Podczas składania zotterowego zamówienia w Galerii Słodyczy miałam kilka typów, które bezapelacyjnie musiałam posiąść. Jednym z nich była dziś opisywana mleczna czekolada o 60-procentowej zawartości kakao, wypełniona zagadkowym miksem o nazwie Cheese-Walnut-Grapes. To połączenie było dla mnie tajemnicą biorąc pod uwagę fakt, że producent nie przybliża, z jakim serem będziemy mieć do czynienia. Oj, przepraszam, ma to być alpejski górski ser :D. No dobra, ale jaki? Długodojrzewający, pleśniowy, czy może zwykły twarożek? Ileż można było gdybać - trzeba było po prostu spróbować!
Liczyłam, że to tajemnicze połączenie sprawi mi ulgę po powrocie z Maroko... I szczerze powiedziawszy przypuszczałam, że jakiegokolwiek sera by nie użyto - i tak było by smacznie. W końcu orzechy włoskie i winogrona (tu rodzynki) pasują do wielu gatunków sera. Przynajmniej mi, a kocham sery - dzień bez sera jest dniem straconym ;). Wiedziałam, że cudowna mleczna czekolada z duuuuużą zawartością masy kakaowej czule otuli taki zestaw smakowy. Ponadto, dopiero wczytując się w skład dostrzegłam, że znaczny udział w kompozycji mają również: balsamiczny ocet jabłkowy, jogurt w proszku oraz grappa. Zrobiło się jeszcze ciekawiej!
Przed przekrojeniem tafla pachnie w sposób charakterystyczny dla wielu nadziewańców Zottera - bogactwo kakao, dużo kwaskowatych nut i raczej niewiele słodyczy. Gdy dobierzemy się już do wnętrza tabliczki, rodzaj sera nadal pozostaje dla nas zagadką - widzimy dość zwartą, aczkolwiek nadal kremową masę o ciemnobeżowej barwie. Porozrzucane gdzieniegdzie całe rodzynki oraz kruszone orzechy włoskie budzą oczywiste skojarzenia wizualne z popularnym wypiekiem. Proszę Państwa, przed Wami SERNIK.
Po pierwszym kęsie wiedziałam już, że jest to sernik z najwyższej półki. Wróć. Dowiedziałam się o tym w 100% dopiero po rozłożeniu tabliczki na części pierwsze (specjalnie dla Olgi dołączam zdjęcie z sekcji ;)). Jedząc osobno czekoladę i wnętrze nie umiałam wybrać, co smakuje mi bardziej. Jedno i drugie smakowało OBŁĘDNIE. Zaklinam, że można by było przede mną postawić BLACHĘ takiej czekolady i doskonale bym się z nią rozprawiła. W końcu na ciasta jestem jak wór bez dna, więc dlaczego nie miałoby się to sprawdzić w przypadku sernikowej czekolady?
Po pierwszym kęsie wiedziałam już, że jest to sernik z najwyższej półki. Wróć. Dowiedziałam się o tym w 100% dopiero po rozłożeniu tabliczki na części pierwsze (specjalnie dla Olgi dołączam zdjęcie z sekcji ;)). Jedząc osobno czekoladę i wnętrze nie umiałam wybrać, co smakuje mi bardziej. Jedno i drugie smakowało OBŁĘDNIE. Zaklinam, że można by było przede mną postawić BLACHĘ takiej czekolady i doskonale bym się z nią rozprawiła. W końcu na ciasta jestem jak wór bez dna, więc dlaczego nie miałoby się to sprawdzić w przypadku sernikowej czekolady?
Dotąd myślałam, że Lindt Kasekuchen-Mandarine był najlepszą sernikową czekoladą, jaką można stworzyć - ale to Zotter wyniósł mnie na najwyższe szczyty sernikowego nieba. Polewa z 60-procentowej mlecznej czekolady jest boska - kakao jest bardzo wyraziste, aromatyczne, a przy tym nie odznacza się znaczną kwaśnością czy goryczą. Jest delikatne i mocne zarazem. Idealnie pyszne. Wspaniała otoczka dla tak cudownego, dopracowanego wnętrza. Pełna mleczna czekolada od Zottera o 60-procentowej zawartości kakao to musi być orgazmiczna kraina łagodności i zdecydowanego charakteru. Kocham takie dwoistości.
