czwartek, 11 października 2018

Mascarin ciemna 64% nadziewana kremem ananasowym z chili


Na Reunion znajduje się fabryka Mascarin, w której produkuje się cukier, syropy oraz czekoladę. Zakupiłam kilka tabliczek tej marki, mając jednak świadomość, że nie wykorzystuje ona raczej w swych produktach kakao z Reunion (a w końcu na tej wyspie istnieje możliwość uprawy kakaowca, choć raczej się tego nie praktykuje na znaczącą skalę). Wiedziałam, że będę mieć problem z obkupieniem się w ciekawe czekolady w Paryżu, toteż gdzieś musiałam sobie odbić, choćby w małym procencie. Mascarin opowiadając o swych czekoladowych produktach zwraca uwagę na inspiracje owocowymi smakami Reunion - i tu trzeba przyznać im rację, bowiem oferta jest bogata w niebanalne owocowe połączenia.

Dziś opisywana czekolada nie chlubi się idealnym składem, lecz przyciągnęła mnie właśnie połączeniem ananasa z chili. Trochę było to złudne... Bo i ile w składzie odnajdziemy pulpę ananasową (jako dominujący składnik nadzienia), tak chili stanowi jedynie aromat. Wprawdzie pikantność jest wyczuwalna w smaku, lecz szkoda, że nie skuszono się na coś bardziej autentycznego (a napis Authentique na opakowaniu właśnie to sugeruje).


Naszą tabliczkę zjedliśmy po zmroku na plaży, nad oceanem... I to tak naprawdę było w niej najlepsze. Ciemna, połyskująca kuwertura o 64% zawartości kakao smakowała zupełnie zwyczajnie, dość słodko, a przy tym neutralnie - bez żadnych przykrych nut. Nadzienie zaś miało tę wadę, iż mocno się kleiło. W zasadzie do dziś opakowanie klei mi się od niego, po tym, jak jego odrobina wylała mi się podczas robienia byle jakich zdjęć w pośpiechu. Ananasa było na szczęście mocno czuć pośród cukrowej słodyczy, a że uwielbiam ananasy - mogłam się trochę nacieszyć. Owocową słodycz śmiało przełamywał pikantny akcent - nienarzucający się, lecz nie do pominięcia.

Pomysł na kompozycję fajny, zwłaszcza przy solidnej gramaturze 150 g. Szkoda tylko, że wykonanie prosi się o kilka znacznych poprawek.


9 września naprawdę cieszyliśmy się, że poprzedniego dnia pędziliśmy na zachód słońca na Piton de la Fournaise. Rano bowiem pogoda była o wiele gorsza, widoczność słaba... A gdy ruszyliśmy na szlak w stronę Basse Valle znów się rozpadało i rozhulał się wiatr... Bałam się powtórki z naszego zejścia z Piton des Neiges, ale na szczęście nie było aż tak źle.


Dopiero gdy zeszliśmy już sporo, w strefę coraz to wyższej roślinności - przejaśniło się. Ujrzeliśmy już wyraźnie południowe wybrzeże.




Tego dnia nie zeszliśmy do samego Basse Valle, lecz zatrzymaliśmy się na noc w schronisku, z którego do miejscowości należało maszerować jeszcze około dwie godziny. To był doskonały wybór. Nie dość, że po naszym zameldowaniu się tam zaczęło znów padać, to jeszcze zjedliśmy w nim najpyszniejszą kolację podczas całego naszego pobytu na Reunion.


10 września zeszliśmy do Basse Valle, gdzie kończy się nasz szlak GR R2...


Zeszliśmy na Cap Mechant, przywitać się z południowym wybrzeżem. Tam, gdzie lawa zastygła witając się z Oceanem Indyjskim.






Po spacerze w okolicach Cap Mechany wypiliśmy jeszcze po lokalnym piwku przy przystanku autobusowym i tymże środkiem lokomocji udaliśmy się do miasta Saint Pierre. Odnaleźliśmy przytulny hotel i wybraliśmy na włóczęgę nad oceanem.





Desery lodowe poniżej nazywały się Kolumbia i Ekwador. Trzeba było się na nie skusić!


Skład: ciemna czekolada (miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, aromat waniliowy), nadzienie (pulpa ananasowa, cukier, syrop glukozowy, tłuszcz kakaowy, skrobia ziemniaczana, lecytyna sojowa, aromat ananasowy, kwas cytrynowy, sorbinian potasu, naturalny aromat chili.
Masa kakaowa min. 64%.
Masa netto: 150 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 475 kcal.
BTW: 5,11/30/43

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz