środa, 8 maja 2019

Willie's Cacao Venezuelan Rio Caribe 44% Sea Flakes mleczna z solą morską


Na Wielką Sobotę zaplanowaliśmy sobie ponad trzydziestokilometrową pętlę, którą można ze spokojem nazwać: Rudawy Janowickie w pigułce. Minęło już 7 lat od naszych ostatnich wędrówek najpopularniejszymi szlakami Rudaw, toteż niezwykle przyjemnie było nam sobie je odświeżyć przy pięknej wiosenniej pogodzie. U stóp formacji skalnej o nazwie Fajka, mając już nieco kilometrów w nogach, postanowiliśmy posilić się jedną z czekolad od brytyjskiego Willie's Cacao, którą zakupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.

Sea Flakes to mleczna czekolada o 44% zawartości wenezuelskiego kakao, pochodzącego z upraw w okolicach miasta Rio Caribe, składająca się również z ponad 20% pełnego mleka w proszku, a oprócz tego z cukru trzcinowego oraz niezwykle istotnego dodatku soli morskiej 0,6%. Czekolady z solą niezmiernie mnie ciekawią i zawsze chętnie próbuję nowych połączeń. Każde kakao, każdy rodzaj czekolady - potrafią zupełnie inaczej łączyć się z solą. Ponadto, stosowana w czekoladach sól również różni się od siebie. To generuje całą paletę możliwości.


Znam już dobrze ziarna z Rio Caribe w interpretacji Willie's Cacao. Miałam przyjemność zapoznać się z nimi już w dwóch innych tabliczkach: Milk of the Gods (również mlecznej czekoladzie zawierającą tyle samo masy kakaowej co Sea Flakes) oraz ciemnej Rio Caribe Gold 72%. Degustując Sea Flakes nie skupiałam się jednak na wspomnieniach tamtych smakołyków, chciałam z całej siły, na nowo, chłonąć to, co miałam przed sobą. Gładziutka Sea Flakes pachniała drewnem i kokosem - jeśli chodzi o kokos, jego aromat prezentował się bardzo kompleksowo - od skorupy, przez mleczko, po miąższ.

 Czekolada cudownie miękko i gęsto rozpuszczała się w ustach, bardzo intensywnie je wypełniając - czuło się ją każdym kubkiem smakowym, każdym receptorem. Zwarta kakaowo-mleczna esencja, rozkosznie słodka (nie za mocno), ze zbożowym posmakiem idealnie przypieczonych precli zanurzanych w tłustym, aromatycznym mleku. Gdzieś krążyła kawa, drewno i kokos. Cóż, już sama Milk of the God była nieziemsko pyszna, a teraz mieliśmy jeszcze niesamowicie przełamującą wszystko sól. Wyraźnie wyczuwaliśmy jej kryształki, które rozpuszczając się wraz z czekoladą dodatkowo podkręcały jej moc. Były z nią spójne - jak dobre ciasto francuskie podane ze słonym masłem. Słoność była wyrazista, lecz fenomenalne w Sea Flakes było to, iż zupełnie nie zaburzało to bogactwa kakao i przytulności mleka - a wręcz przeciwnie. Dzieło stało się jeszcze bardziej kompleksowe - gdybym miała teraz wybierać między Sea Flakes a Milk of the God, zdecydowanie sięgnęłabym po Sea Flakes.


Ponadto, już teraz zdradzę, że była to najlepsza czekolada, jakiej przyszło nam spróbować na naszym wielkanocnym wyjeździe.

Skład: surowy cukier trzcinowy, miazga kakaowa, mleko w proszku 20,9%, tłuszcz kakaowy, sól morska 0,6%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 581 kcal.
BTW: 8,6/40,1/45,2

1 komentarz:

  1. Zawsze mnie zaskakiwało, jak dobrze sól pasuje do mlecznej czekolady (pod warunkiem, ze to dobra czekolada :)

    OdpowiedzUsuń