środa, 10 czerwca 2015

Zotter Ecuador 50% mleczna

 Źródło: www.chocolatiers.co.uk


Jednym z niezwykłych, idealnych do porównawczych degustacji zotterowskich duetów Labooko Contest jest zestaw dwóch mlecznych czekolad o wysokiej, bo 50% zawartości kakao. Tyrolskie mleko, wanilia z Kongo, paragwajski cukier trzcinowy oraz… Dzięki temu zestawieniu 35-gramowych tabliczek, mamy możliwość poznania, jak w tak mocnokakaowych mlecznych wariacjach wypada ziarno kakao z Ekwadoru, a jak z Nikaragui (obie czekolady różnią się tylko i wyłącznie pochodzeniem kakao). Dodatkowo, zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku – nie są to pierwsze lepsze ziarna. Ponieważ obie tabliczki można zakupić solo, opiszę je w dwóch odrębnych wpisach (podobnie zrobiłam w przypadku 75% tabliczek Ghana i Papua Nowa Gwinea). W obu z nich przybliżę Wam krótko niezwykłe historie ziaren kakao użytych do ich produkcji. Dziś zapoznam Was z Ekwadorem, po który sięgnęliśmy najpierw – zaś pojutrze czeka Was Nikaragua.



Ekwadorska mleczna czekolada od Zottera została wyprodukowana z bardzo cennych ziaren Cacao National. Kakao z Ekwadoru najczęściej kojarzone jest z wariantem Arriba, ale to właśnie Cacao National jest prawdziwym narodowym dziedzictwem tego państwa. Przez wiele lat ta odmiana była uznawana za wymarłą – jej wyjątkowa wrażliwość na choroby sprawiła, że (pozornie) nie była w stanie przetrwać obecnych realiów uprawy kakao. Przyroda lubi jednak sprawiać niespodzianki. W 2009 roku panowie Pearson i Horsley pracując w dolinie rzeki Maranon zauważyli dzikie kakaowce. Zebrali ich ziarna oraz liście, a następnie przekazali do badań genetycznych. Okazało się, że to Cacao National, które cudem przetrwało chronione przez dziką naturę i jest dziś żywą legendą. Każda tabliczka stworzona na bazie Cacao National to prawdziwy ekwadorski skarb. To po prostu pierwotne kakao! (Link do artykułu w New York Times na temat tego odkrycia).

Cacao National ze względu na swoją wrażliwość najlepiej czuje się w uprawach mieszanych, które nie są łatwe do prowadzenia. Pozostają one nadal w naturalnym regionie występowania (prowincja Manabi), a kakao użyte do wyprodukowania dziś opisywanej czekolady pochodzi z upraw kooperatywy Fortaleza Del Valle.




 Historia jest pasjonująca, lecz czas przejść do meritum – degustacja! Po rozwinięciu złotkosreberka uderza nas prawdziwe bogactwo aromatów pełnych subtelności. Sam zapach to zapowiedź czegoś bardzo głębokiego i miękkiego. Nie ma co obwąchiwać tego cudeńka w nieskończoność, trzeba się po prostu wgryźć…

 Od pierwszego kęsa zapadamy się w rozkoszną miękkość i przeogromną kremowość. Wyraźnie czujemy mocną kawę ze śmietanką. Następnie ukazują się nam kwiaty pełne słodkiego nektaru – takie, to których pszczoły lgną jak szalone. Wraz z kwiatowością pojawia się sugestia mocno dojrzałych borówek amerykańskich. Na końcu pojawia się posmak słoności, który wraz z percepcją konsystencji budzi skojarzenia z roztopionym serem gouda wysokiej jakości.

Warto zatrzymać się dłużej przy wyżej wspomnianej konsystencji mlecznej Ecuador 50%.  Aksamitność tej czekolady jest wprost nie do opisania! Jest to bodaj najmocniej zalepiająca buzię czekolada, jaką dotąd próbowałam. Było to uczucie niesamowicie przyjemne. Wprost IDEALNIE rozpuszczała się w ustach, o tak, Ecuador 50% powinien być równoznaczny z definicją rozpuszczania się w ustach czekolady… Każdy kęs pozostawiał po sobie gładziutkie, kleiste i wilgotne błotko – mające w sobie wszystkie te nuty smakowe, o jakich już pisałam w poprzednim akapicie.

