13 grudnia 2016

Akesson's Bali Sukrama Farms 75% Trinitario ciemna


Chcąc rozpocząć przygodę z marką Akesson's, swego czasu zakupiłam u Piotra z Sekretów Czekolady dwie tabliczki - recenzowaną już boską mleczną Bali Sukrama Farms z kwiatem soli morskiej i cukrem z kwiatów palmy kokosowej oraz ciemną tabliczkę o 75% zawartości kakao - także balijskiego Trinitario, z tej samej plantacji. Od czegoś trzeba było zacząć! Dziś w mojej Magicznej Szufladzie czeka na degustację niemal cały asortyment Akesson's, co oznacza, iż dwie powyższe czekolady zdecydowanie przekonały mnie do asortymentu marki.

Spośród recenzji Akesson's Bali Sukrama Farms 75% Trinitario dostępnych w sieci, przywołam oczywiście wpis naszej Kimiko, a także opinie z blogów One Golden Ticket oraz Bean-To-Bar. Jak zawsze intryguje mnie splot podobieństw i różnic w odczuwaniu tej samej czekolady przez różnych ludzi. Chyba szczególnie mocno różnią się moje (i mojego Męża) odczucia w porównaniu do Kimiko, no ale o tym wszystkim przekonacie się w dalszych akapitach.



Nasza 60-gramowa tabliczka pomimo zgrabnego wyglądu wydawała się także przewrotnie masywna, tłusta, mokra, mimo wszystko potężna, głęboko ciemna. Przy przełamaniu z soczystym trzaskiem ukazała swoje bardzo apetyczne wnętrze - drobnoziarniste i gładkie zarazem. Czekolada pachniała delikatnie, nieco leśnie - jak połączenie igliwia, gleby i drewna. Spod tego bogatego aromatu wypływa słodko-palona woń, jak w drożdżówce z maślaną kruszonką z lekko przypalonym spodem. Mniam!

Oj tak, mniam... Czekolada rozpuszcza się powoli, lecz bardzo przyjemnie i gładko. Pracując nad nią językiem czujemy się tak, jakbyśmy stopniowo zsuwali z serca czekolady kolejne warstwy, rozpracowując ją dogłębnie. Szczególnie odznacza się mocna paloność, ale zupełnie odmienna od kopa, jakie zafundowała nam Pralus Indonesie Criollo 75%. Wprawdzie w Pralusie mieliśmy do czynienia z kakao z Jawy, a nie z Bali, ale jednak region zbliżony, nuty niby podobne - a jednak jakże inne. Pomimo tego, iż Pralus zastosował pozornie delikatniejsze Criollo, przy balijskim Trinitario obrobionym przez Akesson's mocno prażone jawajskie Criollo to siermiężny młot.



Paloność ukazuje nam tutaj swoje liczne twarze. Najpierw delektujemy się skórką świeżego chleba na naturalnym zakwasie, który za chwilę przechodzi w aromat kromek pieczonych nad ogniskiem. Jakże apetyczna była ta fuzja kwaśności i goryczy. Dalej - przychodzą skojarzenia z prażonymi orzechami. Pojawia się coraz więcej słodyczy, im mocniej rozpuścimy w ustach czekoladę. Przez przypieczony spód drożdżowego ciasta docieramy do słodkiego, pszennego miąższu. Pojawia się lekko cytrynowy lukier oraz cudna maślana kruszonka.

Pomimo tak wyrazistych palonych nut czekolada ma w sobie wiele delikatności - im dalej w las, tym odczuwamy coraz więcej słodkich niuansów. Rzeczywiście czułam się, jakbym rozpracowywała drożdżowe ciasto poczynając od przypieczonego spodu, przesuwając się w górę aż ku mojej ukochanej kruszonce. Pomiędzy tym wszystkim pojawiają się również owoce, których sok cudnie nasączył miękkie ciasto. Czujemy słodkie wiśnie z kompotu, truskawki, może także jagody.