Przejdźmy do środeczka. To, co w składzie nazwano serem zdaje się być zbitym twarogiem sernikowym. Nieprzesadnie tłustym, takim w sam raz - aby nieść ze sobą kwaśno-rześki posmak twarogu, a nie masła. Ser w połączeniu z mlekiem i jogurtem daje nam kremową, zwartą masę - budzącą jednoznaczne skojarzenia z ciężkim, wilgotnym, nabitym sernikiem. Nie jakimś tam nadmuchanym i napuszonym obłoczkiem, o nie! To serowa gęstwina. Dodatkowo, mamy tu parę smaczków podkreślających twarogowy mocny charakter - jabłkowy ocet balsamiczny, jogurt oraz koncentrat cytrynowy nadają masie dodatkowej kwaskowatości (bardzo przyjemnej, typowej dla tego typu ciast, nienarzucającej się i nieodpychającej), a grappa niesie ze sobą subtelną nutkę alkoholu - idealną dla uwieńczenia wyrazistości sernika. Mamy tu jeszcze proszek sojowy - zapewne jeszcze bardziej zagęszcza masę i być może nadaje jej kolejnego orzechowego akcentu... Misterna układanka.
Rodzynki nie są zbyt duże, ale za to jędrne, świeże i bardzo naturalne. Nie są przesadnie liczne, co nie powinno dziwić - po co komu sernik, w którym jest więcej rodzynek od sera? Jako dziecko wydłubywałam rodzynki z sernika - teraz absolutnie tego nie robię, co nie zmienia faktu, że wkurzałaby mnie sytuacja, w której rodzynki przyćmiewałyby tą przepyszną sernikową pralinę. Rodzynki są tutaj tylko miłym dodatkiem. Tak samo jest z orzechami.
No dooobra. Mam fioła na punkcie orzechów włoskich i pewnie już w ogóle piałabym z zachwytu, gdyby w takim sernikowym gąszczu umieszczono połówki orzecha. Tutaj mamy do czynienia z drobno siekanymi orzechami włoskimi, które w smaku są nie do podrobienia. Barrrrdzo wyraziste, takie jakie są w naturze - niczym nie trzeba ich podrasowywać. Kolejny czynnik, który składa się na niekwestionowany urok tej tabliczki.
Dziwi mnie tylko, że skład tej czekolady zamieszczony w sklepie internetowym Zottera różni się od składu podanego na opakowaniu. Na stronie w liście składników dostrzec możemy na przykład chili i anyż, których absolutnie nie wyczuwałam. Może ktoś popełnił błąd, albo po prostu istnieje kilka receptur tego wariantu smakowego. Nie wiem. Mi mój wariant pasował bardzo, więc wykłócać się o cokolwiek nie mam zamiaru.
Widząc pierwszy raz nazwę Cheese-Walnut-Grapes nie spodziewałam się, że dostanę tak PROSTĄ czekoladę. Tak, bo w gruncie rzeczy jej smak jest bardzo prosty - ot, sernik z polewą czekoladową. Jednakże, ta prostota została wykonana PERFEKCYJNIE. Wszystko, ale to wszystko było tu przemyślane, co do cala - przez co wyrób pretenduje w moim oczach do miana genialnego. A przecież już sam rysunek na opakowaniu zapowiada nam, że będzie prosto... Najzwyczajniej - ser, rodzynka, orzech. Najpiękniej!
Skład: surowy cukier trzcinowy, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, orzechy włoskie 8%, mleko, ser 5%, syrop glukozowo-fruktozowy, pełne mleko w proszku, rodzynki 2%, jogurt w proszku z odtłuszczonego mleka, balsamiczny ocet jabłkowy, grappa, odtłuszczone mleko w proszku, słodka serwatka w proszku, koncentrat cytrynowy, pełny cukier trzcinowy, proszek sojowy, lecytyna sojowa, wanilia.
Masa kakaowa min. 60%.
Masa netto: 70 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 514 kcal.
BTW: 9,8/37/33
Jak przeczytałam tytuł to się przestraszyłam, że będzie to ser pleśniowy lub żółty :D Nigdy nie byłam zbyt wielką fanką sernika, jak ktoś da to zjem, ale bez większego entuzjazmu. Więc sama bym tego nie kupiła, tyle jest innych czekolad do spróbowania.
OdpowiedzUsuńPewnie dostaniesz komentarze, że rodzynki dyskwalifikują tę czekoladę ;)
Przyjęłabym na klatę każdy ser otoczony czekoladą Zottera! :D
UsuńPowiem tak - nie każdy sernik wzbudza we mnie niepohamowany entuzjazm. Najbardziej lubię te ciężkie, najlepiej z miliardem dodatków, grubą kruszonką, polewą. Zotter w moje sernikowe gusta wpisał się znakomicie. Sernik na zimno to dla mnie nie to.
Fakt, rodzynki bywają kontrowersyjne. Mi tu pasowały jak ulał.
Dla mnie to ocet balsamiczny dyskwalifikuje tę czekoladę, rodzynki są pod tym względem dopiero na drugim miejscu :D
UsuńKocham serniki, kocham czekoladę, kocham orzechy. Ale ocet balsamiczny pod każdą postacią mnie odrzuca, a na rzeczy, które mnie odrzucają jestem tak wyczulona, że potrafię wyłapać naparstek wódki w półlitrowej szklance soku :( Więc ocet jest na pierwszym miejscu na liście powodów, dla których mówię "nie" tej czekoladzie.
Za to weszłam na stronę sklepu i kusi mnie Zotter z orzechami i lawendą.
Ocet balsamiczny nie był wyczuwalny sam w sobie. Dobrze wkomponował się w całość.
UsuńCzuję się źle, ja potrafię podczas grubej imprezy wypić duszkiem szklankę z "sokiem" - gdzie 3/4 to jednak wódka :P.
Oj tak, też bym bardzo chciała wypróbować tą lawendową :).
Dla mnie wódka jest w top 3 najbardziej odrzucających rzeczy na świecie, unikam jej jak mogę. Wino za to kocham, potrafię sama wypić całą butlę prosecco i nie czuję się po tym wcale źle, a setkę wódki muszę odchorować, mimo, że to jest tak naprawdę bardzo niewiele.
UsuńTeż kocham wino - uderzam w czerwone wytrawne, najchętniej jak najbardziej taninowe. Przyznam jednak, że ostatnimi czasy gorzej się czułam po dużej ilości wina, niż po dużej ilości wódki - i sama się temu dziwię.
UsuńHaha od razu po przeczytaniu tytułu pomyślałyśmy o żółtym serze! Gdybyś mogła zobaczyć wtedy nasze miny :P
OdpowiedzUsuńMatko jedyna jak my kochamy serniki :D Nie jesteśmy wstanie przejść obok nich obojętnie a co dopiero kiedy ktoś serwowałby nam czekoladę w iście sernikowym wydaniu? ARMAGEDON! W ogóle mamy wrażenie, że Zotter specjalnie dla nas robi te nadziewane czekolady i cały czas czeka na nasze zamówienie :P
Myślę, że żółty ser otoczony czekoladą Zottera też wypadłby dobrze ;).
UsuńZotter Was prześladuje :D. Nie mogę się doczekać Waszych wyborów i ocen!
Gdyby tylko tak zapasy trochę się zmniejszyły... :P Tak jak już kiedyś wspominałyśmy wygrałyśmy paczkę słodyczy od Lindta i mamy mnóstwo pralin teraz :P Nawet czekolada z sezamem się w niej znalazła, także już się nie możemy doczekać weekendu aż ją dorwiemy :)
UsuńJakie jeszcze czekolady dostałyście od Lindta? :)
UsuńDuża tabliczkę mlecznej i mlecznej z orzechami laskowymi, cztery zwykłe: gorzką 70%, z chilli, pomarańczą i sezamem. Dużą figurkę misia z czekolady i trzy małe. Trzy puszki z pralinami: mlecznymi, deserowymi i mieszane. Do tego jeszcze dwa kartoniki z pralinami mieszanymi i białymi ;) Także póki co pralin mamy dość :P
UsuńPralin rzeczywiście macie sporo :D. Szkoda, że Lindt postawił na klasyki w tej paczce. Fajnie jednak, że umieścił w niej sezamową nowość :).
UsuńChociaż coś :) Bardziej ucieszyłyśmy się z tej sezamowej niż z pralin, bo naszym zdaniem tyłka nie urywają :/
UsuńA sezamowa na szczęście jest bardzo dobra :). Caramel With A Touch Of Sea Salt mogli Wam jeszcze dorzucić... Nie mówiąc już o najnowszych Creation dostępnych w Polsce (bo marna szansa na to, że daliby coś z niemieckiej oferty...)
UsuńWidząc sekcję, pomyślałam: oho... jadę dalej, a tam nawet dedykacja dla mnie :D
OdpowiedzUsuńTę czekoladę zjadłabym z wielką chęcią, gdyż prawdopodobnie jest to - tylko nie obraź się za zuchwałość porównania - lepsza wersja batonów Magija, Pinas i Pokusa. Widzisz, pierwszy raz aż tak bardzo chciałabym wgryźć się w Twoją ekskluzywną Zotterkę. Czyżby postęp? Niee, wyjątki tylko potwierdzają regułę ;)
Zrecenzuj coś niedobrego, bo tak same pyszności to wiesz... Musi być odskocznia, jakiś Wawelek, no-name'ik, czekoladopodobny twór... :D
E tam, porównanie całkiem ok - tak wygląda idealna wersja tego typu słodkości ;). Zero przekombinowania w tej czekoladzie, czysta przyjemność. Jestem niezwykle ciekawa, jak oceniłabyś Zottera!
UsuńHeh, powiem Ci, że do zrecenzowania czeka w kolejce sześć czekolad i wszystkie były smaczne. Jedne mniej, drugie bardziej - ale każda dała radę. Czeka na mnie w Magicznej Szufladzie polska Milka Choco Jelly i perfidnie boję się ją otworzyć.
Milke Choco Jelly prosimy otwórz, bo same przez długi już czas czaimy się na nią i nie wiemy czy warto kupić tą mega tabliczkę ;)
UsuńChoco Jelly nie ma na liście do degustacji z moim Mężczyzną. To jedna z tabliczek na czarną godzinę w pracy. Coś ostatnio nie mam aż takich czarnych godzin ;). W zapasie czarnogodzinowym są jeszcze Fin Carre, ale najprędzej i tak będę musiała sięgnąć po Milkę. Boję się tego. Nie mówiąc już o tym, że pewnie totalnie roztopi mi się w aucie.
UsuńPiona za seromaniactwo! :D Dzień bez sera? Pfff...to nie dla mnie. Co do czekolady, to bardzo, ale to bardzo jej pragnę! Tu, teraz, zaraz! Tylko te rodzynki...cóż dla tej czekolady bym przebolała :D
OdpowiedzUsuńRodzynek nie jest zatrważająco dużo, dasz radę wydłubać :D. Seromaniacy łączmy się! ;)
UsuńDrugie zdjęcie skojarzyło mi się z kanapką posmarowaną masłem orzechowym :D
OdpowiedzUsuńJak większość osób, również pomyślałam że chodzi o żółty ser :D
Skojarzenie smakowite, ale jednak ta czekolada była o kilka poziomów lepsza od zwykłej kanapki z masłem orzechowym (która przecież tez jest pyszna! ;)).
UsuńNazwa sugeruje żółty ser, opakowanie w sumie też... Ale nie ma czego żałować :D. W sumie i tak nie wiem, czego Zotter użył - ważne, że jest pysznie sernikowo :D.
ciekawe... sernik z polewą czekoladową... to musi być ciekawe uczucie:))
OdpowiedzUsuńNie mów, że nigdy się z takim nie spotkałaś ;). No cóż, wykonanie Zottera jest mistrzowskie.
UsuńSernik moim zdaniem to jedno z najlepszych ciast. Lindt Kasekuchen_Mandarine była cudowna. Jeżeli ta smakuje jeszcze lepiej to po wypłacie zamawiam od nich kilka tabliczek (z resztą zbieram się z tym już od jakiegoś czasu). Zastanawia mnie tylko ten balsamiczny ocet jabłkowy.
OdpowiedzUsuńNa pewno jest mniej słodsza. Musisz się przygotować na zupełnie inną dawkę słodyczy, zamawiając czekolady Zottera. Octem się nie przejmuj ;).
UsuńCzytając i patrząc na to zdjęcie, ślinka aż kapie... Jak ja zazdroszczę Ci tej czekolady! Sernik to chyba jedno z moich ulubionych dwóch ciast... a jako nadzienie do czekolady... To musiała być nieziemska degustacja.
OdpowiedzUsuńI po co ja przeglądam Twoje archiwum, jak tu takie (nigdzie niedostępne już) cuda? Chyba zapędy masochistyczne, haha.
A przeglądaj przeglądaj :D. Akurat jeśli chodzi o Zottera, Galeria Słodyczy może sprowadzić wszelkie jego wyroby na Twoje zamówienie :).
UsuńHa! Mam ją, kupiłam w sklepie ze zdrową żywnością w Białymstoku, bo zaszłam po zakupy, a tam zotterowska niespodzianka. :)
UsuńMogą sprowadzić wszystkie smaki? Wow, byłabym w niebie!
Super, czekam na recenzję :D.
Usuń