W tym wszystkim Ecuador 50% okazał się być bardzo słodką czekoladą. Jest to jednakże słodycz na najwyższym poziomie. Pełnia aksamitu, wciągająca po uszy gęstość. Przewspaniała mleczność, najmilsza tłustość. Prawdziwe bogactwo słodyczy, które utwierdza nas w tym, że rzeczywiście trzymamy w rękach Prawdziwy Skarb.

Nadal nie mogę wyjść z zachwytu. Definitywną ocenę zostawię Wam jednak na później. Najpierw zapoznajcie się z tym, jak wypadła przy Ecuador 50% mleczna koleżanka z Nikaragui. Wpis o czekoladzie Nicaragua 50% z duetu Labooko Contest pojawi się już pojutrze.

Skład: surowy cukier trzcinowy, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, sól, wanilia.
Masa kakaowa min. 50%.
Masa netto: 35 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 594 kcal.
BTW: 8,9/44/40

38 komentarzy:

  1. charlottemadness10 czerwca 2015 05:52

    Kremowość,śmietankowość , subtelność, błogość rozpuszczania w ustach..Tego właśnie szukam w każdej mlecznej czekoladzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...a do tego wszystkiego nieprzebrane bogactwo kakao :). Żyć nie umierać! Ta czekolada miała boską konsystencję...

      Usuń
  2. Śmietankowość i subtelność - to, czego szukam w mlecznych czekoladach. Tabliczka - obowiązkowo do wypróbowania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. charlottemadness10 czerwca 2015 07:06

      Jaka zgoda Kimiko ^_^

      Usuń
    2. Kimiko, spróbuj tego duetu koniecznie! Coś niesamowitego.

      Usuń
    3. Czekam, aż będzie trochę chłodniej i chyba od razu zamawiam, bo do jesieni nie wytrzymam!

      Usuń
    4. Zwłaszcza, że teraz jest tyyyyle fajnych wiosenno-letnich edycji!

      Usuń
  3. Mleczna o tak wysokiej zawartości kakao to mój ideał <3 Chcę tak bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyślałam o Tobie, gdy wybierałam ten duet. Byłabyś zachwycona! Koniecznie musisz dorwać te czekolady :D

      Usuń
  4. Jak wyżej: mleczna, kremowa, miękka czekolada dobrej jakości <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś idealnego. Kurczę, ale i tak dziwnie mi się odpowiada na Wasze komentarze, gdy nie znacie jeszcze recenzji Nikaragui :)

      Usuń
  5. Nieopisana aksamitność i śmietankowość brzmi pysznie, tylko ta słoność i nuty serowe mnie nie przekonują ( sól zapewne bym wyczuła, bo co do goudy to wątpie ;p). I nigdy dotąd nie jadłam, ani chyba nie widziałsm mlecznej czekolady o takiej zawartości kakao...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roztopiony ser to skojarzenie z konsystencją, bardzo luźne. Po prostu nie potrafiłam tego inaczej nazwać. Ten posmak słoności był tutaj świetny.

      Na moim blogu można spotkać bardziej ekstremalną mleczną: http://theobrominum-overdose.blogspot.com/2014/12/zotter-ciemna-70-mleczna-bez-cukru.html . Poza tym wiele Zotter Handscooped ma czekoladę mleczną o równie wysokiej zawartości kakao.

      Usuń
  6. Nieopisana aksamitność i śmietankowość brzmi pysznie, tylko ta słoność i nuty serowe mnie nie przekonują ( sól zapewne bym wyczuła, bo co do goudy to wątpie ;p). I nigdy dotąd nie jadłam, ani chyba nie widziałsm mlecznej czekolady o takiej zawartości kakao...

    OdpowiedzUsuń
  7. I to jest owo błotko, o którym pisałaś w komentarzu? Spróbowałabym, niech Ci będzie, tym bardziej, że to czekolada mleczna. Trochę przeraża mnie wysoka zawartość kakao, wszak pierwszych kilka razów z Ritterem nie było udanych właśnie przez wyczuwalne kakao, no ale przełamywać się trzeba, bo inaczej co nowego odkryję?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błotko było przeboskie, dla mnie ideał w rozpuszczaniu się w ustach, naprawdę. Zapewniam, że tutaj nie wyczułabyś po prostu kakao - a mnóstwo innych smaków.