Lepkie od owocowego soku ciasto po raz kolejny kieruje nas w stronę lasu, czy może raczej samej ziemi. Ziemiste nuty są tu mimo wszystko dość lekkie i rześkie. Przewrotnie, nie można jednak nazwać tej czekolady lekką. Jest tu wyraźny pierwiastek ciężkości, ale nie jakoś bardzo syropowej, raczej jak w lekko przepalonym lukrze. Paloność po prostu już na wstępie mocno nas uderza i cały czas dominuje, pomimo uroczych słodkich przebłysków. Lekki kwasek jest tutaj naturalną konsekwencją paloności.

Dalej pojawia się również wyrazisty dym w towarzystwie kolejnych, innych owoców. Owiany dymem z ogniska banana oraz podwędzana gruszka zapiekana pod kruszonką - one dopełniają wyrazistą kompozycję. Niesamowity jest fakt połączenia dymnych, drzewnych i ziemistych, ciężkich nut z świeżością i beztroską owoców. To tak, jakbyśmy rozpalili wielkie ognisko na nadmorskiej plaży. Choć w ogniu kotłuje się od piekielnych wyziewów, dookoła owiewa nas rześka bryza, otacza nas nieskrępowana przestrzeń. Dym koniec końców umyka w górę, przez co nasza czekolada nie jest skrajnie przysadzista, ma w sobie... wiele nieba.

Równowaga pomiędzy palonością i słodyczą zachwyciła mnie. Akesson's zafundował nam mocne, typowo indonezyjskie nuty w cudnie smakowitym wydaniu. Mmmm... Będę bardzo podekscytowana przy otwieraniu kolejnych tabliczek od Akesson's!



Skład: masa kakaowa min. 75% (ziarna kakao, tłuszcz kakaowy), cukier trzcinowy, lecytyna sojowa non-GMO.
Masa kakaowa min. 75%.
Masa netto: 60 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 575 kcal.
BTW: 9,3/45,81/31,37

10 komentarzy:

  1. Kocham! <3
    W naszych odczuciach widzę i podobieństwa (albo raczej coś, co może być podobieństwem, a inaczej nazwałyśmy np. przypalony lukier a moje skojarzenie z syropem) i rzeczywiście duże różnice. Chociaż... niektóre mnie nie dziwią, np. nigdy nie jadłam takiej drożdżówki z cytrynowym lukrem, wędzonej gruszki ale... kurde, jak u Ciebie o tym przeczytałam to może i rzeczywiście? Muszę koniecznie wrócić do tej czekolady i zjeść ją pod kątem zestawienia z Twoją recenzją. :D

    PS Nic a nic ziołowości nie czułaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym musiała do niej wrócić, gdyż po intensywności wspomnień zmysłowych z Kolumbii ciężko mi namacalnie wracać do czekolad jedzonych przed wyprawą :P Nie przeczę, może ziołowość była...

      Usuń
  2. Akesson's to jak Domori, można kupować w ciemno. Ja bym chciał spróbowac którejś z jego pieprzowych tabliczek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej wszystkie trzy zestawić ze sobą! Pyszne!

      PS Ja chyba nawet wolę Akesson's od Domori. ;>

      Usuń
    2. Zapoluj na Pacari, ich czekolady z dodatkami to rewelacja, wciąż wspominam marakuję - to tak, jakby zaklęli sok swieżego owocu w czekoladzie, nigdy czegoś takiego nie próbowałem. A mam jeszcze marakuję z surową czekoldą (tamta była normalna), będzie ciekawe porównanie :)

      Usuń
    3. Muszę zdobyć marakujową Pacari! Zwłaszcza teraz, gdy niemal dzień w dzień opijałam się wyśmienitymi sokami świeżo wyciskanymi z marakui! <3

      Usuń
    4. Ale którą, bo są dwie, zwykła i surowa :)

      Usuń
    5. Latam za Pacari jak się da, ale wyjątkowo trudno je zdobyć. :<

      Usuń
    6. Póki co mam tak duże zapasy, że niespecjalnie się przejmuję nieobecnością w nich Pacari ;) Może kiedyś przywiozę Pacari z podróży, tak jak teraz przywiozłam Tibito i Cacao Hunters <3

      Usuń