      Usuń
  8. Dobry Boże!
    To istne spełnienie mych marzeń. Słodycz, mazistość, delikatność, aksamitność.. Wielbię Cię za tę recenzję, poprawiłaś mi nią nastrój, choć z drugiej strony przykro mi że dalej żyję w kryzysie i nie mam funduszy na takie cuda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pociesz się, że jeszcze parę lat temu w życiu nie bylabym w stanie wydać tylw kasy na czekolady co teraz.

      Usuń
  9. Podziwiamy jak Ty dużo zawsze wiesz o tabliczkach jakie posiadasz :) Naprawdę widać, że kochasz degustować czekolady! W dodatku takie skarby jak ta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu doczytuję. Myślę, że warto takie informacje umieszczać na blogu, nie skupiając się wyłącznie na subiektywnych doznaniach smakowych :). Te czekolady są warte dłuższej uwagi :). Oj tak, to był skarb...

      Usuń
  10. kakao czemu go tyle musi być :D a ten gościu z opakowania trochę mnie przerażą :O o masakra ale ja infantylna jestem! ^^ ale czekolady i tak z ciekawości bym spróbowała, bo to w końcu zotter ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musi go być tyle, bo jest rewelacyjnej jakości i stanowi o wyjątkowym smaku tej czekolady :D

      Usuń
  11. Nie dość, że mleczna czyli coś w sam raz dla mnie to jeszcze robi w buzi to co lubię najbardziej - rozpuszcza się błogo pozostawiając ,,błotko", którym można się dłużej delektować. Jestem zachwycona!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na dodatek jest świetną okazją na przekonanie się do troszkę wyższej zawartości kakao! :)

      Usuń
  12. Och, muszę koniecznie spróbować... bo taki skarb, który przyjemniej rozpływa się w ustach, to spełnienie moich marzeń o idealnej czekoladzie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Chciałoby się napisać "no, jakaś normalna czekolada, bez wyszukanych dodatków", ale to znów... nie jest coś ze sklepowych półek.

    Plusem niewątpliwym jest to, że marka nie zamyka się na samych koneserów łączenie pieprzu z serem i mięsem, a a też coś dla osoby lubiącą "normalną słodycz" z wyższej półki.

    I tak ku prawdzie, kusi mnie bardziej niż te wyszukane :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ta czekolada jest jak najbardziej wyszukana! Nie dość, że zrobiono ją z bardzo cennego kakao, no to jeszcze jego 50% zawartość w mlecznej tabliczce nie jest czymś zwyczajnym. Poza tym, w smaku jest prawdziwie kunsztowna - ta konsystencja to cudo :)

      Usuń
  14. A jakie paznokcie :) Też z czekolady? :)

    OdpowiedzUsuń
  15. mam problem z zotterem. potrzebuję dużo, a tabliczki są małe. okay, mogłabym czasem wydać dużo i kupić dużo tabliczek i długo się rozsmakowywać, ale jednak zazwyczaj sięgam po rzeczy dostępne w sklepie. taka sytuacja. dobrze, że w almie mam heidi z wiśniami - moim zdaniem świetna i nawet bogaty aromat samej deserówki. ale kilka zotterów jadłam i kiedy czytam o rozczarowaniu którymś z ich nowych pomysłów, nie chce mi się wierzyć. tak że wielka radość z tej tu recenzji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie za bardzo rozumiem Twojej wypowiedzi. To Twoje Zottery smakowaly Ci, czy nie?

      Usuń
  16. bardzo! a że lubię tę firmę za totalnie pojechane pomysły, boli mnie, kiedy przekombinują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że częściej czegoś nie dopracują, a nie stricte przekombinują.

      Usuń
  17. Ja bym ją chętnie zjadła,ale jakoś cena mnie powstrzymuje ,ale w sumie i za Lindt płace po 15-16zł w chemii niemieckiej...

    OdpowiedzUsuń